Bayern Monachium ma wyłączność na Bundesligę? "Nic nie zostało wywrócone do góry nogami"

2021-12-31, 12:00

Bayern Monachium ma wyłączność na Bundesligę? "Nic nie zostało wywrócone do góry nogami"
Bayern Monachium został mistrzem jesieni w Bundeslidze. Obrońcy tytułu na półmetku rozgrywek mają już 9 punktów przewagi nad drugą w tabeli Borussią Dortmund. Foto: FORUM/nordphoto GmbH/Straubmeier/imago sport

Bayern Monachium prowadzi w Bundeslidze, awansował do fazy pucharowej Ligi Mistrzów i drugi rok z rzędu sensacyjnie odpadł z DFB-Pokal. Formę Bawarczyków potwierdziła dyspozycja Roberta Lewandowskiego. - Mówi się oczywiście, że "Lewy" może odejść do Realu, Chelsea, PSG czy też obu Manchesterów, ale bądźmy szczerzy - w jakim klubie Robert będzie miał tak dobrze? - mówi w rozmowie z PolskieRadio24.pl Gabriel Stach, zastępca redaktora naczelnego "DieRoten.pl", największego polskiego serwisu poświęconego drużynie mistrza Niemiec. 

Bayern Monachium mistrzem jesieni. Puchar Niemiec do kosza

Dla piłkarzy Bayernu Monachium była to udana runda, w końcu zakończyli zmagania na pierwszym miejscu z 9 punktami przewagi nad największym rywalem - Borussią Dortmund. Na słabszą postawę podopiecznych Juliana Nagelsmanna może rzutować wczesne odpadnięcie z Pucharu Niemiec, gdzie Bawarczycy przegrali z Borussią Moenchengladbach i pożegnali się z turniejem. Zespół z Allianz Areny wciąż jednak pozostaje w grze na dwóch frontach, a ponadto wymieniany jest w gronie faworytów do zwycięstwa w tej edycji Ligi Mistrzów.

Gabriel Stach, wicenaczelny "DieRoten.pl", największego polskiego serwisu poświęconego Bayernowi, uważa, że pierwsza runda sezonu 2021/2022 pod wodzą Juliana Nagelsmanna należy do udanych. Nie tylko w Bundeslidze, ale również w Champions League.

- Ogólnie rzecz biorąc, rundę jesienną w wykonaniu Bayernu należy ocenić na 4+. Z pewnością nota ta byłaby wyższa, gdyby nie fakt wstydliwej porażki z Borussią M’Gladbach w Pucharze Niemiec. Z drugiej strony musimy wziąć pod uwagę perfekcyjną wręcz fazę grupową Ligi Mistrzów, gdzie podopieczni Nagelsmanna wyrównali rekord klubowy z sezonu 2019/20 - nie dość, że wygrali wszystkie sześć spotkań, to na domiar wszystkiego zanotowali bilans bramkowy 22:3 (+19). W Bundeslidze również sprawy mają się więcej niż dobrze. Mimo dwóch porażek, których w każdym razie dało się uniknąć, Neuer i spółka przed rozpoczęciem rundy wiosennej mają na swoim koncie 43 punkty i aż 9 "oczek" przewagi nad BVB. Dodam tylko, że w historii rozgrywek ligowych nigdy wcześniej FCB nie wypuściło z rąk takiej zdobyczy. Nie chcę być arogancki, ale z całym szacunkiem dla grupy pościgowej w Bundeslidze – dogonienie Bayernu w tej kampanii będzie zwyczajnie niemożliwe, zwłaszcza że rewanżowe spotkanie z Dortmundem zostanie tym razem rozegrane na Allianz Arenie, a o bilansie "Der Klassiker" w Monachium lepiej nie wspominać - tłumaczy Stach.

Julian Nagelsmann i monachijskie gwiazdy

Jest to również pierwszy sezon Bayernu Monachium pod wodzą Juliana Nagelsmanna, który podpisał kontrakt z mistrzem Niemiec w lipcu br. Większość ekspertów zastanawiała się, jak 34-letni trener poradzi sobie z gwiazdami pokroju Roberta Lewandowskiego, Manuela Neuera czy Thomasa Muellera. Jak zostanie ustawiony zespół i jak piłkarze poradzą sobie we współpracy z byłym szkoleniowcem RB Lipsk. Zdaniem wicenaczelnego "DieRoten.pl" zmiany były wprowadzane przez nowego trenera stopniowo. - Na początku ciężko je było dostrzec, albowiem zgodnie z zapowiedziami Nagelsmanna, nic nie zostało wywrócone do góry nogami. Z czasem jednak Julian zaczął wdrażać swoje pomysły, co poniekąd przełożyło się na nieco gorszy okres w grze monachijczyków, albowiem zdarzały się spotkania, kiedy "Bawarczycy" dosłownie "męczyli bułę" i mieli niemałe problemy ze stabilnością w obronie i skutecznością w ataku. Z czasem wszystko się jednak unormowało i w ostatnich tygodniach 2021 roku, znów wyglądało to tak, jakby bawarski walec został odrestaurowany - uważa.

