Everest 2021: ruszył sezon, będą korki? Świat tego i tak nie zobaczy. Cenzura na najwyższym szczycie Ziemi

2021-04-14, 10:00

Everest 2021: ruszył sezon, będą korki? Świat tego i tak nie zobaczy. Cenzura na najwyższym szczycie Ziemi
Tłum w drodze na Mount Everest w okolicach Stopnia Hillary’ego . Foto: fot. Nirmal Purja MBE "Project Possible" – 14 /7

Po jednym sezonie przerwy spowodowanej pandemią koronawirusa w bazie pod Everestem znów robi się tłok. Na razie Nepal wydał pozwolenia na wspinaczkę 290 osobom, ale ta liczba nie jest jeszcze ostateczna. Na najwyższej górze Ziemi wprowadzono także specjalne zasady dotyczące fotografowania, co według opinii wielu ekspertów jest odpowiedzią władz Nepalu na publikacje, które zaszkodziły wizerunkowi kraju w poprzednich latach.

W ostatnich latach w sezonie wiosennym najwyższa góra świata (8848 m n.p.m.) przeżywała istne oblężenie. Rekordowy był rok 2012 na szczycie w całym sezonie stanęło w sumie 547, a 9 maja 2012 roku na Evereście padł rekord dzienny, który został wpisany do Księgi Guinnessa - tego dnia na szczycie stanęło aż 234 wspinaczy. W kolejnym sezonie (2013) na Evereście także było tłoczno, a na szczycie stanęło 658 wspinaczy. 

Powiązany Artykuł

Magdalena Gorzkowska 1200 f
Gorzkowska idzie zimą na K2. Jak ona śmie porywać się na największy problem współczesnego himalaizmu?

Rekord sezonu został pobity w 2019, wtedy na szczyt dotarło 664 wspinaczy, w tym 381 obcokrajowców, a świat mówił o "korkach", po tym jak świat obiegło słynne zdjęcie podszczytowych kolejek w okolicach Stopnia Hillary’ego, które wykonał Nirmal Purja (o zdjęciach, a właściwie o nowych regulacjach więcej w drugiej części tekstu).

Z kolei w ubiegłym sezonie rząd Nepalu podjął decyzję o wstrzymaniu wydawania wiz w okresie od 14 marca do 30 kwietnia. Decyzja podyktowana była zagrożeniem związanym z rozprzestrzenieniem się koronawirusa. Był to ogromny cios dla Nepalu, turystyka górska ma bowiem duży wpływ na budżet tego kraju. W 2019 roku wpływy z turystyki do państwowej kasy były na poziomie 2 miliardów USD. W branży pracę znalazło około miliona Nepalczyków. 

Brak wspinaczy to ogromne straty dla hoteli, restauracji, przewodników, właścicieli helikopterów, którzy co roku z niecierpliwością czekają na start sezonu, dlatego w tym roku przedstawiciele branży wspinaczkowej odetchnęli z ulgą, bo maszyna ruszyła i znów mają pracę.  

Będzie rekord?

Sezon 2021 zapowiada się bardzo emocjonująco. A lekki stres wspinacze przeżywali już składając aplikacje o pozwolenie na wspinaczkę. Pierwszymi szczęśliwcami była ekspedycja z Bahrajnu, którą prowadził Mohamed Hamad Mohamed al-Khalifa, będąca pierwszą wyprawą, która po roku pandemii otrzymała zezwolenie władz Nepalu na wejście na najwyższy szczyt świata Mount Everest.

W ekspedycji bierze udział 16 wspinaczy, którzy wcześniej (tak jak wszyscy w tym sezonie) przeszli siedmiodniową kwarantannę (wspinacze muszą przejść także badanie na obecność koronawirusa). Uczestnikom będzie towarzyszyło 42 Szerpów mających zabezpieczać drogę wspinaczki.

- Jestem szczęśliwy, że będziemy mogli się wspinać na Everest... Umieszczenie flagi Bahrajnu na najwyższym szczycie na ziemi będzie znakiem dumy dla kraju - powiedział Mohamed Hamad Mohamed al-Khalifa, dodając, że zdaje sobie sprawę z czekających wyprawę trudów.

Władze Nepalu (do 14 kwietnia) wydały pozwolenia 290 osobom (260 mężczyznom i 60 kobietom), ale prognozują, że tak zwane "permity" otrzymają kolejni wspinacze. 


