Chile południowe. Opowieść o krańcu świata

Ostatnia aktualizacja: 28.08.2019 17:00
- Czy to Chile piękne, czy straszne, obie strony tego kraju są fascynujące. I dla podróżnika, który  pierwszy, drugi bądź kolejny raz spotyka się z tym krajem, jak i dla osoby, która już tam jakiś czas mieszka i wciąż to Chile poznaje - mówiła Magdalena Bartczak, autorka książki "Chile południowe. Tysiąc niespokojnych wysp".
Audio
  • Magdalena Bartczak o książce "Chile południowe. Tysiąc niespokojnych wysp" (Wybieram Dwójkę)
Chile południowe. Tysiąc niespokojnych wysp Magdalena Bartczak
"Chile południowe. Tysiąc niespokojnych wysp" Magdalena Bartczak Foto: Mat. prasowe

Autorka książki opowiada, że do Chile przyciągnęły ją podróżnicze poszukiwania i poczucie swojskości. - Podróżując tam pierwszy raz poczułam, że z łatwością znajduję znajomych i mam fajny kontakt z tą ludnością. Bardzo ciekawa wydawała mi się też kultura Chilijska i przyroda, która można nieskończenie eksplorować - mówiła.

Magdalena Bartczak podkreśla, że nie chciała tworzyć przygnębiającego obrazka kraju, który nie jest jeszcze zbyt dobrze znany polskiemu czytelnikowi. Jednak podczas tworzenia tego reportażu autorce towarzyszyło poczucie, że ważne będzie napisanie o różnych zebranych przez nią historiach, o katastrofach nawiedzających ten kraj, a także o nieprzepracowanej historii i dyktaturze, która choć już się skończyła, to wciąż jest obecna w wielu wymiarach życia społecznego tego kraju.

Zapraszamy do wysłuchania audycji, w której m.in. o kataklizmach, które spotykają Chilijczyków, a taże ogromnym dystansie do spotykających ich nieszczęść.

***

Rozmawiał: Bartosz Panek

Gość: Magdalena Bartczak (autorka książki "Chile południowe. Tysiąc niespokojnych wysp")

Data emisji: 28.08.2019

Godzina emisji: 16.30

Materiał został wyemitowany w audycji "Wybieram Dwójkę".

am

Czytaj także

Wędrówki ludu, czyli Polaków wakacyjne wyprawy handlowe

Ostatnia aktualizacja: 26.06.2019 16:49
- Turystyka zagraniczna za czasów PRL była dla Polaków wielką szansą na podreperowanie budżetów domowych. Przeciętny dochód z jednej wyprawy do Grecji czy Turcji wynosił około 100 dolarów, gdy przeciętna pensja w kraju wynosiła 10 dolarów. Takiego przebicia wielu nie mogło lekceważyć – mówił w Dwójce prof. Jan Głuchowski, autor książki "Na saksy i do Bułgarii. Turystyka handlowa w PRL".
rozwiń zwiń