Maria Woś - dziennikarka i lwowianka od prawie ośmiu dekad związana z Wrocławiem

Ostatnia aktualizacja: 08.03.2024 13:00
- W czasie wojny moja mama została aresztowana za pomoc żydowskiej rodzinie. Zawieźli ją do więzienia na Łąckiego, słynnej siedziby gestapo we Lwowie. Mówiła, że chciała pomóc koleżance. Po trzech tygodniach wyszła. Dzień powrotu mamy uważam za najszczęśliwszy w moim życiu, który zdecydował o tym, że ono się dalej potoczyło tak, a nie inaczej - wspominała w Dwójce Maria Woś. Legendarna dziennikarka Radia Wrocław świętuje w marcu 90. urodziny.
Maria Woś w książce LeoPolka opisuje pierwsze 12 lat swego życia, które spędziła we Lwowie
Maria Woś w książce "LeoPolka" opisuje pierwsze 12 lat swego życia, które spędziła we LwowieFoto: Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich
  • Bohaterką "Zapisków ze współczesności"  była Maria Woś.
  • Legendarna dziennikarka Radia Wrocław świętuje w marcu 90. urodziny.
  • Znakomitej koleżance po fachu życzymy nieustającej inwencji i dużo zdrowia.

Maria Woś - lata wojny pełne dramatycznych wydarzeń

Lata wojny w życiu małej Marii obfitowały w dramatyczne wydarzenia, jak choćby zniknięcie matki, która udzieliwszy pomocy żydowskiej znajomej i jej córce przepadła bez wieści… 

Z szarą twarzą, w wymiętoszonym kostiumie

- Wszystkim opowiadałam, że moja mamusia pojechała do Warszawy, choć właściwie już modliłyśmy się za duszę mamy. Pewnego dnia z koleżankami wracamy ze szkoły, a one w pewnej chwili mówią: twoja mamusia! Ja na to: niemożliwe, przecież pojechała do Warszawy. Zatrzymały mnie siłą i przeprowadziły mnie przez ulicę. Na tle kamienicy zalanej słońcem stało coś takiego bolesnego, z szarą twarzą, w wymiętoszonym, a niegdyś takim eleganckim, wełnianym kostiumie. To była mama - wspominała.

Najszczęśliwszy dzień w życiu

Okazało się, że została aresztowana za pomoc żydowskiej rodzinie. - Zawieźli ją do więzienia na Łąckiego, słynnej siedziby gestapo we Lwowie. Mówiła, że chciała pomóc koleżance. Po trzech tygodniach wyszła. Dzień powrotu mamy uważam za najszczęśliwszy w moim życiu, który zdecydował o tym, że ono się dalej potoczyło tak, a nie inaczej - podkreśliła Maria Woś.

Czytaj też:

Chór - nadzwyczajna, wspaniała wspólnota

Opowiedziała również o innym nadzwyczajnym wydarzeniu w czasie niemieckiej okupacji. - W 1942 roku przy kościele dominikanów spontanicznie powstał chór dziewczęcy. Pewnego dnia dziewczynki zaśpiewały pieśń, którą próbował organista, on je poprawił, a one poszły do niego z prośbą o porządną naukę tej pieśni. Pewnej niedzieli usłyszałyśmy, jak śpiewają, mamie bardzo się to spodobało. Znalazłam się w chórze im. świętej Cecylii. Okazało się, że to była nadzwyczajna, wspaniała wspólnota, pierwsza w moim życiu. Należałam do najmłodszych, miałam wtedy 8 lat - wspominała Maria Woś.

Wprowadzenie do historii Polski i literatury polskiej

- Zajęli się nami dominikanie, wspaniali, inteligentni, żarliwi Polacy. Nasz chór śpiewał nie tylko na niedzielnych mszach. Miałyśmy próby, ale także spotkania, na których prezeska chóru panna Marysia czytała nam "Pana Tadeusza" czy "Ogniem i mieczem". To było wprowadzenie do historii Polski, literatury polskiej, miałyśmy lekcje religii i niedzielne wycieczki, zwiedzałyśmy cudowne okolice Lwowa - opowiadała. 