Informacje o pozwoleniach wydanych na wspinaczkę w Nepalu - sezon 2021 Informacje o pozwoleniach wydanych na wspinaczkę w Nepalu - sezon 2021

Jeśli tak się stanie, to rok 2021 będzie przypominał 2019 i znów mogą pojawić się "korki".

Aby uniknąć podobnej sytuacji, wśród wspinaczy muszą znaleźć się mocni zawodnicy, łaskawa musi być także aura. Jedno okno pogodowe nie wystarczy, aby bez korków wszyscy śmiałkowie mogli spełnić swoje marzenie o wejściu na szczyt. 

Powiązany Artykuł

Szerpowie działają

Wszyscy, którzy mają w planach wspinaczkę na Everest, muszą dotrzeć do kolorowego miasteczka pod Everestem, czyli bazy. Obóz bazowy pod szczytem położony jest na wysokości 5364 m n.p.m. Dotarcie do C1 - obozu pierwszego (5943 m) - zajmuje około pięciu godzin. Pierwsza część wspinaczki należy do najbardziej zdradzieckich. Wspinacze pokonują najniebezpieczniejszy fragment lodowca Khumbu, tak zwany lodospad Icefall. To jeden z najtrudniejszych etapów wspinaczki zarówno na Everest, jak i Lhotse oraz na Nuptse (trzy szczyty sąsiadują ze sobą), mimo że znajduje się tuż nad obozem bazowym.

Ten odcinek drogi jest możliwy do przejścia dzięki wcześniejszym przygotowaniom, którymi zajmuje się mniej więcej od połowy marca wyselekcjonowana grupa zwana Icefall Doctors. Ich zadaniem przed każdym sezonem jest wytyczenie drogi od bazy aż do obozu drugiego tak, by przejście tego odcinka było możliwe dla innych. Montują kilometry lin poręczowych, nad szczelinami umieszczają drabiny, by wspinacze mogli przemieszczać się w dół, w górę, a także poziomo. Muszą tę pracę wykonywać w każdym sezonie, bo lodowiec wciąż pracuje, zmienia swój układ. 

W tym roku Icefall Doctors zamocowali 20 drabin, ale to nie koniec. "Doktorzy" pracujący na Evereście będą tam przez cały sezon, bo Icefall wymaga codziennych "przeglądów". Icefall Doctors sprawdzają i naprawiają destrukcyjne efekty działania topniejącego ciągle lodowca i bez ich pracy o wspinaczce w kierunku szczytu Everestu, Lhotse czy Nuptse wielu śmiałków mogłoby jedynie pomarzyć. 

Zapisać się w historii

W Base Camp są już pierwsze zespoły. Wśród międzynarodowego towarzystwa wielu, którzy mają nadzieję, że będą pierwszymi przedstawicielami swoich krajów, którzy dotrą na szczyt Everestu. Taki cel ma Karina Arrué z Salwadoru czy Yandy Núñez z Kuby. 

Kubańczyk Yandy Núñez, który na co dzień mieszka na Islandii, ruszy na Everest z przesłaniem. - Mam piękne przesłanie wolności dla wszystkich Kubańczyków, którzy marzą o innej ojczyźnie - mówił w jednym z wywiadów. 

"

W Base Camp jest też Brytyjczyk Simon Ferrier-May, który chce znaleźć się na krótkiej i prestiżowej liście osób, które stanęły na Evereście bez użycia butli z tlenem. 

Jako pierwsi tej sztuki dokonali w 1978 roku Reinhold Messner (pierwszy na świecie zdobywca Korony Himalajów i Karakorum - wszystkie 14 ośmiotysięczników), który wraz z Peterem Habelerem zaatakował Everest od strony południowej, nepalskiej. Dwa lata później Messner powtórzył wejście bez tlenu, a w dodatku zrobił to samotnie. Wyczyn Włocha na najwyższej górze świata 25 lat później, w czerwcu 2005, powtórzył Marcin Miotk. I jest on jak na razie jedynym Polakiem, który na Everest wszedł bez tlenu i to samotnie. 

Powiązany Artykuł

Reinhold Messner  1200.jpg
Everest 1980. Zimą pierwsze skrzypce zagrali Polacy. Potem Messner wykonał imponujące solo bez tlenu

Lista zdobywców Everestu bez tlenu jest prestiżowa, nawet takie sławy jak Wanda Rutkiewicz (pierwsza Polka i Europejka na Evereście), Krzysztof Wielicki i Leszek Cichy (pierwsi w historii himalaizmu ludzie na szczycie ośmiotysięcznika zimą) czy Ania Czerwińska wchodząc na Everest z butli korzystali.

