Everest 1980. Zimą pierwsze skrzypce zagrali Polacy. Potem Messner wykonał imponujące solo bez tlenu

2020-08-20, 05:50

Everest 1980. Zimą pierwsze skrzypce zagrali Polacy. Potem Messner wykonał imponujące solo bez tlenu
Reinhold Messner . Foto: PAP

W 1978 roku Reinhold Messner i Peter Habeler jako pierwsi zdobyli Everest bez dodatkowego tlenu. Dwa lata później Polacy dokonali niemożliwego - stanęli na szczycie zimą. Kilka miesięcy po tym wielkim wydarzeniu o Evereście znów było głośno. - Dla mnie wejście solo na Everest było wisienką na torcie - mówił w jednym z wywiadów Messner, który zdobył szczyt samotnie i bez tlenu 20 sierpnia 1980 roku.


Posłuchaj

Wywiad Huberta Grzymały z Reinholdem Messnerem - alpinistą, pierwszym na świecie zdobywcą czternastu ośmiotysięczników - w j. niemieckim (tłumaczenie na j. polski). 19:27
+
Dodaj do playlisty

 

Najwyższy szczyt Ziemi (8848 m n. p.m.) zawsze był i wciąż jest źródłem fascynacji himalaistów z całego świata. George Mallory pytany w 1923 roku o to, dlaczego marzy o jego zdobyciu, odpowiedział: bo tam jest. W historii himalaizmu słowa te - tak samo jak emocjonujące przygody Mallory'ego na tej górze -  zapisały się złotymi zgłoskami, a kolejni śmiałkowie za cel obrali sobie ten położony w Nepalu i Chinach, a właściwie na terytorium Tybetu szczyt. 

Powiązany Artykuł

Hillary Norgay 1200.jpg
Mount Everest: Edmund Hillary i Tenzing Norgay pierwsi "załatwili skurczybyka"

Zdobycie Mount Everestu było więc wielkim wydarzeniem. Po wielu nieudanych i często tragicznych wyprawach, 29 maja 1953 r. na Everest wspięli się jako pierwsi na świecie Nowozelandczyk Edmund Hillary i Szerpa Tenzing Norgay.   

Wyprawa z 1953 roku była dziewiątym brytyjskim atakiem na najwyższy szczyt świata. Wspinacze działali pod presją. W przypadku niepowodzenia swoją próbę Brytyjczycy mogliby powtórzyć dopiero trzy sezony później, w 1956 roku. I nie wiadomo czy miałoby to sens, bo Everest mógł paść łupem innych do tego czasu. Na kolejne lata góra była już zabukowana - na rok 1954 pozwolenie na zdobywanie szczytu dostali już Francuzi, a na 1955 Szwajcarzy. Zainteresowanie szczytem było więc ogromne. 

Powiązany Artykuł

Everest 1989 1200 F.jpg
Mount Everest 1989. Tragedia jakiej nie było i heroiczna walka Artura Hajzera o życie Andrzeja Marciniaka

Na szczęście dla pszczelarza z Nowej Zelandii i Szerpy Norgaya Everst się poddał - na szczycie zameldowali się godzinie 11.30, 29 maja 1953 roku. Na wierzchołku, w niskiej temperaturze, zrobili zdjęcia, zagrzebali w śniegu trochę słodkości i mały krzyżyk.

Po zejściu Hillary wypowiedział pamiętne słowa, nie zdając sobie sprawy, że za sprawą BBC, usłyszy je cały świat. Zdanie to brzmiało: "we finally knocked the bastard off", czyli mniej więcej "w końcu załatwiliśmy skurczybyka!". 

Najważniejszy każdy kolejny pierwszy raz

Po pierwszym wejściu, na Evereście kolejni wspinacze zaczęli realizować swoje marzenia. W latach 60,. 70. i 80. góra - jak nazywają to eksperci - stała się wyzwaniem sportowym. Himalaiści, i himalaistki również, próbowali wytyczyć nową drogę, po raz pierwszy wnieść na szczyt swoją narodową flagę, wejść bez tlenu, czy po raz pierwszy zimą. 

