Szpiedzy, eksplozje, trucizna, korupcja. Rosja zraziła do siebie Bułgarów, dostrzegli zły wpływ Kremla na swój kraj

2021-11-14, 09:00

Szpiedzy, eksplozje, trucizna, korupcja. Rosja zraziła do siebie Bułgarów, dostrzegli zły wpływ Kremla na swój kraj
Kreml w Moskwie i kopuły soboru św. Aleksandra Newskiego w Sofii. Foto: Shutterstock/

- Do niedawna partie bułgarskiej lewicy i prawicy, podobnie jak bułgarskie społeczeństwo, opowiadały się za dobrymi relacjami z Rosją, co wynikało z ich zakorzenienia w historii – mówi portalowi PolskieRadio24.pl dr Mateusz Seroka (OSW), zaznaczając, że w ostatnim czasie mamy do czynienia z przełomem i wyraźną zmianą nastawienia. Moskwa zdołała zrazić nawet tak przyjazny wobec siebie kraj, jak Bułgaria.


Powiązany Artykuł

okZrzut ekranu 2021-11-14 091839.jpg
GRU i sześć eksplozji w składach broni i amunicji w Bułgarii. "Agenci Rosji byli wtedy obecni w tym kraju"

 - Na scenę polityczną Bułgarii weszły ugrupowania, które bardzo wyraźnie wskazują na to, że patologie życia politycznego i gospodarczego w Bułgarii mają powiązanie z Rosją, mają wsparcie finansowe czy instytucjonalne z Moskwy. Chodzi o biznesmenów, powiązanych najczęściej z władzami rosyjskimi – powiedział portalowi PolskieRadio24.pl dr Mateusz Seroka (OSW).

- Biznesmeni z Rosji współpracowali bardzo intensywnie z politykami establishmentowymi i rozrośniętą oligarchią. W Bułgarii skupiały się one przede wszystkim na sektorze energetycznym, a w mniejszym stopniu w sektorze obrotu nieruchomościami – dodał ekspert.

Jak zaznaczył analityk OSW, Rosja prowadziła na terenie Bułgarii działalność szpiegowską, korzystając z budowanych przez lata kontaktów i zaufania, zaś oligarchowie powiązani z władzami na Kremlu zdobyli szerokie wpływy w branży energetycznej, konsultingowej, turystycznej i obrotu nieruchomościami.

- Okazało się, że niezależnie od tego, jak bardzo uprzywilejowaną pozycję ma Rosja w bułgarskiej energetyce, turystyce, obrocie nieruchomościami, to i tak na terenie Bułgarii będzie prowadziła swoje operacje, jeśli uzna to za zgodne ze swoim interesem. Jeśli trzeba  może posunąć do trucia obywateli Bułgarii, albo, jak się podejrzewa, organizować wybuchy w zakładach zbrojeniowych – zaznaczył nasz rozmówca.

Więcej o relacjach Bułgarii i Rosji  – w wywiadzie.

PolskieRadio24.pl: Z raportu OSW Pana autorstwa, pt. "Asertywność wspomagana Przemiany polityki Bułgarii wobec Rosji" wynika, że w Bułgarii doszło do politycznego przełomu, w Polsce do tej pory niezauważanego. Sofia zaczęła się zachowywać asertywnie wobec Kremla. Dotąd na bułgarskiej scenie politycznej i na lewicy, i na prawicy, niezależnie od konfiguracji rządu, obecne były właściwie tylko takie partie, które opowiadały się za dobrymi relacjami z Rosją. A nagle doszły do głosu takie ugrupowania, które wskazują na negatywny wpływ Rosji na politykę Bułgarii.

Dr Mateusz Seroka (OSW): To prawda. Partie krytyczne wobec Rosji po raz pierwszy znalazły się w parlamencie po kwietniowych wyborach parlamentarnych , a w pierwszych przedterminowych wyborach, lipcowych, jeszcze poprawiły swój wynik.

Czy polityka względem Rosji jest gorącym tematem politycznym?

To się zmienia. Podczas kampanii wyborczej w kwietniu Rosja była bardzo ważnym tematem, w lipcu ten problem był już mniej akcentowany.

Potem opinię publiczną poruszyło aresztowanie na granicy bułgarsko-greckiej trojga pracowników jednej z bułgarskich firm zbrojeniowych. Okazało się, że są to obcokrajowcy, Rosjanin i dwie osoby z litewskim obywatelstwem. Nie podano ich narodowości, jednak bardzo możliwe, że to także etniczni Rosjanie.

