Współpracownika Niemcowa truto dwa razy, miał 5 proc. szans, by przeżyć. "Bellingcat": śledził go szwadron śmierci FSB

2021-02-22, 14:00

Współpracownika Niemcowa truto dwa razy, miał 5 proc. szans, by przeżyć. "Bellingcat": śledził go szwadron śmierci FSB
Truciciele Kremla, którzy dokonali zamachu na Nawalnego, jeździli także za nim. Dwa razy przeżył próbę otrucia. Władimir Kara-Murza za każdym razem, by zacząć normalnie funkcjonować, potrzebował długiej rehabilitacji . Foto: FORUM/Aaron Bernstein/Reuters

W ślad za znanym opozycjonistą Władimirem Kara-Murzą, któremu dwa razy udało się uniknąć śmierci po próbach otrucia niezidentyfikowaną substancją, jeździli w ślad członkowie tego samego komanda FSB, które zaaplikowało Aleksiejowi Nawalnemu nowiczok. To ustalenia portalu "Bellingcat". Portal ten dowodzi także, że podróże "szwadronu śmierci FSB" można powiązać z przypadkami nagłych śmierci co najmniej trzech osób, w tym dziennikarza i aktywisty. Dziennikarze kontynuują śledztwo. 


Powiązany Artykuł

Zrzut ekranu 2021-01-19 173641.jpg
"Pałac Putina jak 39 księstw Monako, winnice, starzy koledzy w schematach korupcyjnych". Co ujawnia śledztwo Nawalnego?

Szwadron śmierci w FSB

Wspólne śledztwo portalu "Bellingcat" i Aleksieja Nawalnego, przeprowadzone w grudniu ub. r. dowiodło, że w próbie otrucia opozycjonisty 20 sierpnia 2020 roku w Tomsku brała udział tajna jednostka w FSB, wydzielona ze struktur, podlegająca najwyższym szczeblom kierownictwa i regularnie kontaktująca się z Centrum Naukowym Signal, prowadzącym prace związane z rosyjskim programem broni chemicznej.

Czytaj także:

Ów "szwadron śmierci" funkcjonował jako jednostka w Instytucie Kryminalistyki FSB.

"Bellingcat" na podstawie rejestrów pasażerów samolotów ustalił, kiedy liniami lotniczymi podróżowali funkcjonariusze z tej jednostki zamachowców. Wykaz lotów funkcjonariuszy tej jednostki zestawieniu z historią podróży Nawalnego po Rosji, dowodzi, że w ślad za Aleksiejem Nawalnym oficerowie z tego stosunkowo niewielkiego zespołu latali przez blisko cztery lata. Film, w którym rezultaty wspólnego śledztwa z "Bellingcatem" przedstawiał Nawalny, opublikowano jeszcze przed jego powrotem do Moskwy.

Nawalny będąc za granicą zdołał jeszcze porozmawiać z jednym z funkcjonariuszy "szwadronu śmierci". Opozycjonista, podając się za asystenta szefa Rady Bezpieczeństwa Narodowego FR Nikołaja Patruszewa, połączył się z Konstantinem Kudriawcewem, który po zamachu na Nawalnego udał się na posterunek policji w Omsku i tam zajmował się czyszczeniem śladów nowiczoka z jego odzieży (z bielizny - bokserek). Odzież wydała mu miejscowa policja, choć powinna była chronić dowody w sprawie. Funkcjonariusz FSB Konstantin Kudriawcew potwierdził w rozmowie znany już Bellingcatowi scenariusz zamachu, ocenił też, że Nawalny przeżył dlatego, że gdy źle się poczuł na pokładzie samolotu, miało miejsce międzylądowanie, zajęli się nim lekarze oddziału ratunkowego.

W ostatnich dniach doniesiono o śmierci lekarza z Omska, który, wedle oceny zespołu Nawalnego, wiedział najwięcej na temat stanu opozycjonisty i tego, co się z nim działo w szpitalu.


Czytaj także:

Kogo jeszcze zabito na polecenie Kremla?

"Bellingcat" upublicznił rejestry lotów szwadronu śmierci FSB na przestrzeni kilku lat. Między innymi na tej podstawie prowadzone są kolejne dochodzenia dotyczące m.in. „niewyjaśnionych” i nagłych śmierci rosyjskich dziennikarzy i aktywistów. Portal zwrócił się o pomoc w poszukiwaniu możliwych śladów innej działalności tej grupy.

Efektem pierwszych wysiłków w tej sprawie są kolejne odsłony śledztwa "Bellingcata" z tej serii. W trzeciej części śledztwa dziennikarskiego połączono terminarz podróży oddziału FSB i trzech niewyjaśnionych dotąd śmierci: dziennikarza, aktywisty broniącego praw mniejszości i działacza walczącego z korupcją w różnych regionach Rosji. Do śmierci tych osób doszło na przestrzeni lat 2014-2019.

