Ekstraklasa: teoria kolorowych wszechświatów. Między słowami Bogdana Zająca [KOMENTARZ]

2021-03-13, 13:26

Ekstraklasa: teoria kolorowych wszechświatów. Między słowami Bogdana Zająca [KOMENTARZ]
Zawodnik Jagiellonii Białystok Bartosz Kwiecień (P) i Alexander Gorgon (L) z Pogoni Szczecin podczas meczu 21. kolejki piłkarskiej Ekstraklasy.Foto: PAP/Artur Reszko

Nie dorabiajmy ideologii - jak lubi powtarzać trener Bogdan Zając - Jagiellonia pogrąża się w kryzysie, a kibice z Białegostoku cieszą się, że z ligi spada tylko jeden zespół. Mimo to, szkoleniowiec widzi pozytywy i znajduje kolejne usprawiedliwienia porażek zespołu.

Poniższy komentarz jest epilogiem opublikowanego we wtorek tekstu o problemach Jagiellonii Białystok i Bogdana Zająca. Narracja, której kurczowo trzyma się trener, po raz kolejny została przekazana na konferencji prasowej. W celu jak najpełniejszego zobrazowania sytuacji, niżej podpisany prezentuje poniżej całość wypowiedzi szkoleniowca, cytowanych przez oficjalną stronę klubową. 

Kolorowy świat

Gdy w ostatnich sześciu spotkaniach klub notuje bilans bramkowy 2:9, przegrywa cztery spotkania i remisuje dwa, ciężko o optymizm. Trener Zając, mimo przegranej u siebie z drużyną, która zdobyła 1 punkt w ostatnich 4 meczach, potrafił jednak zauważyć nadzieję na przyszłość.

Powiązany Artykuł

pogoń 1200 (3).jpg
Ekstraklasa: Pogoń przerywa złą passę. "Portowcy" skromnie zwyciężyli Jagiellonię

W końcu było kolorowo. I o to mi chodzi, żeby było kolorowo. Dzisiaj pokazaliśmy, że będziemy się jeszcze bić. Wszystko przed nami. Idziemy do przodu - powiedział w pomeczowej rozmowie telewizyjnej.

Nie był to komentarz po ligowym meczu boksu amatorskiego, jak mogłoby się wydawać. Trener zespołu Ekstraklasy, który grał z zespołem przegrywającym ostatnie 3 z 4 meczów i zakończył spotkanie w dziewiątkę mówi, że "będą się jeszcze bić". Dwie czerwone kartki w meczu piłki nożnej u siebie, z ekipą po trzech kolejnych porażkach oznacza, że "będą się bić" i "o to chodzi, żeby było kolorowo". Potem nadeszły odpowiedzi podczas konferencji.

Pechowa porażka?

- Dzisiaj były pozytywy. Widać było zespół, który wyszedł na boisko, żeby bić się i walczyć o punkty. Był to bardzo stykowy mecz. Przeciwnik był bardzo skuteczny, zdobył bramkę po jednej z nielicznych sytuacji. My również mieliśmy swoje sytuacje. Świetną, stuprocentową okazję miał Martin Pospisil. Szkoda rzutu wolnego. Była to korzystna pozycja do dobrego uderzenia, podczas treningów Jakov często wykorzystuje takie rzuty wolne. Ponadto ostatnia akcja Pawła Olszewskiego, który "wjechał" w pole karne Pogoni, ale zabrakło ostatniego dogrania. W pierwszej połowie była też dobra akcja ze skrzydła, niestety brakowało tam precyzji. W pewnych fragmentach brakuje jakości. Zawodnicy ciężko pracują, żeby tą jakość polepszać. Wierzę, że z każdym dniem i tygodniem będzie to szło do przodu. Pogoń wygrała dzięki swojej szansie po bardzo stykowym meczu. Byli bardzo skuteczni, wykorzystali naszą niefrasobliwość, moment zawahania - to odpowiedź na pierwsze pytanie.

Czytelnik, który nie obejrzał meczu i wyrabia sobie opinię po tej wypowiedzi, może się lekko zdziwić, gdy trafi na retransmisję. Pogoń miała sytuację sam na sam, raz po "główce" z rzutu rożnego interwencję kolejki zaliczył Dziekoński, wreszcie w końcówce "Portowcy" rozprowadzili akcję i zdobyli drugą bramkę, anulowaną przez VAR. To, zdaniem trenera "nieliczne sytuacje". Co innego wymienione przez niego później - gdy Pospisil zupełnym przypadkiem dostał piłkę na skraju pola karnego, wykorzystując kiks obrońcy szczecinian, Puljić wykonywał rzut wolny (nie, nie rzut karny, rzut wolny!), a boczny obrońca wbiegł z piłką w pole karne i zupełnie nie miał co z nią zrobić przez dobrze ustawionych przeciwników.

