Leopold Tyrmand w 100. rocznicę urodzin

Ostatnia aktualizacja: 16.05.2020 13:00
- Była to osobistość mająca cechy denerwujące niektórych ludzi. Niektórych, bo ludzie też za to go lubili. Miał niesłychaną pamięć, wszystko, co przeczytał od dziecka, dokładnie pamiętał. I niektórzy uważali, że on się popisuje swoją erudycją - opowiadała Barbara Hoff, druga żona pisarza i autora "Złego".
Audio
Leopold Tyrmand, 1956 r.
Leopold Tyrmand, 1956 r.Foto: PAP/Janusz Uklejewski

Tyrmand_1200x660.jpg
Leopold Tyrmand - serwis specjalny

Gdyby Leopold Tyrmand żył, były stulatkiem! Dokładnie 16 maja 2020 roku mija 100. rocznica urodzin słynnego pisarza i publicysty, popularyzatora muzyki jazzowej w Polsce. W audycji wspomnieniowej z nagrań archiwalnych usłyszeliśmy m.in. opowieści Barbary Hoff, która podkreśliła, że niesłusznie do Leopolda Tyrmanda przylgnęła łatka wesołka.

- Wokół niego była taka aura, że on jest człowiekiem niepoważnym. A on był strasznie, a nawet powiedziałabym, że przesadnie poważny - mówiła. - Miał poczucie humoru, potrafił zabawnie coś opowiadać i był duszą towarzystwa, ale to nie jest cecha, która tę jego poważność skreśla. W owym czasie, podczas imprez towarzyskich, on zwykle stał w kącie z jakimś drugim mężczyzną i rozmawiał o polityce. Na przykład ze Stefanem Kisielewskim prowadził niebłahe rozmowy.

Przeczytaj: Mariusz Urbanek: Tyrmand pokazywał, że można nie iść na układy z władzą >>>


tyrmand1.jpg
"Dziennik 1954" Leopolda Tyrmanda. Realia historyczne

Zdaniem żony pisarza, zła sława była winą bezpieki, która z innych potrafiła zrobić morderców lub alkoholików. - On mi bardzo dokładnie to tłumaczył ten system. Robiła się wokół człowieka taka pajęczyna i przyklejała do niego. Do tej chwili nie można się od tego odkleić, bo mówi się, że Tyrmand to bikiniarz, który zajmował się chodzeniem w kolorowych skarpetach, a jeśli ktokolwiek się interesuje nim, to widział na zdjęciach faceta w okularach i ciemnym garniturze, białej koszuli. Bikiniarze tak nie wyglądali - wyjaśniła.

Barbara Hoff wspominała również, że pisarz, wyjeżdżając do Ameryki, nie miał zamiaru opuścić Polski na stałe, jednak życie w kraju utrudniał mu znacznie zapis cenzury, który zupełnie blokował mu możliwość publikacji pod nazwiskiem. – W PIW-ie była podpisana do druku jego książka „Życie towarzyskie i uczuciowe”. Ja i Konwicki mieliśmy w jego imieniu rozmawiać, a kiedy dostał paszport okazało się, że książka nie wyjdzie. Nie wolno było też nigdzie umieszczać jego nazwiska, nawet jak pisał o pogodzie. Znani autorzy też dzwonili do niego z pytaniem, dlaczego z ich artykułów wyrzucane były teksty o nim, nawet takie zupełnie obojętne. To był jeden z powodów, dla których nie wrócił.

Zobacz też: Rok 2020 rokiem Leopolda Tyrmanda. Posłuchaj fragmentów "Dziennika 1954" >>>

Katarzyna Kwiatkowska i Maciej Gawęcki opowiadali o niesamowitym odbiorze publikacji Tyrmanda w amerykańskim New Yorkerze, a także paradoksalnym zetknięciu z cenzurą w Ameryce. Jerzy Kisielewski wspominał o niezwykłej przyjaźni łączącej jego ojca - Stefana Kisielewskiego z Leopoldem Tyrmandem. Waldemar Chołodowski mówił m.in. o felietonach pisarza.

***

Przygotowała: Anna Lisiecka

Data audycji: 16.05.2020

Godzina audycji: 12.30

Czytaj także

Wystartował serwis specjalny Polskiego Radia poświęcony Leopoldowi Tyrmandowi

Ostatnia aktualizacja: 16.05.2020 09:00
Nawiązując do ogłoszonego przez Sejm RP Roku Leopolda Tyrmanda – z okazji 100. rocznicy urodzin i 35. rocznicy śmierci pisarza – portal PolskieRadio.pl przygotował serwis specjalny poświęcony temu znakomitemu twórcy.
rozwiń zwiń