Polacy docenili obligacje Skarbu Państwa: za zyski i pewność

2019-07-11, 20:15

Polacy docenili obligacje Skarbu Państwa: za zyski i pewność
Zdjęcie ilustracyjne. Foto: shutterstock, hywards

Jak wynika z najnowszych danych resortu finansów, czerwcowa sprzedaż obligacji detalicznych jest najlepsza w historii i osiągnęła wartość prawie 1,6 mld złotych. Według ekspertów, to nie tylko wynik „przebiegłości finansowej” Polaków – osiągających wyższe zyski z obligacji niż lokat bankowych, ale docenienie przez nich pewności, którą daje im inwestowanie w papiery Skarbu Państwa.

Posłuchaj

Dlaczego warto przez obligacje skarbowe pomnażać swoje oszczędności i na jakie zyski mogą liczyć beneficjenci Programu 500 plus na specjalnych rodzinnych obligacjach, wyjaśnia w radiowej Jedynce wiceminister finansów, Piotr Nowak (Justyna Golonko)
+
Dodaj do playlisty

Jak dodaje w radiowej Jedynce wiceminister finansów Piotr Nowak, to efekt rosnącej świadomości inwestycyjnej Polaków oraz dopasowania do ich potrzeb oferty.

− To sprawia, że mamy do czynieni z historycznie najlepszym miesięcznym wynikiem sprzedaży obligacji państwowych. Warto dodać, że od stycznia do lipca tego roku wartość sprzedanych obligacji wyniosła 7,1 mld zł, podkreśla wiceminister.

W tym roku zapowiada się rekord sprzedaży 

− Jest to więcej niż w całym 2017 r. i o 20 proc. więcej niż w tym samym okresie 2018 r. Jeśli to tempo zostanie utrzymane, to będziemy mieli w tym roku kolejny rekord sprzedaży detalicznych obligacji oszczędnościowych – mówi wiceminister.

Obligacje skarbowe dają pewność i zyski

Pytany o przyczynę tej sytuacji, gość radiowej Jedynki podkreśla wzrost świadomości inwestycyjnej Polaków.

− Ludzie doceniają, że obligacje oszczędnościowe Skarbu Państwa dają pełne bezpieczeństwo i gwarantują zysk, który w dodatku można z góry oszacować – mówi.

Obligacje „skrojone” na potrzeby Polaków

− Ponadto, dopowiada, w przypadku kupna obligacji mamy do czynienia z dopasowaniem oferty resortu finansów do indywidualnych potrzeb inwestorów.

− Proszę zwrócić uwagę, że ministerstwo finansów posiada w ofercie obligacje trzymiesięczne, dwuletnie, trzyletnie, czteroletnie, sześcioletnie, dziesięcioletnie oraz 12-letnie – wylicza wiceminister Nowak.

− Z tego punktu widzenia, każdy może sobie kupić obligacje, które pasują do jego horyzontu inwestycyjnego – czy tego szerszego, czy krótszego – np. trzymiesięcznego, porównywalnego do depozytów bankowych – mówi Nowak.

Każdy, kto kupuje obligacje, pożycza pieniądze Państwu

Minister wyjaśnia na czym polega inwestowanie w obligacje oszczędnościowe.

− Osoba, która kupuje obligacje, pożycza środki temu, który je emituje, a więc każdy obywatel kupujący obligacja Skarbu Państwa, pożycza państwu pieniądze. W dodatku mamy sto procent gwarancji, że te środki wrócą do nas na z góry określony termin z określonymi wcześniej odsetkami – mówi wiceminister.

Eksperci o zaletach oszczędzania przez obligacje

O zaletach obligacji mówią też analitycy rynkowi.

− Obligacje to dobry sposób na pomnażanie swoich oszczędności, bo chronią je przed inflacją, dodaje Jarosław Sadowski z Expandera.

Jak podkreśla, część obligacji skarbowych gwarantuje nam odsetki wyższe od inflacji, gdy tymczasem oprocentowanie lokat bankowych w ujęciu realnym, po odliczeniu podatku może przynieść nam straty.

− Tymczasem obligacje skarbowe czteroletnie, 10-letnia a także rodzinne, dają gwarancje na wyższe oprocentowanie ponad inflację, a ta według prognoz ma rosnąć – mówi Jarosław Sadowski.

