Tych polityków nie zobaczymy w Brukseli. Kto nie wszedł do Parlamentu Europejskiego?

2019-05-29, 08:28

Tych polityków nie zobaczymy w Brukseli. Kto nie wszedł do Parlamentu Europejskiego?
Parlament Europejski. Foto: Pixabay

Jak w każdych wyborach, tak i w tych do Parlamentu Europejskiego nie obyło się bez niespodzianek. W ławach w Brukseli zasiądą 32 nowe polskie twarze, a z reprezentowaniem naszego kraju w Europie pożegnało się kilka osób uznawanych za wyborcze pewniaki. W europarlamencie nie zobaczymy też takich polityków, którzy choć ze względu na doświadczenie i nazwisko byli wymieniani w gronie faworytów, to nie uzyskali odpowiedniego poparcia.

Zdecydowanym zwycięzcą wyborów europejskich okazało się Prawo i Sprawiedliwość. Partia Jarosława Kaczyńskiego uzyskała 45,38 proc. głosów. Następna w kolejności była Koalicja Europejska, za którą opowiedziało się 38,47 proc. wyborców, a trzecie miejsce zajęła Wiosna - 6,06 proc. Na następnych pozycjach uplasowały się Konfederacja - 4,55 proc. głosów, Kukiz’15 - 3,69 proc. i Lewica Razem - 1,24 proc. Taki rozkład poparcia sprawił, że PiS zdobyło 27 mandatów, Koalicja Europejska - 22, a Wiosna - 3.

Powiązany Artykuł

pkw-1200-pap.jpg
Zdecydowane zwycięstwo PiS w eurowyborach. Oficjalne wyniki PKW

Największą w kraju rekomendację do sprawowania mandatu europosła zdobyła Beata Szydło. Jeszcze obecną wicepremier obdarowało głosem aż 525 811 wyborców z województw małopolskiego i świętokrzyskiego (okręg nr 10). Z racji pełnionej wciąż funkcji, a także szefowania rządowi w latach 2015-2017, miała ogromną rozpoznawalność i tym samym była jednym z pewniaków do zwycięstwa w wyborach. Te przyniosły jednak kilka niespodzianek, bo nie wszyscy znani politycy - także ci, którzy już wcześniej zasiadali w europarlamencie - uzyskali na tyle wysoką liczbę głosów, by wystarczyła do reprezentowania Polski w Brukseli. Oto 15 takich osób:

Władysław Teofil Bartoszewski

Członek Polskiego Stronnictwa Ludowego, startował jako kandydat zawiązanej przed eurowyborami Koalicji Europejskiej. Wielu, głównie z racji imienia i nazwiska kojarzącego się z prof. Władysławem Bartoszewskim, upatrywało w nim polityka, który ma duże szanse zdobyć mandat. Startując w okręgu nr 4 (Warszawa) uzyskał jednak 35 075 głosów, które nie zapewniły mu zasiadania w brukselskich ławach. Jak sam przyznał dzień po wyborach na antenie Polskiego Radia 24, "troszkę mi zabrakło, a nawet sporo".

Michał Boni

Startował z tej samej listy i z tego samego okręgu co Władysław Teofil Bartoszewski. Kandydował z piątej lokaty, które w powszechnej opinii pretendentów nie jest zbyt "biorącym" miejscem. Były minister administracji i cyfryzacji (2011-2013) zdobył 26 519 głosów i nie odświeżył mandatu posła do Parlamentu Europejskiego, w którym zasiadał od 2014 roku. Pięć lat temu poparło go 30 910 wyborców.

Jan Dziedziczak

Były wiceminister spraw zagranicznych uznawany był za mocne zamknięcie listy Prawa i Sprawiedliwości w okręgu nr 7 (woj. wielkopolskie). Dziesiąte miejsce nie zapewniło mu jednak nie tyle wejścia do PE, co nawet dużej liczby głosów. Uzyskał ich 30 949, ale nie jest to wynik, który w jego przypadku można uznać za satysfakcjonujący. Dlatego że był piątym rezultatem PiS w tym okręgu, a większe poparcie uzyskali Zdzisław Krasnodębski, Andżelika Możdżanowska, Joanna Lichocka i Marcin Porzucek.

Kamila Gasiuk-Pihowicz

Była posłanka Nowoczesnej, która razem z kilkoma dawnymi kolegami z tej partii kandydowała do PE pod szyldem Koalicji Obywatelskiej. Wystartowała w okręgu nr 4 obejmującym Warszawę i uzyskała, wydawałoby się, dobry rezultat. 85 736 głosów nie wystarczyło jednak do zdobycia mandatu. Europosłanką zostałaby, gdyby poparło ją dokładnie 1687 osób więcej.

Marek Jakubiak

Był jednym z bardziej rozpoznawalnych posłów formacji Kukiz’15. Był, bo jesienią zeszłego roku postanowił odejść z tego klubu. Założył partię Federacja dla Rzeczypospolitej, ale do PE startował z listy Konfederacji KORWiN Braun Liroy Narodowcy. Rozpoznawalność nie przełożyła się w jego przypadku na wynik. Kandydując z ostatniego, 10. miejsca, uzyskał 15 903 głosy.

