Politycy krytykują premiera za list do papieża
2013-03-17, 17:09
Chodzi o część listu, w której Donald Tusk zapewnia Ojca Świętego "o woli i gotowości Polski do dalszego umacniania więzi i współpracy ze Stolicą Apostolską w obronie kultury chrześcijańskiej w Europie i na świecie".
Posłuchaj
- Nie ma zagrożenia dla chrześcijaństwa w Polsce i dla kultury chrześcijańskiej. Nie trzeba walczyć o przetrwanie tej kultury - podkreśla Wojciech Olejniczak. Polityk SLD podejrzewa, że ktoś napisał ten list za premiera, a ten go nawet nie przeczytał.
Adam Hofman z PiS uważa, że taki list premier powinien wysłać do siebie. - Bo to on atakuje rodzinę, to on chce wprowadzić równouprawnienie małżeństwa i innych związków, chociażby związków osób tej samej płci. No więc cóż, ktoś tu pomylił role - ocenia Hofman.
Działacz Europy + Marek Siwiec uważa, że to było poniżej godności szefa rządu. - Gabinet nie jest od tego, aby walczyć o kulturę chrześcijańską i definiować zagrożenia w tej dziedzinie. Rząd powinien rozwijać normalne stosunki z państwem Watykan - twierdzi. Jego zdaniem tym listem premier kokietuje środowisko słuchaczy Radia Maryja.
W opinii Andrzeja Dery z Solidarnej Polski premier wpisał się w ogólny entuzjazm związany z wyborem papieża, zapomniał jednak o swoich wcześniejszych czynach. Polityk uważa, że to była klasyczna zagrywa marketingowa ze strony Tuska.
Poseł PSL-u Stanisław Żelichowski ocenia list premiera jako kurtuazyjny gest nawiązujący do chrześcijańskiej kultury.
Doradca prezydenta Tomasz Nałęcz uważa, że opozycja komentując list premiera do Franciszka, próbuje Tuska zapędzić w pułapkę. Podejrzewa, że słowa tego listu były reakcją szefa rządu na częste przedstawianie go jako przeciwnika kościoła w Polsce.
W środę, 13 marca, o godz. 19.06 z komina nad Kaplicą Sykstyńską w Watykanie uniósł się biały dym, a godzinę później ogłoszono, że kardynałowie wybrali na nowego papieża Argentyńczyka Jorge Bergoglio. Przybrał on imię Franciszek.
Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>
IAR, kk