Więc wyjście sam na sam Zahovicia to "nieliczna" okazja, ale już uderzenie ze skraju pola karnego Martina Pospisila, w dodatku dużo słabszą, lewą nogą warte jest oddzielnego wspomnienia. O szansie w ostatniej akcji meczu z rzutem wolnym ciężko powiedzieć więcej, niż to, że o ile nie ustawia piłki Lionel Messi czy Juninho Pernambucano, to wcale nie jest świetna okazja bramkowa, a raczej szansa porównywalna z rzutem rożnym. Całość wypowiedzi jest kolejną próbą skrajnej fragmentaryzacji porażki - wybierania tego, "co by było, gdyby" po trzecim kolejnym przegranym meczu bez strzelonej bramki.

Rywal jest najważniejszy

Bardzo agresywna gra na rywala, o którym wiemy, że dużo biega. Musieliśmy bardzo ciężko pracować, żeby zniwelować przewagę przeciwnika. Pod tym względem prezentowaliśmy się na dobrym poziomie. Nie pozwoliliśmy rywalowi na płynną grę, byliśmy bardzo agresywni, doskakiwaliśmy do rywala. Gra pressingiem była, w wielu fragmentach, na dobrym poziomie - to już odpowiedź na meczowy plan.

Takie było założenie na ten mecz. Martin miał schodzić do środka, robić przewagę w tej strefie, żeby neutralizować przeciwników, stwarzać przewagę w środku pola oraz otwierać korytarz dla Pawła Olszewskiego, który bardzo dobrze wykonywał założenia i wiele akcji skrzydłem zostało przeprowadzonych. Brakowało może nieco jakości w dograniu i finalizacji. Paweł dobrze radził sobie też w obronie, przeciwnik "nie wjeżdżał" tamtą stroną - w ten sposób zaś trener wytłumaczył wystawienie na prawej stronie pomocy Martina Pospisila, zamiast siedzących na ławce skrzydłowych. 

Kwestia taktyki pozostaje ocenna, warto jednak zauważyć, że z Pogonią po wspomnianej wyżej serii wyników, na boisko w żółto-czerwonych koszulkach wyszły też dwie "szóstki" - Kwiecień i Romanczuk. Można więc przyjąć, że to wypowiedzi bliskie prawdzie, ale podobnie jak przy wyborze Krisa Twardka na mecz z Legią - trener przyznaje wprost, że jego zespół nie chciał narzucić swojego stylu gry, a dostosował się pod rywala. Po 224 dniach pracy z zespołem trener Zając znów daje do zrozumienia, że jego zespół nawet na swoim stadionie wybiera zawodników pod kątem rywala, a nie pod siebie. No i z dwóch tak ustawionych składów dopisuje sobie jeden punkt.

Hiobowe wieści?

Padło też pytanie o uzależnienie ofensywy od nieobecnego ostatnio Jesusa Imaza.

- Nie zgodzę się z tym. Nasza gra ofensywna opierała się na bardzo wartościowych zawodnikach, jeżeli byli zdrowi i w pełnej dyspozycji Maciek Makuszewski, Jakov Puljić, Jesus Imaz. Brakuje nam teraz tych zawodników. To są nasi najlepsi strzelcy, do tego obecnie pauzuje nasz najlepszy asystent, Tomas Prikryl. Widzimy zatem, co straciliśmy. Mieliśmy wypracowany określony sposób gry, który dawał zespołowi sporo bramek. W pewnym momencie byliśmy jednym z najlepszych zespołów, jeżeli chodzi o strzelanie goli. Później wszystko się załamało. Dzisiaj niestety nie mamy tak jakościowych zmienników, żeby zastąpić podstawowych graczy jeden do jednego. Mamy sporo młodzieży, której jednak jeszcze wiele brakuje. Ci chłopcy próbują, walczą, dostają szansę, ale dajmy im czas i szanse. Szukajmy pozytywów. My patrzymy pozytywnie, szukamy momentów optymistycznych. To jest sport, przegraliśmy mecz, ale podjęliśmy rękawicę. Było widać, że zespół walczył jeden za wszystkich, wszyscy za jednego, co było bardzo ważne w takim meczu z takim rywalem. Oczywiście jesteśmy bardzo niezadowoleni z tego wyniku - powiedział trener.

