CETA: dla kogo jest ta umowa?

2016-09-29, 09:48

CETA: dla kogo jest ta umowa?
Z powodu powszechności używania GMO w Kanadzie, jak i Stanach Zjednoczonych, umowa CETA jest szczególnym zagrożeniem dla polskiego rolnictwa. Foto: Glow Images/East News

Polski rząd ją popiera, organizacje pozarządowe i rolnicze mocno krytykują. 18 października umowa gospodarczo-handlowa CETA między Unią, a Kanadą zostanie podpisana przez Radę Unii Europejskiej.

Posłuchaj

O umowie CETA w Po pierwsze ekonomia radiowej Jedynki (Aleksandra Tycner, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
+
Dodaj do playlisty

To miliardy dodatkowych euro rocznie dla krajów unijnych.

- Eksperci wyliczyli, że umowa między Unia Europejską, więc również Polską, a Kanadą, przyniesie krajom UE ponad 6 mld euro z tytułu handlowej współpracy. Warto o to zawalczyć. To jest fantastyczna okazana, żeby polska żywność zaistniała na znacznie większą skalę na rynku kanadyjskim - mówi Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek, główna ekonomistka Konfederacji Lewiatan.

Skorzystają nie tylko korporacje

Zdaniem Małgorzaty Starczewskiej-Krzysztoszek, CETA jest szansą nie tylko dla wielkich korporacji.

- Jeśli będziemy mieć otwarty dostęp do zamówień publicznych, walczyć o te zamówienia będą wszystkie firmy z UE. Wcale nie muszą to być duże korporacje, to mogą być też mniejsze firmy – wyjaśnia specjalistka.

Spadnie jakość żywności?

Z powodu powszechności używania GMO w Kanadzie, jak i Stanach Zjednoczonych, umowa CETA jest szczególnym zagrożeniem dla polskiego rolnictwa. Inne są też standardy bezpieczeństwa żywności.

- W umowie CETA zapisany jest postulat, aby w procesie dopuszczania żywności na rynek dążyć do opierania się o dowody naukowe. Jest to bardzo podobne do amerykańskiego myślenia. W Europie panuje zasada ostrożności, żywność trafia do obiegu, gdy jest udowodnione, że jest ona nieszkodliwa - mówi Marcin Wojtalik z Instytutu Globalnej Odpowiedzialności.

Milionowe pozwy?

Innym niebezpiecznym elementem umowy jest ochrona inwestycji, zwana arbitrażem inwestycyjnym.

- Arbitraż inwestycyjny to jest mechanizm dodatkowego ubezpieczenia zagranicznych inwestorów, w sytuacji kiedy weszliby oni w spór z państwem, w którym dokonują inwestycji. Jeśli firma uzna, że regulacje, którą wprowadzają władze państwowe narusza istotne interesy tej firmy, to mogą ubiegać się o odszkodowanie. I często takie pozwy idą w miliony, a nawet w miliardy dolarów - uważa Marcin Wojtalik.

Z arbitrażu inwestycyjnego nie mogą korzystać firmy krajowe. Zdaniem Marcina Wojtalika, oznacza to uprzywilejowanie firm zagranicznych. Premier Beata Szydło powiedziała, że polski rząd w przyszłym tygodniu zajmie stanowisko w tej kwestii.

Aleksandra Tycner, abo

 

Polecane

Wróć do strony głównej