Tusk prowadzi elity na barykady - felieton Miłosza Manasterskiego

2021-10-11, 22:22

Tusk prowadzi elity na barykady - felieton Miłosza Manasterskiego
Donald Tusk. Foto: AH/ FORUM

Sezon protestów jesień-wiosna 2021/2022 został otwarty 10 października. Rok temu wodzirejką sezonu była Marta Lempart na spółkę z Klementyną Suchanow, wcześniej Polaków bezskutecznie próbował porwać Mateusz Kijowski. Teraz w ramach medialnego protest show oglądamy come back Donalda Tuska w roli głównego showmana.

Organizowanie protestów, to jedyne co opozycji jakoś w ogóle wychodzi. Wobec braku sukcesów w wyborach, sondażach i tworzeniu programów, można zawsze wykorzystać naturalnie rodzącą się frustrację. Choć trzeba powiedzieć, że i z tym roku na rok jest coraz trudniej, mimo coraz większego wkładu medialnych koproducentów. W ubiegłym sezonie Marta Lempart ze swoim rozpalającym hasłem "Wyp…ć!" dotrwała ledwie do zimy, odpuszczając sobie nawet tradycyjną feministyczną burdę w Dzień Kobiet.

Powiązany Artykuł

mid-21a10377 (1).jpg
"Kilka osób zatrzymanych, kilkadziesiąt wylegitymowanych". Policja podaje statystyki po niedzielnym wiecu w Warszawie

Rok temu protesty skończyły się, kiedy wszyscy ich uczestnicy zorientowali się, że wbrew temu, co mówili im organizatorzy, aborcja jednak nie została całkowicie zakazana w Polsce. W dodatku jasne się stało, że kwestia tzw. "praw kobiet" jest tylko pretekstem by wypromować liderki OSK jako polityków. I dzisiaj mało kto już pamięta, co oznacza ten skrót, a Marta Lempart zamiast członkiem rządu, może co najwyżej jako pierwsza w historii wrocławianka zostać "warszawianką roku" w plebiscycie organizowanym przez Rafała Trzaskowskiego.

Nie mając już w rękawie żadnych asów, Platforma Obywatelska i jej zagraniczni sponsorzy postanowili zaangażować do serialu "Ulica i zagranica" sezon 2021/22 przygasłą gwiazdę Donalda Tuska. Fani serialu wierzyli, że Tusk przywiezie ze sobą z Brukseli wybornych scenarzystów mających unikalne know-how na zorganizowanie politycznych emocji Polaków. Tymczasem hasło jesiennych protestów okazało się dość banalne i mocno zużyte. Donald Tusk nie wymyślił nic innego jak tylko znów i jeszcze bardziej straszyć Polaków polexitem. Grzegorz Schetyna i Borys Budka mogą tylko pokiwać głową, bo przecież oni straszyli tak samo, a momentami może nawet bardziej przekonująco. Grzegorz Schetyna chciał już przecież organizować referendum w sprawie naszego wyjścia z UE, co niektórych zaniepokoiło zupełnie na serio.

Powiązany Artykuł

Marek Król 1200.jpg
Marek Król: temat polexitu został wymyślony przez Donalda Tuska w celu mobilizacji elektoratu

Choć ratusz Rafała Trzaskowskiego policzył wszystkich, którzy zebrali się na placu Zamkowym razem z ich znajomymi z Facebooka, to sukces niedzielnej manifestacji na otwarcie sezonu nie jest wcale oczywisty. Nie chodzi tylko o to, że Donald Tusk całkowicie stracił rezon wobec kontrmanifestacji organizowanej przez Roberta Bąkiewicza. W niedzielę zaprzeczył wszystkiemu, co tak niedawno deklarował w Płońsku, przypominając jak bardzo nie należy przywiązywać się do jego deklaracji i obietnic. W Płońsku przecież wspominał matkę znaczącą każdy bochenek znakiem krzyża a nawet twierdził, że większość członków PO to przecież katolicy, których nie wolno "opiłowywać". Na krótką chwilę Platforma Obywatelska otrzymała wizerunek chadecji broniącej polskiej tradycji i granicy. Wielu członków i sympatyków PO zdjęło z profili na Facebooku czerwone błyskawice i zaczęło szukać na strychach swoich domów starych książeczek do nabożeństwa i pamiątek z pierwszej komunii świętej. 

