Wojna ekonomiczna USA-Iran. Ekspert: Iran chce przeczekać Trumpa, a Trump chce nowego porozumienia nuklearnego. Bo USA podpisały porozumienie, a wołano ”śmierć Ameryce”

2019-07-29, 23:59

Wojna ekonomiczna USA-Iran. Ekspert: Iran chce przeczekać Trumpa, a Trump chce nowego porozumienia nuklearnego. Bo USA podpisały porozumienie, a wołano ”śmierć Ameryce”
Łodź Irańskiej Gwardii Rewolucyjnej przy tankowcu Stena Impero w Bandar Abbas w południowym Iranie. Foto: PAP/EPA/HASAN SHIRVANI

- Porozumienie nuklearne z Iranem było korzystne dla Europy, ale nie dla USA– Teheran nadal prowadził antyamerykańską politykę - powiedział portalowi PolskieRadio24.pl iranista Jakub Gajda z Fundacji imienia Kazimierza Pułaskiego. Podpisano umowę nuklearną, a jednak w Iranie wielu polityków nadal skandowało ”Śmierć Ameryce” – zaznacza.

Jakub Gajda z Fundacji imienia Kazimierza Pułaskiego podkreślił, że obie strony chcą rozpoczęcia rozmów, ale Iran ma nadzieję, że dojdzie do nich z inną administracją, po kolejnych wyborach prezydenckich w USA.  Z kolei Donaldowi Trumpowi bardzo zależałoby na wynegocjowaniu nowego, bardziej korzystnego porozumienia. Jak zaznacza jednak Jakub Gajda, decyzja o wyjściu USA z porozumienia nuklearnego JCPOA – uderzyła w umiarkowane skrzydło w Iranie, które musi się teraz mierzyć z krytyką konserwatystów, może więc nie być nadal skłonne do szukania porozumienia.


Powiązany Artykuł

iran1200x660.jpg
IRAN: ŚLEDZIMY RUCH WSZYSTKICH STATKÓW USA W REGIONIE ZATOKI

Konflikt między Iranem a Stanami Zjednoczonymi przybrał na sile w zeszłym roku, gdy USA wycofały się z porozumienia JCPOA z Iranem – łagodziło ono sankcje na ten kraj, co przyczyniło się do znacznej odbudowy gospodarczej tego kraju. Prezydent USA Donald Trump stwierdził, że są dowody na naruszanie porozumienia nuklearnego (JCPOA) przez Iran, zaznaczył, że Iran prowadzi działania destabilizujące w regionie, JCPOA jedynie opóźnia proces wytworzenia broni jądrowej w Iranie, a środki na zbrojenia pochodzą z handlu ropą. USA zrezygnowały zatem z udziału w porozumieniu i nałożyły sankcje na Teheran. To od razu załamało gospodarkę Iranu.

Iran apeluje o zniesienie sankcji, przywrócenie możliwości eksportu ropy i apeluje do sygnatariuszy o nową formę porozumienia nuklearnego. Obecnie zwiększył poziom wzbogacania uranu, przekraczając już nieco limity z porozumienia JCPOA – zapowiada jednak dalsze kroki, jeśli państwa europejskie sygnujące poprzedni układ nie spełnią jego postulatów.

W międzyczasie dochodzi do groźnych incydentów, grożących zaognieniem konfliktu. Chodzi m.in. o zajęcie tankowców brytyjskich w Cieśninie Ormuz, zestrzelenie amerykańskiego drona.

CZYTAJ TEŻ: PROPOZYCJA MISJI WOJSKOWEJ W CIEŚNINIE ORMUZ. POLSKIEGO REAKCJA MSZ >>>

Porozumienie nuklearne zostało podpisane zostało 2015 roku – sygnatariuszami były Chiny, Francja, Niemcy, Rosja Stany Zjednoczone oraz Wielka Brytania.

Więcej o tym, jakie są przyczyny konfliktu, jakie interesy mają jego strony i jakie są możliwe scenariusze – Jakub Gajda z Fundacji imienia Kazimierza Pułaskiego.

***

Jakie są główne mechanizmy, które są paliwem konfliktu amerykańsko-irańskiego?

