ME w futsalu: Brazylijczycy w rolach głównych. Ukraina zagra z Rosją w półfinale

2022-02-04, 10:13

ME w futsalu: Brazylijczycy w rolach głównych. Ukraina zagra z Rosją w półfinale
Awans do półfinału futsalowego EURO jest największym sukcesem w historii tej dyscypliny na Ukrainie. Teraz czeka ich pełne podtekstów starcie z Rosjanami. . Foto: screen/Facebook - UEFA Futsal

Futsalowe EURO wkroczyło w decydującą fazę. Prym wiodą…Brazylijczycy, zaś Polacy, zgodnie z tradycją, rozegrali trzy mecze. W półfinałach dojdzie do wielkich szlagierów, a Rosja z Ukrainą zmierzą się o coś więcej niż awans do finału.

  • Rozgrywane w Holandii EURO w futsalu wkroczyło w fazę półfinałów
  • W składach wielu europejskich drużyn grają Brazylijczycy, którzy nie mieszczą się w swoim narodowym zespole
  • Polacy udział w turnieju zakończyli po trzech meczach grupowych
  • W walce o finał zmierzą się Hiszpania z Portugalią i Rosja z Ukrainą

Mniej popularna piłka nożna

Futsal to wciąż mało popularna w Polsce odmiana piłki nożnej. Wynika to prawdopodobnie z braku długoletnich tradycji oraz sukcesów, bo w kraju tak zakochanym w futbolu jak nasz jego halowa odmiana ma ogromny potencjał na bycie czymś więcej niż oglądaną raz na kilka lat ciekawostką.

W „halówkę” grają pięcioosobowe zespoły, mecze trwają 2x20 minut, a po wyjściu piłki poza boisko gra wznawiana jest z autu nogą. Dodatkowo istotną rolę odgrywają faule, a właściwie ich unikanie. Po piątym przewinieniu w połowie każde następne karane jest przedłużonym rzutem karnym. Taki stały fragment gry, podobnie jak wszystkie inne, łącznie ze wspomnianymi autami, stanowią bardzo istotny element rozgrywki. Pada po nich zdecydowanie więcej goli niż w jedenastoosobowej piłce nożnej. Jeśli dodamy do tego „hokejowe” zmiany, mamy już przegląd największych różnic między futsalem a jego większym bratem.

Dla Polaków za wcześnie?

Podobieństw jest znacznie więcej – od tego, że w obu wersjach brylują Brazylijczycy, po brak sukcesów Polaków podczas finałów EURO. Obecne wkroczyły właśnie w fazę półfinałową, ale Biało-Czerwoni zakończyli już swój udział w rozgrywanym w Holandii turnieju.

Dużym sukcesem był jednak już sam awans, który został zapewniony dzięki wygranej 8:5 nad Czechami. Po nim nastąpiła faza grupowa, która w dużej mierze toczyła się wg dobrze znanego nam schematu z otwartych boisk – mecz otwarcia, mecz o wszystko, mecz o honor. Na start przegraliśmy 1:3 z Chorwatami, remis ze Słowacją tylko odrobinę przedłużył nasze nadzieje, bo w ostatnim meczu przeciwnikiem był bodaj główny faworyt do złota – reprezentacja Rosji. Mimo ambitnej postawy przegraliśmy 1:5 i zakończyliśmy fazę grupową na ostatnim miejscu, z dorobkiem jednego punktu.

Choć przy odrobinie szczęścia, zwłaszcza w spotkaniu z Chorwacją, mogliśmy pokusić się nawet o wyjście z grupy, to osiągnięty rezultat wydaje się być na miarę naszych obecnych możliwości. W finałach EURO graliśmy po raz trzeci i do tej pory nie udało nam się wygrać ani jednego meczu. Polacy zaprezentowali się jednak godnie, nie odstając wyraźnie od kontynentalnej czołówki. W tej chwili najważniejsze byśmy regularnie kwalifikowali się do największych imprez, na bycie ich rewelacją jest chyba jeszcze za wcześnie.

Ukraińcy własnymi siłami do półfinału

Na miano rewelacji trwającego EURO zasłużyły za to dwie inne, atakujące z drugiego szeregu, drużyny. Debiutująca na tym poziomie Finlandia w grupie sensacyjnie wyprzedziła Włochów, a w ćwierćfinale napędziła strachu drugiemu – obok Rosji – z wielkich faworytów – Portugalii.

Jeszcze dalej zaszła Ukraina i to wcale nie musi być koniec sukcesów naszych wschodnich sąsiadów. Jako jedyni w całym turnieju wyszli z grupy mając zaledwie 3 pkt. Jedna wygrana i dwie porażki – taki bilans rzadko daje promocję. Ukraińcom pomogły jednak rezultaty spotkań między ich rywalami i bardzo wysoka (6:1) wygrana z Serbią. Serbowie zaś grając „o pietruszkę” postawili się gospodarzom wyciągając wynik z 0:2 na 3:2, co w konsekwencji dało awans Ukraińcom właśnie.