Powiązany Artykuł

rafał gikiewicz 1200.jpg
Bundesliga: Rafał Gikiewicz ratuje Augsburg. Polak przetrwał istne "bombardowanie"

Hiszpan będący gwiazdą zespołu, rzeczywiście na boisku "robi różnicę" - swoje dla Jagiellonii zrobili też w tym sezonie wyżej wspomniani przez trenera. Z kontekstu wypowiedzi wynika jednak, że na Zająca niczym biblijnego Hioba spadły kolejne życiowe tragedie, wystawiające go na próbę. Fakty są inne: mecz z Pogonią był trzecim opuszczonym przez Imaza w sezonie. Spytajmy dowolnego trenera w lidze, czy zgodziłby się w ciemno na układ, w którym ma do dyspozycji byłego napastnika Wisły Kraków w 85% spotkań?

Idąc po kolei: Makuszewski był poza składem w 4 meczach ligowych na 21, Pulić również (w tym dwa opuścił przez chorobę, o której nie powiedziano oficjalnie). Problem z Prikrylem faktycznie istnieje - Czech leczy kontuzję, lecz nawet przedtem nie zawsze miał miejsce w pierwszym składzie. Kontuzje i urazy zdarzają się w każdym klubie. Wróćmy do hipotetycznego pytania i nieco je rozszerzmy: który z trenerów Ekstraklasy nie ucieszyłby się z posiadania takich ludzi i takiego czasu ich absencji, mając nawet w krytycznych momentach możliwość rotacji ze sprowadzonymi za swojej kadencji ofensywnymi zawodnikami (Twardek, Lopez, Cernych, Wojtkowski, Wyjadłowski)? 

Puljić wypadł ze składu i nie ma kto grać w ataku? Przecież Jagiellonia sprowadziła latem Szymona Sobczaka, autora dziesięciu goli i pięciu asyst w Fortuna 1 Lidze w sezonie 2019/20. Decyzją trenera, zagrał on jednak ledwie 12 minut w Ekstraklasie, a po okresie zesłania do rezerw pożegnano go bez żalu. Czy Sobczak to skrzyżowanie Lewandowskiego z Lukaku? Oczywiście, że nie. Czy był graczem na poziomie Puljicia? Zapewne nie. Ale to trener Zając miał napastnika w treningu przez całą rundę i jego zdaniem był on za słaby, aby choćby "łapać" minuty i zdobywać doświadczenie. 

Pytanie do Papszuna/Stokowca/Ojrzyńskiego i innych: damy wam na ławkę napastnika z 10 bramkami i 5 asystami w 1 Lidze, w podstawie przez prawie cały sezon macie Imaza i Puljicia. Dostosujecie tego Sobczaka chociaż do sporadycznego występowania na poziomie Ekstraklasy? A nawet jeśli nie, to mając Cernycha jakoś sobie poradzicie w tym jednym czy dwóch meczach? 

Prikryl doznał kontuzji? Jest sprowadzony na życzenie trenera Twardek, jest doświadczony Cernych, jest Makuszewski, jest Mystkowski, jest nawet Bida (choć ten akurat ciężko przeszedł zakażenie koronawirusem), są ponoć ofensywni Wyjadłowski i Wojtkowski. Skrajne zawężanie sytuacji Jagiellonii do tego, że akurat teraz wypadło trenerowi dwóch graczy z podstawy, po przepracowaniu z zespołem ponad siedmiu miesięcy, po sprowadzeniu "swoich" piłkarzy, to kolejna fragmentaryzacja, tym razem nie porażki, a narracji o rzekomym kataklizmie osobowym. W takim tłumaczeniu pomagają też trenerowi media.

Białostocki wirus

Piłkarze z Białegostoku chorowali na COVID-19, to prawda. Nieoficjalne informacje na ten temat pojawiały się na przestrzeni sezonu, jednak w żadnym stopniu nie była to sytuacja na tyle trudna, aby występował długotrwały problem z ułożeniem składu. Dotyczyło to tylko meczu ze Stalą Mielec, gdy parę stoperów stanowili Bodvarsson i Borysiuk a na boku obrony zagrał niedoświadczony Pankiewicz. 