 

Władimir Kara-Murza, współpracownik Borysa Niemcowa

W czwartym śledztwie z tej serii przeprowadzanym łącznie z rosyjskim portalem „The Insider” i niemieckim portalem i magazynem Der Spiegel, „"Bellingcat"” upublicznia informacje na temat prób otrucia opozycjonisty Władimira Kara-Murzy.

Władimir Kara-Murza dwukrotnie trafiał do szpitala w takich okolicznościach, że wyjaśnieniem nagłej zapaści na zdrowiu mogło być tylko otrucia. Potwierdzały to późniejsze ekspertyzy lekarskie. Kara-Murza dwukrotnie uniknął śmierci. W obu przypadkach zapadł w śpiączkę i jego życie było poważnie zagrożone – za pierwszym razem lekarze dawali mu 5 procent szans na przeżycie. Przechodził długą rehabilitację, po pierwszej próbie otrucia niemal rok poruszał się o lasce.

Nowe wspólne dochodzenie przeprowadzone przez portal "Bellingcat" i jego partnerów, rosyjski portal The Insider i niemiecki magazyn i portal Der Spiegel, ujawnia, że ​​agenci FSB śledzili Kara-Murzę przed obydwoma przypadkami jego otrucia, które miały miejsce w 2015 i w 2017 roku.


źr. Bellingcat źr. "Bellingcat"

Próba otrucia w maju 2015 roku

Według ustaleń Belingcata grupa z FSB śledziła Władimira Kara-Murzę przez trzy miesiące, poprzedzające jego pierwszą próbę otrucia w maju 2015 roku.

Według dochodzenia agencji śledzili Kara-Murzę podczas jego wizyt w Tomsku, Petersburgu, Kaliningradzie i Kazaniu.

"Bellingcat" podaje, że we wszystkich czterech wyjazdach uczestniczył Aleksandr Samofał, który wedle ustaleń portalu należał do grupy zajmującej się szpiegowaniem polityka Nikity Isajewa, zmarłego ”niespodziewaną śmiercią”. Znany obecnie opinii publicznej na świecie Konstantin Kudriawcew, do którego niedawno w sprawie swego otrucia dzwonił Nawalny, wziął udział w jednej z czterech spośród tych podróży.

Kara-Murza poczuł się bardzo źle dwa dni po powrocie z Kazania do Moskwy. Autorzy śledztwa sugerują, że truciciele mogli umieścić truciznę na bieliźnie opozycjonisty w Kazaniu (założył ją po powrocie), albo mogli próbować umieścić truciznę w jego moskiewskim mieszkaniu, podczas gdy przebywał na delegacji.

W szpitalu początkowo stwierdzono, że opozycjonista ma niewydolność serca. Lekarz naczelny twierdził, że Kara-Murzy nie można transportować za granicę, a prasa zaczęła publikować spekulacje, jakoby przekroczył dawki antydepresantów. W tych aspektach ta sprawa, jak zauważono, była bardzo podobna do próby otrucia Nawalnego


Drugie zatrucie w 2017 roku

Choć zdaniem adwokata Kara-Murzy, lekarz oszacował prawdopodobieństwo jego wyleczenia na 5 procent, polityk szybko zaczął dochodzić do siebie.

Kara-Murza wznowił podróże po kraju. Wówczas, jak pisze "Bellingcat", zespół FSB znów zaczął go śledzić i udawał się w ślad za tym politykiem do Kazania, Petersburga i Niżnego Nowogrodu.

Ponownie opozycjonista poczuł się źle, najpewniej znowu w wyniku aplikacji trucizny, 2 lutego 2017 roku.

"Bellingcat" przypuszcza, że trucizna mogła zostać nałożona na osobiste rzeczy opozycjonisty.


Prace Niemcowa i Kara-Murzy nad promowaniem na Zachodzie ustawy Magnickiego

Władimir Kara-Murza ocenia, że został otruty w związku ze swoją działalnością polityczną. B. współpracownik Borysa Niemcowa, lobbował razem z nim na Zachodzie w kwestii wprowadzenia tzw. prawa Magnickiego, na podstawie którego na osoby dopuszczające się łamania praw człowieka nakładane będą sankcje.

Po zamordowaniu Borysa Niemcowa pod murami Kremla Kara-Murza kontynuował te działania.

Jak podaje "Bellingcat", władze rosyjskie odmówiły wszczęcia postępowania karnego w obu przypadkach próby otrucia – i z 2015, i 2017 roku, mimo że raporty z rosyjskich placówek medycznych i badania za granicą wskazują, że mogło dojść do zatrucia niezidentyfikowaną substancją.

