MŚ Katar 2022: mamy drużynę i wynik. Mecz otwarcia, o wszystko i o honor nie jest celem na mistrzostwa świata

2022-03-30, 14:00

MŚ Katar 2022: mamy drużynę i wynik. Mecz otwarcia, o wszystko i o honor nie jest celem na mistrzostwa świata
Polska pokonała 2:0 Szwecję i awansowała na mistrzostwa świata Katar 2022. Trenerowi Michniewiczowi pozostało niespełna osiem miesięcy na poprawę gry drużyny, która musi walczyć przynajmniej o wyjście z grupy. . Foto: PAP/Łukasz Gągulski

Starcie Polska - Szwecja było meczem o wszystko – nie tylko o awans na mistrzostwa świata Katar 2022, ale też o najbliższą przyszłość polskiego futbolu i pokolenia piłkarzy, którego symbolami są Kamil Glik czy Grzegorz Krychowiak. Polacy pokonując 2:0 Szwecję na Stadionie Śląskim zdali egzamin dojrzałości. Teraz czas na wyciągnięcie wniosków, tak, aby jak najszybciej zgadzały się już nie tylko wyniki, ale też styl gry drużyny Czesława Michniewicza.

  • Polska pokonała Szwecję 2:0 w meczu barażowym i zagra na mistrzostwach świata Katar 2022
  • To ósmy awans naszej reprezentacji na wielką piłkarską imprezę w XXI wieku
  • Robert Lewandowski to lider, który nie "gwiazdorzy" i nie zawodzi
  • Trener Michniewicz ma już trzon drużyny na katarski mundial
  • Jesienią musimy powalczyć przynajmniej o wyjście z grupy, aby potwierdzić przynależność do światowej czołówki

Reprezentacja Polski wygrała na Stadionie Śląskim ze Szwecją 2:0 i awansowała do finałów piłkarskich mistrzostw świata w Katarze. Bramki dla naszego zespołu zdobyli Robert Lewandowski i Piotr Zieliński. 

Reprezentację można tylko chwalić?

Wygrana ze Skandynawami to najcenniejszy wynik polskiej kadry od czasu pamiętnego 2:0 z Niemcami. Czyli od prawie ośmiu lat. Jej wartość przebija nawet rezultaty osiągane na EURO 2016 – tam bowiem w każdym meczu prezentowaliśmy się dobrze i żaden z osobna nie zmienia ogólnego pozytywnego wrażenia, jakie pozostawiła po sobie ekipa Adama Nawałki.

Po takim spotkaniu, a przede wszystkim sukcesie, jakim jest awans na mistrzostwa świata Katar 2022, można niemal tylko chwalić naszą reprezentację. Zasłużyła na to, więc nie będziemy się wyłamywać z tego schematu. Im szybciej jednak uda nam się zidentyfikować mankamenty tej drużyny, tym łatwiej będzie je zniwelować do turnieju, który rozpocznie się na Półwyspie Arabskim już za niecałe osiem miesięcy.

Zapraszamy zatem na wnioski z wtorkowego triumfu nad Szwedami.

Szczęsny jest numerem „1”

Mieliśmy głównie chwalić i od tego zaczniemy. Nie od dziś wiadomo, że polska kadra Robertem Lewandowskim stoi. Na papierze to Szwedzi z Ibrahimoviciem, Kulusevskim, Lindelofem czy Elangą personalnie prezentowali się lepiej. Biało-Czerwoni byli jednak monolitem, prawdziwą drużyną, w której nie zabrakło też bardzo dobrych indywidualnych występów. Trochę, ale tylko trochę, naciągając można nawet stwierdzić, że kilku naszych otarło się o wybitność.

Wojciech Szczęsny rozegrał na Stadionie Śląskim najlepszy mecz w reprezentacji od lat. Bodaj od wspomnianego spotkania z Niemcami. Utrzymał nas w grze w momentach naporu rywali, a przez cały czas biła od niego ogromna pewność siebie i koncentracja. Nie da się ukryć, że bramkarz Juventusu był jednym z tych, których – nie bez przyczyny – krytykowano po ostatnich występach w kadrze. Udowodnił jednak, że wciąż pozostaje numerem „1”, a do tego specjalistą klasy światowej.

Szczęsny jest golkiperem, który potrafi dać coś ekstra, umie wygrywać trudne mecze. Ciężko spekulować jak przebiegałoby wczorajsze spotkanie, gdyby nie jego udane interwencje jeszcze przy stanie 0:0, czy obrona strzału Forsberga przy jednobramkowym prowadzeniu. Jeśli nie wydarzy się żaden kataklizm to od Wojtka trener Michniewicz zacznie ustalanie składu na pierwszy mecz jesiennego mundialu. A to już o jedną niewiadomą mniej.

