Katarzyna Meloch – dziewczynka, która przeżyła getto. Reportaż "W czepku urodzona" [POSŁUCHAJ]

  • Facebook
  • Twitter
  • Wykop
  • Mail
Katarzyna Meloch – dziewczynka, która przeżyła getto. Reportaż "W czepku urodzona" [POSŁUCHAJ]
Katarzyna MelochFoto: archiwum domowe

W wieku 89 lat zmarła Katarzyna Meloch, dziewczynka, która przeżyła getto. Podczas wojny straciła rodziców, przechodziła z jednego domu dziecka do drugiego i uratowała się dzięki siostrom zakonnym. 

Posłuchaj

12:57
"W czepku urodzona" (Reportaż/Trójka)
+
Dodaj do playlisty
+

 

– Moje przeżycia i doświadczenia były delikatne i mniej straszliwe niż reszty ludzi. Nigdy nie widziałam, żeby kogoś mordowano czy wsadzano do pociągu do Treblinki. Wobec tego żyłam bardzo beztrosko. Moi rodzice byli naiwni politycznie. Nie wierzyli, że dojdzie do wojny niemiecko-sowieckiej. Wysłali mnie na obóz letni do Białegostoku. W tym czasie wybuchła wojna. Gdy wróciłam, mojego ojca już nie było. Został powołany do sowieckiego wojska. Nie wiem, gdzie i jak zginął. Nie znałam szczegółów i nigdy tego nie drążyłam. Miałam wtedy dziewięć lat. Mama uprzedzała mnie, że prawdopodobnie przyjdą po nią Niemcy. Nie rozumiałam, co się za tym kryje. Myślałam, że być może będą chcieli ją o coś zapytać i czegoś się dowiedzieć. Było mi smutno, ale nie rozumiałam tego jako straty. Nie miałam pojęcia, że oni nie żyją. Tak było ze wszystkimi stratami, jakich doświadczyłam. Żadna z nich nie wyglądała mi na ostateczną. Być może właśnie to było dla mnie środkiem fałszywego bezpieczeństwa – opowiadała Katarzyna Meloch. 

– Mama nigdy nie była oczkiem w głowie i najważniejszym dzieckiem w domu. Jej rodzice nie byli aspołeczni, ale stanowili zakochaną w sobie parę. W dodatku mieli własne zainteresowania. Mama nie czuła aż takiego przywiązania, jak inne dzieci. Dzięki temu też nie tęskniła mocno. Gdy nagle zabrakło rodziców, opiekowali się nią sąsiedzi i różne instytucje, a ona znalazła sobie swój własny świat – dodała córka. 

– Znalazłam się w żydowskim domu dziecka w getcie białostockim. Panował tam straszny głód, a ja byłam zdana na siebie. Nikt nas nie pilnował, dlatego biegałam po całym mieście. Nasze opiekunki miały dużo na głowie. Wykorzystywałam to i codziennie opuszczałam zakład, by biegać po części gettowej. Jednego dnia spotkałam dziecinną przyjaciółkę. Okazało się, że mieszka vis a vis domu dziecka. Wraz z rodzicami zaczęła mnie zapraszać na obiady. Innego razu spotkałam przyjaciółkę mojej mamy. Ona również mnie zaprosiła. To było bardzo praktyczne. Niestety nie byłam dzieckiem, które chętnie się dzieliło. Dziś wydaje mi się to okropne. Miałam koleżankę, która poprosiła mnie o kromkę chleba. Nie podzieliłam się. Wolałam zjeść sama – wspominała. 

– Z Białegostoku trafiłam do Warszawy. Moja mama, spodziewając się najścia Niemców, tłumaczyła mi, że jeśli przepadnie, muszę skontaktować się z jej bratem, Jackiem, który mieszkał w stolicy. W tamtym czasie były kobiety, które za pieniądze przewoziły do wielu miast żydowskie dzieci, jako polskie. Pamiętam, ze nikt nas wtedy nie skontrolował. Dzięki temu udało mi się odnaleźć wujka – dodała. 

Rozmowa z Katarzyną Meloch oraz jej córką, została zarejestrowana w 2018 roku. 

***

Tytuł reportażu: W czepku urodzona
Autor reportażu: Dorota Boniecka-Górny
Data emisji: 29.07.2021
Godzina emisji: 18.40

zch

Polecane