Jakub Gajda z Fundacji imienia Kazimierza Pułaskiego: Trzeba wrócić na chwilę do 1979 roku do irańskiej rewolucji islamskiej. Iran przekształcono wówczas z monarchii konstytucyjnej w republikę islamską, obalono Mohammada Rezę Pahlawiego, który zacieśniał relacje ze Stanami Zjednoczonymi.

Irańska rewolucja uczyniła Iran państwem antyamerykańskim. Nowy ustrój oparł się na politycznym islamie. Iran określał się jako zwolennik trzeciej drogi w dwubiegunowym świecie w czasie zimnej wojny. Zaś po upadku ZSRR stopniowo zaczął się mienić ”przeciwnikiem amerykańskiego imperializmu” i stał się zwolennikiem budowy świata wielowymiarowego. Tą drogą podąża do dziś.

Podłożem konfliktu jest nie tylko ideologia. Na podłoże konfliktu składają się również sojusze regionalne Stanów Zjednoczonych z Izraelem i Arabią Saudyjską.

Do tego interesy polityczne USA i Iranu w regionie są przeciwstawne. Bliski Wschód i Zatoka Perska to nie tylko region strategicznie ważny, ale też bogaty w surowce. Amerykanie mają wpływ na ten region poprzez swoich sojuszników, a Iran próbuje tę dominację zwalczać, by samemu stać się regionalnym liderem.

CZYTAJ TAKŻE: IRAN: EUROPEJSKIE KONWOJE W ZATOCE TO PROWOKACJA >>>

Zatem jakie bloki tworzą się w tym regionie, jakich mamy ważnych aktorów?

Główny konflikt toczy się na linii Waszyngton-Teheran. Ogromne znaczenie mają dwa państwa regionu, które można uznać za rywali Iranu na Bliskim Wschodzie, czyli Izrael, Arabia Saudyjska.

Islamska Republika Iranu nie uznaje Izraela, wspiera siły, które z nim walczą, chodzi tutaj głównie o Palestyńczyków, organizacje takie jak Hamas i Hezbollah.

Na innym tle Teheran rywalizuje z Arabią Saudyjską. Mamy konflikt religijny, choć religia często bywa w tym kontekście pretekstem, a chodzi głównie o interesy gospodarcze, dominację w subregionie Zatoki Perskiej i przywództwo w świecie muzułmańskim. Arabia Saudyjska, rządzona przez Saudów wyznających islam sunnicki w odmianie wahabickiej, stoi w opozycji do władz szyickich w Teheranie. Te państwa ścierają się nie tylko między sobą, ale przede wszystkim, w innych państwach regionu, głównie wokół Zatoki Perskiej, ale nie tylko. W grę wchodzą też i Irak, Syria, obecnie także Jemen, gdzie prowadzona jest, jak niektórzy mówią, wojna zastępcza (ang. Proxy War) między Iranem i Arabią Saudyjską.

W perspektywie polem rywalizacji jest też wiele innych rejonów świata muzułmańskiego, takich jak Afganistan, Azja Centralna. Konflikt ten ma zatem bardzo duży potencjał.

Co istotne, władze Islamskiej Republiki Iranu negują również taką formę władzy jak monarchia, która występuje w Arabii Saudyjskiej i wielu państwach regionu. Monarchię postrzega jako sprzeczną z ideologią islamu. Z kolei władze Arabii Saudyjskiej uznają islam szyicki wyznawany przez władze irańskie za nieprawowierny. Silne są zatem starcia ideologiczne.

Uczestnikami tych zmagań, są też w pewnym stopniu wszyscy odbiorcy ropy naftowej. Czyli właściwie cały świat – bo od cen ropy zależy silnie gospodarka światowa.

To bardzo ważny problem – jeśli nie najważniejszy w tym całym konflikcie. Chodzi oczywiście także o pieniądze. Iran ma ogromne możliwości rozwoju. To państwo bogate w surowce, bardzo dobrze położone, kontrolujące Cieśninę Ormuz, która jest newralgicznym i najważniejszym dla transportu ropy miejscem. Tędy przepływa blisko jedna piąta światowej produkcji ropy naftowej, szacuje się, że może to być nawet 40 procent tego surowca transportowanego szlakami morskimi. To kwestia bardzo istotna dla światowych koncernów naftowych na całym świecie.