- Niemniej jednak przed 34-letnim trenerem jeszcze sporo pracy. Żaden kibic Bayernu nie powinien mieć mi chyba za złe, jeśli przyznam, iż Nagelsmann ma pomysł i stopniowo go realizuje, drużyna w trakcie spotkań potrafi zaś zmienić system i dostosować się do wielu sytuacji. Choć do perfekcji i bardzo dobrej gry brakuje jeszcze sporo pracy i godzin na treningach. Można jednak mimo wszystko być dobrej myśli, bo piłkarze podążają za Julianem, a to jest najważniejsze - dodał Gabriel Stach.

Robert Lewandowski w "nowej" roli

Nietrudno odnieść wrażenie, że w ostatnich latach czołową postacią Bawarczyków jest kapitan reprezentacji Polski Robert Lewandowski. Napastnik Bayernu Monachium ma za sobą niesamowite statystyki w 2021 roku. W plebiscycie "France Football" na gali Złotej Piłki zajął drugie miejsce, ale na świecie nikt nie miał wątpliwości, w jakiej formie jest "Lewy". W ostatnim meczu rundy jesiennej z VfL Wolfsburg Polak pobił prawie 50-letni rekord Gerda Muellera w ilości bramek zdobytych w jednym roku kalendarzowym. Lewandowski strzelił gola numer - 43 w br. Dodatkowo wyrównał rekord bramkowy Portugalczyka Cristiano Ronaldo z 2013 roku, zdobywając 69. bramkę dla Bayernu i kadry w 2021 roku. Polak stanowi główną podporę lidera Bundesligi.


- Rola Roberta zdecydowanie uległa zmianie, odkąd trenerem jest Julian Nagelsmann. Często w ostatnich tygodniach widywaliśmy obrazki, kiedy "Lewy" wracał do pomocy, obrony i sam rozgrywał część akcji, wskutek czego często brakowało go w polu karnym rywala. Z drugiej strony było to też poniekąd związane z absencją motoru napędowego i serca Bayernu, czyli Joshuy Kimmicha. Jestem przekonany, że gdyby Jo był obecny na boisku, to Lewandowski miałby znacznie mniej "na głowie" i mógłby w 100 proc. skupić się na szesnastce rywala i strzelaniu goli. Zdarzały się też momenty frustracji u naszego rodaka, ale poniekąd może to być też pokłosiem gali Złotej Piłki, gdzie niestety Robert zajął drugie miejsce, choć z racji odwołanej gali w 2020 roku i jego niebywałych osiągnięć w 2021 roku, byłby w 100 proc. zasłużonym zwycięzcą. Wystarczy tylko wspomnieć, że zdobył 69 bramek, czym wyrównał osiągnięcia Cristiana Ronaldo. Ponadto jako argument przemawiający za Polakiem, można przedstawić całą listę rekordów, które zdołał pobić w tym roku kalendarzowym. Najważniejszym z nich bez wątpienia jest 41 bramek i poprawienie 49-letniego rekordu legendarnego Gerda Muellera. Przez dziesiątki lat wydawało się to niemożliwe, jednak pojawił się "Lewy" i potwierdził swoją klasę i niesamowitą formę strzelecką, która z miesiąca na miesiąc i z roku na rok, staje się coraz lepsza - przyznał jeden z autorów na "DieRoten.pl".

"W jakim klubie Robert będzie miał tak dobrze?"

Nie jest również tajemnicą, że odkąd Robert Lewandowski jest w Bayernie Monachium, co jakiś czas pojawiają się plotki o możliwym transferze do Realu Madryt, Chelsea czy ostatnio Paris Saint-Germain. Kibice niemieckiej drużyny z pewnością zdążyli się już przyzwyczaić do corocznej burzy medialnej z "Lewym" w tle. Pytanie, czy kapitan reprezentacji Polski sam nie będzie chciał jeszcze spróbować swoich sił w innym klubie. Stach przyznaje, że jest spokojny o pozycję Polaka w zespole mistrza Niemiec.

