Po porażce z reprezentacją Polski w rzutach karnych w meczu decydującym o awansie na Euro 2024 nastroje Walijczyków nie są najlepsze. Pojawiają się komentarze o "rozdartym sercu". O nastrojach panujących w Zjednoczonym Królestwie opowiada wysłannik Polskiego Radia do Cardiff Adam Dąbrowski.
Wtorkowy finał baraży w Cardiff decydował o tym, która z drużyn zagra w tegorocznych finałach mistrzostw Europy w Cardiff.
Polska jedzie na Euro 2024. "Rozdarte serca" Walijczyków
Przez 120 minut bramki nie padły, więc o awansie zadecydował konkurs rzutów karnych. Podopieczni Michała Probierza zwyciężyli 5:4, a bohaterem okazał się Wojciech Szczęsny, który obronił strzał Daniela Jamesa. Po zakończenia spotkania Biało-Czerwoni rozpoczęli świętowanie.
W zupełnie innych nastrojach byli Walijczycy, co pokazują też relacje w brytyjskich mediach.
"Sen kończy się rozdartym sercem" - napisał dziennik "South Wales Echo". "Wyjątkowo bolesne pożegnanie" - dodało BBC.
Pierwsze rzuty karne w historii. "Okrutna gra"
Zawodu nie ukrywał także selekcjoner reprezentacji Walii. - Okropny sposób na odpadnięcie. To okrutna gra - mówił po meczu Rob Page, który jednak szukał pozytywów. - Jestem dumny z całych eliminacji. Powiedziałem to moim graczom w szatni - podkreślił.
Posłuchaj
Adam Dąbrowski o reakcjach w Wielkiej Brytanii po odpadnięciu reprezentacji Walii (IAR) 0:44
Dodaj do playlisty
Dziennik "The Guardian" ocenił, że Biało-Czerwoni wykonywali rzuty karne "bez skazy".
Co ciekawe, walijska federacja piłkarska powstała 148 lat temu, ale to właśnie we wtorek tamtejsza reprezentacja po raz pierwszy uczestniczyła w konkursie rzutów karnych.