KSW 64: „Bombardier” dostanie drugą szansę. Pudzianowski „ubije kotleta”?

2021-10-23, 10:39

KSW 64: „Bombardier” dostanie drugą szansę. Pudzianowski „ubije kotleta”?
Mariusz Pudzianowski i Serigne Ousmane Dia . Foto: screen- facebook/KSW

Już w sobotę w Łodzi gala KSW 64. Największa polska federacja kolejny raz stara się w karcie walk łączyć starcia o dużym potencjale medialnym z tymi typowo sportowymi. W klatce po wielu zawirowaniach spotkają się wreszcie „Pudzian” i „Senegalski Bombardier”.

Drugie podejście

 Do walki Mariusza Pudzianowskiego z Serigne Ousmane Dia miało pierwotnie dojść na KSW 59 w marcu bieżącego roku. Senegalski zapaśnik dostał jednak nagłego zapalenia wyrostka robaczkowego już po oficjalnym ważeniu.

Powiązany Artykuł

pudzianowski 1200 f.jpg
KSW 59: Pudzianowski zwija żagle? Dobór ostatnich rywali sugeruje, że aspiracje to już przeszłość

Włodarze federacji – Martin Lewandowski i Maciej Kawulski podjęli się szybkiego poszukiwania zastępcy, aby uratować main event swojej gali. Udało im się tylko połowicznie. Śmiałek gotowy stawić czoła „Pudzianowi” znalazł się na kilka godzin przed walką, ale poziom sportowy Nikoli Milanovicia, a także samego pojedynku nikogo nie zachwycił.

Sparingpartner Marcina Gortata wytrzymał nieco ponad minutę, a nie zabrakło też kontrowersji, bowiem tuż przed kończącą akcją Pudzianowski w niedozwolony sposób przytrzymał się klatki. Na właścicieli federacji spadły gromy ze strony fanów, którzy poczuli się oszukani.

Nie jest żadną tajemnicą, że dużą część widowni polskiego giganta stanowią ludzie, którzy MMA oglądają głównie przy okazji starć „Pudziana” czy Mahmeda Khalidova, będących w Polsce ikonami tego sportu. Oni wydali pieniądze na dostęp w systemie pay-per-view głównie z uwagi na obecność w karcie najsilniejszego człowieka na świecie. Dlatego jego walka musiała się odbyć, nawet jeśli przeciwnik pochodził „z łapanki”.

Ponowne zestawienie Pudzianowskiego z „Bombardierem” z Senegalu stało się w tej sytuacji punktem honoru dla Kawulskiego i Lewandowskiego.

Sukces już przed walką

Zwłaszcza, że pojedynek wzbudził ogromne zainteresowanie nie tylko w świecie polskiego MMA. Jak mówi Maciej Kawulski – piszą o tym największe branżowe portale i m.in. najsłynniejszy dziennikarz w branży mieszanych sztuk walki – Ariel Helwani.

Nic dziwnego – „Pudzian” to marka rozpoznawalna wszędzie – pięciokrotny mistrz świata strongmanów z całkiem dużym już bagażem doświadczenia w MMA. Również Serigne Osumane Dia w swoim kraju jest postacią bardzo znaną. To dwukrotny mistrz świata w bardzo popularnej w Senegalu odmianie zapasów – laamb.

Tzw. „hype” na walkę wzrósł jeszcze bardziej po jej pierwotnym odwołaniu. Wokół niej wydarzyło się już bardzo dużo, a przecież jeszcze się nie odbyła. Od strony promocyjnej, niezależnie od przebiegu starcia, KSW już odniosło duży sukces.

Trzy odwołane walki i dwie minuty doświadczenia

Druga strona medalu to oczywiście wartość czysto sportowa. „Senegalski Bombardier” jest bardzo popularny w swoim kraju, ale – z ręką na sercu – kto w Polsce słyszał o nim, lub chociaż o istnieniu odmiany zapasów, którą reprezentuje, zanim zestawiono go z Pudzianem? Z pewnością znajdą się tacy, ale raczej wśród fanatyków sportów walki, niż wspomnianych widzów oglądających MMA „od Pudziana do Mahmeda”.

Serigne Osumane Dia ma 45 lat, a w dorobku dwie profesjonalne starcia. Oba bardzo szybko wygrane – razem zajęły mu niewiele ponad 2 minuty. To całe doświadczenie, jakie wniesie do klatki naprzeciw Pudzianowskiego, dla którego będzie to 24. oficjalna walka.

Od odwołanego pojedynku w marcu „Pudzilla” stoczył ciężki i wartościowy pod względem sportowym bój z Łukaszem Jurkowskim. Jego senegalski rywal oczywiście nie walczył, co można uzasadnić operacją wyrostka robaczkowego. Jednak już na maj, a potem na wrzesień planowano zestawienie go z legendą K-1 – Jeromem Le Bannerem. Francuz w KSW znany jest z dwukrotnego odwoływania starć z Marcinem Różalskim, zatem nie może dziwić, że również walki z „Bombardierem” dwukrotnie nie doszły do skutku.

Charakterystyczny w odniesieniu do starcia „Pudziana” z „Senegalskim Bombardierem” jest też sposób jego promocji – oparty głównie na pseudonimach, a nie personaliach zawodników. To one umieszczane są na plakatach i innych materiałach promocyjnych. Z tej perspektywy co-main event nadchodzącej gali KSW 64 bardziej przypomina amerykański wrestling, niż zawodowe MMA.

