Rok 2019 w światowej gospodarce. Wojna handlowa pozostanie na tapecie

2019-01-04, 21:21

Rok 2019 w światowej gospodarce. Wojna handlowa pozostanie na tapecie
Zdjęcie ilustracyjne. Foto: Shutterstock

To będzie trudny rok. Prawdopodobnie upłynie on pod znakiem wojny handlowej USA-Chiny, Brexitu i, być może, spowolnienia gospodarczego - prognozują eksperci. Bez wątpienia temat sporu amerykańsko-chińskiego pozostanie jednym z głównych tematów w tym roku, zwłaszcza że nie wiadomo, czego się w tej kwestii spodziewać. 

Posłuchaj

Wojna handlowa będzie jednym z trzech głównych tematów w światowej gospodarce. O kompromis będzie trudno, ale są sygnały wskazujące na to, że jest możliwy - mówi Andrzej Halesiak z Towarzystwa Ekonomistów Polskich (Sylwia Zadrożna/Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
+
Dodaj do playlisty

Dużo niewiadomych jest też w kwestii Brexitu. Trudno też powiedzieć, jak będzie z koniunkturą w Europie Zachodniej. Wszystkie te sprawy będą miały mniejszy lub większy wpływ na to, co dzieje się na naszym podwórku. Dziś przyglądamy się, co będzie elektryzować rynki w tym roku.

Zanim jednak przejdziemy do prognoz na ten rok, warto przypomnieć genezę najważniejszego tematu w światowej gospodarce w zeszłym roku - czyli wojny handlowej USA-Chiny. Jak wszyscy pamiętamy, zaczęło się od wymiany ciosów między USA i Chinami w kwestii ceł - najpierw Stany Zjednoczone "zaatakowały" Chińczyków cłami na grupę ich produktów, Pekin szybko odpowiedział tym samym. Później sytuacja się powtórzyła, a cła obejmowały kolejne grupy towarów.

Ekspert od spraw międzynarodowych doktor Piotr Wołejko przypomina, że takie działanie było logiczną konsekwencją hasła Donalda Trumpa z kampanii wyborczej "America first", bo wojna celna była najprostszym sposobem na zmianę niekorzystnej dla USA sytuacji w wymianie handlowej z Chinami. Co ważne - Donald Trump, mimo krytyki, twardo stawiał sprawę i aż do grudnia sprawiał wrażenie, że jest gotowy na dalsze eskalowanie sporu.

Wojna handlowa nadal w centrum uwagi

Według ekspertów także i w tym roku amerykańsko-chiński spór będzie najczęściej omawianą sprawą.

Piotr Soroczyński z Krajowej Izby Gospodarczej powiedział w Polskim Radiu 24, że w skali globalnej wojna handlowa nadal pozostanie głównym tematem, a najważniejszą kwestią w tym roku będzie to, w jaki sposób uda się rozładować napięcie między Stanami Zjednoczonymi i Chinami. Zwrócił przy tym uwagę, że jeszcze kilka miesięcy temu "totalna wojna handlowa" wydawała się nieunikniona, ale w pewnym momencie obie strony wzięły głęboki oddech i obecnie mamy negocjacje dotyczące tego, jak będą wyglądały stosunki handlowe między obydwoma krajami.

- Myślę, że z punktu widzenia całej gospodarki i geopolityki światowej ten konflikt jest najważniejszy, bo skutki jego zaostrzenia mogą się odbić na nas wszystkich - ocenił Piotr Soroczyński.

Zawieszenie broni na linii USA-Chiny 

Dr Piotr Wołejko powiedział, że na razie mamy do czynienia z zawieszeniem broni. Jego zdaniem kluczową kwestią jest to, czy Chiny zgodzą się na zwiększeniem importu z USA, by poprawić amerykański bilans handlowy, co jednak wydaje się być mało prawdopodobne.

- Siła amerykańskich konsumentów jest większa niż chińskich, więc siłą rzeczy jakiś deficyt będzie musiał pozostać. Pytanie, czy Donald Trump jest to w stanie zaakceptować - mówił ekspert. Duże znaczenie też, w jego ocenie, będzie miała także kwestia własności ewentualnej i czy Chińczycy zgodzą się na zmianę swojej polityki w tej sprawie, w tym na ograniczenie absorpcji technologii czy odstąpienie od nielegalnego kopiowania i produkowania podróbek. TU jednak ekspert widzi bardzo małe szanse na porozumienie.

Andrzej Halesiak z Towarzystwa Ekonomistów Polskich uważa, że wojna handlowa, oprócz globalnej koniunktury i polityki monetarnej banków (malejących rezerw walutowych) będzie jednym z trzech głównych tematów w światowej gospodarce w tym roku. Gość Jedynki powiedział, że wydaje się, że Chiny dojrzały do woli osiągnięcia kompromisu, zwłaszcza, że ich karta przetargowa jest dużo słabsza niż amerykańska - to ze względu na nierównowagę w bilansie handlowym. W ocenie eksperta ze strony Pekinu możemy spodziewać się ustępstw, natomiast niekoniecznie będą się do nich skłaniać Amerykanie. Tu ekspert również zwrócił uwagę na kwestię własności intelektualnej, która ma kluczowe znaczenie dla Stanów Zjednoczonych

- Do tego dochodzą kwestie szpiegostwa technologicznego oraz tych chińskich firm, których produkty nie do końca są bezpieczne. To może przeciągać negocjacje i o osiągnięcie kompromisu będzie trudno, zwłaszcza, że w tle mamy wyścig technologiczny między dwoma największymi mocarstwami świata - podkreślił.