- Robert jest jak wino: im starszy, tym lepszy. Biorąc zaś pod uwagę jego wypowiedzi o wieku biologicznym, to jako kibic Bayernu mogę tylko zacierać ręce i czekać na kolejne popisy w kolejnych latach, bo szczerze powiedziawszy, nie chcę mi się wierzyć, aby "Bawarczycy" tak łatwo zrezygnowali z takiej maszynki do strzelania bramek. Jestem niemalże pewny, że wiosenne rozmowy przyniosą owoce i koniec końców Lewandowski zostanie w Monachium co najmniej do 2025 roku, po czym pobije rekord 365 bramek Gerda Muellera w Bundeslidze. Mówi się oczywiście, że "Lewy" może odejść do Realu, Chelsea, PSG czy też obu Manchesterów, ale bądźmy szczerzy - w jakim klubie Robert będzie miał tak dobrze? Dobra pensja, gwarancja walki o tytuły każdego roku plus możliwość dalszego budowania swojego pomnika w klubie, gdzie gra już od 2014 roku - podkreślił na łamach PolskieRadio24.pl.


Słodko-gorzki smak Złotej Piłki

Lewandowski imponuje formą, co cały czas przekłada się na monitorowanie jego osiągnięć przez inne czołowe kluby w Europie. Dyspozycja Polaka jednak i jego fenomenalne wyniki nie pomogły mu w zdobyciu historycznej Złotej Piłki w plebiscycie "France Football". Wcześniej dwóch reprezentantów Polski znalazło się w gronie nominowanych. W 1974 roku trzecie miejsce zajął Kazimierz Deyna z Legii Warszawa - wygrał Johan Cruijff z FC Barcelony. Z kolei w 1982 roku na tej samej pozycji znalazł się Zbigniew Boniek - wówczas piłkarz Juventusu. Złotą Piłkę otrzymał jego klubowy kolega Paolo Rossi. Lewandowski był wśród nominowanych także w 2015 roku, a w tym sezonie znalazł się najwyżej spośród polskich zawodników - co i tak jest niebywałym sukcesem.

- Na początku sporo się o tym mówiło - bossowie oraz poszczególni piłkarze Bayernu nie kryli swojego rozczarowania i nawet otwarcie mówili, że Robert został potraktowany niesprawiedliwie. Z drugiej strony wszyscy bez wyjątku potraktowali to jako sygnał, aby ponownie zaatakować w Europie i razem z Robertem udowodnić, że błędem było zlekceważenie FCB (nawiązuje do postu Thomasa Muellera, który zapowiedział wprost, że monachijczycy będą teraz jeszcze bardziej zmotywowani, aby zawojować Europę). Jestem przekonany, że "Lewy" otrzymał po gali Złotej Piłki odpowiednie wsparcie - można to wywnioskować po wypowiedziach sterników czy też z samego faktu, że w Paryżu towarzyszyło mu pokaźne grono bossów. Można tylko założyć, że Robert ponownie zaatakuje w 2022 roku i po raz kolejny udowodni wszystkim, że to on jest najlepszym piłkarzem na świecie - twierdzi Gabriel Stach.


Kto zaskoczył, kto rozczarował? Jesienny przegląd w Monachium

Bayern Monachium to nie tylko Robert Lewandowski, ale nie wszyscy trafili z formą, co widać było po niektórych zawodnikach. Dobrą dyspozycję potwierdzili między innymi niezawodny Manuel Neuer, Alphonso Davies czy Leroy Sane, mimo kiepskiego początku rozgrywek. Do drużyny dołączyli również austriacki pomocnik Marcel Sabitzer [wcześniej RB Lipsk i wypożyczenie do Red Bull Salzburg] i jego były/nowy klubowy kolega - francuski defensor Dayot Upamecano. 

- Raczej nie będzie to nic odkrywczego, jeśli stwierdzę, że pozytywnym zaskoczeniem jest dla mnie Leroy Sane. Fatalne Euro i bardzo kiepski początek sezonu 2021/22, którego punktem kulminacyjnym był mecz na Allianz Arenie z Kolonią. Bardzo, ale to bardzo słaba pierwsza połowa, poskutkowała tym, że kibice Bayernu (co jest oczywiście karygodnym zachowaniem) wygwizdali skrzydłowego, który otrzymał przysłowiową wędkę od Nagelsmanna. Niemniej jednak to, co się wydarzyło w kolejnych tygodniach, przekroczyło wszelkie oczekiwania. Trener dotarł do Leroya, odbudował jego formę, pewność siebie i wiarę, wskutek czego z tygodnia na tydzień Sane stał się jedną z głównych postaci, kluczową w ofensywie bawarskiego klubu. Na potwierdzenie tych słów, wystarczy tylko napisać, że w rundzie jesiennej 25-latek zdobył 11 bramek i zanotował 11 asyst. Jak więc łatwo policzyć - miał udział przy 22 golach, czyli takiej samej liczbie, co w całym sezonie 2020/21. Śmiem twierdzić, że na wiosnę, po tym jak już odpocznie w gronie rodzinnym, ze swoimi dziećmi i partnerką, Leroy ponownie zaatakuje i zadziwi cały świat, nie tylko fanów Bayernu. Fakt, że po niemalże każdym meczu jest nagradzany brawami i owacjami na stojąco, potwierdza tylko to, jak długą i ciężką przeszedł drogę, aby znów wrócić na szczyt. Ponadto jako zaskoczenie można też traktować odbudowę formy Niklasa Suele, co również jest wielką zasługą Juliana Nagelsmanna - zaznaczył.