Bywało też, że sytuacja epidemiczna wybitnie sprzyjała "Jadze". Choćby przed wygranym 5:2 meczem z Wisłą Płock. Został on rozegrany 23 listopada - dokładnie 22 dni po ukazaniu się w mediach informacji o 31(!) pozytywnych wynikach testów wśród piłkarzy i sztabu "Nafciarzy". Mało tego, goście z Płocka przyjechali na mecz ledwie 3 dni po meczu z dogrywką i karnymi w Pucharze Polski. W tym meczu nie zagrali niedysponowani wtedy Runje i Romanczuk - opuścili więc oni i tak łatwo wygrane starcie. Sytuacje były losowe, w obu kierunkach, nie ma żadnych logicznych podstaw do akcentowania tych problemów, bez zwrócenia uwagi na sytuację epidemiczną. Ktoś wybudzony ze śpiączki, słuchając choćby przedmeczowego studia w Canal+ mógłby pomyśleć, że oto w Białymstoku panuje wirus, którego działanie kończy się na rogatkach miasta. 

Przed rozpoczęciem meczu widzowie zobaczyli tabelę z absencjami covidowymi, uwzględniające rundę jesienną i wiosenną. Oprócz ujęcia na górze wspomnianych Romanczuka i Runje (opuścili wygrany 5:2 mecz!), wymieniono choćby problemy Xaviera Dziekońskiego (choć jesienią bronił Steinbors) czy... Szymona Sobczaka. W dodatku zrobiono to przed meczem z Pogonią, która na jesieni była jednym wielkim ogniskiem koronawirusa i miała aż 21 zakażonych piłkarzy. Przekładano jej mecze, gdyż zespół był zupełnie sparaliżowany. 

Takie fakty nie przeszkodziły jednak szkoleniowcowi Żółto-Czerwonych, który odpowiedział zapytany o to, jakie popełnił błędy:

- Mówiąc o błędach moglibyśmy wziąć kartkę i notować, co można lepiej zrobić. Patrząc na minione dziewięć miesięcy, chyba w żadnym nie było takich problemów jak u nas. W tamtej rundzie byliśmy przez miesiąc wyłączeni z normalnego trenowania. Teraz jest bardzo podobna sytuacja. Siedmiu podstawowych zawodników borykało się z problemami zdrowotnymi. Mimo to wychodzimy, bijemy się w każdym meczu o punkty. Jakości niekiedy brakuje, jak poprzednio, kiedy brakowało nam najskuteczniejszych piłkarzy. Dzisiaj niektórzy zawodnicy grali z dużym debetem. Starali się, robili co w ich mocy, dali z siebie wszystko, ale czasem czegoś brakowało. Jakości w rozegraniu, finalizacji. To są rzeczy, nad którymi pracujemy codziennie. Jeżeli przez tyle spotkań strzelaliśmy gole, wszystko dobrze funkcjonowało, a później zespół zostaje rozbity przez problemy zdrowotne, nie jest łatwo złapać odpowiedni rytm, brakuje płynności. Były dzisiaj akcje oskrzydlające, w których bardzo dobrze kilka razy wszedł Paweł, ale brakowało precyzji, dogrania w drugie tempo, co spowodowałoby, że z tych akcji można by więcej wyciągnąć. Widzę pozytywy. Nie chciałbym, żeby patrzono na wszystko w czarnych barwach.

Nie jest prawdą, że żaden zespół nie miał z wirusem takich problemów jak Jagiellonia. To rzecz niemająca pokrycia w faktach. Nie było podstaw do przekładania meczów Jagiellonii (może poza jednym, ze Stalą), na przestrzeni całego sezonu nie odnotowano tylu zakażeń co jednorazowo choćby w Płocku czy Szczecinie. Mecze tych zespołów przekładano, ale zapytajmy trenerów Runjaicia i Sobolewskiego co by woleli: 2-3 jednoczesne zakażenia maksymalnie dwóch "pewniaków" czy totalnie sparaliżowane plany treningowe przez kilka tygodni, a w przypadku powikłań jeszcze dłużej?

Siedmiu zawodników miało problemy zdrowotne? W porównaniu kadry meczowej z poprzedniej kolejki, nie było jedynie trzech (Matysik, Bida, Węglarz). To trener podejmuje decyzje, czy jego zdaniem stan zdrowia zawodnika pozwala mu na występ. W momencie wybrania danego nazwiska, to on ponosi pełną odpowiedzialność.

Warto napisać wprost: trener, który przejął zespół 31 lipca, 12 marca następnego roku ponosi pełną odpowiedzialność za projekt. Za to, jakiej dokonał selekcji, za to, że nie rozwinął zmienników, za to, że wypadnięcie na 2 tygodnie jednego czy dwóch piłkarzy jest powodem kolejnych porażek z rzędu. Wreszcie za to, że niedawni wicemistrzowie i finaliści Pucharu Polski mogą być PZPN-owi wdzięczni za reformę ligi i niemal niemożliwy matematycznie spadek. 

A na koniec należy się zastanowić, dlaczego wiedząc o trudach pandemicznych, klub zaufał trenerowi bez doświadczenia w zarządzaniu zespołem.

