Tysiące protestujących wróciły na plac Tahrir w Kairze

2011-02-14, 08:55

Tysiące protestujących wróciły na plac Tahrir w Kairze
. Foto: (fot. PAP/EPA/MOHAMED OMAR)

Tysiące ludzi wróciły z flagami na kairski plac Tahrir, z którego rano tego dnia wojsko usunęło ostatnich uczestników antyprezydenckich protestów.

Posłuchaj

Najwyższa Rada Wojskowa: apelujemy do obywateli, by zaprzestali strajków i wrócili do pracy
+
Dodaj do playlisty

Reuters pisze o około dwóch tysiącach demonstrantów. Ruch pojazdów na placu został wstrzymany. Kilka godzin wcześniej przez plac Tahrir przemaszerowało kilkuset policjantów, w mundurach i po cywilnemu, żeby zademonstrować solidarność z uczestnikami protestów, które doprowadziły do obalenia prezydenta Hosniego Mubaraka.
Policjanci machali flagami Egiptu, skandowali "my i naród, to jedno" i zapewniali przechodniów, że ich intencją jest "oddanie czci męczennikom tej rewolucji". Wojsko, kontrolujące plac, nie interweniowało.

Gdy 25 stycznia rozpoczęły się demonstracje antyprezydenckie na placu Tahrir, policja na próżno usiłowała je stłumić, używając pałek, gazu łzawiącego, gumowych kul, a nawet ostrej amunicji. Wojsko, obecne na ulicach Egiptu, nie opowiedziało się wtedy ani po stronie protestujących, ani policji. 28 stycznia policjanci znikli z ulic. Według szacunków ONZ, w antyprezydenckich protestach życie straciło ok. 300 ludzi.

W poniedziałek rano żołnierze otoczyli pozostających na placu Tahrir działaczy prodemokratycznych i nakazali im rozejście się, pod groźbą aresztowania. Reuters pisze, że egipscy generałowie, którzy odegrali ważną rolę w rewolcie przeciwko prezydentowi Mubarakowi, nie próbując jej stłumić, teraz potwierdzają swą kontrolę nad Egiptem i próbują przywrócić normalne życie i funkcjonowanie gospodarki.

Przywódcy ruchu prodemokratycznego ostrzegają, że Egipcjanie znów zaczną demonstrować, jeśli ich żądania radykalnych przemian nie zostaną spełnione. Na piątek zaplanowali wielki "marsz zwycięstwa", by uczcić rewolucję, ale też - jak pisze Reuters - być może po to, żeby przypomnieć sprawującemu władze wojsku o potędze ulicy.

Apel wojska

Egipski wojskowy rząd wezwał do zakończenia strajków, które wybuchły w wielu sektorach gospodarki. Tysiące pracowników wyszły na ulice egipskich miast, domagając się podwyżek płac i poprawy warunków pracy. Oświadczenie Najwyższej Rady Wojskowej odczytał w pierwszym programie telewizji państwowej rzecznik egipskiej armii. Zapewnił on jednocześnie, że wojsko chce przekazać władzę cywilnemu rządowi. Najwyższa Rada Wojskowa zaapelowała do obywateli, by zaprzestali strajków i wrócili do pracy.

- Najwyższa Rada Wojskowa zapewnia, że nadal podtrzymuje swoją wolę doprowadzenia do spokoju i stabilności w państwie. Jednocześnie wzywa obywateli, związki zawodowe i samych pracowników, aby wrócili do pełnienia swoich obowiązków. Ze swojej strony zapewnia i oczekuje pomocy w zapewnieniu odpowiednich warunków i atmosfery do sprawowana rządów, które mają doprowadzić do przekazania władzy cywilnym władzom wybranym przez naród. To one będą kontynuowały przemiany w kraju i zapewnią jego rozwój - ogłoszono.

Na ulice egipskich miast wyszli pracownicy banków, sektora turystycznego, odzieżowego i kierowcy autobusów. W centrum Kairu kilkuset bankierów pikietuje przed filią Banku Aleksandrii, domagając się ustąpienia dyrektorów zarządzających. Przed budynkiem państwowej telewizji i radia protestują pracownicy transportu. Żądają podwyżek płac. W proteście uczestniczą też kierowcy karetek pogotowia, którzy zablokowali jedną z ulic, parkując na niej 70 ambulansów.

W oddalonej o 20 kilometrów od Kairu Gizie strajkuje około 150 pracowników branży turystycznej. Pikieta trwa w zabytkowym kompleksie piramid w Gizie sprzed około 2 tysięcy lat.

Trwające trzy tygodnie antyreżimowe protesty w Egipcie sparaliżowały działalność branży turystycznej w tym kraju. Wpływy z tej gałęzi gospodarki stanowią 6 procent egipskiego produktu krajowego brutto.

sm

Polecane

Wróć do strony głównej