Przedstawiciele wielu narodowości - Szwajcarzy, Francuzi, Włosi, Meksykanie, Japończycy czy Amerykanie szukali swojej szansy na Evereście. Wśród nich byli Chińczycy, którzy także mieli swoje ambicje. Azjaci za punkt honoru postawili sobie dziewicze zdobycie Everestu od północnej strony. W maju 2020 roku świętowali hucznie 60. rocznicę sukcesu. Ich zdaniem 25 maja 1960 roku, o godzinie 4.20 na szczyt Everestu od strony północnej (od strony Tybetu) weszli Wang Fu-chou, Qu Yinhua oraz Tybetańczyk Gonpo. Wywołało ono jednak wiele kontrowersji, bo w sukces Chińskiej Republiki Ludowej wielu nie uwierzyło. 

Powiązany Artykuł

Everest Chiny wyprawa 1200 f.jpg
"Strategiczna myśl partii i siła ludu - tak zdobyliśmy Everest". Chiny świętują, świat im nie uwierzył

W 1975 roku na Everest ponownie spojrzeli Brytyjczycy, ekspedycja kierowana przez Chrisa Boningtona zaatakowała Everest południowo-zachodnią ścianą. Na szczycie jako pierwsi na świecie stanęli Doug Scott i Dougal Haston. Po tej wyprawie Brytyjczycy dodatkowo mogli pochwalić się innym rekordem - przeżyli bowiem nieplanowany biwak 100 metrów poniżej szczytu Everestu bez tlenu, śpiworów i, co ciekawe, bez odmrożeń. 

- Wtedy zdałem sobie sprawę, że aby zapisać się w historii Everestu pozostała tylko jedna opcja: wejść na Everest w stylu alpejskim - mówił przed laty Reinhold Messner, jeden z najwybitniejszych himalaistów w historii, pierwszy zdobywca Korony Himalajów i Karakorum (wszystkie 14 ośmiotysięczników). I tak Messner zaczął realizować swój sen o podboju tej góry.

Wyczyn Messnera 

Dla pochodzącego z Tyrolu Włocha, który wyssał góry z mlekiem matki - w wieku pięciu lat wraz z ojcem zdobył pierwszy trzytysięcznik Sass Rigais - wspinanie oraz kolejne wyzwania w górach wysokich były rzeczą naturalną. On także marzył o zapisaniu się na kartach everestowej historii. W 1978 roku podjął na Evereście wyzwanie wbrew logice, wbrew wiedzy medycznej, wbrew przekonaniu całego świata, że się nie da - 8 maja 1978 Reinhold Messner w duecie z Peterem Habelerem wspiął się na Mount Everest bez wspomagania tlenem z butli, nikt wcześniej nie dokonał tej sztuki na ośmiotysięczniku. 

Przez wiele lat nikomu nawet do głowy nie przychodziło wejście na ośmiotysięcznik bez dodatkowego tlenu, a Messner i Habeler udowodnili, że się da. Otworzyli nową erę w himalaizmie. 

Polacy skradli Messnerowi show 

Pod koniec lat 70. wydawało się, że w Himalajach wszystko zostało już zrobione. Żeby zaistnieć w światowym himalaizmie, trzeba było zrobić coś naprawdę wyjątkowego. Andrzej "Lider" Zawada wpadł na pomysł, żeby wchodzić na ośmiotysięczniki zimą. To właśnie on i Tadeusz Piotrowski, jako pierwsi w historii, zdobyli zimą siedmiotysięcznik – Noshaq w Pakistanie w 1973 r. Rok później była jesienno-zimowa wyprawa na Lhotse. – To był najważniejszy krok na drodze do zdobycia Everestu - mówił Leszek Cichy w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl. 

To był pomysł made in Poland, tak biało-czerwoni chcieli się wpisać na karty opisujące podbój Everestu. Rozpoczęli starania o zgodę. Po wielu latach dopięli swego, otrzymując od władz Nepalu pozwolenie na zimowe wejście. Tego jeszcze nie dokonał nikt na żadnym ośmiotysięczniku.

Powiązany Artykuł

Everest 1980 baner zdjęcie 1200.jpg
SERWIS SPECJALNY - JAK POLACY ZDOBYLI EVEREST w 1980

Po 45 dniach akcji górskiej, 17 lutego 1980 roku biało-czerwona zatrzepotała na szczycie najwyższej góry świata. Krzysztof Wielicki i Leszek Cichy byli tymi, którzy po mistrzowsku wykończyli kierowaną przez Andrzeja Zawadę ekspedycję.  