Kwestia Rosji pojawia się w wypowiedziach polityków m.in. w związku z cenami surowców energetycznych, zwłaszcza gazu.

Prawdziwe apogeum zainteresowania kwestią rosyjską mogliśmy obserwować w marcu, gdy rozbijano rosyjską siatkę szpiegowską, w skład której wchodziło sześciu Bułgarów. Doszło wówczas do wydalenia rosyjskich dyplomatów.

Dlaczego ciemne strony Rosji zauważono dopiero podczas kwietniowych wyborów i tej właśnie kampanii? Powodem była wykryta siatka szpiegowska?

Wybory te były z dwóch względów szczególne ważne. Po raz pierwszy na taką skalę udało się przełamać dominację establishmentu politycznego w Bułgarii. Do tej pory funkcjonował układ quasi-dwupartyjny. Z jednej strony mieliśmy ugrupowanie prawicowe, od 2009 roku to Obywatele na rzecz europejskiego Rozwoju Bułgarii (GERB), partia Bojko Borisowa, który trzy razy był już premierem, po raz ostatni do maja tego roku.

Stronę lewicową przez wiele lat reprezentowała Bułgarska Partia Socjalistyczna, czyli przekształcona Bułgarska Partia Komunistyczna.

Funkcję satelity pełniła partia reprezentująca interesy mniejszości tureckiej w Bułgarii,  obecna na scenie politycznej od początku przemian demokratycznych w tym kraju - Ruch na rzecz Praw i Wolności (DPS)..

Z kolei nacjonalistyczna Wewnętrzna Macedońska Organizacja Rewolucyjna – Bułgarski Ruch Narodowy (WMRO-BND), była w ostatnich czterech latach partnerem koalicyjnym GERB-u.

Tak prezentował się polityczny mainstream. Od czasu do czasu pojawiała się tam nowa partia, która jednak mogła mieć charakter oligarchiczny.

Generalnie, ugrupowania mające rodowód w protestach obywatelskich, masowych, które miały miejsce w 2012-2014, czy 2020 roku, mogły wyprowadzić wielu ludzi na ulice, doprowadzić do upadku rządu, ale potem nie były wybierane do parlamentu. W rezultacie partie te szybko się rozpadały.

Obecnie zaś na scenę polityczną weszły trwale ugrupowania, które mają rodowód w masowych procesach społecznych,  są antyoligarchiczne, antykorupcyjne, antyestablishmentowe. Część z nich bardzo wyraźnie wskazuje na to, że te patologie życia politycznego i gospodarczego w Bułgarii mają powiązanie z Rosją, mają wsparcie finansowe czy instytucjonalne z Moskwy. Chodzi o biznesmenów, powiązanych najczęściej z władzami rosyjskimi.

Biznesmeni ci współpracowali bardzo intensywnie z politykami establishmentowymi i rozrośniętą oligarchią, która jest zresztą dość podobna do tej z Ukrainy czy Rosji, gdzie system oligarchiczno-korupcyjny działała też na rzecz interesów rosyjskich. W Bułgarii interesy oligarchów skupiały się przede wszystkim na sektorze energetycznym, a w mniejszym stopniu w sektorze obrotu nieruchomościami.

A zatem do tej pory obie strony sceny politycznej trwały w systemie powiązań z Rosją.

Tak. Oczywiście pojawiały się konflikty, jak w 2009 roku, gdy Bułgarzy stali się ofiarami szantażu gazowego Rosji. Wówczas inicjowano działania, które były wymierzone w rosyjskie monopole i interesy, ale były bardzo nietrwałe i nie przyniosły oczekiwanych  skutków,.

Obecnie pierwszy raz partie, które podnoszą argumenty przeciwko wpływom Rosji, nie tracą na tym poparcia w sondażach, a wręcz mogą zyskać.

Skąd ta zmiana? Dlaczego wcześniej podnoszenie argumentów antyrosyjskich szkodziło partiom politycznym Bułgarii?

Bułgarzy zasadniczo darzą Rosję i Rosjan sympatią, z tego powodu, że Moskwa odegrała kluczową rolę w odzyskaniu niepodległości przez Bułgarię w XIX wieku.

Chodzi o wojnę z lat1877-1878, w której, co można wspomnieć, brał udział literacki bohater "Lalki" Bolesława Prusa, Stanisław Wokulski, dostarczając oddziałom broń. Starcie Rosji i Turcji zakończyło się w 1878, jego efektem było odzyskanie niepodległości przez Bułgarię.