Posłuchaj
14:40 Dwójka zapiski 4.03.2024.mp3 Maria Woś o twórczości dwóch ważnych dla niej niemieckich pisarek (Zapiski ze współczesności/Dwójka)
15:15 Dwójka zapiski 5.03.2024.mp3 Maria Woś wspomina II wojnę światową (Zapiski ze współczesności/Dwójka)
14:36 2024_03_06 12_44_40_Dwojka_Zapiski_ze_wspolczesnosci.mp3 Maria Woś o najszczęśliwszym dniu w swoim życiu - ponownym spotkaniu z matką, która udzieliwszy pomocy żydowskiej znajomej i jej córce przepadła bez wieści (Zapiski ze współczesności/Dwójka)
15:03 2024_03_07 12_45_15_PR2_Zapiski_ze_wspolczesnosci.mp3 Maria Woś o okolicznościach wyjazdu ze Lwowa do Wrocławia (Zapiski ze współczesności/Dwójka)
15:27 2024_03_08 12_46_53_Dwojka_Zapiski_ze_wspolczesnosci.mp3 Maria Woś o dzielnicy Karłowice we Wrocławiu (Zapiski ze współczesności/Dwójka)
     

Lwowianka od prawie ośmiu dekad związana z Wrocławiem

Maria Woś jest autorką audycji literackich, słuchowisk, reportaży, felietonów. Ma na swoim koncie kilka książek, m.in. "Felietony radiowe. Duszeczko, nie graj łokciami" czy "LeoPolka... a ja się ze Lwowa nie ruszę za próg...", której fragmentów mogli Państwo słuchać jakiś czas temu na naszej antenie. Choć od prawie ośmiu dekad związana jest z Wrocławiem, powtarza, że jest lwowianką.

O Lwowie - mieście swojego dzieciństwa

W cyklu "Zapiski ze współczesności" dziennikarka opowiadała m.in. właśnie o Lwowie - mieście swojego dzieciństwa, w którym przeżyła także wojnę. Niezależnie od późniejszych osiągnięć zawodowych i ważnych wydarzeń w życiu prywatnym Maria Woś tamten lwowski czas uważa za najistotniejszy w życiu, formacyjny.

Po wprowadzeniu stanu wojennego odeszła z radia

W 1946 z mamą i babcią nastoletnia Maria została ekspatriowana do Wrocławia, miasta, w którym mieszka i pracuje do dziś. Przez większość swojego zawodowego życia pracowała w tamtejszej rozgłośni radiowej. W latach 60. prowadziła popularny cykl "My nastolatki" z udziałem choćby Ewy Dałkowskiej czy Jacka Zwoźniaka. Po wprowadzeniu stanu wojennego odeszła z radia. Wróciła do nauczania języka polskiego, potem zaangażowała się w działalność Arcybiskupiego Komitetu Charytatywnego, obserwując i dokumentując procesy polityczne.

***

Tytuł audycji: Zapiski ze współczesności

Przygotował: Jakub Kukla

Data emisji: 4-8.03.2024

Godzina emisji: 12.45

mgc/mo/wmkor/pg

Czytaj także

Jacek Kalabiński - dziennikarz totalny

Ostatnia aktualizacja: 07.10.2023 17:29
- Pracowałem w redakcji publicystyczno-informacyjnej. Jacek przychodził do nas bardzo często, bo był fachowcem od Afryki. Jeśli cokolwiek gdziekolwiek było afrykańskiego, przychodził Jacek, który był wszędzie. Przepraszam, nie był w jednym kraju, w którym bardzo chciał być, w RPA - wspominał Jacka Kalabińskiego Andrzej Sowa, wieloletni dziennikarz Polskiego Radia.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Marek Gaszyński we wspomnieniach. "Prowadził niesłychanie bujne życie"

Ostatnia aktualizacja: 02.11.2023 17:30
- Piosenką, która go definiuje chyba w najlepszym stopniu, jest utwór "Gdzie się podziały tamte prywatki". Marek był człowiekiem niesłychanie towarzyskim, kochał rozrywkę szeroko pojętą. Był niezrównanym biesiadnikiem i kompanem - tak zmarłego dziennikarza Marka Gaszyńskiego wspominał inny radiowiec - Tomasz Szachowski.
rozwiń zwiń