Lejb Fogelman: chcę napisać coś w rodzaju żydowskiego "100 lat samotności”

Ostatnia aktualizacja: 30.05.2014 21:04
- Rolę Macondo, będzie odgrywał Pułtusk, bo stamtąd pochodzą moi rodzice - mówił w Dwójce jeden z najbarwniejszych reprezentantów świata prawniczego, erudyta i mecenas sztuki, który z rękawa sypie anegdotami ze spotkań z Włodzimierzem Wysockim, Jimim Hendrixem czy Hajle Sellasjem.
Audio
  • Lejb Fogelman: chcę napisać coś w rodzaju żydowskiego "100 lat samotności” (Piątek z Mazurkiem/Dwójka)
Lejb Fogelman
Lejb FogelmanFoto: Grzegorz Śledź/PR2

Lejb Fogelman jest Żydem polskiego pochodzenia, który w latach 60. wyemigrował do Ameryki. Po ukończeniu Harvardu został jednym z najlepszych światowych specjalistów w dziedzinie prawa korporacyjnego. Nie to jednak sprawiło, iż jest czasem określany mianem "żydowskiego Wieniawy". Jako człowiek potrafiący korzystać z życia i zainteresowany światem sztuki, stał się jego szczególnie barwną częścią. - Nie ma powodu, dla którego to, co się robi zawodowo, miałoby się kłócić z tym, co się robi poza zawodem. Trzeba mieć zainteresowania, a ja lubię talent - wyznawał w rozmowie z Robertem Mazurkiem.

Zdaniem Fogelmana tym, co dało mu znakomity kapitał startowy w życiu, było jego zamiłowanie do literatury. - Dostaję często listy i maile od młodych prawników, którzy chcą usłyszeć jakieś słowa inspiracji. Jeden z nich się pytał, co ja czytałem, że jestem taki, jaki jestem. - Tłumaczyłem mu, że czytanie książek to jest złożona sprawa, bo każda należy do pewnego formatywnego okresu i ona zupełnie inaczej układa się w psyche, kiedy się ją czyta w wieku 7, 16 lub 28 lat. Moja pierwsza książka, która otworzyła mi drzwi do raju, to były "Przygody Tomka Sawyera". Później byli "Trzej muszkieterowie", ale najbardziej formatywna dla mnie, jako młodego Żyda, okazała się "Wojna żydowska” Feuchwangera.

Inną rzeczą, w której Fogelman upatruje źródeł swojego sukcesu zawodowego, jest umiejętność do zawierania kompromisów. Jego zdaniem zdolność ta zaniknęła w Polsce po II wojnie światowej. - Kompromis był elementem kultury klasy średniej, a ta klasa przestała istnieć. Ona się kiedyś składała z Żydów, Niemców, Polaków, Ormian i tam właśnie leżał ten kompromis. Mi się w życiu udawało do niego doprowadzać – wyjaśnił.

W audycji nie zabrakło wspomnienia o spotkaniu z Jimim Hendrixem w nowojorskiej ubikacji, czego następstwem był prezent w postaci sernika na koszt wirtuoza gitary. Gość Roberta Mazurka przywołał także moskiewski okres w swoim życiu, kiedy bawił się razem z Włodzimierzem Wysockim, dzięki czemu był świadkiem pewnej surrealistycznej sceny. Więcej na ten temat - w nagraniu audycji.

bch/mm

Zobacz więcej na temat: prawo Żydzi
Czytaj także

Słowo "wariat" wykreśliłem ze swego słownika

Ostatnia aktualizacja: 04.04.2014 19:00
- W życiu poznajemy Chrystusa, Boga i Matkę Boską, to jest obowiązkowy zestaw postaci, które spotyka każdy psychiatra - mówił w Dwójce prof. Łukasz Święcicki, specjalista w dziedzinie choroby afektywnej dwubiegunowej.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Jan Pospieszalski: do telewizji trafiłem w 1994 roku dzięki ekscesom Jana Borysewicza

Ostatnia aktualizacja: 02.05.2014 19:00
- Po słynnej aferze odwołano koncert Voo Voo na Stadionie Śląskim. Pojechaliśmy do Opola, gdzie debiutowała Justyna Steczkowska.Tam poznałem Andrzeja Horubałę, szefa telewizyjnej rozrywki, który zaproponował mi skomponowanie czołówki do nowego programu... - wspominał początki swoich związków z mediami gość Roberta Mazurka.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Warszawa Marka Nowakowskiego i Redbada Klynstry

Ostatnia aktualizacja: 17.05.2014 15:00
- Zapamiętałem przede wszystkim jego spojrzenie. Pełne powagi. Jakby coś podejrzewał albo o coś się martwił... - wspominał Marka Nowakowskiego Redbad Klynstra. Odejście znakomitego prozaika zmieniło całkowicie charakter spotkania Roberta Mazurka z polskim aktorem holendersko-fryzyjskiego pochodzenia.
rozwiń zwiń