Iran chce dać do zrozumienia, że jest w stanie w razie potrzeby blokować Cieśninę Ormuz, stara się zmotywować Zachód by powrócił do ustaleń porozumienia nuklearnego.

Teraz zaostrzyły się także relacje Iranu z Londynem, po tym jak doszło do konfliktów wokół tankowców.

Iran chce, by powrócono do porozumienia nuklearnego JCPOA, które podpisano za poprzedniego prezydenta USA Baracka Obamy.

Porozumienie nuklearne JCPOA wpłynęło na stan gospodarki Iranu. Wiele mogły zyskać na nim państwa europejskie, łącznie z Polską. Jeszcze kilka lat temu do Iranu jeździły duże delegacje biznesowe. Irańska gospodarka bardzo potrzebuje inwestycji zagranicznych, Iran sam jest bardzo chłonnym rynkiem, na którym brakuje wielu niezbędnych produktów. Iran mógłby też zwiększyć eksport towarów pozanaftowych, gdyż ma gospodarkę stosunkowo zdywersyfikowaną, wcale nie tak silnie uzależnioną od sprzedaży ropy naftowej.

Wszystkie te możliwości zostały ucięte w momencie wyjścia Stanów Zjednoczonych z porozumienia JCPOA. Tutaj dochodzimy do sedna sprawy.

USA zdecydowały się na strategię kija i marchewki. Dały Teheranowi historyczną szansę na rozwój, podpisując porozumienie nuklearne. Trzeba podkreślić, że mimo iż umowa była wielostronna (sygnatariuszy było sześciu), to stronami kluczowymi były Waszyngton i Teheran.

Iran miał wielkie nadzieje, zaczął się boom gospodarczy, a tu nagle Donald Trump wyszedł z tego porozumienia. Nagle wszystko się kończy, inwestorzy wyjeżdżają, pozostaje niepokój społeczny.

Poczucie zagrożenia jest po obu stronach?

Jeżeli Iran i USA nie będą prowadzić dialogu, nie będzie mowy o powrocie do umowy, która umożliwi realizację irańskich interesów, czy rozwijanie europejskich przedsięwzięć w Iranie. Antyamerykański Iran i jawne antyamerykańskie podejście władz tego kraju sprawia, że USA nie będą uważały Iranu za państwo, które nie stanowi zagrożenia dla interesów USA.

W Iranie zaś, mimo podpisania umowy w 2015 roku, cały czas obecne były hasła antyamerykańskie. Zatem wycofanie się USA z porozumienia nuklearnego było krokiem logicznym, choć radykalnym. W wyniku decyzji Donalda Trumpa w Iranie zaistniała sytuacja bez precedensu. Ludzie ze średniej klasy oraz zamożni, którzy zawodowo zajmują się biznesem, chcieli otwarcia Iranu na świat, pogrążeni są obecnie w konsternacji. Waluta irańska bardzo ucierpiała, jej wartość spadła.

Irańczycy, którzy byli milionerami, posiadali aktywa w walucie lokalnej, rialu, teraz są o jedną trzecią czy nawet połowę biedniejsi półtora roku temu.

USA chcą zapewne, by to ludzie sprzeciwili się antyamerykańskiej polityce władz, wywarli presję na władze, by zmieniły nastawienie polityczne. Czy tak się jednak stanie – trudno powiedzieć.

Sądzę, że w obecnej sytuacji większość społeczeństwa i tak będzie stała za władzami Iranu.

Donald Trump, uzasadniając wyjście USA z porozumienia, mówił o destabilizujących działaniach Iranu. Ale do tego dochodzi kwestia porozumienia nuklearnego. Stany Zjednoczone widzą tutaj zagrożenie – uważają bowiem, że Iran zamierza wyprodukować bombę atomową, a pomagały mu w tym pieniądze, które płynęły do Teheranu wskutek znoszenia sankcji po 2015 roku. Teraz nota bene Iran odchodzi od warunków porozumienia, wzbogaca uran powyżej uzgodnionych limitów. Obie strony wykazują dużą determinację. Mowa jest o tym, że obie strony nie chcą wojny, jednak pada nieprzypadkowo właśnie słowo ”wojna”, a nie inne określenie.