Bez „złej krwi”

Tylko, że tak naprawdę…to bardzo dobrze. Polskie MMA potrzebuje kopa, dokładnie takiego jaki od lat daje mu „Pudzian” i jego kolejne walki. Bob Sapp, James Thompson, Erik „Butterbean” Esch – pojedynki z nimi i towarzyszące im okoliczności sprawiały, że o KSW stawało się głośno nie tylko nad Wisłą. Najsilniejszy człowiek świata świetnie pasuje do roli lokomotywy ciągnącej swoją organizację.

Zwłaszcza, że sportowo również bardzo się rozwinął, o czym najlepiej świadczy ostatnia wygrana z „Jurasem”. Między oboma panami nie było wówczas „złej krwi”, co potwierdzają niedawne wspólne treningi. Również pod okiem Łukasza Jurkowskiego odbył się pierwszy „stare-down” Pudzianowskiego i „Bombardiera”.

Rywale spotkali się bowiem w programie „Koloseum” prowadzonym przez legendę KSW. W kontekście odwołania pierwszej walki postawa Senegalczyka może tym razem napawać optymizmem. Do Polski przyjechał wcześniej, jest aktywny w mediach, odwiedził „Pudziana” na sali treningowej.

Mimo marcowego zamieszania między przeciwnikami nie ma wrogości. Polak otwarcie mówił, że „to jest sport, zdrowie jest najważniejsze, a takie sytuacje się zdarzają”.

Przyłożyć albo położyć

Wyjątkową sytuacją będzie za to ogromna różnica wagi na korzyść rywala Mariusza. Na piątkowym ważeniu wskaźnik Pudzianowskiego zatrzymał się na 117.8 kg, a Senegalczyka na 148.1 kg. To aż 30 kilo różnicy, choć od razu trzeba zaznaczyć, że nie jest to największa dysproporcja, z jaką mierzył się w swojej karierze „Dominator”. Dla wspomnianego „Butterbeana” na dwustukilogramowej wadze zabrakło skali.

- Nie podpisałem kontraktu na jedną walkę. Pudzianowski to dopiero początek – mówi „Bombardier” i zapowiada wygraną.

Taka postawa może cieszyć, nie oszukujmy się jednak – wspomniany „początek” Senegalczyka byłby jednocześnie końcem dla „Pudziana”, przynajmniej z punktu widzenia sportowego. Porażka z niedoświadczonym w MMA 45-latkiem, w dodatku będącym po niedawnej operacji wyrostka robaczkowego to coś, co na dziś trudno sobie wyobrazić.

Receptę na pojedynek „Dominator” już znalazł:

- Umiem przyłożyć tak żeby położyć rywala na plecach. A potem trzeba ubić kotleta – w swoim stylu opisuje taktykę Pudzianowski.

Prawdopodobnie takiego przebiegu starcia należy się spodziewać – Polak, który jest zdecydowanym faworytem, najpierw poszuka skończenia w stójce, a jeśli to się nie uda spróbuje sprowadzić przeciwnika do parteru i tam dopełnić dzieła ciosami z góry. 

Wszystkie drogi prowadzą do KSW?

Medialne zainteresowanie i związane z tym wpływy są świetną informacją nie tylko dla Pudzianowskiego. Od lat na tej popularności zyskują też inni zawodnicy KSW, którym włodarze federacji są w stanie płacić więcej, a także ściągać lepszych przeciwników.

Powiązany Artykuł

Ousmane Dia 1200 f.jpg
KSW 59: niedoszły rywal Mariusza Pudzianowskiego wydał oświadczenie. Jest gotów walczyć w innym terminie

Do największej polskiej organizacji przechodzą kolejni mistrzowie z krajowej konkurencji. Marian Ziółkowski, Andrzej Grzebyk, a ostatnio Daniel Rutkowski. „Rutek” zadebiutuje w sobotę w nowych barwach, a jego rywalem będzie dobrze znany już nad Wisłą Chorwat Filip Pejić.

KSW próbuje też wpisać się w modny ostatnio trend opisywania typowo „ludzkich” historii uczestników walk. I tak Robert Ruchała i Patryk Kaczmarczyk, to zawodnicy, którzy wychowali się na walkach organizacji, którą teraz mają zaszczyt reprezentować. W innym pojedynku była dziennikarka Polsatu – Karolina Owczarz – zamierzy się z Sylwią Juśkiewicz, która kilka dni temu odwiedziła Osrodek Socjoterapii w Łodzi, w którym spędziła dzieciństwo.

Zdecydowanie na plus szefom federacji należy zapisać też zmianę priorytetów odnośnie wyznaczania walk wieczoru. Szumnie zapowiadane starcie „Pudziana” z „Bombardierem” nie będzie main eventem gali KSW 64. W tej roli zastąpi je pojedynek o pas kategorii koguciej między mistrzem – Sebastianem Przybyszem, a pretendentem z Brazylii – Bruno Santosem, dla którego to już trzeci występ w barwach polskiego giganta sceny MMA.

Dodatkową atrakcją sobotniego wydarzenia będzie spotkanie oko w oko Mahmeda Khalidova z Roberto Soldiciem. Ujawnione zostaną też szczegóły ich pojedynku, który uświetni jedną z najbliższych gal.

 

MK

Polecane

Wróć do strony głównej