"Bellingcat" zauważa, że w przypadku Kara-Murzy trudno mówić o zbiegu okoliczności – dziennikarze ustalili, że miało miejsce siedem podróży do tych samych miejsc docelowych, czternaście lotów na tych samych trasach. Portal stwierdza też, że za Władimirem Kara-Murzą miał udać się w ślad wyższy urzędnik z departamentu FSB ds. ochrony konstytucji i walki z terroryzmem, Roman Mieziencew. Według śledczych portalu "Bellingcat", podróżował on wcześniej samolotami wspólnie z Władysławem Surkowem, b. doradcą Putina, zwanym szarą eminencją Kremla.

Twórcy raportu podkreślają także, że FSB śledziło Kara-Murzę także kilka dni zabójstwem Borysa Niemcowa tuż pod murami Kremla. Zaznaczają, że obaj politycy, i Niemcow, i Kara-Murza byli znanymi krytykami prezydenta Rosji, inicjatorami ustawy Magnickiego i jednoczyli siły opozycyjne. To, jak zauważa "Bellingcat", rodzi ponownie pytania o rolę rosyjskich służb w zabójstwie Borysa Niemcowa. "Bellingcat" przypomina, że według ustaleń portalu to FSB stała za zastrzeleniem właśnie z broni palnej Zelimchana Changoszwilego w Berlinie w sierpniu 2019 roku. Changoszwili był Czeczenem i obywatelem Gruzji.


Kim jest Kara-Murza?

"Bellingcat" przypomina, że Władimir Kara-Murza od 18 roku życia był doradcą parlamentarnym Borysa Niemcowa i współpracował z nim aż do zabójstwa opozycjonisty w 2015 roku.

Kara-Murza odegrał kluczową rolę w lobbowaniu za ustawą Magnickiego, która pozwala rządowi USA i rządom innych państw, które ją przyjmują, na zamrożenie aktywów urzędników państwowych Rosji i innych państw, którzy odpowiadają za poważne naruszenia praw człowieka. W latach 2004–2012 Kara-Murza był szefem waszyngtońskiego biura niezależnej rosyjskiej stacji telewizyjnej RTVI. Po tym, gdy stacja zmieniła właściciela został pracownikiem Institute of Modern Russia w Nowym Jorku, w 2014 roku zaczął pełnić funkcję rosyjskiego krajowego koordynatora Otwartej Rosji - ruchu politycznego założonego przez byłego oligarchę Michaiła Chodorkowskiego. Działając w Otwartej Rosji, dzielił czas między Rosję i USA, gdzie mieszka jego rodzina.

Na początku 2015 roku Kara-Murza podróżował do kilku miejsc w Rosji właśnie w ramach działalności na rzecz ruchu Otwarta Rosja.


Kara-Murza znów jest śledzony

Po opublikowaniu wyników śledztwa o próbie otrucia Władimira Kara-Murzy, opozycjonista zauważył, że w ślad za nim podążają podejrzane osoby, w ślad za nim porusza się samochód, śledzące go osoby dosiadają się do pobliskich stolików w kawiarni.

Władimir Karaz-Murza zauważył, że do tej pory mógł obserwować, że śledzono go podczas jego wyjazdów do różnych regionów Rosji, ale nigdy nie zauważył, by miało to miejsce także w Moskwie.

Działacz zanotował numery samochodu, który jechał w ślad za nim, "Bellingcat" dotarł do informacji, że samochód należał do floty aut FSB.


Przypadki śmierci wiązanych z wyjazdami zespołu zabójców FSB

"Bellingcat" w innym śledztwie zauważył także zbieżność między datami nagłych zgonów dziennikarza Timura Kujaszewa i aktywisty Rusłana Magomedragimowa, a także polityka Nikity Isajewa z wyjazdami osób, które uznaje za przynależące do śledczej grupy, zajmującej się zabójstwami z ramienia FSB. Tego dotyczy osobne śledztwo portalu "Bellingcat".

Timur Kujaszew miał 27 lat, był dziennikarzem i obrońcą praw człowieka, członkiem partii Jabłoko. Został znaleziony martwy w Nalczyku 1 sierpnia 2014 roku. Jak podają media, pod okiem miał siniak, pod pachą ślad ukłucia. Nie znaleziono żadnych uszkodzeń wewnętrznych, eksperci sugerowali, że przyczyną śmierci było zatrucie nieznaną substancją. Mimo to jako przyczynę śmierci działacza, jak pisze Radio Swoboda, wskazano ostrą niewydolność wieńcową, która powstała na tle nieznanej infekcji wirusowej. Rodzice zmarłego, jego przyjaciele i koledzy kwestionują takie ustalenia i twierdzą, że Kuashev został zabity. Bliscy złożyli skargę do Europejskiej Trybunału Praw Człowieka.

Dziennikarze prowadzą dalsze prace w tym obszarze.

***

Opracowała Agnieszka Marcela Kamińska, PolskieRadio24.pl

Polecane

Wróć do strony głównej