Od czego zależy zarobek na obligacjach

Analityk podkreśla też inną ważną cechę papierów skarbowych – zapewniają dywersyfikację ryzyka przy inwestowaniu, gwarantując jednocześnie bezpieczeństwo.

Przypomina, że kupując obligacje skarbowe mamy gwarancję państwa, że otrzymamy pieniądze, ponadto mamy gwarantowane oprocentowanie, nawet w przypadku inflacji.

− Nie ma więc ryzyka, tak jak w przypadku obligacji firmowych, związanych z upadłością, nie ma też ryzyka zmiany kursu, tak jak w przypadku akcji – mówi Sadowski.

Wiceminister Nowak zwraca uwagę, że zyski z obligacji zależą również od ofert specjalnych – tak jak to miało miejsce w czerwcu – gdy ministerstwo zaoferowało tzw. obligacje premiowe, których sprzedano za ok. 570 mln zł.

Warto polować na okazyjne emisje obligacji, zawierające bonusy i nagrody

− To są tak zwane okazyjne emisje, z dodatkową premią. W tym przypadku była to 10-miesięczna obligacja, oprocentowana w skali roku na 1,5 procent, ale zawierająca dodatkowy bonus przewidujący, że po 10 miesiącach, wypada to na 19 marca 2020 r., zostaną wylosowane nagrody czterech stopni – mówi wiceminister Nowak. 

Jak wymienia, nagroda I stopnia to 56 nagród, każda wartości 10 tys. złotych, nagród II stopnia będzie 560 – to obligacje warte 1000 złotych, następne to 5,6 tys. po 100 złotych oraz 56 tys. nagród, po 10 zł.

− Z punktu widzenia tego, że jedna obligacja to 100 zł, może się okazać, że jeśli ktoś kupi jedną obligację premiową za tę sumę, to może wygrać 10 tys. zł. Czyli oprócz tego, że ktoś dostanie 1,5 proc. odsetek w skali roku, to może jeszcze wygrać 10 tys. złotych – wylicza wiceminister Nowak.

Jak dodaje, teraz te obligacje są już niedostępne, ale jeśli popyt na tego rodzaju produkty będzie większy, to jest szansa, że takie obligacje pojawią się częściej niż raz w roku.

Bartosz Turek z HRE Investments również potwierdza, że rekordowa czerwcowa sprzedaż obligacji skarbowych jest zasługą tzw. papierów premiowych, emitowanych zresztą przez resort finansów już po raz drugi.

− Te 1,5 procent, to nie jest dużo, ale ich popularność wynika z możliwości otrzymania premii, czyli możliwości wylosowania nagrody wynoszącej od 10 zł do 10 tysięcy złotych – mówi Turek.

Co więcej, jak dodaje, prawdopodobieństwo wygranej w dodatku jest wysokie, gdyż statystycznie rzecz ujmując, wygrywa premię jedna na 90 obligacji.

O sukcesie obligacji premiowych mówi również Paweł Jurek z Ministerstwa Finansów.

− Ten najlepszy wynik w historii zawdzięczamy obligacjom premiowym, które oprócz standardowego procentu dają też szanse na wygranie nagrody w kwocie od 10 złotych do 10 tysięcy złotych – mówi.

Jak dodaje, w przyszłym roku wśród nabywców tych obligacji zostanie wylosowanych ponad 62 tysiące premii.

Można też zarobić na zamianie zapadających obligacji

Tyle że, jak dodaje gość Polskiego Radia 24, inwestując w te papiery możemy liczyć na to, że możemy je zamienić, gdy będą zapadały w kwietniu przyszłego roku, na inne z dyskontem.

− Tak było w kwietniu tego roku, gdy zapadała pierwsza emisja obligacji premiowych, można je było zamienić na obligacje dziesięcioletnie z dyskontem 50 groszy, co skusiło połowę osób, które w poprzednim roku kupiły obligacje premiowe, do zakupu papierów nowej emisji – mówi Turek.

Resort finansów oferuje też inne obligacje

Oczywiście resort zachęca nie tylko do kupowania obligacji zawierających nagrody i bonusy, ale i zwykłe obligacje.

Te, jak wymienia wiceminister Nowak, gość radiowej Jedynki, dostępne są poprzez stronę internetową www.obligacjeskarbowe.pl, które można kupować codziennie. Jeden nominał to 100 zł.