Skutki starcia gigantów odczujemy i my


A dlaczego amerykańsko-chiński spór jest tak ważny, również z perspektywy Polski? Jak mówił Piotr Soroczyński, eskalacja wojny handlowej skutkowałaby spłyceniem światowego popytu. A to mocno uderzyłoby w Europę, która "zagospodarowuje" dużą część tego popytu, wysyłając na rynek towary. Ekspert wskazywał, że skutki nie byłyby może bezpośrednio odczuwalne, ale na pewno odczułoby je część rodzimych firm, współpracujących z przedsiębiorstwami, które wysyłają towary na rynek globalny.

- Jeżeli popyt by spadł, to odczuliby to też nasi podwykonawcy. Byłoby mniej zysków, znacznie mniej zamówień, mniej pracy dla ludzi. Nie byłoby to dobre - dodał.

Otwarte pozostaje więc pytanie o formę i konsekwencje konfliktu USA-Chiny, który po grudniowym spotkaniu Donalda Trumpa i Xi Jinpinga nieco się uspokoił i na razie oba kraje przestały nakręcać spiralę wzajemnego obkładania się cłami. Jarema Piekutowski z Nowej Konfederacji nie ma jednak wątpliwości, że rywalizacja między mocarstwami będzie trwać i spór w najbliższym czasie raczej zbytnio nie ostygnie, zwłaszcza że Stany Zjednoczone zaangażowały wielkie środki w ten konflikt. Zaznaczył przy tym, że choć meritum sporu jest handel, to cała wojna handlowa ma kontekst geopolityczny - chodzi o dominację na świecie.

Być może o tym, jak naprawdę wygląda ten spór i jakie są warunki brzegowe obu stron, dowiemy się w najbliższym czasie - w przyszłym tygodniu rusza bowiem kolejna tura amerykańsko-chińskich negocjacji na szczeblu ministerialnym. Andrzej Halesiak uważa jednak, że początek rozmów będzie raczej czasem, w którym obie strony określą swoje pozycje wyjściowe, a dopiero końcówka negocjacji może przynieść efekt w postaci porozumienia. Ekonomista zaznaczył jednak, że choć o kompromis łatwo nie będzie, to są pewne sygnały, które mogą wskazywać na to, że Amerykanie i Chińczycy się dogadają. W tym kontekście przypomniał rozmowy ws. następcy umowy NAFTA - wówczas Donald Trump również operował "wojenną retoryką", by chwilę później porozumieć się z Kanadą i Meksykiem ws. nowego porozumienia handlowego.

Zawieszenie broni powinno obowiązywać do marca-kwietnia, i tyle czasu mają obie strony na wypracowanie kompromisu.

Zagrożenia, ale i szanse przyjdą z zachodu

Tyle, jeśli chodzi o poziom globalny, ale spójrzmy jeszcze na nasze europejskie podwórko. Tu bez wątpienia jednym z głównych tematów będzie Brexit, do którego ma dojść w marcu. W ostatnich miesiącach mieliśmy wiele prognoz na temat gospodarczych skutków wystąpienia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. Wszystkie one jednak były formułowane z pewnymi założeniami w sprawie warunków tego procesu. Dziś, kilka miesięcy później, wcale mądrzejsi nie jesteśmy, bo tych warunków nie znamy. A ta niepewność to problem dla firm.

- Wciąż nie wiemy, czy będziemy mieli do czynienia z rozsądnym porozumieniem, łagodnym rozejściem się Wielkiej Brytanii i Unii Europejskiej, czy z "twardym" Brexitem - wskazywał Piotr Soroczyński. Zwrócił przy tym uwagę, że Polska ma nadwyżkę handlową z Wielką Brytanią, więc wszelkie nowe obowiązki dla firm, pojawienie się granicy celnej czy procedur, których nawet jeszcze nie znamy, z pewnością przyczynią się do opóźnień, a być może do spadku nowych zamówień. Zagrożenie dla rodzimych firm jest więc poważne, bo i czasu na ewentualne przygotowania coraz mniej.

W takiej sytuacji, zdaniem Andrzeja Halesiaka, polskie firmy operujące na brytyjskim rynku powinny być przygotowane na każdą ewentualność.

- Te firmy muszą mieć plan A, B, C i nawet D, na wypadek różnych scenariuszy - mówił. Podkreślił przy tym, że Brexit może być większym ciosem dla Polski niż wojna handlowa, bo to przecież Wielka Brytania to ważny partner naszego kraju, nie wspominając już o dużej liczbie naszych rodaków, mieszkających na Wyspach.

W tym roku w życie wchodzi też kilka ważnych umów handlowych, między innymi ta pomiędzy Unią Europejską i Japonią. Dużo się mówiło o tym, że to przełomowe porozumienie, ale czy faktycznie jego skutki odczujemy już w tym roku? Według Piotra Soroczyńskiego raczej tak nie będzie. W jego ocenie umowę z Japonią należy traktować jako pewien impuls do szybszego rozwoju wymiany handlowej, ale jej skutki odczuwać będziemy dopiero w średnim i długim terminie. Jeśli natomiast patrzymy tylko z perspektywy polskiej, to dla rodzimych firm większe znaczenie niż umowa z Japonią będzie miała np. kwestia ewentualnego spowolnienia gospodarczego u naszego głównego partnera handlowego - Niemiec. A wiele wskazuje, że to spowolnienie nadchodzi, bo niemiecka gospodarka od ponad roku notuje wyniki gorsze od oczekiwanych.

Naczelna Redakcja Gospodarcza, Sylwia Zadrożna, Justyna Golonko, Tomasz Matusiak, Michał Dydliński, kw 

Logo NBP

Polecane

Wróć do strony głównej