Wojna z islamistami. Syria: naloty będą aktem agresji

2014-09-11, 19:35

Wojna z islamistami. Syria: naloty będą aktem agresji
Iraccy żołnierze pod Bagdadem. Foto: PAP/EPA/MOHAMED MESSARA

Naloty lub jakakolwiek interwencja obcych wojsk na terytorium Syrii będą uznane za akt agresji - powiedział minister syryjskiego rządu, Ali Haidar.

Posłuchaj

Amerykanie szukają poparcia na Bliskim Wschodzie. Relacja Wojciecha Cegielskiego (IAR)
+
Dodaj do playlisty

Dodał, że wszelkie takie działania muszą być wcześniej skonsultowane z władzami Syrii.

Prezydent Stanów Zjednoczonych przedstawił plan pokonania radykałów z Państwa Islamskiego, zakładający między innymi ataki z powietrza w Iraku i Syrii. Obama ogłosił, że Stany Zjednoczone staną na czele szerokiej koalicji przeciwko rebeliantom.

Wiadomo już, że operacji aktywnie nie wesprą Niemcy. Szef MSZ Niemiec Frank-Walter Steinmeier wykluczył udział niemieckiego lotnictwa w atakach na dżihadystów z Państwa Islamskiego w północnym Iraku. - Ani nas o to nie proszono, ani też sami tego nie zrobimy - powiedział polityk SPD.
Steinmeier zaapelował o zintegrowanie planów wojskowych nowej międzynarodowej koalicji przeciwko islamistom ze strategią polityczną. Szef niemieckiej dyplomacji przypomniał, że Berlin zdecydował się na dostarczenie Kurdom walczącym z dżihadystami broni i amunicji.

Wielka Brytania nie wyklucza nalotów

Premier David Cameron nie wyklucza udziału Wielkiej Brytanii w nalotach na pozycje dżihadystów z Państwa Islamskiego w Syrii - oświadczył rzecznik szefa brytyjskiego rządu, kilka godzin po tym, gdy szef brytyjskiej dyplomacji mówił coś zupełnie innego.

Minister spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii Philip Hammond twierdził w czwartek w Berlinie, gdzie rozmawiał z szefem dyplomacji Niemiec Frankiem-Walterem Steinmeierem, że brytyjskie naloty na pozycje islamistów w Syrii są wykluczone. Spytany o zapowiedź Obamy, Hammond powiedział: "Niech to będzie jasne - W. Brytania nie będzie brała udziału w żadnych nalotach w Syrii. Dyskutowaliśmy już o tym w naszym parlamencie w zeszłym roku i nie będziemy do tego wracać".
Rzecznik Camerona oświadczył jednak, że "jeśli chodzi o siły powietrzne, premier niczego nie wykluczył". Dodał, że wypowiedź Hammonda odnosiła się do decyzji brytyjskiego parlamentu, by nie bombardować sił syryjskiego prezydenta Baszara el-Asada. Wskazał, że jeśli chodzi o walkę z Państwem Islamskim, rząd nie podjął jeszcze decyzji w kwestii przyłączenia się do wspólnych operacji militarnych.

John Kerry: nie można pozwolić rozprzestrzenić się złu>>>

Dziesięć krajów arabskich zgodziło się współpracować z Amerykanami w walce z radykałami z Państwa Islamskiego. Takie oświadczenie opublikowano po rozmowach amerykańskiego sekretarza stanu Johna Kerry’ego w Dżuddzie w Arabii Saudyjskiej. Stało się to w kilkanaście godzin po orędziu prezydenta Baracka Obamy, który zapowiedział dalsze naloty na pozycje islamistów nie tylko w Iraku ale także w Syrii.

Czołowy amerykański dyplomata podróżuje po Bliskim Wschodzie, by zebrać sojuszników do wspólnej walki z radykałami. Po rozmowach w Arabii Saudyjskiej, do koalicji przystąpiły m.in. Katar, Egipt, Jordania, Liban, Zjednoczone Emiraty Arabskie i Arabia Saudyjska. Wszystkie te kraje obiecały powstrzymać przepływ broni i bojowników do Iraku i Syrii. Teraz John Kerry leci jeszcze do Turcji, by przekonać do współpracy władze w Ankarze.

Radykałowie opanowali w ostatnich miesiącach tereny nie tylko na północy Iraku ale także w Syrii.

Prezydent Barack Obama zapowiedział wysłanie na pogranicze syryjsko-irackie kolejnych 475 amerykańskich żołnierzy. Do tej pory amerykańskie lotnictwo dokonało już ponad 150 nalotów na pozycje fanatyków w Iraku.

W ubiegłym tygodniu do koalicji przystąpiło też dziewięć krajów NATO, w tym Polska. Nie wiadomo na razie, w jaki sposób Warszawa chce włączyć się w walkę z islamistami, bo prezydent Bronisław Komorowski oświadczył, że polscy żołnierze nie zostaną wysłani do Iraku.

WOJNA W IRAKU - serwis specjalny >>>

Walka

IAR/PAP, to

''

Polecane

Wróć do strony głównej