Dziś już nikt nie ma wątpliwości, dlaczego warto uczyć sie języków obcych. Żyjemy w globalnej wiosce, potrzebujemy więc narzędzi, żeby porozumieć się z ludźmi nie tylko z różnych części świata, ale też z innych kultur.

Obecnie na świecie dominuje angielski, choć kiedyś taką rolę odgrywała łacina. Myli się jednak ten, kto myśli, że nikt już nie chce uczyć się języków martwych: - Chętnych nie brakuje, choć metody nauczania różnią się od tych stosowanych w przypadku języków nowożytnych - tłumaczy Jan Kwapisz, adiunkt Instytutu Filologii Klasycznej UW. - My nie uczymy studentów mówienia, tylko czytania tekstów starożytnych. Zaczynamy od zasad łacińskiej i greckiej gramatyki, nie skupiamy się natomiast na słownictwie.
Łacina, choć zaliczana do języków martwych, nadal obowiązuje jako język urzędowy w Watykanie. Dzięki temu jej słownictwo systematycznie jest wzbogacane: - Odbywają się kongresy łaciny mówionej. Łacinnicy wydają swoje czasopisma, mają strony internetowe, a w Finlandii nawet łacińskie radio - wymienia rozmówca Kasi Węsierskiej. - Podobnie jest ze starogreką. Odkryłem ostatnio w sieci serwis informacyjny redagowany właśnie w tym języku.  
Jak szybko i skutecznie samemu nauczyć się obcego języka, sprawdzała Ewelina Grygiel, a Kasia Węsierska wyruszyła na poszukiwanie tych, którzy chcą uczyć się języków martwych. Posłuchaj ich relacji z "Poranka OnLine".

Pamiętaj, że najtrudniej nauczyć się pierwszego języka. Potem idzie już z górki.
kul

Sieć to świetne narzędzie dzięki któremu w wiele projektów bezinteresownie, na zasadach wolontariatu angażuje się mnóstwo osób po to by pomagać innym.

Wirtualny wolontariat ma wiele twarzy. Jest nim m.in. nieodpłatne udzielanie porad w sieci, tworzenie grup pomocy i samopomocy, współpraca przy promocji, tłumaczeniach, projektach graficznych,  prowadzenie e-kampanii społecznych, budowanie baz informacji, czy też pomoc w nauce języków obcych, e-korepetycje czy też zwyczajna sąsiedzka pomoc.

- Do e-wolontariatu nie jest koniecznie potrzebny komputer. Wirtualny wolontariusz do pracy może wykorzystać telefon, tablet czy smart fon - podkreśla Paweł Łukasiak z Fundacji Dobra Sieć.

Wolontariusze, którzy wykorzystują Internet po to by czynić coś dobrego mogą pracować wszędzie i o każdej porze.

- Zrobienie zdjęcia ciekawego zabytku i przesłanie fotografii na adres akcji Otwarte Zabytki, gdzie uaktualniana jest baza polskich zabytków czy uczestniczenie w akcji ekologicznej  to także e-wolontariat  - podkreśla Paweł Łukasik.

Przedstawiciel Fundacji Dobra sieć dodaje, że często akcje e-wolontariatu nazywa się mikro-wolontariatem.

- Tworzy się na przykład takie zestawy do przetłumaczenia, które zabiorą nie więcej niż 15 minut pracy, tak żeby w metrze można było to zrobić i odesłać i w ten sposób współtworzyć tłumaczenie książki - wyjaśnia Łukasik.

E-wolontariat to także działanie społecznościowe, czyli prowadzenie jakiejś pomocy pośród  grupy którą coś łączy. - Młode matki pomagają sobie nawzajem dzieląc się wiedzą i doświadczeniem - wymienia specjalista.

W ostatnim czasie taka forma pomagania zyskała bardzo wielu zwolenników. Internauci lubią się zrzeszać ponieważ w siedzi jest to dziecinnie łatwe.