Glik i Krychowiak – ojcowie awansu na MŚ Katar 2022

Kontynuując wątki personalne – na ogromne wyróżnienie zasłużył też Kamil Glik. To obrońca w starym stylu – bez dobrego wyprowadzenia piłki, za to świetny w odbiorze i w obrębie własnego pola karnego. Panie Kamilu – plany zakończenia przygody z kadrą, o ile takie były, prosimy odłożyć na bliżej nieokreśloną przyszłość.

Przełamał się także Grzegorz Krychowiak – zawodnik, którego krytykowanie było ostatnio w modzie. Jego zmiana w przerwie okazała się kluczowa dla losów meczu, a zatem też awansu. I nie chodzi tylko o rzut karny, który sprytnie wywalczył. Zaliczał udane odbiory, był bliski zanotowania asysty w końcówce spotkania. Polacy to mistrzowie selekcji, ale tylko tej negatywnej. Wielu postawiło już na Krychowiaku krzyżyk, ale czy ktoś potrafiłby wskazać lepszego na tę pozycję? Pomocnik AEK-u Ateny to wciąż numer „1” w środku pola drużyny Michniewicza.

Wahadła wreszcie obsadzone

Z dobrej strony pokazał się także Matty Cash, który najwyraźniej rozkręca się z każdym meczem w nowych barwach. To wahadłowy z ciągiem na bramkę i dobrym dośrodkowaniem nie tylko spod końcowej linii. Czyli piłkarz, jakiego potrzebowaliśmy. Co warte podkreślenia – przeniesiony na lewą stronę po naturalizacji Casha Bereszyński również nie zatracił swoich atutów. A zatem pozycje bocznych obrońców wydają się być na dzisiaj obsadzone, a to nie tylko nowość w naszej reprezentacji, ale też o kolejne dwie niewiadome mniej.

Na wyróżnienie zasługuje też Sebastian Szymański. Największe wątpliwości odnośnie jego osoby dotyczą dziś…przynależności klubowej. Piłkarz Dynama Moskwa postawą na boisku z pewnością nie daje powodów do braku wiary w swoją przydatność kadrze. Jest szybki, przebojowy, chętnie wchodzi w dryblingi, odnajduje się tak w ataku pozycyjnym, jak i w kontrze. To zawodnik, który nie ma odpowiednika w naszej reprezentacji, a więc na dzisiaj – niezbędny.

Robert Lewandowski – lider, który nie „gwiazdorzy”

Osobne słowa – jak zawsze – należą się kapitanowi. Robert Lewandowski to od przynajmniej dwóch lat najlepszy piłkarz świata. Bez względu na to, jakie zdanie mają na ten temat elektorzy Złotej Piłki. „Lewy” jest ojcem nie tylko wtorkowego zwycięstwa, ale też całego awansu na mistrzostwa świata Katar 2022.

Pomijając ogromną klasę sportową, ta jest bowiem oczywista, Robert nie zdradza oznak „gwiazdorzenia”, czy grania pod siebie. Pełne 90 minut pracuje dla drużyny, kiedy trzeba także w defensywie. W przeciwieństwie do choćby Zlatana Ibrahimovicia nie ma przerośniętego ego, nie uważa, że sam zrobi wszystko lepiej od kolegów z drużyny. To szczęście, że mamy dziś takiego piłkarza.

Awans na katarski mundial ma dla Lewandowskiego wyjątkowy smak. W jego trakcie będzie sobie liczył już 34 lata, a zatem to mogą – ale nie muszą – być jego ostatnie mistrzostwa świata. Wszak wspomniany Zlatam jest obecnie starszy niż Robert będzie za cztery lata, a o zakończeniu kariery reprezentacyjnej jeszcze nie myśli, nawet mimo porażki z Polską.

Dla napastnika Bayernu mistrzostwa świata Katar 2022 powinny się okazać koronnym argumentem w walce o Złota Piłkę France Football, czyli trofeum, na które zasłużył już dawno. Jego brak w najważniejszej imprezie roku mógłby kolejny raz dać elektorom francuskiej gazety argumenty, by pominąć Polaka w kontekście pierwszego miejsca.

Michniewicz – pamiętliwy trener z wynikami

Zwycięstwo i awans to ogromny sukces Czesława Michniewicza. Kolejny w jego bogatym trenerskim CV – po wywalczeniu promocji na EURO z kadrą młodzieżową, czy do fazy grupowej Ligi Europy z Legią. Zdecydowanie nie jest to więc, jak mawiał Kazimierz Górski „dobry trener, tylko wyników nie ma”.