Marek Jurek

Podobnie jak Michał Boni, zasiadanie w ławach PE w Brukseli zakończył na jednej kadencji. Pięć lat temu jako pretendent Prawa i Sprawiedliwości w okręgu warszawskim (pozycja nr 5) uzyskał mandat dzięki 66 505 głosom poparcia, teraz kandydował w woj. wielkopolskim z listy Kukiz’15. Z "jedynki", ale nie zapewniło mu to wielu wyborców. Byłego marszałka Sejmu poparło 29 891 osób.

Janusz Korwin-Mikke

Uznawany za dyżurnego kandydata. Rywalizuje w każdych wyborach, które tylko się odbywają. Ze skutkiem słabym, choć akurat pięć lat temu, zdobywając 67 928 głosów, znalazł się w europarlamencie, z którego odszedł w zeszłym roku, zrzekając się mandatu. Teraz liczył na ponowny akces do PE, ale - jak się okazało - bezskutecznie. Startując z 10. miejsca "dolnośląskiej" listy Konfederacja KORWiN Braun Liroy Narodowcy, zebrał 26 425 głosów.

Piotr Liroy-Marzec

Pochodzący z Kielc raper, a od 2015 roku poseł, kandydował z pierwszego miejsca listy Konfederacja KORWiN Braun Liroy Narodowcy w okręgu wielkopolskim. Bez powodzenia, bo mimo że były członek Kukiz’15 zdobył 40 049 głosów, to jego komitet nie przekroczył progu wyborczego.

Dariusz Rosati

Związany z Platformą Obywatelską polityk nie odświeżył mandatu europosła. Kandydując w okręgu nr 5 (woj. mazowieckie bez Warszawy) z drugiej pozycji zdobył 71 058 głosów, ale o ponad 30 tys. mniej niż Jarosław Kalinowski. Dariusz Rosati zasiadał w europarlamencie także w latach 2004-2009. Dziesięć lat temu doznał pierwszej eurowyborczej porażki. Komitet Porozumienie dla Przyszłości - Centrolewica, z którego listy pretendował, nie przekroczył progu wyborczego.

Jarosław Sellin

Wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego wymieniany był w gronie tych kandydatów PiS, którzy mają bardzo wysokie szanse na europoselski mandat. Tym bardziej że ubiegał się o niego z drugiego miejsca w okręgu nr 1 (woj. pomorskie). 77 374 głosy okazały się jednak niewystarczające, a region Pomorza w PE z ramienia Prawa i Sprawiedliwości będzie reprezentować - tak jak przez ostatnie pięć lat - Anna Fotyga. 

Stanisław Tyszka

Stanisława Tyszki nie zobaczymy w Brukseli. Wicemarszałek Sejmu jako "jedynka" Kukiz’15 w Warszawie dostał 30 790 głosów, ale nawet gdyby zebrał ich ponad 40 tys., czyli nieco więcej od Elżbiety Łukacijewskiej, która weszła do PE z najsłabszym wynikiem, to i tak nie zasiadłby w ławach europarlamentu. Kukiz’15 nie przekroczył bowiem progu wyborczego.

Jarosław Wałęsa

Wiele osób wskazywało go jako murowanego faworyta w wyborach do PE z okręgu nr 1. Uzyskał 80 906 głosów, ale był to wynik o wiele gorszy od Magdaleny Adamowicz, którą poparło prawie 200 tys. osób. Tym samym Jarosław Wałęsa po 10 latach musiał pożegnać się z Brukselą.

Adrian Zandberg

Uważany za lidera Lewicy Razem polityk nie odniósł sukcesu, tak jak jego partia. W skali kraju uzyskała tylko 1,24 proc. poparcia,  co nie mogło gwarantować dostania się do PE. Adrian Zandberg jako "jedynka" warszawskiej listy Lewicy Razem mógł liczyć na 17 108 głosów.

Marcelina Zawisza

To druga czołowa postać Lewicy Razem po Adrianie Zandbergu. Kandydowała z pierwszego miejsca w okręgu nr 12 (województwa dolnośląskie i opolskie) i - tak jak jej ugrupowanie - uzyskała kiepski wynik. Marcelinę Zawiszę poparło 9213 osób.

Janusz Zemke

Członek Sojuszu Lewicy Demokratycznej w związku z zawiązaną Koalicją Europejską kandydował pod jej szyldem. Startował z drugiego miejsca w okręgu nr 2 (woj. kujawsko-pomorskie). Wejście Sojuszu do KE nie przysłużyło się byłemu wiceministrowi obrony narodowej, bo daleko w tyle z głosami zostawił go pretendujący z "jedynki" Radosław Sikorski. Janusza Zemke poparło 53 157 osób, o ponad 15 tys. mniej niż w 2009 roku i o prawie 10 tys. mniej niż pięć lat temu. Tym samym na dekadzie zamknął swoją obecność w PE.

bb

Polecane

Wróć do strony głównej