Irańskie groźby wobec Izraela i irańska wola nuklearyzacji to sygnały alarmowe, czerwona lampka dla USA w kwestii poczynań Iranu. Sama wola nuklearyzacji w kontekście budowy broni nuklearnej jest dyskusyjna. Iran utrzymuje, że nie chce zdobyć technologii, by budować broń nuklearną, chce korzystać tylko w pokojowy sposób z energii nuklearnej. Irańczycy od lat wyznają hasło ”energia atomowa dla wszystkich, bomba atomowa nigdy”.

Według inspektorów MAEA w Iranie nie było żadnych nieprawidłowości po podpisaniu porozumienia nuklearnego. Jednak prezydent USA i jego otoczenie nie ufają Iranowi i podejrzewają, że program nuklearny jest kontynuowany, tyle że w sposób niejawny.

Teraz Iran zaczął już wzbogacać uran do wyższej wartości. To próba nacisku na Europę, europejskich sygnatariuszy JCPOA, który mieli nie popierać stanowiska Donalda Trumpa i twierdzili, że chcą nadal współpracować z Iranem w wymiarze gospodarczym. Mieli stworzyć specjalne narzędzia, takie jak tzw. SVP czy INSTEX.

Te specjalne mechanizmy miały mimo sankcji pozwalać na przeprowadzanie transakcji, udzielanie kredytów firmom handlującym z Iranem i te one rzeczywiście powstały, ale są uważane za fasadowe i nieskuteczne, tym samym Iran nie widzi woli współpracy ze strony Zachodu.

Stąd kolejny termin 60 dni, który Iran dał Zachodowi, by doprowadzić wspomniane narzędzia do oczekiwanej przez Teheran formy.

Jeśli państwa podpisujące porozumienie nie pozwolą na eksport irańskiej ropy, to Teheran co 60 dni będzie w kolejnych krokach wychodził dalej poza postanowienia JCPOA.

Za dwa miesiące Teheran deklaruje, że ma zamiar wzbogacać uran do wartości 20 procent.

Rzecznik irańskiej agencji energii atomowej Behruz Kamalwandi mówił, że jako reakcja na sankcje i wyjście USA z JCPOA, i że scenariusz jest rozpatrywany – to jest właśnie wzbogacanie uranu do poziomu 20 proc. Mówił tez o wznowieniu możliwości uruchomienia wirówek, jako jednym z możliwych wariantów odpowiedzi. Oba kraje mówią, że wojny nie chcą. Z drugiej strony konflikt powoli, ale się zaostrza. Sytuacja eskaluje.

Trzeba powiedzieć, że Iran i USA już prowadzą wojnę i jest to wojna ekonomiczna. Wojna ta zaczęła się, gdy USA wprowadziły sankcje gospodarcze na Iran. Mają one bardzo głębokie oddziaływanie. Jak już wspomniałem dotykają przede wszystkim zwykłych ludzi. Sankcje mocno odbiły się na irańskim biznesie.

Jakie strategie mają teraz Iran i Stany Zjednoczone, czy możemy wyróżnić niektóre możliwe scenariusze wydarzeń?

USA nie chcą ryzykować otwartego konfliktu zbrojnego z Iranem. Iran ma bowiem duże możliwości oddziaływania regionalnego. USA chodzi o to, by w następstwie stosowanych sankcji Irańczycy doprowadzili do zmiany polityki ze strony Teheranu.

Tymczasem w Iranie jest też obecny kierunek polityczny ”spojrzenia na wschód”, czyli otwarcia na Azję. Bardzo możliwe, że współpraca Iranu z Azją będzie trwała mimo sankcji, choć może w mniejszym zakresie, niż Iran by tego oczekiwał.

Przede wszystkim jednak Iran chce przeczekać prezydenturę Donalda Trumpa. W mediach przedstawiciele Iranu głoszą, że nie jest on partnerem godnym podjęcia rozmowy. Niemniej oficjalnie obie strony mówią, że są otwarte na dialog.