Oprócz rosyjskich i rumuńskich żołnierzy przeciwko Turkom walczyły też oddziały ochotników bułgarskich pod dowództwem rosyjskim. Bitwy z tego czasu przeszły do historii, podobnie jak uczestniczący w wojnie rosyjscy generałowie, w Sofii postawiono np. pomnik cara Aleksandra, zwanego carem oswobodzicielem. W stolicy i innych bułgarskich miastach są pomniki wdzięczności armii carskiej, czy ulice poświęcone generałom, którzy brali udział w tych walkach.

Rola Rosji była tak duża, że na początku, gdy odrodziło się państwo bułgarskie, było ono właściwie protektoratem rosyjskim. Miało napisaną w Rosji konstytucję, na stanowiska administracyjne w części mianowani byli Rosjanie, przez pewien czas Rosjanie obsadzali wyższą kadrę oficerską w wojsku. Wkład Rosji w odzyskanie niepodległości był duży. I był on głównym fundamentem pozytywnego myślenia o Rosji.

Do tego dochodzą wpływy kulturowe. Oba narody są prawosławne. Kontakty kulturowe wędrowały zaś początkowo od Bułgarii ku Rosji. W średniowieczu to Bułgarzy wzbogacali Rosję. Alfabet rosyjski, oparty jest na cyrylicy, piśmie wymyślonym przez Bułgarów.

Między oboma narodami były duże pokłady sympatii. Podczas międzywojnia Bułgaria była ważnym ośrodkiem białej emigracji rosyjskiej. To budowało pozytywne relacje miedzy narodami, do tego stopnia, że Bułgaria biorąca udział w dwóch wojnach światowych po stronie niemieckiej, nie walczyła z Rosją, ani nawet z ZSRR. Sympatie prorosyjskie miały także znaczenie podczas przewrotu komunistycznego w 1944 roku – udał się, bo bardzo silna była Bułgarska Partia Komunistyczna, a społeczeństwo spauperyzowane, i było podatne dawało na jej postulaty, z drugiej strony nadejście Armii Czerwonej, złożonej w dużej mierze z Rosjan, wśród Bułgarów nie wzbudziło negatywnych emocji. W rezultacie Bułgaria została wciągnięta w radziecką strefę wpływów bez większych problemów.

Przekonanie bułgarskich elit politycznych o tym, że Rosja jest ważnym partnerem, przyjacielem, z którym można robić różne korzystne interesy, utrzymywało się nawet po upadku bloku wschodniego i rozpoczęciu przemian demokratycznych. Nie było resentymentu wobec Rosji, jak na przykład w Polsce, co było konsekwencją zaborów i tego że komunizm został przywieziony "na radzieckich czołgach".

Zatem myślenie Bułgarów o Rosji się zmieniło. Nawet kwestie historyczne przestały się jawić tak różowo. Na przykład, jak czytamy w raporcie, Sofia przypomniała sobie, że miała własny rząd przed pojawieniem się komunistów pod koniec II wojny światowej i że został on bezprawnie obalony.

Trzeba jednak zauważyć, że to Rosjanie w pewnym stopniu sprowokowali konflikty historyczne. Na początku w Bułgarii zakładano bowiem, że z Rosjanami można było bez problemu się porozumieć, nawet po wejściu do NATO i UE.

To zmieniło się po 2014 roku, po inwazji na Ukrainę. Początkowo elity bułgarskie uważały, że zapalą Panu Bogu świeczkę, a diabłu ogarek, z jednej strony przyłączą się do sankcji, z drugiej zaś zbudują gazociąg TurkStream, co leżało w interesie Rosji.

Okazało się jednak, że Zachód naciskał na Sofię, by dokończyła zaczęte w 2009 roku projekty dywersyfikacyjne, wcześniej bowiem była w 100 procentach zależna od Rosji. Zwracano też uwagę na potrzebę wymiany sprzętu wojskowego, kwestie bezpieczeństwa.

Z drugiej strony pojawiła się presja społeczna. Społeczeństwo w coraz większym stopniu dostrzegało, że państwa zachodnie funkcjonują inaczej, lepiej, a Bułgaria jest na samym dole rankingów korupcyjnych. Bułgarzy zaczęli więc protestować przeciw temu i dostrzegli, że duża część tego korupcyjno-oligarchicznego układu jest sponsorowana z Moskwy.

