Białoruski opozycjonista: strajk generalny niewykluczony, gdy pogorszy się sytuacja gospodarcza

2020-10-06, 05:55

Białoruski opozycjonista: strajk generalny niewykluczony, gdy pogorszy się sytuacja gospodarcza
Wielotysięczny protest w Mińsku w niedzielę 4 października. Według niezależnych obserwatorów demonstrowało ponad 100 tysięcy osób, tysiące demonstrowały także w innych miastach i miejscowościach na Białorusi. Foto: PAP/EPA/STR

– Pracujemy nad zmianą kodeksu wyborczego i konstytucji, będziemy gotowi na wolne wybory – mówi portalowi PolskieRadio24.pl Anatol Labiedźka, białoruski działacz demokratyczny. - Władza Łukaszenki utrzymuje się obecnie na dwóch filarach. To struktury siłowe i Moskwa – Kreml. Nie ma poparcia w kraju, wśród wyborców – mówi. Zaznacza, że opozycja przygotowuje propozycje reform, liczy na pomoc Zachodu w zakresie sankcji, wsparcie w organizacji wyborów, we wdrożeniu białoruskiego "planu Marshalla".


Powiązany Artykuł

wojsko białoruś stock 1200.jpg
Działacz: Białorusini pokazali, że chcą wolności, to wybór wartości Zachodu - wolność nie koreluje z Kremlem

Anatol Labiedźka, działacz demokratyczny, zaznacza w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl, że Łukaszenka utrzymuje się tylko dzięki wsparciu Kremla – którego pomoc pozwala mu opłacać struktury siłowe, represjonujące demonstrantów, ale też trzymające w szachu pion administracji.

Działacz zauważa, że wciąż utrzymują się na Białorusi wielotysięczne protesty, natomiast nie doszło do strajku generalnego, choć podjęte były pewne działania w tym kierunku. - Obecnie strajki zatrzymały się na pewnym pułapie. Są pewne elementy strajku włoskiego, są nastroje protestu. Na razie jednak przemysł nie stanął, wciąż pracuje. Nie ma wciąż strajku ogólnonarodowego. Jednak perspektywa strajku generalnego pozostaje w mocy. W przypadku pogorszenia się sytuacji gospodarczej jego prawdopodobieństwo rośnie - zaznacza opozycjonista.

Czytaj także

Anatol Labiedźka powiedział, że Zachód powinien być skonsolidowany w kwestii Białorusi. - Przesłanie do Łukaszenki powinno być takie: nowe, przejrzyste wybory, z obserwatorami międzynarodowymi – to może być punkt, który zmieni stosunek Zachodu do Łukaszenki, pozwoli na rozmowy o gwarancjach bezpieczeństwa – mówił.

- Jednak jeśli Łukaszenka nie spełni tego warunku – to innego przesłania, innych propozycji dla niego być nie powinno – dodaje działacz.

Opozycjonista podkreśla, że Białorusi bardzo potrzebny jest "plan Marshalla". - Też jakiś czas temu mówiłem o potrzebie takiego planu – dla wolnej Białorusi. Mówiłem o tym i w Warszawie, i w Brukseli. To bardzo ważny plan ze względu na złą sytuację gospodarczą kraju. Plan jest bardzo ważny dla tych, którzy obawiają się o przyszłość Białorusi, którzy się wahają – zaznaczył.

Więcej w rozmowie.


Anatol Labiedźka na szczycie Partnerstwa Wschodniego w Warszawie w 2011 roku. Anatol Labiedźka, fot. Polskie Radio

***

Zachęcamy do przeczytania wywiadu.

Powiązany Artykuł

en protest białoruś 1200.jpg
B. kandydat na prezydenta Białorusi: po lekcji Krymu Zachód musi stawić Rosji opór, bo po Białorusi może być Polska

PolskieRadio24.pl: Nieuznawany przez świat za prezydenta Białorusi, niezrażony tym Łukaszenka, potajemnie zorganizował swoją inaugurację. Jednak w kraju trwają wciąż protesty, Białorusini się nie poddają, tajna inauguracja nie była bynajmniej dla nich ciosem.

Anatol Labiedźka, białoruski działacz demokratyczny: Jeśli chodzi o inaugurację, to większość Białorusinów stwierdza, że to nie była inauguracja, ale uzurpacja władzy. Taki format ”inauguracji”, na jaki zdecydował się Aleksander Łukaszenka, jeszcze bardziej upewnił ludzi w tym, że Łukaszenka nie wygrał wyborów – nawet jeśli ktoś wcześniej miał jeszcze jakieś wątpliwości.

Inauguracja powinna być świętem, uroczystą ceremonią. Tak by było, gdyby Łukaszenka otrzymał, jak twierdzi, 80 procent poparcia.

Czyli mamy kolejny dowód na sfałszowanie wyborów.