5 grudnia obchodzimy Międzynarodowy Dzień Wolontariusza

Więcej informacji na temat wirtualnego wolontariatu oraz kontakt do poszczególnych organizacji, które poszukują właśnie takich wolontariuszy można znaleźć na stronie WWW.e-wolontariat.pl

(ah)

"Wreszcie mam trochę czasu dla siebie" - tymi słowami część z nas wita nadchodzący koniec tygodnia. Ulga, że w końcu nic nie musimy, bywa naprawdę wielka. Ale skoro nic nie musimy, to może fajnie by było pomyśleć o tym, co moglibyśmy zrobić. Nie dla siebie, tylko dla innych.

 - Nasze psy z wielką wdzięcznością przyjmują wizyty wolontariuszy, którzy w weekend przychodzą po to, by wyprowadzić je na spacery - mówi Marta Grzegorczyk, koordynatorka wolontariuszy z Fundacji "Pod Psim Aniołem". - Bo na co dzień zwierzaki przebywają w kojcach albo klatkach, a jeden pracownik ma pod opieką nawet sto psów.

Oprócz spacerów wolontariusze mogą też czesać psy, wykonywać drobne prace porządkowe oraz zajmować się kotami. Od czasu do czasu organizowane są także pikniki adopcyjne i wtedy jest szansa, że nasz czworonożny przyjaciel, którym zajmujemy się w weekendy, znajdzie prawdziwy dom.

Na weekendową pomoc czekają także dzieciaki. Zwłaszcza te, które mają problemy w szkole albo których rodzin nie stać na dodatkowe lekcje języków obcych.

 - Wolontariuszem może zostać każdy, kto tylko ma chęć pomóc dzieciom w nauce - mówi Katarzyna Zych ze Stowarzyszenia Pomocy Wzajemnej "Być Razem". - Zgłaszają się do nas wolontariusze w różnym wieku. Są gimnazjaliści, licealiści, studenci, a nawet osoby zupełnie dorosłe. A najważniejsze jest to, że nie oczekujemy specjalistycznych kwalifikacji, czyli nie czekamy na profesorów ani doktorów.

Osoby, które zdecydowały się na ten rodzaj wolontariatu, bardzo chwalą sobie pracę z podopiecznymi i podkreślają, że nie chodzi tu tylko o wyrównywanie poziomu edukacji, ale też o koleżeńskie więzi, które powstają w trakcie takich "dodatkowych zajęć".

Pozostałe propozycje zajęć na weekend znajdziesz w dołączonym do artykułu nagraniu z  "4 do 4",

kul

- Mexico City, stolicę Meksyku, zamieszkuje około 25 milionów ludzi - opowiada Ela Chrzanowska, reżyserka filmu "Dom Warszawa - Meksyk". - Z lotu ptaka to jest naprawdę gigantyczna przestrzeń. W centrum daje się to odczuć na przykład w godzinach, kiedy ludzie ruszają w miasto na lunch.

Jak przyznaje rozmówczyni Krzyśka Grzybowskiego stolica Meksyku to miejsce, które razi różnorodnością. Przyjeżdżają tu ludzie z całego kraju, przywożą swoje historie, swoje obyczaje i język. W sumie w całym państwie mówi się w kilkudziesięciu dialektach, większość z nich można usłyszeć na ulicach stolicy.

Odwiedź z Czwórką najpiękniejsze miejsca na ziemi > > >

 - Meksyk tętni życiem nie tylko dlatego, że ludzie ciągle się tu przemieszczają, ale też dlatego, że na ulicy handlują czym się da - mówi gość "4 do 4". - To jest naprawdę biedny kraj, choć bieda nie jest wszędzie widoczna. Jeśli idziemy turystycznym szlakiem i odwiedzamy miejsca przeznaczone dla przyjezdnych to ubóstwo nie rzuca się aż tak w oczy. Jeśli jednak pojedziemy do dzielnicy, która nie jest zaznaczona w przewodniku, to tam zobaczymy ludzi biednych, ale nie pozbawionych godności.