Z Michniewiczem jest wręcz przeciwnie – dobry trener i do tego z wynikami. Potrafił w krótkim czasie przygotować drużynę na mecz o wszystko, w jego trakcie reagował na boiskowe wydarzenia – jak choćby zdejmując w przerwie Jacka Góralskiego, czym zapewne uprzedził włoskiego arbitra, który już wcześniej powinien pokazać mu czerwoną kartkę.

Sukces, nawet największy, nie może przysłonić niejasnej przeszłości trenera, któremu – żeby nie było żadnych wątpliwości – życzymy jak najlepiej. Wątpliwości budzi jedynie jego postawa. Po zaledwie jednym zwycięstwie już na konferencji prasowej wziął się za rozliczanie dziennikarzy, którzy mieli odwagę przypomnieć mu niesławne związki z „Fryzjerem”. Następnie zadzwonił do „Kanału Sportowego” gdzie w programie na żywo z imienia i nazwiska wymieniał dziennikarzy, którzy mu „podpadli” – między innymi Jacka Kurowskiego z TVP.

Żaden sukces, nawet mistrzostwo świata, nie może dać trenerowi Michniewiczowi monopolu na prawdę i przyzwolenia na dzielenie ludzi na lepszych i gorszych – w zależności od tego czy o jego przeszłości milczą, czy o niej wspominają.

Więcej niż zalążek drużyny

Skoro już jesteśmy przy minusach. Mimo zdobytej bramki w roli lidera kadry znów nie odnalazł się Piotr Zieliński. Przez większość czasu był niewidoczny, nie angażował się też w grę w obronie. Arcyważny gol uratował jego bezbarwny występ.

Nadal jest to jednak materiał na lidera środka pola, zawodnik o ogromnym, ale wciąż niewykorzystanym, potencjale. Dołączając go do grona wcześniej wymienionych „pewniaków” – Szczęsnego, Glika, Krychowiaka, Casha, Szymańskiego, Lewandowskiego, a także choćby Bednarka czy nieobecnego Milika – mamy już nawet coś więcej niż zalążek drużyny na mistrzostwa świata w Katarze.

Nie zapominając o tym, że selekcja się jeszcze nie skończyła, tak duża grupa zawodników, którzy umieją już dziś wejść na reprezentacyjny poziom musi cieszyć i dawać nadzieję w kontekście walki o wyjście z grupy na mundialu.

Jedno wyjście z grupy na siedem, w Katarze musi być lepiej

Reprezentacja wygrała arcyważny mecz z naprawdę trudnym przeciwnikiem, z którym ostatnio nie szło jej dobrze. Pokazała charakter, a ten jeszcze bardziej ukształtowało bezcenne zwycięstwo. Nie pokazała niestety kolejny raz stylu, kilku akcji powtarzalnych według jednego schematu. Dopóki jednak są wyniki, brak stylu, do którego od lat zdążyliśmy się już przyzwyczaić, martwi jakby mniej.

Powinniśmy go jednak poszukać przez te osiem miesięcy, jakie pozostało do mistrzostw świata Katar 2022. Tam naszym celem musi być przynajmniej wyjście z grupy. Po fatalnych latach 90-tych XX wieku, w których ani raz nie zagraliśmy w EURO ani na mundialu polska piłka małymi kroczkami podnosi się z marazmu. Warte podkreślenia jest, że na 11 wielkich turniejów w obecnym stuleciu zakwalifikowaliśmy się aż do ośmiu – cztery razy do mistrzostw świata i tyle samo do mistrzostw Europy. Zabrakło nas tylko na EURO 2004 i mistrzostwach świata 2010 i 2014. To bez wątpienia dowód na przynależność Polaków do szerokiej światowej czołówki.

Druga strona medalu jest taka, że na siedem wielkich imprez, w których w XXI wieku zagraliśmy, tylko raz – na EURO 2016 – wyszliśmy z grupy. Kolejnym krokiem musi być więc rozgrywanie na turniejach większej ilości spotkań niż tylko trzy – otwarcia, o wszystko i o honor. Zadbanie o to jest celem, jaki na najbliższe miesiące ma przed sobą trener Michniewicz i jego sztab. My życzymy powodzenia, bo oglądanie wielkich zwycięstw reprezentacji, takich jak wczorajsze ze Szwedami, jest ogromną radością dla polskich kibiców.

 

 Czytaj także:


MK

Polecane

Wróć do strony głównej