Lech Wałęsa pozywa Krzysztofa Wyszkowskiego i Ryszarda Majdzika

2019-04-07, 19:52

Lech Wałęsa pozywa Krzysztofa Wyszkowskiego i Ryszarda Majdzika
Lech Wałęsa. Foto: shutterstock.com

Polskie Radio dotarło do tekstu dwóch pozwów cywilnych dotyczących ochrony dóbr osobistych Lecha Wałęsy. Zostały one przygotowane w marcu tego roku. Co ciekawe, kancelaria reprezentująca b. prezydenta powołuje się na orzeczenie Sądu Apelacyjnego w Warszawie z 2000 roku, według którego orzeczenie lustracyjne Wałęsy miało być zgodne z prawdą.

Adresatami pozwów są dwaj byli opozycjoniści: Ryszard Majdzik - obecnie radny i wiceprzewodniczący Rady Miejskiej w Skawinie oraz Krzysztof Wyszkowski - zasiadający w Kolegium Instytutu Pamięci Narodowej. W przypadku Ryszarda Majdzika chodzi o jego wypowiedzi z listopada 2018 roku, zaś Wyszkowski miał - według pozwu kancelarii "Świeca i Wspólnicy" - obrazić byłego prezydenta w marcu tego roku. W obydwu pozwach kancelaria prawna występująca w imieniu Lecha Wałęsy wzywa "do opublikowania przeprosin oraz zaniechania danych naruszeń dóbr osobistych". Zarówno Majdzik, jak i Wyszkowski mają też wpłacić po 10 tys. zł na Fundację Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.

Orzeczenie Sądu Apelacyjnego

Co istotne, w tekście obydwu pozwów kancelaria "Świeca i Wspólnicy" powołuje się na orzeczenie Sądu Apelacyjnego w Warszawie V Wydział Lustracyjny z 11 sierpnia 2000 roku, pisząc, że "w powyższym wyroku wprost wskazane zostało, iż oświadczenie lustracyjne" Lecha Wałęsy "złożone w związku z ubieganiem się o urząd Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej było zgodne z prawdą, co potwierdza brak służby w organach bezpieczeństwa państwa lub współpracy z tymi organami". Jak konkluduje w pozwie radca prawny Jacek Świeca: "wyrok Sądu Apelacyjnego w Warszawie z 2000 roku stanowi orzeczenie, potwierdzające fakt historyczny, (…) którego nie sposób kwestionować, albowiem został wydany w oparciu o oświadczenie zgodne z prawdą i kanonami etyczno-moralnymi".

Źródło: skan pierwszej strony pozwu

Po śmierci Kiszczaka

W treści orzeczenia z 2000 roku sąd zapisał m.in., że "w oparciu o całokształt zgromadzonych w sprawie materiałów operacyjnych, archiwalnych i innych dokumentów" należy "stwierdzić z prawdodpodobieństwem graniczącym z pewnością, że nie istniały pierwotne dokumenty (choćby teczka personalna czy teczka pracy Tajnego Współpracownika - przyp. autora) potwierdzające, że Lech Wałęsa był tajnym współpracownikiem byłej Służby Bezpieczeństwa PRL".

Sytuacja zmieniła się po odnalezieniu w willi generała Czesława Kiszczaka, kilka miesięcy po jego śmierci, m.in. dwóch tomów dokumentów dotyczących działalności tajnego współpracownika o pseudonimie: "Bolek". Zostały one przejęte przez prokuratorów IPN 16 lutego 2016 roku i trafiły do archiwum. Wkrótce pion śledczy Instytutu Pamięci Narodowej wszczął śledztwo dotyczące ewentualnego sfałszowania dokumentów, które odnaleziono w willi Kiszczaka. W śledztwie tym Lech Wałęsa miał status pokrzywdzonego.

Ponad dwa lata później prokurator białostockiego IPN umorzył postępowanie. Uzasadniał to tym, iż przeważająca większość dokumentów przejętych w willi generała Kiszczaka została uznana przez biegłych za autentyczne. Obszerną 235-stronicową opinię na ten temat sporządzili specjaliści z Pracowni Badania Pisma Ręcznego i Dokumentów Instytutu Ekspertyz Sądowych im. prof. dr. Jana Sehna w Krakowie.

Źródło: skan pierwszej strony pozwu

"Wyroki Boskie są niezbadane, drogi życia też"

Biegli dysponowali bogatym materiałem porównawczym. Było to ponad 140 dokumentów z okresu: 1963-2016, sporządzonych lub podpisanych przez Wałęsę. Wśród nich m.in. fragmenty jego akt osobowych z Fabryki Urządzeń Budowlanych ZREMB w Gdańsku, akta paszportowe, dokumenty związane z wydaniem prawa jazdy i rejestracją samochodu oraz m.in. odręczny zapis złożony w Kronice Muzeum Pierwszych Piastów na Lednicy o treści: "Wyroki Boskie są niezbadane, drogi życia też" i częściowo czytelny podpis byłego prezydenta. Biegli z Krakowa otrzymali też próbki pisma dziesięciu funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa z Gdańska i z Warszawy, których dane pojawiały się w teczce pracy oraz w teczce personalnej TW o pseudonimie: "Bolek".

Eksperci potwierdzili m.in., że "odręczne zobowiązanie o podjęciu współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa z dnia 21 grudnia 1970 roku zostało w całości nakreślone przez Lecha Wałęsę". Ustalili też, że "17 odręcznych pokwitowań odbioru pieniędzy za przekazane funkcjonariuszom SB informacje zostało w całości nakreślonych przez Lecha Wałęsę". Między 5 stycznia 1971 a 29 czerwca 1974 roku TW "Bolek" otrzymał łącznie 11 700 zł. Dodatkowo: 34 odręczne doniesienia tajnego współpracownika zostały nakreślone w całości przez Lecha Wałęsę.

Biegli ustalili również, że sześć innych odręcznych doniesień sporządził Lech Wałęsa, a kryptonim: "Bolek" został na nich „nakreślony przez ustalonych funkcjonariuszy SB". Na jednym dokumencie sporządzonym przez ustalonego SB-eka, kryptonim: "Bolek" na każdej z sześciu stron nakreślił Lech Wałęsa. Tylko jedno "odręczne doniesienie tajnego współpracownika zostało sporządzone i opatrzone kryptonimem: »Bolek« przez ustalonego funkcjonariusza SB".

Śledztwo umorzono z powodu - jak podano w komunikacie prasowym IPN - "upływu terminu karalności tych czynów". Lech Wałęsa nadal publicznie twierdzi, że nigdy nie był tajnym współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa o pseudonimie: "Bolek".

 Piotr Litka       

Polecane

Wróć do strony głównej