Eksperci: gdy wchodzimy do pierwszej ligi, gospodarcze wojny przeciw nam są nieuniknione

2020-07-30, 16:45

Eksperci: gdy wchodzimy do pierwszej ligi, gospodarcze wojny przeciw nam są nieuniknione
Zdjęcie ilustracyjne.Foto: shutterstock

Teoretycznie polski pracownik powinien się cieszyć ze zmiany przepisów o delegowaniu pracowników, które od dziś wchodzą w życie. Pracując w innym kraju UE będzie mógł bowiem liczyć na wyższe wynagrodzenia, więcej przywilejów pracowniczych. Jednak w rzeczywistości mamy problem, bo to właśnie dzięki tańszej pracy mogliśmy być konkurencyjni na europejskich rynkach - mówili goście audycji Rządy Pieniądza w Polskim Radiu 24 ekonomista Marek Zuber i Adam Ruciński (firma BTFG).

- Chodzi o warunki pracy, różnego rodzaju ubezpieczenia kraju, w którym wykonuje polski pracownik swoje obowiązki. Ale jest drugi obszar bo jest to kwestia konkurencyjności a wypadku Polskie w wielu przypadkach polskie usługi są tańszeze względu na niższe koszty pracy. Przykładem mogą być firmy transportowe - mówił Marek Zuber.

Powiązany Artykuł

flag-UE.jpg
Ministrowie dziewięciu krajów UE protestują przeciwko zapisom Pakietu Mobilności

Zastanawiał się, czy przy okazji nowych przepisów o delegowaniu nie dojdzie do wylania dziecka z kąpielą czyli czy nie zmniejszy się zatrudnienie Polaków delegowanych za granicę, czy firmy delegujące będą w stanie ich dalej zatrudniać, ale już na nowych warunkach.

- Nie tyle delegowanie jest samym problemem dla polskich firm, bp pojawiło się niejako przy okazji. Mnie bardziej martwią brutalne mechanizmy ekonomiczne funkcjonujące w europejskiej rodzinie (…). Uczestnicząc we wspólnocie mamy relatywnie tanią siłę roboczą i tym możemy walczyć. Inne kraje, jak np. Niemcy, Francja mają know-how, duży kapitał. Procedury i różne działania w UE zmierzają do likwidowania przewagi innych państw, ale nie ma już przepisu, który powie, że jeśli przedsiębiorstwo ma ileś milionów euro kapitału to nie może stawać do konkurencji. Natomiast tworzone są regulacje, które niejako wyłapują polskie czy środkowoeuropejskie przewagi i próbują je wyeliminowani ze wspólnej konkurencji. Jeżeli pozwolimy na to na wyrugowanie nas z europejskiego rynku w białych rękawiczkach to znowu będziemy słabszym podmiotem – mówił Adam Ruciński.


Posłuchaj

Gośćmi audycji Rządy Pieniądza w Polskim Radiu 24 byli ekonomista Marek Zuber i Adam Ruciński (firma BTFG). Rozmawiała Anna Grabowska. 20:50
+
Dodaj do playlisty

Gospodarcza wojna

Zaznaczył, że jednak nieuniknione jest to, że jeśli kiedykolwiek uzyskamy w jakimż obszarze przewagę konkurencyjną, jak np. w transporcie, to zmierzymy się ponownie z regulacjami, by "w imię jakiegoś dobra pozbyć się polskich firm".

Według Adama Rucińskiego w UE, poza pięknymi zdjęciami, jakie możemy zobaczyć na szczytach, toczy się cały czas "bardzo brutalna wojna mająca na celu wzmacnianie tylko własnych gospodarek".

Powiązany Artykuł

transport_flickr.jpg
"Nie jesteśmy bez szans". Pełnomocnik polskiego rządu o przepisach ws. delegowanych pracowników

Marek Zuber uważa, że walka między krajami Unii jeżeli chodzi o kwestie gospodarcze jest od lat bardzo brutalna i już nie jest prowadzona nawet w białych rękawiczkach, ale nie dotyczy to tylko Polski.

W wielu przypadkach wygrywamy

- Popatrzmy jak brutalne negocjacje dotyczą relacji się między Niemcami a Francją, Hiszpanią a Francją, Włochami a Niemcami (…). To nie jest tak, że Polska jest krajem, któremu szczególnie chce się przeszkadzać, ale jest to po prostu walka ekonomiczna między poszczególnymi krajami. Musimy zdać sobie u tego sprawę. Nie możemy być naiwni, a faktem jest, że w wielu przypadkach zaczynamy wygrywać – mówił Marek Zuber.

Powiązany Artykuł

1200_ciężarówki_shutterstock.jpg
Przepisy ws. delegowania uderzą w polskie firmy transportowe

Wymieniał obszary, w które wchodzimy coraz śmielej, jak produkcja rolna, przemysł meblarski, sektor motoryzacyjny i Europie się to nie podoba, więc będziemy się spotykać z ostrą walką.

Adam Ruciński stwierdził, że "czym silniejsi będziemy, czym bardziej poważnym przeciwnikiem na gruncie ekonomicznym będziemy się stawać tym więcej wojen i wojenek stoczymy", ale to świadczy o tym, że wchodzimy do pierwszej ligi.

Anna Grabowska, PR24, akg

Polecane

Wróć do strony głównej