"To nieprawdziwy obraz żołnierzy". Rzecznik WOT odpowiada na wywiad w "Gazecie Wyborczej"

2020-11-17, 19:52

"To nieprawdziwy obraz żołnierzy". Rzecznik WOT odpowiada na wywiad w "Gazecie Wyborczej"
Żołnierze Wojsk Obrony Terytorialnej . Foto: Dowództwo Wojsk Obrony Terytorialnej

 - Żaden z żołnierzy służących w białostockim szpitalu nie zrezygnował ze służby tłumacząc to obciążeniem psychicznym - oświadczył rzecznik WOT płk Marek Pietrzak. - Słowa dr. Krzysztofa Tyburczego budują nieprawdziwy obraz żołnierzy i prowokują do deprecjonowania ich wysiłku podczas walki z COVID-19 - dodał.

Powiązany Artykuł

terytorialsi wot seniorzy kombatanci tt 1200.jpg
"Otaczamy opieką ok. 1300 powstańców". Płk Marek Pietrzak o działaniach WOT w walce z pandemią

Oświadczenie rzecznika WOT dotyczy fragmentu wywiadu dla "Gazety Wyborczej Białystok" z 13 listopada, w którym dr Krzysztof Tyburczy, lekarz pracujący na SOR-ach w Białymstoku i Ostrołęce powiedział m.in., że z jego białostockiego doświadczenia wynika, że wielu żołnierzy z WOT, "którzy służyli w namiotach pod Uniwersyteckim Szpitalem Klinicznym – mieli kierować ruchem, mierzyć temperaturę, spisywać dane – zrezygnowało". - Napór rozgoryczonych, zdenerwowanych, wściekłych pacjentów, żądających jak najszybciej pomocy, był tak duży, że psychicznie nie wytrzymywali - powiedział dr Tyburczy.

W oświadczeniu przekazanym we wtorek PAP rzecznik WOT zaznaczając, że ma olbrzymi osobisty szacunek do całego personelu medycznego, który od miesięcy walczy na pierwszej linii, stwierdził, że nie może "jednak przejść spokojnie obok nieuzasadnionych, nieprawdziwych oskarżeń, słów, które krzywdzą tysiące żołnierzy Wojska Polskiego również od miesięcy wspierających tę walkę".

Czytaj również:

Jak wyjaśnił "początkowo nie zamierzał zabierać głosu w tej sprawie". "Jednak liczba nieprzychylnych komentarzy pod adresem żołnierzy WOT, w których przytaczane są słowa dr. Tyburczego przekroczyła akceptowalną granicę. Nieprawdziwa informacja zaczyna żyć swoim życiem i deprecjonuje olbrzymi wysiłek żołnierzy" - napisał płk Pietrzak.
Rzecznik WOT oświadczył, że "po dokładnym sprawdzeniu sytuacji, rozmowach z żołnierzami realizującymi przez ostatnie miesiące zadania na rzecz szpitala", "stanowczo zaprzecza jakoby sytuacja opisywana przez dr. Tyburczego miała miejsce nie tylko w szpitalu w Białymstoku, ale w jakimkolwiek szpitalu w Polsce". "Co więcej, w szpitalu, w którym zatrudniony jest Pan doktor pomoc wojska w październiku br. została zdecydowanie zwiększona" - napisał.

Rzecznik WOT oświadczył, że "wsparcie USK w pierwszej fazie operacji było realizowane przez żołnierzy 1 Podlaskiej Brygady OT przez cztery miesiące (od 7 maja do 19 września br.)", a "działania polegały na mierzeniu temperatury pacjentów i personelu, kierowaniu ruchem pacjentów oraz pomocy w wypełnianiu ankiet epidemiologicznych".
"W czerwcu, w związku z powrotem WOT do działalności szkoleniowej nastąpiła reorganizacja wsparcia udzielanego placówkom medycznym w całym kraju. Mimo zawieszenia wsparcia w większości szpitali w Polsce, wsparcie USK trwało aż do 19 września, ponownie przywrócono je w październiku. Poza organizacją przyszpitalnej izby przyjęć objęło ono również pobieranie wymazów, a od 9 listopada także obsługę aplikacji elektronicznej ewidencji (ELC)" - napisał płk Pietrzak.

Odnosząc się do słów o "rozgoryczonych, zdenerwowanych, wściekłych pacjentach, żądających jak najszybciej pomocy" rzecznik WOT stwierdził, że "rzeczywiście żołnierze realizując zadania, niejako na zewnętrznym pierścieniu szpitala, stykając się bezpośrednio z pacjentami, zgłaszali personelowi szpitala podobne sytuacje".

"Żaden z żołnierzy nie zszedł z posterunku"

"Każdorazowo przedstawiciele szpitala podchodzili do tych zgłoszeń z wyrozumiałością i w miarę posiadanych możliwości pomagali żołnierzom w rozwiązywaniu sytuacji konfliktowych. Mimo tego żaden z żołnierzy nie zszedł z posterunku, ani nie zrezygnował ze służby tłumacząc to obciążeniem psychicznym" - oświadczył rzecznik WOT.

Przytoczył też słowa dr. Jana Kochanowicza, pełniącego obowiązki dyrektora Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Białymstoku z 16 listopada opublikowane na stronach szpitala: "Żołnierze Wojsk Obrony Terytorialnej wspierają Uniwersytecki Szpital Kliniczny w Białymstoku od maja tego roku. Początkowo żołnierze wspomagali pracowników Szpitalnego Oddziału Ratunkowego oraz Zespołu Poradni Specjalistycznych przy ul. Skłodowskiej w prowadzeniu wstępnej segregacji pacjentów oraz kierowali ruchem pacjentów w szpitalu przy Żurawiej. Pod koniec października włączyli się również w pracę w mobilnych wymazowych punków pobrań tzw. Drive&Go-Thru. W Punktach w obu lokalizacjach - przy ul. Skłodowskiej i Żurawiej pracuje w sumie siedmiu żołnierzy - ratowników. Pobierają wymazy, a także rejestrują pacjentów i prowadzą dokumentacje. To wsparcie jest niezwykle ważne teraz w czasie pandemii. Wielu pracowników szpitala przebywa bowiem obecnie na zwolnieniach lekarskich, kwarantannach i każda taka pomoc, to duże wsparcie".

Przytoczył też słowa dr. Kochanowicza z wywiadu, który ukazał się w dniu 26 października br. na łamach internetowego wydania Kuriera Porannego: "Włączenie terytorialsów w walkę z pandemią to dobry pomysł. Bardzo sobie ceniliśmy wsparcie żołnierzy WOT w naszym szpitalu w początkowym okresie pandemii. Wtedy żołnierze pracowali na punktach segregacji pacjentów".

"Panie doktorze Tyburczy, wierzę, że podobnie jak każdy z nas uważa Pan, że to fakty i czyny, a nie kłamstwa powinny kształtować opinie szczególnie w tych niełatwych czasach. Trudno mi znaleźć usprawiedliwienie dla publicznie przedstawionego osądu, w którym buduje Pan nieprawdziwy obraz żołnierzy i prowokuje do deprecjonowania ich codziennego wysiłku przez osoby postronne. Ponieważ jest Pan żołnierzem rezerwy Wojska Polskiego, zapewne zna Pan zwrot: »blue on blue«, który w naszej nomenklaturze opisuje atak na siły własne" - zakończył rzecznik WOT.

dn

Polecane

Wróć do strony głównej