Z ukłonem na Wschód

Ostatnia aktualizacja: 14.01.2022 16:05
14 stycznia świętujemy Stary Nowy Rok, czyli Nowy Rok wg kalendarza juliańskiego. To dobra okazja, by jeszcze raz pochylić się nad wschodniochrześcijańskimi zwyczajami! Wspominamy także zmarłego niedawno Ostapa Łozyńskiego - przyjaciela Polski, krzewiciela autentycznej ukraińskiej kultury ludowej.
Audio

Szczodry wieczór, dobry wieczór!

Jako, że dziś świętujemy Stary Nowy Rok, warto jeszcze raz pożyczyć sobie „szczodrego wieczoru”! Warsztaty kolęd wschodniochrześcijańskich „Szczodry wieczór" odbędą się już dziś w Państwowym Muzeum Etnograficznym w Warszawie. Czego możemy się spodziewać opowiadała prowadząca warsztaty Ewa Karasińska i Olga Płóciennik z PME.

- Kolędnicze orszaki zabierały ze sobą artefakty różnej maści, maszkary, postaci diabelskie, które miały symbolizować byty nie z tego świata. Ich użycie miało za zadanie oswoić w człowieku lęki przed tym co inne i obce – mówiła etnolożka, Olga Płóciennik z Muzeum.

- Czas zimowego przesilenia, to moment, kiedy nasz świat i zaświaty przenikają się. Warsztaty poświęcimy na naukę kolęd i szczedriwek. Będą to kolędy z Podlasia, śpiewane w tamtym języku czyli mieszanki ukraińskiego, białoruskiego i polskiego. – Mówiła Ewa Karasińska. – Poza kolędami śpiewanymi w cerkwiach pojawią się apokryficzne, a także szczedriwki. Mamy czas magiczny, czas, w którym wypowiedziane życzenia się spełniały.

Warsztaty kolęd z Ewą Karasińską w Państwowym Muzeum Etnograficznym rozpoczną się dziś, o godz. 18.00. Więcej szczegółów na stronie PME.

Dziczka kolęduje w klasztorze Dominikańskim

To nie koniec muzycznego podróżowania po Podlasiu, Ci którzy nie nasycą się piątkowymi warsztatami śpiewaczymi mają możliwość wybrać się na koncert zespołu Dziczka, który odbędzie się w sobotę (15.01) w podziemiach klasztoru Dominikańskiego na warszawskim Służewie. O koncercie mówiła Justyna Czerwińska.

- Chciałyśmy przedstawić kolędy z punktu widzenia matki – Maryi – która poza tym, że nosi duży ciężar bycia matką Boga, zmaga się z codziennymi sprawami, takimi jak przewinięcie dziecka czy utulenie go do snu. O tym chciałybyśmy zaśpiewać. – Justyna Czerwińska zauważa, że kultura katolicka w dużej mierze odziera Matkę Boską z tej ludzkiej postaci i towarzyszących jej codziennych obowiązków.

Region Podlasia, z którym Dziczka jest najbardziej związana jest swoistym tyglem kultur Ukrainy, Białorusi, Polski. Momentami trudno odróżnić, skąd pochodzi dany element tradycji.

- Często, jak spytamy śpiewaczki, skąd jest dana pieśń, słyszymy: „no, stąd”, a gdy próbujemy dopytać, skąd jest śpiewaczka, próbując doprecyzować, czy z Ukrainy czy Białorusi, również słyszymy: „stąd. Z Podlasia”. To odpowiedź, która sugeruje, że nie damy rady oddzielić pewnych rzeczy od siebie. Coś jest po prostu „tutejsze”.

Choć Podlasie jest główną osią poszukiwań Dziczki, na sobotnim koncercie grupa zaśpiewa także pieśni z Karpat czy wielogłosowe kolędy ukraińskie.

Polsko-ukraiński zespół wokalny Dziczka został założony przez Tetianę Sopiłkę, etnomuzykolożkę, absolwentkę Akademii Muzycznej w Kijowie. Obok Tetiany w skład zespołu wchodzą Maniucha Bikont, Justyna Czerwińska, Maria Puzyna, Ewa Winiarska i Agata Wróbel. Dziczka wykonuje pradawne pieśni ludowe, które zachowały się wyłącznie w przekazach ustnych, przechodzących z pokolenia na pokolenie. Wykonywany repertuar przejęty został bezpośrednio od artystów ludowych Podola, Polesia i Wołynia. Pieśni te nigdy nie zostały spisane, ani nagrane – są ocalone od zapomnienia dzięki pracy Dziczki. Zespół zainaugurował swoją działalność występem na festiwalu muzyki tradycyjnej w Wilnie w 2006 roku. Jego repertuar stanowią głównie pieśni ludowe odnalezione wśród mieszkańców dzisiejszej Ukrainy. Od tamtego czasu Dziczka koncertuje nie tylko w Polsce, ale i za granicą. W roku 2021 Dziczka wydała woją drugą, długo wyczekiwaną płytę pt. Pąć.