W efekcie rząd, choć chciał dogadywać się z Rosją, musiał robić coraz większe ustępstwa wobec Zachodu, tak ze względu na postawę społeczeństwa, jak przez to, że Bułgaria   związała się  z gospodarczo i politycznie właśnie z Zachodem.

Taki obrót sprawy zirytował Rosjan. W pewnym momencie uderzyli w Bułgarów, zaczęli wojnę informacyjną. Zasugerowali, że "wyzwolili Bułgarię od faszystów", co doprowadziło do w sporu dyplomatycznego o podłożu historycznym.

Bułgaria wydała oświadczenie, w którym stwierdziła, że w 1944 roku miało miejsce obalenie legalnego rządu, który nie tylko nie walczył z Rosją, ale wypowiedział wojnę Niemcom. Zdaniem władz Bułgarii w wyniku tych zdarzeń doszło do tragedii, bo kraj został na dekady cofnięty w rozwoju etc.

Tu otworzył się front dla kolejnych napięć, które przybierały coraz ostrzejszą postać.

Jaki jest stopień zależności od Rosji? Wiemy, że Bułgarią wstrząsnęły także afery szpiegowskie z udziałem Rosjan. Wygląda na to, że Rosjanie czuli się w Bułgarii dość pewnie?

W pewnym momencie rządzący Bułgarią zauważyli, że nie widać negatywnej reakcji społeczeństwa na to, że pokłócili się z Rosjanami. W związku z tym, wspierani przez państwa zachodnie, zaczęli postępować coraz bardziej asertywnie, pokazywać, że nie podoba im się działalność Moskwy na terenie Bułgarii. Chodzi tu na przykład o tworzenie ekspozytur medialnych, które miałyby wpływać na opinię publiczną. Wykryto także, że z ambasady rosyjskiej prowadzone są działania szpiegowskie, np. próbowano zbierać informacje w sprawie zakupu samolotów F-16 dla bułgarskiego lotnictwa.

Próbowano także dyskredytować zakup F-16. Konsekwencją rosnącej asertywności było również  wydanie zakazów wjazdu, dla Konstantina Małofiejewa i byłego generała wywiadu Leonida Rieszetnikowa. Z Bułgarii wydalono łącznie dziewięciu  rosyjskich dyplomatów, co zresztą spotkało się z retorsjami Moskwy. Gdyby ten proces postępował, Bułgarzy musieliby zamknąć swoją ambasadę w Moskwie.

Relacje z Moskwą zaostrzyły doniesienia portalu śledczego Bellingcat, który odkrył, że ta sama jednostka GRU, która próbowała otruć Siergieja Skripala, starała się zgładzić bułgarskiego biznesmena z branży zbrojeniowej Emiliana Gebrewa. Potem ten sam oddział GRU powiązano z wybuchami w fabrykach zbrojeniowych w Czechach, gdzie miał składować swoje towary Gebrew. Rząd bułgarski podejrzewał także GRU o udział w organizacji analogicznych eksplozji w zakładach bułgarskich.

Jeśli ktoś uznawał, że relacje Rosji z Bułgarią mają specjalny charakter, zobaczył wówczas, że zabójcy ze specjalnej jednostki GRU dostają zlecenia morderstw, aktów terroryzmu państwowego także w Bułgarii, a Kreml w ogóle nie ogląda się na sentymenty Bułgarów.

Okazało się, że niezależnie od tego, jak bardzo uprzywilejowaną pozycję ma Rosja w bułgarskiej energetyce, turystyce, obrocie nieruchomościami, to i tak na terenie Bułgarii będzie prowadziła swoje operacje, jeśli uzna to za zgodne ze swoim interesem. Jeśli trzeba  może posunąć do trucia obywateli Bułgarii, albo, jak się podejrzewa, organizować wybuchy w zakładach zbrojeniowych.

Wydaje się, że aktywność szpiegowska w Bułgarii była wyjątkowo duża.

Interesy Rosji są niezmienne, państwo, które wchodzi do NATO, jest podejrzane o wrogość wobec Moskwy. Kreml próbował zatem przeciwdziałać pogłębianiu relacji z NATO.

Z kolei powstanie dużej siatki szpiegowskiej można wiązać z tym, że w Bułgarii były ku temu odpowiednie warunki. Istniało zaufanie do Rosjan, sentymenty prorosyjskie. W Bułgarii funkcjonowali ludzie szkoleni jeszcze w czasach KGB w ZSRR, kontakty z nimi podtrzymywano, nawet gdy przeszli oni na emeryturę, bo można było bazować na ich światopoglądzie.

