Pielęgniarki chcą odejść od łóżek chorych na ebolę
2014-10-13, 08:57
Pracownicy służby zdrowia opanowanej przez epidemię eboli Liberii planują strajk. Żądają więcej pieniędzy i lepszego sprzętu.
Liberyjskie władze apelują, by nie podejmować strajku, gdyż odbije się on negatywnie na zarażonych wirusem ebola i utrudni i tak często beznadziejną walkę z chorobą. Epidemia w tym kraju kosztowała życie prawie 2 i pół tysiąca ofiar, ok. 100 to pracownicy służby zdrowia. O kolejnych stu wiadomo, że są zarażeni.
Pielęgniarki i szeregowi pracownicy szpitali domagają się lepszego wyposażenia zabezpieczającego personel przed zarażeniem. Oczekują także dodatkowych pieniędzy za narażanie życia. W tej chwili dopłata do pensji z tytułu ryzyka zawodowego dla zajmujących się chorymi na gorączkę krwotoczną wynosi niecałe 450 dolarów miesięcznie. Pracownicy chcą, aby kwota ta została podniesiona do 700 dolarów. Średnia pensja pielęgniarek waha się w granicach 200-300 dolarów.
Liberyjski rząd mówi jednak, że skala epidemii sprawia, iż brakuje środków nawet na dotychczas uzgodnione płace. Początkowo ministerstwo zdrowia przystało na dopłaty w wysokości 700 dolarów, ale wraz z rozwojem epidemii i topniejącym budżetem, obniżyło kwotę do 435 dol. Ryzykujące życiem pielęgniarki wskazują, że lekarze zajmujący się chorymi na ebolę otrzymują ponad 800 dol. dodatku, a ich podstawowa pensja też jest dwukrotnie wyższa od ich wynagrodzenia.
W kraju, który obok Sierra Leone i Gwinei, należy do najbardziej dotkniętych przez epidemię, zaczyna brakować żywności. Zagrożone są zbiory, a ceny jedzenia poszybowały w górę. Przesunięto też wybory, gdyż nagromadzenie ludzi w punktach do głosowania mogłoby przyczynić się do szybszego rozprzestrzeniania się wirusa.
Epidemia eboli wybuchła w Afryce Zachodniej, ale wirus pojawił się również w Europie i Stanach Zjednoczonych. Objawami gorączki krwotocznej są wymioty, wysoka gorączka i krwawienie wewnętrzne.
Zobacz galerię - Dzień na zdjęciach >>>
PAP, Aljazeera.com, fc