Nafaszerowano psa lekami, by żebrać. "Wzrasta liczba takich przypadków"

2024-04-18, 14:40

Nafaszerowano psa lekami, by żebrać. "Wzrasta liczba takich przypadków"
W wyniku interwencji pies trafił do kliniki weterynaryjnej. Foto: OTOZ Animals

14-latek żebrał w centrum stolicy metodą "na pieska". Szczeniak został nafaszerowany środkami odurzającymi, nie reagował na żadne sygnały. W wyniku interwencji zwierzę zostało odebrane i w stanie krytycznym przewiezione do szpitala. - Gdy robi się cieplej, wzrasta liczba takich przypadków - mówi Magdalena Silska, koordynatorka warszawskiego inspektoratu Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Zwierząt.

Interwencja przechodnia, policji i lekarza weterynarii. Gdyby nie zwrócenie uwagi na zwierzę, które leżało niczym martwe, mogło być za późno na pomoc. O wrażliwość na sytuacje w naszym otoczeniu, w których wykorzystywane mogą być zwierzęta, apelują organizacje broniące ich praw.

W ścisłym centrum stolicy niebezpieczną sytuację zauważyła będąca tam przypadkiem wolontariuszka organizacji niosącej pomoc zwierzętom. Natrafiła na chłopca, czternastolatka, który próbował żebrać w towarzystwie psa. Szczeniak wyglądał tak, jakby utracił wszelkie funkcje życiowe, nie reagował na sygnały. Kompletnie nieprzytomny pies i nieletni, który z nim był, to powody interwencji, która ostatecznie zakończyła się udzieleniem pomocy.

Jak wyjaśnia Magdalena Silska, koordynatorka warszawskiego inspektoratu Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Zwierząt Animals, wezwana na miejsce policja nie do końca wiedziała, jak zareagować.

Kwalifikacja czynu i ocena weterynarza

- Bardzo długo rozmawialiśmy z policją na temat tej interwencji i nie mogliśmy dojść do konsensusu. To był duży problem, ponieważ nie mogliśmy uzyskać od funkcjonariuszy potwierdzenia, że ta sytuacja zostanie zaopiekowana. Chodzi o potencjalne popełnienie przestępstwa wykorzystywania nieletniego do żebractwa i wykorzystywanie do tego zwierzęcia - mówi Magdalena Silska, dodając, że funkcjonariusze nie podejmowali kroków, o których mówi ustawa o ochronie zwierząt i ustawa o ochronie praw dziecka.

Do dyskusji włączyła się też przechodząca obok lekarka weterynarii. - Obecność weterynarza pozwoliła przyspieszyć cały proces. Ocena lekarza była jasna. Pies jest odurzony i jest to sytuacja zagrożenie życia i zdrowia, zwierzęciu należy udzielić natychmiastowej pomocy – opowiada Silska.

Zaznacza, że nie było wiadomo na początku, czy to jest zwierzę bardzo mocno chore, czy też celowo odurzone. Po wydaniu opinii przez specjalistkę policjanci postanowili zająć się 14-letnim "opiekunem" psa i matką nastolatka, która także została wezwana na miejsce.

Niezbędna pomoc, większe zjawisko

Szczeniaka przewieziono do kliniki weterynaryjnej, gdzie podano mu węgiel i leki neutralizujące toksyny w organizmie. Otrzymał niezbędne zastrzyki, kroplówkę, pobrano też od zwierzęcia krew, aby zbadać substancje, jakimi je odurzono. Pies został na obserwacji pod okiem specjalistów.

Zdarzenie z Warszawy zwraca uwagę na większy problem, jakim jest metoda żebrania "na zwierzaka".

- Niestety proceder żebractwa ze zwierzęciem wciąż ma się dobrze. Zaczynamy wkraczać w sezon wiosenno-letni, kiedy to zjawisko przybiera na sile i podczas naszych interwencji notujemy coraz takich przypadków - mówi Magdalena Silska.

Częste fiasko

- Takie interwencje, zdarzają nam się dość często, szczególnie w okresie letnim, w miejscach turystycznych, tam, gdzie jest dużo osób, jest ruch i atencja. Podejmujemy od kilkudziesięciu do ponad 100 interwencji rocznie, w skali całego kraju. Najczęściej niestety wciąż kończą się fiaskiem - nie jest udzielona pierwsza pomoc tym, którzy tego najbardziej potrzebują. My zajmujemy się ochroną zwierząt i praw zwierząt, więc tutaj nie jest zaopiekowany dobrostan zwierzęcia - mówi obrończyni praw zwierząt.