Cały wysiłek poszedł na marne, bo na placu Zamkowym Donald Tusk stanął w jednym szeregu z najbardziej zaprzysięgłymi z antyklerykałów: Leszkiem Millerem, Robertem Biedroniem i Martą Lempart. Przepadł też nowy wizerunek PO jako partii odpowiedzialnej za bezpieczeństwo państwa - kolejny raz przez zwolennicy PO zaatakowali Straż Graniczną, choć w Płońsku Tusk tłumaczył swoim zwolennikom, że z sondaży mu wyszło, że dla Polaków "granica Polski jest świętą".

Powiązany Artykuł

straż graniczna granica 1200 free.jpg
Padł rekord prób nielegalnego przekroczenia granicy polsko-białoruskiej. Było ich ponad 700

Rozdział chadecki PO zakończył się tak szybko i niespodziewanie, jak się zaczął. Donald Tusk z widoczną ulgą zrzucił z siebie wizerunek człowieka, który całuje chleb zanim go pokroi. W kolejnych jesiennych odcinkach serialu protestów opozycji możemy się spodziewać dobrze znanych chwytów repertuarowych: ataków na Kościół i katolików, na straż graniczną, wojsko i policję. Innymi słowy będzie raczej nudno i bez niespodzianek. Po "Wyp…ć" Marty Lempart trudno będzie reżyserom tego politycznego show wykreować bardziej dosadne i równie krótkie hasło, więc i ono zapewne powróci na transparentach i ustach aktorów, razem ze słynnymi już "ośmioma gwiazdkami".

Choćby w kolejnych manifestacjach na wezwanie przewodniczącego PO stawiło się nawet realnie sto tysięcy osób, to cały czas jest to wyłącznie pozór masowych protestów. Fikcja jest zbyt przerysowana a intencje scenarzystów czysto komercyjne. Do walki zagrzewa niemiecki portal internetowy, który tworzy teksty o "Tusku zbierającym wojsko". Wojsko Tuska, to nie żaden proletariat ani nawet klasa średnia. To tylko politycy i samorządowcy, którzy zawsze dbali głównie o swoje własne portfele, razem z lękającymi się utraty przywilejów sędziami i grupą uprzywilejowanej klasy wyższej. Wszyscy razem udają, że tworzą masowe poruszenie, że obchodzi ich los kraju i jego przyszłość. W roli trybuna ludowego obsadzony został człowiek, który zawrotne pieniądze zarobił pracując w strukturach europejskiej biurokracji z namaszczenia niemieckiej kanclerz. Tusk jako twarz protestów jest mniej energiczny niż Marta Lempart i mniej charyzmatyczny niż Mateusz Kijowski w szycie formy. W roli "rewolucjonisty" jest mniej przekonujący od Szymona Hołowni płaczącego nad Konstytucją.

Powiązany Artykuł

twitter Paweł Rychlik 1200.jpg
Poseł PiS o wiecu w Warszawie: bulwersujące, że Tusk zorganizował go w miesięcznicę smoleńską

Na inscenizację buntu w wykonaniu uprzywilejowanych elit zwykli Polacy patrzą raczej ze złością. Choć dla wielu aktorów występujących na scenie, jest to niewątpliwie rola życia, ten sezon protestów może być jednocześnie ostatnim. Widać bowiem, że nie ma żadnego pomysłu by ciągnąć dalej ten polityczny serial oparty na całkowitym zmyśleniu i interesach zachodnich producentów, a oglądalność spada.


Miłosz Manasterski, mbl

Polecane

Wróć do strony głównej