70. urodziny maestro. Rozmowa z Markiem Pijarowskim

Ostatnia aktualizacja: 26.04.2021 17:05
Maestro Marek Pijarowski – dyrygent, pedagog i multiinstrumentalista skończył siedemdziesiąt lat. – Dlaczego dyrygentura? Trzeba było coś wybrać. Muszę przyznać, że dojście do pewnego poziomu sprawności w grze na instrumencie mnie męczyło. Dlatego nie zdecydowałem się na fortepian, obój ani skrzypce. Wybrałem dyrygenturę i tak potoczyło się moje życie – mówił maestro w programie "Wybieram Dwójkę". Jak wspominają go jego profesorowie oraz studenci? Czego życzą mu najbliżsi współpracownicy? 
Marek Pijarowski
Marek PijarowskiFoto: Forum/Eugeniusz Helbert

Posłuchaj
12:08 PR2_MPLS 2021_04_26-16-19-58_pijarowski1.mp3 Urodziny maestro Marka Pijarowskiego. Wspomnienia z czasów studenckich (Wybieram Dwójkę) 

Marek Pijarowski 280.JPG
Marek Pijarowski: dyrygowanie nie polega na władzy

Wybory

Maestro Marek Pijarowski obchodzi siedemdziesiąte urodziny. Jak wspomina początki swojej kariery? – Równocześnie zdawałem na biologię i na dyrygenturę. Dostałem się na oba kierunki i musiałem coś wybrać. Niewiele pamiętam z egzaminu wstępnego. Podobno przez cały czas miałem zamknięte oczy. Wydaje mi się, że nie chciałem się peszyć obecnością znakomitości, które zasiadały przede mną i obserwowały, co robię. Dostałem się do klasy maestro Tadeusza Strugały, który ukształtował moją malutką, kiełkującą wtedy osobowość – wspominał dyrygent w programie "Wybieram Dwójkę". 

Lata studenckie

– Kiedy Marek rozpoczynał studia, ja byłem już wykładowcą akademii. Znalazł się u mnie na studiach pierwszego stopnia. To człowiek o dużym poczuciu humoru, trochę psotliwy. W jego studenckiej karierze bywały momenty, że należało przywołać go do porządku. Gdy trzeba, potrafi jednak być bardzo poważny. Od samego początku zwracał na siebie uwagę swoją barwną, kolorową osobowością. Poza tym był świetnie przygotowany i wyszkolony. Grał na oboju i pianinie, więc mogliśmy dzielić wspólne zainteresowania. Gdy ukończył studia, wygrał konkurs dyrygencki organizowany w Katowicach. W tym czasie ja byłem już dyrektorem Filharmonii Wrocławskiej. Marek został więc moim asystentem. Otrzymał stanowisko drugiego dyrygenta i dzięki temu mógł uczestniczyć w życiu koncertowym. Zrobił sporą karierę dyrygencką, co z punktu widzenia pedagoga daje mi pełną satysfakcję – mówił o solenizancie maestro Tadeusz Strugała.

Posłuchaj
13:22 PR2_MPLS 2021_04_26-16-35-50_pijarowski2.mp3 Urodziny maestro Marka Pijarowskiego. Kariera i działalność akademicka (Wybieram Dwójkę)

 

Dyrygenckie początki

– Przypomina mi się historia, która przydarzyła się w jednej z filharmonii. Jako początkujący dyrygent wchodziłem na estradę. Przywitałem się z koncertmistrzem, a z tyłu usłyszałem krótką rozmowę dwóch panów: "Zobacz, to jest ten laureat". Na co drugi odpowiedział "Dobrze. Zobaczymy". Zadrżały mi łydki. Wiedziałem już, że będę testowany. Musiałem przez to przejść. W tamtym momencie najważniejsze było dla mnie, czy będą kolejne takie możliwości. Na szczęście były – wspomina Marek Pijarowski.