Aleksander Łukaszenka chciał, żeby wszystko się odbyło jak najszybciej. Dla niego organizacja inauguracji stała się problemem. Stąd taki nieoczekiwany scenariusz tej ”ceremonii” – o planach inauguracji nie wiedzieli nawet ci, których przywieziono na nią do rezydencji łukaszenkowskiej. Gościom powiedziano, że odbywa się zebranie. W czym biorą udział, dowiedzieli się dopiero później.

To oczywiście absurdalne rozwiązanie. Łukaszenka chciał uniknąć olbrzymich akcji protestu w czasie inauguracji – tylko że to działa na krótką metę.

Tego samego dnia zaskoczeni Białorusini nie zdołali zorganizować akcji protestu, ale w następne dni na ulice nadal wychodziły tysiące ludzi, w niedziele nawet setki tysięcy.

Zauważmy też, że ta inauguracja nie ma znaczenia dla obywateli Białorusi. Bo dla większości Łukaszenka stał się uzurpatorem już po ogłoszeniu wyników sfałszowanych wyborów, 9 sierpnia. W tym czasie ze strony państw zachodnich pojawiły się oświadczenia, że nie uznają prezydentury Łukaszenki.

Powiązany Artykuł

nord stream 2 opis
Czy Nawalny zatrzyma projekt Nord Stream 2? B. ambasador USA w Polsce: agresja Putina musi zmienić świadomość Zachodu

Czego możemy się spodziewać, jakich scenariuszy rozwoju sytuacji?

Według mnie sytuacja Białorusi nie znajdzie rozwiązania w krótkim czasie. To prawdopodobnie będzie dłuższy proces. Wcześniej myślałem, że jeśli na ulice wyjdzie 100 tysięcy ludzi, to władze ustąpią. To nie nastąpi, nawet gdy na ulice wyjdzie 300 tysięcy osób.

Władza utrzymuje się na dwóch filarach. To struktury siłowe i Moskwa – Kreml. Nie ma poparcia w kraju, wśród wyborców.

Stać ją tylko na organizację wieców z wykorzystaniem ludzi pracujących w administracji czy finansowo zależnych od wypłat z budżetu. Takie osoby są przywożone na wiece czy marsze prorządowe. Stronników Łukaszenki jest tak mało, że nie podejmują ryzyka, by wyjść na pikietę bez OMON-u, demonstrować w przestrzeni publicznej, agitować za Łukaszenką.  Na ulicach miast masowo protestują zaś przeciwnicy Łukaszenki.

Widzimy dziesiątki, setki tysięcy ludzi protestujących w Mińsku, w innych miastach. Protesty trwają już wiele tygodni. Widzimy wsparcie Zachodu i zrozumienie tego, przez co przechodzą Białorusini. Wydaje się, że białoruskie społeczeństwo tym razem może odnieść zwycięstwo.

Ale Łukaszenka ewidentnie tego nie przyjmuje do wiadomości, nie zamierza ustąpić. A z drugiej strony – staje się coraz słabszy. Bał się rozesłać zaproszenia na inaugurację. Może to znaczyć, że w administracji jest już rozłam, może ktoś zdecyduje się na rozmowy z Radą Koordynacyjną?

Łukaszenkę wspierają struktury siłowe. Jednak OMON, który wykonuje najczarniejszą robotę, w większości decyduje się na to, ponieważ jest bardzo dobrze opłacany, nie dlatego, że funkcjonariusze uważają, iż Łukaszenka w uczciwy sposób zwyciężył na wyborach prezydenckich. Struktury siłowe są po prostu bardzo dobrze opłacane.

Co tyczy się urzędników, elit administracji, to jeszcze nie widać dużego rozłamu – choć znamy już wiele przypadków osób, które odeszły i z administracji Łukaszenki, i ministerstw, i resortów siłowych. To setki osób. Jednak nie są to masowe odejścia, rezygnacje tysięcy osób. Władza nie jest już monolitem, ale nie ma tam jeszcze poważnego rozłamu.

Władza cementuje też swoje otoczenie strachem. Jeśli ktoś czyni coś przeciwko interesowi Łukaszenki, od razu zaczynają się represje. Widzieliśmy na przykład, że znanych dziennikarzy, którzy odeszli z państwowych mediów białoruskich, od razu umieszczono w areszcie. Łukaszenka przez takie represje  stara się pokazać urzędnikom, że kontroluje sytuację i ”zdrada” zostanie ukarana, że podejmie ostre działania wobec nich, bliskich, etc.

Takie działania, plus finansowa motywacja siłowych struktur, pozwalają Łukaszence na utrzymanie się przy władzy, mimo tego, że nie cieszy się poparciem obywateli. Może trwać u władzy jeszcze długo – dopóki będzie miał pieniądze, by mógł płacić OMON-owi, strukturom siłowym. Jak długo taki stan potrwa? Nie wiem. Zależy to od tego, jak długo będzie miał pieniądze.