Silne są także powiązania między Rosją a Bułgarią w energetyce, i w niektórych innych sektorach.

Jeszcze w 2018 roku 100 procent dostaw gazu do Bułgarii pochodziło z Rosji (obecnie to 75 procent). Do Moskwy należał także sektor paliwowy, dostawy ropy naftowej. Rosjanie brali udział w prywatyzacji wielu przedsiębiorstw bułgarskich, np. do Łukoilu należy największa firma w Bułgarii, petrochemiczny koncern Neftochim Burgas.

Do tego dochodzą dostawy paliwa do reaktorów jądrowych. Wciąż bardzo ważna jest turystyka, nieruchomości, zwłaszcza w sektorze turystycznym, które często kupują Rosjanie.

Podobnie było w sferze bezpieczeństwa. Tak  jak w innych państwach Układu Warszawskiego duża część uzbrojenia i sprzętu miała rodowód sowiecki i przez to wymagała np. serwisowania w Rosji. To pomagało cementować wpływy Moskwy.

Jak wygląda sytuacja z gazociągiem TurkStream?

TurkStream działa, od początku 2020 roku i dostarcza gaz do Bułgarii. Wyłączono zaś przesyłanie gazu przez gazociąg biegnący przez Ukrainę i Rumunię. Nowe połączenie między Turcją a Bułgarią wybudowano bardzo szybko, bo jeszcze w 2019 roku. Dłużej trwało budowanie nowego odcinka, który biegnie przez północną Bułgarię i służy tranzytowi rosyjskiego gazu do  Serbii i  Węgier. Jednak Sofia nie otrzymała szczególnie atrakcyjnych warunków dostaw i tranzytu gazu. Nie wiadomo, czy kiedykolwiek doczeka się zysków, w związku z przemianami energetycznymi w Europie.

Do pewnego stopnia ma też miejsce dywersyfikacja dostawców gazu., Bułgaria pozyskuje obecnie gaz LNG z Grecji, rozpoczęły się także dostawy surowca z Azerbejdżanu, przez co w zeszłym roku zamiast 100 procent gazu z Rosji pozyskała 75 procent. Niemniej jednak nie doszło do szerszej dywersyfikacji, kluczowy projekt zakończony zostanie dopiero w przyszłym roku. Ta sytuacja jest w pewnym stopniu konsekwencją dużych wpływów w Rosji w sektorze energetycznym Bułgarii.

Czy w Bułgarii da się wyróżnić oddzielne prorosyjskie grupy interesów?

Tak. Są to przede wszystkim grupy oligarchiczne, działające m.in. w branży budowlanej, konsultingowej czy energetycznej. Wydawały one np. opinie w sprawie projektu drugiej bułgarskiej elektrowni jądrowej (siłownia w Belene), opartej na technologiach rosyjskich. Podobnie lobbowały za niezrealizowanym gazociągiem South Stream.

Główną partią oligarchiczną jest partia mniejszości tureckiej – Ruch na Rzecz Praw i Wolności – którą de facto zarządza oligarcha, Achmed Dogan.Drugą znaną postacią z tego kręgu oligarchicznego Bułgarii jest Delian Peewski, także związany z Ruchem na Rzecz Praw i Wolności.

Jak to się stało, że Bułgaria zdecydowała się wejść do UE i NATO, mimo dobrych relacji z Moskwą?

Trzeba zauważyć, że gdy wcześniej 50 procent wymiany Bułgarii trafiało do ZSRR, teraz udział Rosji znacznie spada.

Bułgaria dołączyła do struktur zachodnich, bo stary świat się załamał. Nie można było sprzedawać towarów po preferencyjnych cenach do ZSRR, trzeba było szukać nowych rynków, kontrahentów. Model cywilizacyjny zachodniej Europy był też znacznie bardziej atrakcyjny nawet dla bułgarskich komunistów.

Komuniści bułgarscy długo nie chcieli dołączyć do NATO. Do końca lat 90. byli temu przeciwni. Pomysł wejścia do NATO forsowała odrodzona po latach bułgarska prawica, która widziała w tym szansę na oderwanie się od komunistycznej przeszłości.


Z dr. Mateuszem Seroką z Ośrodka Studiów Wschodnich rozmawiała Agnieszka Marcela Kamińska, PolskieRadio24.pl



Polecane

Wróć do strony głównej