Zdobywczyni Mount Everestu: nie polecam go każdemu

  • Facebook
  • Twitter
  • Wykop
  • Mail
Zdobywczyni Mount Everestu: nie polecam go każdemu
- Przy aklimatyzacji wysokościowej nie ma znaczenia wiek ani płeć, tylko zdolności organizmu. Doświadczeni himalaiści teoretycznie aklimatyzują się lepiej, bo znają swój organizm, choć za każdym razem proces ten może przebiegać nieco inaczej - mówiła Monika WitkowskaFoto: Carsten.nebel/Wikipedia/CC

- Z tej góry można nie wrócić. Trzeba brać to pod uwagę. Trzeba nabrać doświadczenia w niższych górach, zdobywając kolejne szczyty. Nie warto tych niższych etapów pomijać. Pieniądze i nasza ambicja to nie wszystko - mówi Monika Witkowska, autorka książki "Everest. Góra Gór".

Posłuchaj

Monika Witkowska: Mount Everest to nie jest góra dla każdego (Do południa/Trójka)
+
Dodaj do playlisty
+

"Everest. Góra Gór" to chronologiczny opis przygotowań, wejścia i zejścia z najwyższej góry świata. Jak przyznaje gość "Do południa", jeśli chodzi o finanse, trzeba być gotowym na wydanie 30 tys. dolarów - zakładając, że decydujemy się na wersję niskobudżetową i wejście od strony nepalskiej. To  wariant bez prywatnego Szerpy, który nosi nam sprzęt i szykuje herbatę w obozie. Samo zezwolenie na wejście na szczyt kosztuje około 10 tys. dolarów, jeśli wyjazd organizujemy przez agencję zajmującą się obsługą wspinaczy i jedziemy w grupie. W grupie, co nie znaczy z osobami znanymi nam wcześniej. - Wspinacze łączą się w grupy, bo wchodzenie samemu się nie kalkuluje. Trzeba wynająć jaki, które poniosą sprzęt, wziąć jedzenie na dwa miesiące. W mojej ekipie było 8 osób, każdy z nas w akcji górskiej wspinał się sam, w ataku szczytowym każdy był sam, każdy szedł swoim tempem, ale wspólne mieliśmy obozy. Już to wiele upraszcza - mówi Monika Witkowska. Jak dodaje, z usług agencji, załatwiającej wszystkie niezbędne pozwolenia i przeloty, korzystają nawet najbardziej doświadczeni himalaiści.

Koszty wypraw to także koszty sprzętu. - Wspinacze oczywiście mają swój sprzęt, ale czasem trzeba go wymienić. Zdobywając Mount Everestu trzeba mieć odzież i sprzęt najwyższej jakości - przyznaje gość "Do południa". Jednak nie zawsze zakup koniecznego ekwipunku jest oczywisty, chodzi m.in. o sprzęt umożliwiający załatwiania potrzeb fizjologicznych… w namiocie. - Na dużych wysokościach nocą nie wychodzi się z namiotu. Jest to nie tylko niewygodne, ale po prostu niebezpieczne. A w Himalajach musimy pić dużo. 4-5 litrów to minimum. Duża ilość płynów konieczna jest to dobrej aklimatyzacji - wyjaśnia Monika Witkowska.

W jej ocenie u stóp Mount Everestu pojawiają się ludzie, którzy widzą góry pierwszy raz, ale to pojedyncze przypadki. Większość osób, które próbuje zdobyć najwyższy szczyt Ziemi to doświadczeni wspinacze, zdobywcy innych ośmiotysięczników. - Góra sama weryfikuje tych, którzy są tam przypadkowo, choć oczywiście za odpowiednie pieniądze można ułatwić sobie wejście. Bardzo wielu ludzi rezygnuje w drodze na szczyt. Okazuje się, że mieli zbyt małe doświadczenia. Źle znoszą nieustające zimno, biegunki, wymioty, bóle głowy, będące skutkiem problemów z aklimatyzacją. Do tego dochodzi bardzo duży stres. Mount Everest nie jest bardzo trudny technicznie, ale nie jest to góra dla każdego. Trzeba znać swoje umiejętności. Tylko w zeszłym roku doszło tam do 9 wypadków śmiertelnych - przypomina rozmówczyni Pawła Drozda.

Monika Witkowska opowiadała o kolejnych etapach aklimatyzacji, treningu wytrzymałościowym i mentalnym, a także o tym, że nawet przerwana wyprawa na Mount Everest jest sukcesem. Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

***

Tytuł audycji: Do południa
Prowadzi: Paweł Drozd
Goście: Monika Witkowska (autorka książki "Everest. Góra Gór")
Data emisji: 22.01.2014

(gs/mp)

Polecane