Jak dodaje, największą popularnością cieszą się obecnie obligacje 3-miesięczne, z oprocentowaniem 1,5 procent.

Również sporą popularnością cieszą się obligacje dwuletnie z oprocentowaniem wynoszącym 2,1 proc. w skali roku.

− Widzimy, że wielu klientów przerzuca swoje środki z depozytów bankowych, po zmniejszeniu ich oprocentowania – mówi wiceminister Nowak.

Szczególnie popularne są obligacje zabezpieczające przed inflacją

Jak dopowiada, w ciągu ostatnich dwóch lat bardzo rośnie popularność obligacji czteroletnich, zabezpieczających przed inflacją.

− Są one indeksowane do inflacji. W pierwszym roku obligacja czteroletnia jest oprocentowana na 2,4 procent, następnie w drugim, trzecim i czwartym roku wypłaca odsetki w wysokości inflacji powiększonej o 1,25 procent, wylicza minister Nowak.

Podsumowuje, że jeśli ktoś by kupił dzisiaj taką obligację, przez rok dostanie 2,4 procent, a biorąc pod uwagę ostatni raport NBP przewidujący inflację w 2020 r. na poziomie 2,9 proc., zysk powiększony o marżę obligacji dałby stopę zwrotu odsetek na poziomie 4,15 proc., a w 2021 r., gdzie NBP prognozuje wzrost cen na poziomie 2,6 proc. to stopę zwrotu 3,86 proc.

− Biorąc to pod uwagę, żaden depozyt bankowy tego nie daje, a pieniądze są gwarantowane – podkreśla wiceminister Nowak.

Jak komentuje Bartosz Turek z HRE Investments, szerokość oferty obligacyjnej resortu finansów umożliwia wybór najkorzystniejszych form inwestowania.

− Im dłużej inwestujemy, tym na większe zyski możemy liczyć. Np. trzymiesięczna obligacja jest oprocentowana na 1,5 procent, ale już 10-letnia, przynosi w pierwszym roku 2,7 procent, czyli więcej niż przeciętna lokata bankowa.

Jak dodaje, w kolejnych latach obligacja chroni nas przed inflacją, gdyż dodaje się 1,5 proc. do wartości inflacji, czyli jak mamy inflację 2,5 proc. to dodając 1,5 proc., wychodzi nam 4 procent – mówi Bartosz Turek.

Jak podsumowuje, to sprawia, że przeciętna obligacja skarbowa daje przeciętnie trochę wyższy zysk niż przeciętna lokata bankowa, a ponadto chroni przed inflacją.

Najbardziej korzystne są obligacje rodzinne dla beneficjentów Programu Rodzina 500+

Trzeba jeszcze dodać, że dostępne są specjalne obligacje dla beneficjentów Programu Rodzina 500+ z atrakcyjnym oprocentowaniem, chroniącym w dodatku również przed inflacją.

− To dwa rodzaje obligacji 6-letnie i 12-letnie. Te pierwsze dają w pierwszym roku 2,8 proc., a potem w każdym kolejnym roku oblicza się stopę inflacji plus 1,75 proc. Natomiast 12-letnie obligacje dają w pierwszym roku 3,2 proc. a w każdym kolejnym inflacja powiększona o 2 punkty procentowe – wyjaśnia wiceminister Nowak.

Jak dopowiada Paweł Jurek z resortu finansów, od początku sprzedaży wartość obligacji rodzinnych sięgnęła ok. 70 mln zł, a w czerwcu wyniosła ok. 3 mln zł.

− To nie jest wiele, ale trzeba pamiętać, że obligacja skierowana jest tylko do osób otrzymujących świadczenie. Rozszerzenie programu od lipca na każde dziecko może przełożyć się na zwiększenie sprzedaży tych obligacji, mówi Paweł Jurek.

Uwaga, od obligacji zapłacimy też podatek

− Trzeba jednak pamiętać, że od zysków z tych obligacji trzeba zapłacić podatek – tak od oprocentowania, jak i od wygranej premii – przypomina Bartosz Turek.

Wylicza, że jeśli wygramy 10 tys. złotych, to otrzymamy, po odliczeniu 19-procentowego podatku, 8,1 tys. zł.

Jarosław Krawędkowski, Sylwia Zadrożna, Justyna Golonko, akg

Logo NBP

Polecane

Wróć do strony głównej