Dlatego kolejni śmiałkowie, którzy chcą spróbować zdobyć Everest bez dodatkowego tlenu, zwracają na siebie uwagę mediów. Wspomniany Brytyjczyk Simon Ferrier-May w tym sezonie zresztą nie będzie jedyny. Oprócz Ferriera-Maya bez O2 chcą działać Csava Vargas z Węgier, para Sanna Raistakka z Finlandii i Roeland van Oss z Holandii czy Arjun Vajpai z Indii, który wraca na Everest po swoim sukcesie sprzed lat.

Trenowałem przez wiele lat do tej wyprawy (...) Wspinaczka na Everest bez tlenu jest wyzwaniem, którego podjęło się bardzo niewielu ludzi, a jeszcze mniej zakończyło go sukcesem. To będzie najtrudniejsza wspinaczka w moim życiu, zwieńczenie wypraw 12x8000 m, które podjąłem w ciągu ostatniej dekady - mówi 27-letni wspinacz, który w 2018 roku miał na koncie sześć ośmiotysięczników, w tym Kanczendzongę (trzeci pod względem wysokości szczyt Ziemi).

Arjun Vajpai już zdobył Everest. Jest najmłodszym Hindusem, który wspiął się na najwyższą górę świata. Dokonał tego w 2010 roku, miał wtedy 16 lat, 11 miesięcy i 18 dni. Pobił wówczas rekord Krushnaa Patilaz, który wspiął się na szczyt mając 19 lat.

Generalnie Hindus to niekwestionowanym król konkurencji "najmłodszy na szczycie". 

Jest najmłodszym człowiekiem, który stanął na szczycie Lhotse - "siostrę Everestu" zdobył w wieku 17 lat, 11 miesięcy i 16 dni. Arjun stał się także najmłodszym, który zdobył szczyt Manaslu (4 października 2011 r.). Po trzech nieudanych próbach na Makalu, dopiął swego i w czwartym podejściu 22 maja 2016 r. zdobył szczyt... i został najmłodszym Hindusem, który tego dokonał.


Powiązany Artykuł

Kukuczka_artykolowka.jpg
SERWIS SPECJALNY - JERZY KUKUCZKA

14 października 2015 roku Arjun Vajpai wraz z alpinistą Bhupeshem Kumarem napisali historię, zdobywając niezbadany dotąd szczyt o wysokości 6180 metrów w dolinie Spiti w Indiach. Nazwali go Mount Kalam ku pamięci zmarłego prezydenta Indii A. PJ Abdula Kalama.

Arjun Vajpai został też najmłodszym alpinistą, który zdobył Cho Oyu (to szósta pod względem wysokości góra na świecie). Na koncie wspinacz ma też Kanczendzongę, trzeci szczyt Ziemi zdobył w 2018 roku. Teraz Arjun ma kolejny cel - Everest bez tlenu.

Warto dodać, że obecnie rekordy na Evereście należą do jeszcze młodszych wspinaczy. 13-letniego Jordana Romero i 13-letniej rodaczki Arjuna Vajpai, Malavath Poorna. Rekordy nie zostaną już pobite, ze względu na zmianę przepisów. Obecnie trzeba mieć co najmniej 16 lat, aby dostać pozwolenie na wspinaczkę na Everest. 

Nowe przepisy także dotyczą fotografowania

W tym sezonie władze Nepalu zdecydowały, że podczas działalności na Mount Evereście wszyscy uczestnicy, aby legalnie publikować zdjęcia, muszą starać się o zgodę. Dotyczy do zdjęć, na których są osoby spoza ich grupy. Jak uzasadniono, nowe przepisy wydane przed sezonem wspinaczkowym mają chronić prywatność wspinaczy. Krytycy uważają, że władze chcą w ten sposób wstrzymać publikacje materiałów, które szkodzą wizerunkowi Nepalu i wypraw na najwyższy szczyt świata.  

– Nasze prawo zakazuje rozpowszechniania zdjęć i wideo zrobionych na Evereście bez zgody departamentu. Ale takich praktyk nie zaniechano – mówiła o nowych regulacjach wydanych przed rozpoczęciem sezonu wspinaczkowego na Mount Evereście w rozmowie z dziennikiem "The Kathmandu Post” Mira Acharya, dyrektorka działu wspinaczkowego w ministerstwie turystyki.