Meksyk to także miasto kolonialnych pałaców, słynnych na cały świat zabytków, hałaśliwych ulic, spokojnych placów, zielonych parków, wspaniałych nowoczesnych dzielnic, rozległych slumsów, połączenia tradycji z nowoczesnością i wspaniałej pikantnej kuchni: - Guacamole to klasyk kuchni meksykańskiej - wyjaśnia restauratorka Agnieszka Kręglicka. - Sekret tego kremu tkwi w odpowiednim awokado. Owoc musi być dojrzały, czyli kiedy go kupujemy powinien być w dotyku jak miękka gruszka. Sos podaje się do wszystkich dań zawiniętych w tortillę. Pysznie smakuje też z nachosami.

Guacamole - meksykański krem z awokado poleca Agnieszka Kręglicka

3 dojrzałe awokado

1 mała, biała cebula

sok z 1 limonki

pęczek kolendry

papryczki jalapeno w zalewie

sól

Wybierz dojrzałe, miękkie awokado, jeżeli jest twardawe, zawiń je w papier i zostaw w kuchni na kilka dni, aż dojrzeje. Obierz je ze skórki i usuń pestkę. Nać kolendry drobno posiekaj, cebulę pokrój w drobną kostkę. Rozgnieć widelcem awokado, dodaj cebulę, kolendrę, sok z limonki i sól. Dobrze wymieszaj. Do smaku można dodać roztarty ząbek czosnku, lub pokrojonego w kostkę pomidora, bez części nasiennych.

Guacamole - przysmak kuchni meksykańskiej

kul

- Mówisz "Liverpool", myślisz "The Beatles". I faktycznie, gdy odwiedza się miasto, na każdym kroku jest to zauważalne oraz słyszalne - opowiada Joanna Sosnowska. - Warto też pamiętać, że Liverpool pobił rekord Guinnessa, gdyż pochodzący z niego artyści zdobyli najwięcej pierwszych miejsc na listach przebojów...

Liverpool, tuż po Londynie, jest miastem z największą liczbą galerii i muzeów. Warto poświecić przynajmniej jeden dzień na odwiedzenie części z nich - zwłaszcza, że wstęp do wszystkich placówek jest bezpłatny.

- Liverpool jest też miastem portowym; leży w zatoce Morza Irlandzkiego, co bywa dla niektórych sporym zaskoczeniem - twierdzi gość "4 do 4". - Piękne piaszczyste plaże są na wyciągnięcie ręki. Oczywiście w tym klimacie porażenie słoneczne nam raczej nie grozi, więc wybierając się na spacer, trzeba wziąć ze sobą jakiś sweter albo przeciwdeszczową kurtkę.

Kolejną pasją Brytyjczyków, oprócz muzyki i piłki nożnej, jest jedzenie. I choć kuchnia angielska nie cieszy się zbyt dużą popularnością wśród Polaków, to o tym produkcie słyszał cały świat: - Urodziłam się w Oksfordzie, moja mama jest Brytyjką, a Marmite był zmorą mojego dzieciństwa - wspomina Helena Korniejew ze studia "Cook Up". - Ale wraz z wiekiem coraz bardziej zaczynam go doceniać - dodaje.

Marmite to wyciąg drożdżowy, powstający jako produkt uboczny podczas warzenia piwa. Brytyjczycy używają go jako smarowidła do chleba, tostów lub ciasteczek, jako dodatek do zup, mięsa wołowego albo jako marynaty do kurczaka. Marmite nie zawiera tłuszczu ani białego cukru. - Ten produkt ma już ponad sto lat i na dobre zagościł w brytyjskiej kuchni - opowiada kulinarna ekspertka. - Ostatnio dużym powodzeniem cieszy się przepis Nigelli Lawson na spaghetti z Marmitem posypane świeżym parmezanem...

Spaghetti z Marmitem

375 gramów makaronu spaghetti

50 gramów niesolonego masła

1 łyżeczka Marmite

świeżo starty parmezan

Gotujemy makaron w osolonej wodzie. Kiedy już jest prawie ugotowany, rozpuszczamy masło w małym garnku, dodajemy łyżeczkę Marmite i dużą łyżkę stołową wody, w której gotuje się makaron. Wszystko dokładnie mieszamy tak, by Marmite rozpuścił się. Ugotowany makaron polewamy przygotowanym sosem i obficie posypujemy świeżo startym parmezanem.

kul