Nie byli oni jednak faworytami starcia ¼ finału z Kazachstanem. Mimo tego w pewnym momencie prowadzili już 3:0. Po niesamowitej końcówce, w której cztery gole padły w ciągu trzech minut, Ukraina wygrała ostatecznie 5:3. Sukces tym większy, że odniesiony jedynie dzięki rodzimym graczom, bez naturalizowanych Brazylijczyków.

Brazylijczycy podbijają EURO

Brazylia w futsalu pełni bowiem rolę Chin z tenisa stołowego. Kapitalne indywidualne wyszkolenie techniczne, które w tym sporcie pełni największą rolę, jest domeną piłkarzy z Ameryki Południowej. Do kadry załapać się jednak może tylko kilkunastu wirtuozów, pozostali szukają więc szczęścia w nowych ojczyznach. Z ich usług podczas trwającego EURO korzystały, lub nadal korzystają m.in. Gruzja, Azerbejdżan, Rosja czy Portugalia. Zaś w zespole Kazachstanu zdarzało się, że na parkiecie przebywali, poza bramkarzem, sami Brazylijczycy.

Przez lata za najlepszego futsalistę świata uważany był grający dla Portugalii Ricardinho. Teraz jego rolę przejmuje inny naturalizowany Brazylijczyk – Robinho, reprezentujący Rosję. Oczywiście zbieżność przydomków z byłym piłkarzem Realu, ostatnio skazanym na 9 lat więzienia, jest przypadkowa.

Robinho, Paulinho i Nando to piłkarze z Kraju Kawy obecnie występujący w barwach „Sbornej”. Rosjanom należy jednak oddać, że przed naturalizacją każdy z tej trójki spędził wiele lat w miejscowej lidze, nie są to więc zagraniczne „transfery last minute”. Oprócz tego trzon rosyjskiej kadry stanowią znakomici zawodnicy krajowej produkcji. Artem Antoshkin i Ivan Chiskhala, którzy dali się też we znaki Biało-Czerwonym, mając po pięć goli są czołowymi strzelcami turnieju. Przed nimi tylko Kazach Birzhan Orazov, ale on dorobku już nie poprawi.

Tylko bez krwi na parkiecie…

W półfinałach dojdzie do dwóch absolutnie hitowych pojedynków. Siedmiokrotny (na 11 rozegranych czempionatów) mistrz – Hiszpania – zmierzy się z obrońcą tytułu – Portugalią. Pod względem sportowym trudno o lepsze zestawienie. Rundę wcześniej Hiszpanie nie mieli problemu z naszymi grupowymi rywalami – Słowacją, odprawiając ich 5:1. Portugalia zaś z trudem pokonała 3:2 rewelacyjną Finlandię. Styl w jakim oba zespoły dobrnęły do decydującej czwórki każe upatrywać faworytów raczej w „La Furia Roja”, która np. aż 8:0 rozgromiła mocną Gruzję.

W drugim, a chronologicznie pierwszym, półfinale zapowiadają się jeszcze większe emocje. Zważywszy na sytuację polityczną i możliwy wybuch wojny rosyjsko-ukraińskiej mecze między tymi dwiema reprezentacjami trudno traktować w kategoriach wyłącznie sportowych. Na parkiecie hali w Amsterdamie, choć sport powinien być od tego wolny, gra toczyć będzie się o znacznie więcej niż awans do finału futsalowego EURO.

Choć pozasportowych emocji życzylibyśmy sobie jak najmniej, to trudno spodziewać się meczu przyjaźni. Bardziej zapalonym kibicom przypomina się od razu „Krew w wodzie” – spotkanie piłki wodnej podczas igrzysk w Melbourne w 1956 roku. Węgrzy mierzyli się w nim z ZSRR, a wszystko miało miejsce niedługo po rosyjskiej interwencji w kraju ze stolicą w Budapeszcie. W trakcie zawodów kilkukrotnie dochodziło do rękoczynów, a po jednym z takich incydentów sędzia zakończył mecz na kilka minut przed upływem regulaminowego czasu.

To tylko przykład sprzed 66 lat, ale pokazuje jakie emocje towarzyszą starciom, które w tle mają polityczne napięcia i możliwy wybuch konfliktu zbrojnego między oboma nacjami. Miejmy nadzieję, że wieczorem w Holandii górą będzie jednak sport. W tym aspekcie faworytami są idący dotychczas jak burza Rosjanie. Być może też obyczaje złagodzi trójka Brazylijczyków w ich barwach. Ukraińcy przegrali dwukrotnie już w fazie grupowej i ich awans do finały byłby chyba największą sensacją w historii halowego EURO.

 

Mecze półfinałowe mistrzostw Europy w futsalu:

Piątek, 4.02.2022, Amsterdam:

17:00 Ukraina – Rosja

20:00 Portugalia Hiszpania

 

Czytaj także:

MK

Polecane

Wróć do strony głównej