Ekspert twierdzi również, że na uwagę zasługują młodzi zawodnicy jak Musiala i Davies. Warto również docenić hiszpańskiego obrońcę Lucasa Hernándeza, który wcześniej zmagał się z kontuzjami, ale wrócił do swojej dyspozycji. - Chciałbym jeszcze tutaj wyróżnić Jamala Musialę, Alphonso Daviesa oraz Lucasa Hernandeza. Jamala za to, że potrafi załatać niemalże każdą dziurę na boisku (gdyby Nagelsmann wystawił go w bramce, to z pewnością poradziłby sobie i na tej pozycji), "Phonziego", że znów czaruje i "śmiga" jak w sezonie 2019/20, oraz Lucasa za to, że jest prawdziwą ostoją i skałą w defensywie Bayernu - przyznał.

- W kategorii rozczarowania, albo raczej pół-rozczarowania, traktowałbym Sabitzera, ale pod uwagę należy wziąć fakt, że miał problemy z kontuzjami i znalazł się w nowym miejscu, gdzie styl gry jest inny i musi się wszystkiego uczyć na nowo. To samo poniekąd można by powiedzieć o Upamecano, bo zaliczył 2-3 kiepskie występy, ale w większości meczów wyglądał dobrze, a nawet i bardzo dobrze. Jednakże z pewnością można od niego wymagać o wiele więcej, choć z oceną wstrzymałbym się jeszcze co najmniej pół roku. Prawdę mówiąc, trudno jest mi wskazać takie stuprocentowe rozczarowanie, bo niemalże każdy piłkarz FCB miał swoje "upadki", ale zbierał się z ziemi i prezentował właściwy poziom. Może nie nazwałbym tego rozczarowaniem, ale z pewnością więcej oczekiwałbym od Goretzki, bo czasami gra poniżej swoich możliwości, ale i tutaj jestem pewny, że wiosną Leon wystrzeli jak z procy - mówi Gabriel Stach z "DieRoten.pl".

Powiązany Artykuł

Bayern broni honoru Bundesligi w Lidze Mistrzów

Na wiosnę piłkarze Bayernu Monachium będą jedynymi reprezentantami Bundesligi w Lidze Mistrzów. Mistrz Niemiec będzie osamotniony na arenie europejskiej. Borussia Dortmund i RB Lipsk zagrają za to w Lidze Europy. Utrzymanie formy przez Bawarczyków i dobry powrót po przerwie zimowej będzie kluczowym momentem w najważniejszej części sezonu 2021/2022. Zdaniem wicenaczelnego "DieRoten.pl" to nie pierwszy raz, kiedy piłkarze Bayernu bronią honoru Bundesligi w Champions League.


- Brak innych drużyn w fazie pucharowej Ligi Mistrzów jest wielkim rozczarowaniem. Spodziewałem się co najmniej Bayernu, Lipska i Dortmundu. Ostatecznie awansował tylko Bayern, a Wolfsburg, który był skreślany od samego początku, był o krok od awansu, ale zmarnował okazję na ostatniej prostej. Tym samym honoru Bundesligi w Champions League broni tylko FCB, choć poniekąd jest to już normą… Z drugiej strony BVB i Lipsk mają zdecydowanie większe szanse zajść dalej w Lidze Europy i jako kibic Bayernu będę im mocno kibicował. Mamy jeszcze Eintracht i Bayer 04. Oczywiście to mocno życzeniowe myślenie, ale nie miałbym nic przeciwko, jeśli mielibyśmy dwa niemieckie półfinały. Ostatnim klubem, który wygrał dzisiejszy Puchar Ligi Europy, było Schalke w sezonie 1996/97. Z chęcią ujrzałbym ten tytuł ponownie w Niemczech - podkreślił.

W 2022 roku podopieczni Juliana Nagelsmanna będą nadal rywalizować w Lidze Mistrzów, gdzie w 1/8 finału zagrają z austriackim RB Salzburg. Pierwszym rywalem Bayernu po Nowym Roku będzie Borussia Moenchengladbach. Mecz odbędzie się w Monachium 7 stycznia o godz. 20.30. 


Mateusz Brożyna


Czytaj także:

Polecane

Wróć do strony głównej