Jakub Pogorzelski, PolskieRadio24.pl

Jagiellonia Białystok - Pogoń Szczecin 0:1 (0:0)

Bramka: 0:1 Michał Kucharczyk (64).

Żółta kartka - Jagiellonia Białystok: Bartosz Kwiecień, Błażej Augustyn, Martin Pospisil. Pogoń Szczecin: Luka Zahović, Sebastian Kowalczyk, Alexander Gorgon, Kacper Smoliński.

Czerwona kartka za drugą żółtą - Jagiellonia Białystok: Martin Pospisil (83), Błażej Augustyn (89). Pogoń Szczecin: Kacper Smoliński (83)

Sędzia: Damian Sylwestrzak (Wrocław). Mecz bez udziału publiczności.

Jagiellonia Białystok: Xavier Dziekoński - Paweł Olszewski, Ivan Runje, Błażej Augustyn, Bojan Nastic - Martin Pospisil, Taras Romanczuk, Bartosz Kwiecień (88. Przemysław Mystkowski), Bartłomiej Wdowik (64. Maciej Makuszewski) - Fernan Lopez (64. Fedor Cernych), Jakov Puljić.

Pogoń Szczecin: Dante Stipica - Jakub Bartkowski, Benedikt Zech, Kostas Triantafyllopoulos, Hubert Matynia (9. Luis Mata) - Damian Dąbrowski, Alexander Gorgon (86. Tomas Podstawski) - Kacper Smoliński, Sebastian Kowalczyk (69. Rafał Kurzawa), Michał Kucharczyk - Luka Zahović (69. Adam Frączczak).

Wyniki meczów 21. kolejki i tabela ekstraklasy piłkarskiej:

Jagiellonia Białystok - Pogoń Szczecin 0:1 (0:0)
Cracovia Kraków - Śląsk Wrocław 1:1 (0:0)
Pozostałe mecze kolejki
2021-03-13:
Wisła Płock - Raków Częstochowa (15.00)
Lechia Gdańsk - Wisła Kraków (17.30)
Legia Warszawa - Warta Poznań (20.00)
2021-03-14:
Górnik Zabrze - KGHM Zagłębie Lubin (15.00)
Lech Poznań - Piast Gliwice (17.30)
2021-03-15:
PGE FKS Stal Mielec - Podbeskidzie Bielsko-Biała (18.00)
Tabela (mecze, zwycięstwa, remisy, porażki, bramki, punkty, różnica bramek)
1. Legia Warszawa 20 13 3 4 34-20 42 +14
2. Pogoń Szczecin 21 11 5 5 25-13 38 +12
3. Raków Częstochowa 20 10 5 5 30-20 35 +10
4. Lechia Gdańsk 20 9 3 8 27-24 30 +3
5. KGHM Zagłębie Lubin 20 8 5 7 26-22 29 +4
6. Śląsk Wrocław 21 8 5 8 25-22 29 +3
7. Lech Poznań 20 7 7 6 28-25 28 +3
8. Górnik Zabrze 20 8 4 8 23-22 28 +1
9. Piast Gliwice 20 7 6 7 26-23 27 +3
10. Warta Poznań 20 8 2 10 20-22 26 -2
11. Wisła Kraków 20 6 7 7 30-26 25 +4
12. Jagiellonia Białystok 21 7 4 10 26-33 25 -7
13. Wisła Płock 20 6 5 9 25-32 23 -7
14. Cracovia Kraków 21 5 10 6 22-25 20 -3
15. Podbeskidzie Bielsko-Biała 20 4 6 10 20-44 18 -24
16. PGE FKS Stal Mielec 20 3 7 10 21-35 16 -14
W przypadku równej liczby punktów o kolejności w końcowej tabeli decydują bezpośrednie mecze
*) Cracovia ukarana odjęciem pięciu punktów za korupcję

Mecze w następnej kolejce

2021-03-19:
Piast Gliwice - Cracovia Kraków (18.00)
Pogoń Szczecin - Lechia Gdańsk (20.30)
2021-03-20:
Śląsk Wrocław - Wisła Płock (15.00)
Raków Częstochowa - Górnik Zabrze (17.30)
Lech Poznań - Jagiellonia Białystok (20.00)
2021-03-21:
Warta Poznań - Podbeskidzie Bielsko-Biała (12.30)
Wisła Kraków - PGE FKS Stal Mielec (15.00)
KGHM Zagłębie Lubin - Legia Warszawa (17.30)

Czytaj także:

Polecane

Wróć do strony głównej