Wiele zależeć będzie od sytuacji gospodarczej Białorusi. A ta, ogólnie rzecz biorąc, jest bardzo zła, mocno niestabilna. To będzie bardzo poważnym wyzwaniem dla Łukaszenki, poczynając od tej jesieni. Kredyt, który otrzymał obecnie od Rosji, w dużej części przeznaczony jest na spłatę poprzednich długów.

Bardzo silnie uderzyć w gospodarkę i finanse Białorusi może strajk generalny. W rezultacie mógłby wpłynąć na układ sił. Obecnie jednak strajki zatrzymały się na pewnym pułapie. Są komitety strajkowe, są pewne elementy strajku włoskiego, są nastroje protestu. Ale przemysł nie stanął, wciąż pracuje. Tutaj Łukaszence udało się opanować sytuację. Nie ma wciąż strajku ogólnonarodowego.

Jednak perskeptywa strajku generalnegopozostaje w mocy. W przypadku pogorszenia się sytuacji gospodarczej jego prawdopodobieństwo rośnie, będzie nawet bardzo wysokie.

Powiązany Artykuł

białoruś 1200 free mińsk
Polska, UE, szykują plan Marshalla dla Białorusi. Ekonomista: ten kraj ma olbrzymie szanse na sukces gospodarczy

W historii było już tak, że ogólnonarodowy strajk był decydujący o losie państwa, na przykład w Polsce. Ogólnonarodowy strajk mógłby przynieść zwycięstwo Białorusinom i byłby to koniec Aleksandra Łukaszenki.

Na razie Łukaszence udało się ustabilizować sytuację na tym obszarze. Trwa jednak proces opuszczania przez robotników oficjalnych związków zawodowych, zapisują się do niezależnych związków, które będą bronić ich praw. Można zauważyć taki trend. To bardzo ważne. Bowiem państwo kontrolowało w bardzo dużej mierze związki zawodowe – i w tym też leży problem.

Jest też problem z Rosją - z Kremlem. Wsparł on Łukaszenkę, udzielając mu kredytu. Posłał na Białoruś propagandystów z Russia Today, doradców politycznych i pewnie jeszcze innego rodzaju wsparcie. W tym kontekście trzeba rozważać zagrożenie wmieszania się Rosji w wewnętrzne sprawy Białorusi. Widzieliśmy, że Kreml pracował w ostatnim czasie nad ograniczeniem suwerenności Białorusi. Jak patrzy pan na tę kwestię?

Jeśli chodzi o stanowisko Kremla, głównym priorytetem Putina jest to, by nie utracić Białorusi. Przy tym dla Rosji idealny byłby wariant, gdyby Aleksander Łukaszenka odszedł, a zastąpiłby go ktoś kontrolowany przez Kreml.

Na razie takiego kandydata nie ma.

Relacje Łukaszenki i Putina są bardzo złe w wymiarze osobistym. Putin nie afiszuje się z poparciem dla Łukaszenki. Chodzi mu bowiem o utrzymanie Łukaszenki, ale bardzo osłabionego. Chodzi  o to, by móc zmusić go do podpisania pozostałych dokumentów integracyjnych. Kreml chciałby zwiększyć swoją gospodarczą i wojskową obecność na Białorusi.

Obecnie Łukaszenka jest bardzo słaby. Mało jest tych, którzy mogą wspierać go na arenie międzynarodowej. Rosja będzie to wykorzystywać. Jednocześnie będzie go wspierać, ale dość ostrożnie. Bo poparcie Putina dla Łukaszenki nastawia też przeciw Kremlowi tych, którzy mieli wobec Moskwy neutralne nastawienie. Putin będzie starał się także, by nie zostać objętym sankcjami Zachodu za wspieranie Łukaszenki.

Kreml może posyłać na Białoruś propagandystów Kremla, konsultantów politycznych, wojskowych. Będzie wspierał Łukaszenkę, ale będzie starał się nie afiszować z tym publicznie. W zamian za wsparcie z całą pewnością Kreml będzie żądał od Łukaszenki ustępstw w sferze gospodarczej i ekonomicznej.

Łukaszenka wrócił do retoryki prorosyjskiej, w rodzaju ”jesteśmy jednym krajem aż po Władywostok”. Putin będzie z pewnością starał się go zmusić do ustępstw, do podpisania konkretnych dokumentów. Może chodzić o prywatyzację określonych obiektów, budowę bazy wojskowej na Białorusi.

Moim zdaniem Putin chciałby jednak najbardziej na miejscu Łukaszenki usadowić kogoś będącego pod całkowitą kontrolą. Może o tym świadczyć nacisk na Łukaszenkę, by przeprowadził reformę konstytucji, wedle wizji Kremla i potem za półtora roku zorganizowano by wybory, które Kreml by mógł kontrolować.