Powiązany Artykuł

Everest 1980 baner zdjęcie 1200.jpg
SERWIS SPECJALNY - JAK POLACY ZDOBYLI EVEREST w 1980

Mira Acharya wyjaśniła, że każdy wspinacz może robić i przekazywać fotografie i wideo własnej grupy lub samego siebie, ale spotka się reakcją władz, jeśli będzie wykonywał lub przekazywał fotografie innych wspinaczy bez zgody departamentu. Przekonywała, że chodzi o prawa samych wspinaczy. – Szanujemy wolność osobistą wspinaczy, ale to nie oznacza, że mogą umieszczać zdjęcia innych osób bez ich zgody – dodawała.

Oznacza to, że nie tylko amatorzy, ale również zawodowi fotografowie nie będą mogli wykonywać zdjęć – komentuje Eric Shrestha, fotograf z Katmandu. – Czy teraz będzie trzeba pytać każdą osobę na zdjęciu o zgodę, nawet jeśli jest gdzieś daleko w tle? – pyta.

Do sprawy odniósł się również Sushil Chetri, fotograf i filmowiec z Katmandu. – Jestem pewien, że urzędnicy nie wydaliby zgody na słynne zdjęcie zatorów na Evereście, które obiegły świat i za które oberwało się władzom – komentuje.

Na słynnym zdjęciu z maja 2019 r. w „korku" pod szczytem Everestu wspinacze czekają na wejście na najwyższy punkt globu. Wiosną tamtego roku 664 wspinaczy weszło na Czomolungmę od strony Nepalu, ale jednocześnie zginęło 11 osób. Według części środowiska wspinaczkowego jednym z powodów tragedii była zbyt duża liczba wydanych pozwoleń i brak koordynacji między wyprawami.

– Nepal stracił wizerunkowo i tego typu zakazy to sposób na takie wizerunkowe sytuacje – dodał Chetri.


– Zdarzało się, że wspinacze fotografowali ciała zmarłych na szlaku. Te zdjęcia trafiały szybko do internetu i na pewno raniły rodziny zmarłych – zauważa Tshering Sherpa, przewodnik górski z Namche Bazar.

Zdaniem Shresthy trudno będzie wyegzekwować przepis w dobie cyfrowych aparatów w smartfonach. Tak samo trudno jak inne nowe przepisy, które mają ukrócić oszustwa związane z ubezpieczeniami przewodników i helikopterami, które stały się niemal taksówkami – uważa Szerpa.

Przewodnik górski tłumaczy, że właściciele agencji organizujących wyprawy zaniżają wysokość ubezpieczeń przewodników. Ubezpieczenie Szerpów, tragarzy wysokościowych jest niższe niż przewodników, więc wpisywano nas do polisy jako tragarzy – tłumaczy, dodając, że klienci wypraw tego nie sprawdzają. Ministerstwo obecnie wymaga szczegółowego określenia funkcji każdej osoby obsługującej wyprawę.

Powiązany Artykuł

Everest 1989 1200 F.jpg
Mount Everest 1989. Tragedia jakiej nie było i heroiczna walka Artura Hajzera o życie Andrzeja Marciniaka

Kolejna zmiana przepisów ma ukrócić przekręt z "podniebnymi taksówkami" w Himalajach. Wspinacze, a także członkowie grup trekkingowych, po prostu udają, że źle się poczuli i wymagają natychmiast pomocy. Zamawiany jest helikopter, a jego koszty pokrywają firmy ubezpieczeniowe – mówi Raj Gurung, przedsiębiorca turystyczny z Katmandu.

Gurung tłumaczy, że zachodni klienci działają w porozumieniu z agencjami trekkingowymi, szpitalami i właścicielami helikopterów. W nowym sezonie wspinaczkowym przelot helikopterem ratunkowym ma być dozwolony tylko do najdroższych, renomowanych szpitali, gdzie według urzędników trudniej o oszustwo.

Zdaniem dziennikarza Christophe’a Noela, który prowadził śledztwo w 2018 r. w sprawie "podniebnych taksówek" w Nepalu, przekręt jest zbyt lukratywny i zmiany w przepisach nie zmienią sytuacji.

Czytaj także:

ah, explorersweb.com, The Kathmandu Post, Everest Today

Polecane

Wróć do strony głównej