Czytaj także:

Inspektor Towarzystwa Ochrony Zwierząt dodaje również, że sytuacja z centrum Warszawy była dodatkowo skomplikowana przez fakt niepełnoletności opiekuna psa. - Potrzeba wtedy ustalenia, w jakiej on jest obecnej sytuacji, czy jest wykorzystywany do tego procederu, jak on funkcjonuje, kto jest jego prawnym opiekunem. Nie odczuwaliśmy, z intencji funkcjonariuszy, że te kroki będą podejmowane - ocenia.

- Mam nadzieję, że po naszej interwencji i po naszym nacisku ta procedura ruszyła. My nie zostawiamy takich sytuacji w momencie odbioru psa bądź w momencie zamknięcia interwencji. Chcemy otrzymać jasne sygnały ze strony kompetentnej instytucji, że dalsze kroki zostały podjęte - tłumaczy Magdalena Silska. OTOZ Animals już podjął pierwsze działania. Chodzi o zawiadomienia o potencjalnym popełnieniu przestępstwa i poinformowanie innych instytucji, szczególnie zajmujących się prawami dziecka, aby przyjrzano się takiemu procederowi.

Pomoc także dla osób żebrzących

Organizacje broniące praw zwierząt apelują, by każdy, jeśli widzi niepokojącą sytuację, nie był obojętny i zareagował.


Posłuchaj

Magdalena Silska, koordynatorka warszawskiego inspektoratu Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Zwierząt Animals w rozmowie z Przemysławem Goławskim 12:10
+
Dodaj do playlisty

 

- Mamy takie wrażenie, że zgłoszeń jest zbyt mało w kontekście skali tego problemu. Bardzo często to się pojawia w takich sytuacjach, kiedy następuje jakaś powtarzalność. Np. gdy ktoś na swojej drodze do pracy codziennie widzi osobę żebrzącą z psem, który wydaje się być nieprzytomny. Po którymś razie następuje jakieś zaniepokojenie. Apelujemy głośno, aby zgłaszać te sytuacje od razu. Jeżeli cokolwiek nas zaniepokoi. Nie czekajmy, bo osoba żebrząca ma swoje "modus operandi", w każdym momencie może zmienić miejsce, jeżeli tylko wyczuje zagrożenia dla swojej sytuacji, wtedy tracimy szansę na pomoc zwierzęciu, a nierzadko też na pomoc tej osobie. Czasami są to osoby nieporadne w danym momencie swojego życia, i my też próbujemy takim osobom pomóc - wyjaśnia.

Żebractwo nie jest wykroczeniem samo w sobie, ale stanowi je wtedy, kiedy osoba żebrze w sposób oszukańczy lub natarczywy. Osobnym elementem problemu jest właśnie wykorzystywanie do tego zwierząt.

Głośno o zwierzętach egzotycznych

Znanymi przypadkami żebrania z wykorzystaniem zwierząt są te, gdzie chodzi o zwierzęta egzotyczne. Komentowana była sprawa żebrania z małpkami, puchaczami, sówkami czy ptakami drapieżnymi lub gadami.

Jak mówi przedstawicielka OTOZ Animals, właściciele zwierząt czynią z nich często narzędzia do zarabiania pieniędzy.

- To nie są przypadkowe sytuacje. Podczas podejmowania takiej interwencji, bardzo często te osoby okazują całe stosy dokumentacji, próbują wyjaśnić na przykład, że to kwestie edukacyjne, próbują się uciekać do różnych usprawiedliwień - wyjaśnia Magdalena Silska.

- Nadal będziemy podejmowali interwencji, aż do momentu, kiedy na naszych ulicach nie będzie takich sytuacji i zwierzęta nie będą traktowane dla benefitów tzw. opiekunów. Szukamy ekspertów od danego gatunku, wiemy, że np. sowy nie powinny być eksponowane przy hałasie ulicznym i w świetle dziennym. Chcemy udowodnić opiekunom, że zwierzęta nie powinny być narażone na stres i ogromne cierpienia.

Przemysław Goławski

Czytaj także:

Polecane

Wróć do strony głównej