Zachód w ostatnim czasie  zaczyna mówić jednym głosem z USA. Dotyczy to zwłaszcza Wielkiej Brytanii, która w ostatnim czasie stanęła na krawędzi poważniejszego konfliktu z Iranem. Siły państw europejskich mają zaś zostać włączone w misję, która będzie monitorowała żeglugę w Cieśninie Ormuz. Tej oczywiście Teheran kategorycznie się sprzeciwia, traktując ją jako kolejną próbę ingerencji. Tu także widać potencjał eskalacji napięcia.

Wśród możliwych scenariuszy jest niestety ryzyko zaognienia konfliktu. Mogą go wywołać różnego rodzaju prowokacje. Same strony wydają się  jednak nie mieć interesu, by do niego doprowadzić.  

Przypomnijmy, że żywotne interesy w tym regionie ma również Rosja, której wojna w tym rejonie chyba najmniej by przeszkadzała. Rosję dzieli z Iranem wiele, bo obszary sąsiednie – na Kaukazie, czy w Azji Centralnej to historycznie regiony ich wzajemnej rywalizacji.

Gdyby władze irańskie otworzyły się na negocjacje z władzami amerykańskimi, byłby to triumf prezydenta Donalda Trumpa. Ten podnosił argument, że porozumienie JCPOA nie było korzystne, a wręcz destruktywne dla interesów USA. Stany Zjednoczone mogły zyskać najmniej na tym porozumieniu, podczas gdy najwięcej zyskałyby kraje europejskie – to one miały handlować i inwestować w Iranie, to Europa sąsiaduje z regionem Bliskiego Wschodu – i nas dotyczą różne zagrożenia, wiążące się z potencjalnym konfliktem, takie jak napływ uchodźców.

Prezydent USA chciałby więc rewidować tę umowę, tak by w sposób szczególny uwzględniano interesy USA. Trump pragnie też szczególnie ograniczenia rosnących wpływów Teheranu w regionie.

Czyli USA uznają, że poszły na ustępstwa, znosił sankcje, natomiast Iran ciągle zaostrzał antyamerykański kurs.

Podpisano umowę nuklearną, a jednak w Iranie wielu polityków skandowało ”Śmierć Ameryce”.

Trzeba dodać, że obraz nie jest jednowymiarowy w tym zakresie, bo na irańskiej scenie politycznej mamy do czynienia z dużym rozdźwiękiem na tle charakteru relacji z USA.

Tzw. gołębie w administracji Hasana Rouhaniego, to jest m.in. minister spraw zagranicznych Dżawad Zarif, byli za tym, by prowadzić dialog ze Stanami Zjednoczonymi , by wreszcie się dogadać.

Natomiast otoczenie najwyższego przywódcy duchowego – ajatollaha Alego Chameneiego, dowództwo Gwardii Rewolucyjnej i inne siły konserwatywne, tzw. irańskie jastrzębie, twierdziły od początku, że Stanom Zjednoczonym nie należy ufać, nie należy też robić z nimi żadnych interesów ani liczyć na ich przychylność w żadnej kwestii. To oni nie przyjęli umowy nuklearnej z entuzjazmem. Gdy USA zrezygnowały z udziału w porozumieniu, mogą swobodnie zarzucać Rouhaniemu, że ”zrobił interes z aroganckim reżimem”.

Należy podkreślić, że de facto nie ma obecnie dialogu między Iranem i USA. Wcześniej były sekretarz stanu John Kerry i minister spraw zagranicznych Dżawad Zarif wielokrotnie rozmawiali, podkreślali, że łączą ich nawet swego rodzaju przyjacielskie relacje. Obecnie administracja amerykańska składa się jednak z zupełnie innych polityków. W Iranie też wiele się zmieniło po wyjściu Waszyngtonu z umowy. Nawet Zarif i  Rouhani będą teraz ostrożniejsi i nie będą już w dotychczasowym stopniu otwarci na Stany Zjednoczone.

***

Z Jakubem Gajdą z Fundacji imienia Kazimierza Pułaskiego rozmawiała Agnieszka Marcela Kamińska, PolskieRadio24.pl

 

 

 

 

 

 

 

 

Polecane

Wróć do strony głównej