Wspomnienie Ostapa Łozyńskiego

Audycję zakończyliśmy wspomnieniem o Ostapie Łozyńskim. Dziś mija dziewiąty dzień od śmierci tego ukraińskiego malarza, ikonopisarza, kolekcjonera sztuki ludowej i muzealnika. Przez wiele lat kolekcjonował ludowe ikony na szkle, ale też inne przedmioty sztuki ludowej, malował własne obrazy, naśladując twórców ludowych i uczył innych tej sztuki. Ostap Łozyński był stałym uczestnikiem Jarmarku Jagiellońskiego w Lublinie, prowadzącym tam warsztaty ikonopisarskie. Był również uczestnikiem i współorganizatorem Międzynarodowych Warsztatów Ikonopisów w Nowicy, stypendystą programu Gaude Polonia Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. W Polsce miał kilka własnych wystaw, a obrazy z jego własnej kolekcji były eksponowane podczas wielu festiwali. Ostapa Łozyńskiego dziś wspominali jego przyjaciele – dr Katarzyna Jakubowska-Krawczyk z Katedry Ukrainistyki Uniwersytetu Warszawskiego oraz Roman Zilinko z Muzeum Narodowego we Lwowie.

Jak wspominał Roman Zilinko, Ostap Łozyński urodził się w rodzinie pasjonatów i kolekcjonerów sztuki ludowej (m.in. huculskiej).

- Zawsze opowiadał, jak jeszcze będąc dzieckiem, jeździł z ojcem na ekspedycje w poszukiwaniu kafli i obrazów na szkle. To było dla niego bardzo naturalne. Właściwie od dziecka się tym zachwycał – wspominał Zilinko. – Jeden z jego przyjaciół pokazywał ostatnio zdjęcie okołodziewięcioletniego Ostapa, który udzielał wywiadu dla amerykańskich dziennikarzy, mówiąc, że lubi malować i chce pracować nad odrodzeniem nurtu ukraińskiego. Postanowił, że będzie zbierał huculskie ikony na szkle. Oprócz takiej muzeifikacji ważne było nie tyle odradzanie, co aktalizacja sztuki ludowej, wprowadzenie jej do współczesności. Nowe odczytanie jej.

sw. jan i jezus ikona ostap Łozyński 1200.jpg
Przeczytaj także:
Otwarte spojrzenie na ikony w Nowicy

Doktor Katarzyna Jakubowska-Krawczyk z Ostapem Łozyńskim spotkała się po raz pierwszy w roku 2012, na Międzynarodowych Warsztatach Ikonopisania w Nowicy. Łozyński wszedł w środowisko bardzo głęboko, aktywnie współorganizując festiwal: rozmawiając z artystami, współtworząc katalogi ikon. Zawsze służył dobrą rada i pomocą.

- Był przyjacielem Polski i Polaków – zauważyła dr Jakubowska-Krawczyk. – Uważał, że Polska i Ukraina potrzebują dialogu i współpracy kulturalnej, by budować przyszłość, wchodząc w żywy dialog tu i teraz. Myślę, że Ostap był prawdziwym Lwowiakiem. Polskie pieśni lwowskie śpiewał po polsku, ukraińskie po ukraińsku. Był osobą, która ten Lwów znała i rozumiała jak mało kto. W kontekście polskim, żydowskim, ormiańskim, nie tylko ukraińskim.

Ostap Łozyński odradzał sztukę ludową w jej autentycznym kontekście.

- Opowiadał, że bardzo zależy mu, by ta ikona ludowa wkroczyła do domów tam, gdzie jest je miejsce. By zamieniła te wszystkie kiczowate obrazki chrześcijańskie. Tak rozumiał swoją misję ikony na szkle. Chciał, by kształtowała ona duchowość również poprzez piękno.

Muzycznie…

Na koniec audycji „Źródła” muzyczna nowość – fragment albumu Dziewuchy Malwiny Paszek. Z jego autorką rozmawiać będziemy w folkowym Poranku Dwójki. Już jutro, 15 stycznia!

Wspomnieliśmy także poniedziałkowy (10.01) koncert Oj jak Boża Maty po switu chodyła… z udziałem zespołów Wernychora i Krajka. Całość koncertu do wysłuchania i obejrzenia dostępna jest na stronie Radiowego Centrum Kultury Ludowej, w mediach społecznościowych oraz na profilu YouTube.

***

Tytuł audycji: Źródła

Prowadził: Piotr Kędziorek

Data emisji: 14.01.2022

Godzina emisji: 15.15

mg