Problem w tym, że Łukaszenka chciałby takiej reformy konstytucyjnej, która pozwoli mu zachować wpływy i chciałby rządzić jeszcze całą kadencję, 5 lat, a nie 1,5 roku.

Obecnie zatem Łukaszenka i Putin chcą grać na czas, poczekać, aż będą mieli większe możliwości wpływania na sytuację.

Aleksander Łukaszenka, obiecując reformę konstytucyjną, chciałby doprowadzić do tego, żeby protestujący nie wychodzili już na ulice. I oczywiście, chce też przeprowadzić zmiany w konstytucji tak, by to było korzystne dla niego. Jako członek kierownictwa Społecznej Komisji Konstytucyjnej podkreślam, że Łukaszenka nigdy nie przeprowadzi żadnych prawdziwych reform.

Obecnie ludzi jednoczą żądania nowych wyborów i zaprzestania przemocy, uwolnienia wszystkich aresztowanych. Należy ukarać tych, którzy dopuścili się przemocy.  

Zatem teraz najważniejsze jest, aby rozpisać nowe wybory – im szybciej, tym lepiej.  

Wybory te jednak muszą odbyć się według nowych zasad. Razem ze Swiatłaną Cichanouską zaczynamy prace nad przygotowaniem odnowionej konstytucji.

Chodzi bowiem o to, że mają się odbyć wolne, uczciwe wybory, a my chcemy być w pełni przygotowani na taką sytuację.

Trzeba być gotowym na wprowadzenie reform – nieważne, kiedy to będzie, czy za miesiąc, za dwa, czy później.

Społeczna Komisja Konstytucyjna to wcześniej był oddzielny projekt. Prognozowaliśmy, że Łukaszenka może po kampanii prezydenckiej zaproponować reformę konstytucyjną. Uznaliśmy, że potrzebujemy własnej propozycji i trzeba ją wypracować. Swiatłana Cichanouska powiedziała, że jest gotowa wesprzeć ten projekt.

Jeśli chodzi o nowy kodeks wyborczy, trwa konsolidacja prac nowo powołanej grupy, która ma się zająć tym problemem. Pracujemy, przygotowujemy silnie znowelizowany kodeks wyborczy, który pozwoliłby przeprowadzić wolne, przejrzyste wybory. Te prace zakończymy pod koniec roku. Nad kodeksem pracuje niezależna od Rady Koordynacyjnej grupa, jednak w jej skład weszli przedstawiciele różnych niezależnych politycznych – od centrum po liberałów, także kampania ”Strana dla żyzni” Swiatłany Cichanouskiej.

Powinniśmy być przygotowani na bieżące wyzwania: dlatego opozycja powinna mieć przygotowane propozycje zmian w konstytucji.

Zmiany w kodeksie wyborczym szykowaliśmy już w 2015 roku jako wariant kompromisu politycznego – była to jednak propozycja na tamten czas. Ale kompromis – to nie jest to, czego byśmy chcieli. Dlatego pracujemy nad lepszą propozycją. Chcemy, żeby 7 milionów Białorusinów miało po wyborach wrażenie, że przebiegły one uczciwie i nikt ich nie oszukał.

Co może dla Białorusi zrobić Zachód?

Kluczowym elementem, na którym będzie opierać się strategia Zachodu, będzie sytuacja na Białorusi, m.in. to, jak długo utrzymają się wielotysięczne protesty. Jeśli protesty będą duże, będzie prawdopodobieństwo aktywnego wsparcia Zachodu dla Białorusinów. Ważne są sankcje, finansowe i wizowe.

Przesłanie powinno być takie: nowe, przejrzyste wybory, z obserwatorami międzynarodowymi – to tylko może być punkt, który może zmienić stosunek Zachodu do Łukaszenki, pozwolić na rozmowy o gwarancjach bezpieczeństwa.

Jednak jeśli Łukaszenka nie spełni tego warunku – to innego przesłania, innych propozycji dla Łukaszenki być nie powinno.

Jeśli chodzi o tzw. plan Marshalla – też jakiś czas temu mówiłem o potrzebie takiego planu – dla wolnej Białorusi. Mówiłem o tym i w Warszawie, i w Brukseli. To bardzo ważny plan ze względu na złą sytuację gospodarczą kraju. Plan jest bardzo ważny dla tych, którzy obawiają się o przyszłość Białorusi, którzy się wahają.

Ważna jest też konsolidacja Zachodu, by Łukaszenka nie mógł rozgrywać przeciwko sobie różnych państw europejskich z powodu innego podejścia do kwestii białoruskiej.                                                          

***

Rozmawiała Agnieszka Marcela Kamińska, PolskieRadio24.pl

***


Polecane

Wróć do strony głównej