Reinhold Messner obserwował polski sukces. Usłyszał szybko o tym, że Wielicki i Cichy zimą na Evereście zostawili polską flagę i różaniec. Potem jednak ten sukces podważał - uważał, że dokonali tego nielegalnie, bez ważnego pozwolenia. Po latach jednak ostatecznie pogratulował kolegom z Polski.

Anegdoty o Evereście:

Świat był pod wrażeniem zimowego wyczynu Polaków na Evereście, dodatkowo ekipa Andrzeja Zawady na zimie nie zamierzała poprzestać. Wiosną 1980 roku w bazie pod Mount Everestem znów pojawili się Polacy, mieli w planach wytyczenie nowej drogi południowym filarem. 19 maja Andrzej Czok i Jerzy Kukuczka wykonali plan. Messner miał jednak coś w zanadrzu. 

Czytaj także: 

Wisienka na everestowym torcie 

Niespełna trzy miesiące po Polakach w bazie na lodowcu Khumbu pojawił się Messner. Zaatakował i jako pierwszy człowiek na świecie dotarł na szczyt Everestu solo, bez wsparcia tlenowego. Szedł północno–wschodnią granią, wytyczając częściowo nową drogę, Wielkim Kuluarem Nortona. 


Powiązany Artykuł

-  Dla mnie wejście solo na Everest było wisienką na torcie - mówił w jednym z wywiadów Messner, który zdobył szczyt samotnie i bez tlenu 20 sierpnia 1980 roku. - Wielki wyczyn wśród moich górskich podbojów: najwyższa góra świata, w porze monsunowej i oczywiście bez tlenu. 

Akcja górska Messnera trwała pięć dni. Solówkę wspinacz zapisał jako najtrudniejszą rzecz, jakiej dokonał w górach. 

- Byłem tam sam, zupełnie sam. Na początku w nocy wpadłem do szczeliny i prawie się poddałem - mówił pochodzący z Tyrolu Włoch. 

Messner podkreślał, że w 1980 roku był u kresu fizycznej wytrzymałości. 

Byłem w ciągłej agonii. Nigdy w całym swoim życiu nie byłem tak zmęczony, jak tego dnia na szczycie Everestu. Po prostu siedziałem i siedziałem, nieświadomy wszystkiego. Wiedziałem, że jestem u kresu - wspominał i dodawał, że w nocy, po powrocie do namiotu po ataku szczytowym, był zbyt słaby, by jeść lub pić. Następnego ranka pozbył się całego sprzętu biwakowego i w ciągu jednego dnia zszedł do bazy. 

Powiązany Artykuł

Kukuczka_artykolowka.jpg
SERWIS SPECJALNY - JERZY KUKUCZKA

1978 był początkiem sukcesu, który nastąpił w 1980 roku

Sukces wyprawy Messnera z Peterem Halberem w 1978 roku, dał Włochowi bardzo wiele - Messner nabrał przekonania, że wszystko jest możliwe, trzeba tylko chcieć.

- Kiedy powiedzieliśmy w 1978 roku, że chcemy wspiąć się na Everest bez użycia tlenu, ludzie mówili, że to nie jest możliwe, że ryzykujemy życiem. Powiedzieli, że stracimy tam mózgi. Inni wspinacze ostrzegali, że nawet nie powinniśmy próbować. Było trudno, nie mieliśmy żadnej pewności, że kiedyś wrócimy na Everest i byliśmy zdecydowani, na podjęcie tej próby. Postanowiliśmy, że pójdziemy tak wysoko, jak tylko to będzie możliwe - mówił po latach Messner.

W 1980 roku, gdy był w górze sam, pamiętał, że niemożliwe nie istnieje, a przeżywał wówczas bardzo trudne chwile. - Z marzeniem solowego wejścia na najwyższą górę świata żyłem jednak przez dwa lata i nie mogłem złożyć broni. Niemal umierałem, ale okazało się, ze gdy jesteś wysoko w górach i nie masz nikogo blisko, poznajesz siebie. 

Aneta Hołówek, PolskieRadio24.pl 

Czytaj także:



    


Polecane

Wróć do strony głównej