Zaginięcie Jarosława Ziętary do dziś niewyjaśnione. "Nie mówimy o prawdopodobieństwie tylko o fakcie zabójstwa"

2018-09-16, 09:11

Zaginięcie Jarosława Ziętary do dziś niewyjaśnione. "Nie mówimy o prawdopodobieństwie tylko o fakcie zabójstwa"
Symboliczny grób Jarosława Ziętary w Bydgoszczy. Foto: PAP/Tytus Żmijewski

- Jarosław Ziętara przez prawie rok rozpracowywał mechanizm przestępstwa i jego uczestników. Kiedy nie pomogły próby zastraszenia, porwano go i zabito – podkreśla w rozmowie z Polską Agencją Prasową dziennikarz śledczy Krzysztof M. Kaźmierczak.

Lista błędów i zaniedbań poznańskich organów ścigania w sprawie Ziętary jest długa - mówił w wywiadzie dziennikarz.

Kaźmierczak wskazuje na opieszałość śledczych.

- Kardynalnym błędem było niepodjęcie śledztwa nawet po uzyskaniu informacji o naocznym świadku porwania dziennikarza. Zostało ono wszczęto dopiero po roku od zbrodni i to nie z inicjatywy policji czy prokuratury z Poznania, tylko w wyniku interwencji rzecznika praw obywatelskich, spowodowanej staraniami rodziny zamordowanego i wielkopolskich dziennikarzy - zaznaczył. 

Zaniedbania były, raport utajniono

Kiedy po latach, w 2011 roku, udało się doprowadzić do wznowienia śledztwa i odebrania go poznańskim organom ścigania, okazało się, że sprawę trzeba zacząć od elementarnych działań. Co ciekawe, wykonany w 2009 roku raport na temat błędów poznańskiej policji w sprawie Ziętary utajniono w Komendzie Głównej Policji i do chwili obecnej nie został on ujawniony - mówił Kaźmierczak.

Ciała Jarosława Ziętary nigdy nie odnaleziono. 1 września 1992 roku wyszedł z domu, w drodze do pracy ślad po nim zaginął. Według Krzysztofa Kaźmierczaka, nie ma mowy o tym, że dziennikarz żyje i zabójstwa nie było.

- Nie mówimy o prawdopodobieństwie tylko o fakcie zabójstwa. Zarówno dwa zakończone już aktami oskarżenia śledztwa, jak i trzecie, nadal prowadzone, wykazały, że Jarosława Ziętara został zamordowany. Gdyby nie stwierdzono, że doszło do zbrodni, to nikomu nie postawiono by zarzutów i nikogo nie oskarżono przed sądem. Tymczasem trwa już jeden proces, a niedługo rozpocznie się drugi - stwierdził założyciel Komitetu Społecznego "Wyjaśnić śmierć Jarosława Ziętary".

Zginął przez alkohol

W wywiadzie dziennikarz zaznaczył, że Ziętara naraził się wielkopolskim biznesmenom, którym zależało na tym, by bez przeszkód uprawiać nielegalny, dochodowy proceder.

Celem zabójstwa było uniemożliwienie ujawnienia przez dziennikarza przestępstw prowadzonych przez grono biznesmenów z Poznania, należących na początku lat 90. do najbogatszych ludzi w Polsce. Dotyczyło to głównie sprowadzania do Polski na ogromną skalę alkoholu bez należnych państwu podatków - przypominał Kaźmierczak.

Dla zabójców samo morderstwo dziennikarza nie było wystarczającym działaniem. Chcieli oni bowiem także doprowadzić do tego, by fakty zebrane przez Ziętarę nigdy nie ujrzały światła dziennego.

Aby mieć pewność, że ktoś inny nie ujawni ustaleń Ziętary, przed zabiciem dziennikarza torturowano, wydobywając od niego informacje oraz przeszukano wynajmowane przez niego mieszkanie i biurko w redakcji, zabierając niemal wszystkie materiały, które zgromadził podczas swojego śledztwa: notatki, nagrania, zdjęcia, nośniki pamięci - zaznaczył Kaźmierczak.

Winni śmierci Ziętary żyją, niestety na wolności

Wiadomo, dlaczego zabito Jarosława Ziętarę i jacy ludzie byli w to zamieszani – zarówno jeśli chodzi o zleceniodawców i organizatorów zbrodni, jak i jej wykonawców. Problemem jest tylko pociągnięcie do odpowiedzialności karnej wszystkich jeszcze żyjących osób, które mają na rękach krew dziennikarza. Istotną przeszkodą do tego są właśnie błędy i zaniedbania popełnione przez poznańskie organy ścigania bezpośrednio po porwaniu i zabójstwie Ziętary - ocenił Krzysztof M. Kaźmierczak.

Jarosław Ziętara był dziennikarzem Gazety Poznańskiej, gdzie zajmował się dziennikarstwem śledczym. 1 września 1992 roku zaginął bez śladu w drodze do pracy. Symboliczny grób Ziętary znajduje się na cmentarzu w Bydgoszczy.

kpln

Polecane

Wróć do strony głównej