– W pracy dyrygenta ważny jest ruch. Jego elegancją obrazujemy to, co zawarte jest w muzyce. Wszystko, co robimy na estradzie, musi być jednak naturalne. To nie mogą być sztuczne, wypracowane przed lustrem gesty. Orkiestra to twór, który od razu rozszyfruje, czy dyrygent przyszedł, żeby im pomóc, czy zwyczajnie wyuczył się na pamięć pięknych ruchów – dodał maestro.

Czytaj także:

Wykładowca akademicki

– Marek Pijarowski jest dla mnie bardzo ważną postacią. Najpierw podziwiałem go jako artystę, obserwując go w Filharmonii Wrocławskiej. Potem zostałem jego studentem. To dało mi okazję poznania go jako znakomitego pedagoga, ale także człowieka konkretnego, ciepłego, życzliwego i dowcipnego, także zaangażowanego i wymagającego. Na zajęcia przychodziliśmy całą klasą. Mimo relacji mistrz – uczeń dystans był mocno skrócony. Duży dyskutowaliśmy. Mimo ciężkiej pracy był czas na rozmowy, a to pozwalało się zbliżyć i zaprzyjaźnić. Profesor bardzo nas obserwował i pozwalał rozwijać się w wielu dziedzinach. Nie oznacza to, że odpuszczał. Po prostu czekał, która z aktywności jego studentów weźmie górę nad pozostałymi. Był niezłym psychologiem. Pamiętam jak żartem rozluźniał mnie przez pierwszym koncertem z orkiestrą akademicką, albo gdy podczas jednej z prób do koncertu dyplomowego za plecami muzyków zajął miejsce kotlisty i stamtąd z uśmiechem obserwował, jak sobie radzę. Mimiką oddawał swoje spostrzeżenia i odczucia – opowiadał maestro Jacek Rogala.

Czy maestro nadal zdarza się zajmować miejsca za orkiestrą? – Oczywiście. Tak pojmuję rolę pedagoga. Jestem po to, by wspierać studentów. Z racji swoich siwych włosów wiem ciut więcej o dyrygowaniu i o życiu. Wiem też trochę o relacjach, jakie powinny panować pomiędzy dyrygentem a orkiestrą. Staram się zdradzać młodym adeptom tajemnice, dlaczego zespół chce z nami grać i jak to odczuwać. Oczywiście na samym początku jest straszna trema. Na to też trzeba być przygotowanym. Swoim studentom mówię jedno: nie ma w orkiestrze osoby, która przychodząc na próbę, specjalnie grałaby źle. Zawsze przyznaje się młodemu dyrygentowi kredyt zaufania. Trzeba tylko umieć z niego skorzystać – podsumował gość "Wybieram Dwójkę" maestro Marek Pijarowski. 

 


***

Tytuł audycji: Wybieram Dwójkę

Prowadził: Jakub Kukla

Data emisji: 26.04.2021

Godzina emisji: 16.20

Czytaj także

Marek Pijarowski: nie jestem typem boksera

Ostatnia aktualizacja: 23.05.2016 15:00
- Swoim studentom powtarzam "primum non nocere" - mówił znakomity dyrygent o sztuce "nieprzeszkadzania" orkiestrze i soliście. W niedzielę (22.05) Marek Pijarowski po raz drugi stanął na czele Polskiej Orkiestry Radiowej.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Marek Pijarowski: dyrygowanie nie polega na władzy

Ostatnia aktualizacja: 18.05.2020 07:00
- Z jednej strony dyrygent powinien mieć ostatnie słowo, bo ktoś musi to wszystko przecież zebrać. Ale równocześnie musi to być też ostatnie słowo orkiestry, w tym znaczeniu, że orkiestra to akceptuje, szanuje moją koncepcję i to, że biorę za nią odpowiedzialność. Muszę być pewien tego, co robię, ale nie powinno mieć to nic wspólnego z tzw. władzą - mówił w Dwójce znakomity polski dyrygent.
rozwiń zwiń