Kamil Stoch znów wygra w Zakopanem? Adam Małysz: czterdziestka pęknie w niedzielę

2021-01-16, 20:15

Kamil Stoch znów wygra w Zakopanem? Adam Małysz: czterdziestka pęknie w niedzielę
Kamil Stoch (L) i Adam Małysz (P) po konkursie indywidualnym Puchar Świata w lotach narciarskich w Planicy, 20 marca 2011 roku. Stoch zwyciężył, Małysz, ktory kończy karierę sportową uplasował się na pozycji trzeciej.Foto: PAP/Grzegorz Momot

Adam Małysz czy Kamil Stoch? Kto z tej dwójki wspaniałych skoczków był lepszy? - Każdy był mistrzem swoich czasów i nie chcę porównywać obecnych skoków z tymi sprzed dwudziestu lat - powiedział w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl Adam Małysz, dziś dyrektor Polskiego Związku Narciarskiego. Wspomniał też zakopiańskie konkursy sprzed dziesięciu lat, kiedy, jedyny raz w historii, ci obaj mistrzowie stawali na najwyższym stopniu podium podczas tego samego weekendu Pucharu Świata. 

  • 21 stycznia 2011 roku Adam Małysz po raz ostatni wygrał konkurs Pucharu Świata. Dwa dni później po raz pierwszy na najwyższym stopniu stanął natomiast Kamil Stoch 
  • Małysz spokojnie podchodzi do częstych porównań, jakim są poddawani obaj wybitni zawodnicy 
  • Według "Orła z Wisły", jego następca może pobić rekord Gregora Schlierenzauera pod względem wygranych konkursów PŚ 

Powiązany Artykuł

skoki grafika baner pś skoki artykolowka.jpg
PUCHAR ŚWIATA W SKOKACH NARCIARSKICH 2020/2021

Adam Małysz to człowiek, który na zawsze zmienił polskie skoki narciarskie. Przez dekadę miliony Polaków zasiadały przed telewizorami, by śledzić jego wspaniałą rywalizację z czołowymi skoczkami z Austrii, Niemiec, Norwegii czy Finlandii. Cztery Kryształowe Kule za zwycięstwa w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, cztery tytuły mistrza świata, cztery medale olimpijskie, wygrany Turniej Czterech Skoczni - to tylko najważniejsze z jego trofeów. 

Przez lata był niekwestionowanym numerem jeden w historii polskich sportów zimowych. Obecnie jednak coraz częściej porównywany jest z nim Kamil Stoch. Obaj panowie po 39 razy zwyciężali w konkursach Pucharu Świata. Jak Adam Małysz ocenia te porównania i co sądzi o dalszej karierze swojego następcy?

O tym opowiedział portalowi PolskieRadio24.pl. Wspomniał też weekend 21-23 stycznia 2011 roku, kiedy konkursy PŚ w Zakopanem wygrywali dwaj Polacy: najpierw Adam Małysz, a potem Kamil Stoch. 

PolskieRadio24.pl: 21 stycznia 2011 roku. Blisko dziesięć lat temu w Zakopanem po raz ostatni wygrał Pan konkurs Pucharu Świata. Po tak długim czasie traktuje Pan tamten triumf jakoś szczególnie?

Adam Małysz: Takich chwil na pewno się nie zapomina, choć tamten weekend był dla mnie też nieco tragiczny. W innym konkursie miałem przecież dość groźnie wyglądający upadek. Było nieprzyjemnie, wylądowałem w szpitalu na badaniach. Tamte zawody wygrał zresztą Kamil Stoch. Wspomnienia mam więc zarówno dobre, jak i te gorsze (śmiech).

Wtedy w stolicy Tatr odbyły się trzy konkursy: od piątku do niedzieli. Do Zakopanego przyjechał Pan w dobrej formie, mając kilka miejsc na podium. Wszyscy czekali jednak na zwycięstwo, pierwsze od konkursów w Planicy w 2007 roku. Pan czuł jakąś presję?

To było już tak dawno, że aż ciężko sobie przypomnieć, co dokładnie wtedy myślałem. Na pewno jednak nie tylko kibice czekali na to zwycięstwo. Ja również. Stanąć na najwyższym stopniu podium w Zakopanem to zawsze marzenie dla polskiego skoczka.

Źródło: YouTube.com/Motos John 

Niespodziewanie mogliśmy cieszyć się ze zwycięstw dwóch naszych reprezentantów.

Okazało się, że to takie naturalne przekazanie pałeczki. W niedzielę miałem upadek, ale ten konkurs wygrał Kamil Stoch. Drugim symbolicznym momentem w tamtym sezonie były zresztą finałowe zawody w Planicy. Po raz ostatni stanąłem wtedy na podium. Byłem trzeci, a zwyciężył Kamil. Dla nas, Polaków, nie tylko kibiców, ale i zawodników, było to coś wielkiego.

Po Małyszu nie zostawała spalona ziemia. Pojawił się godny następca.

Kamil jest niesamowitym zawodnikiem. To nieprzeciętny talent. Tacy skoczkowie rodzą się raz na jakiś czas.

Kilka tygodni po konkursach w Zakopanem odbyły się mistrzostwa świata w Oslo, gdzie ogłosił Pan zakończenie kariery. Podczas konkursów w Polsce wiedział Pan już, że to ostatnie pucharowe zawody przed swoją publicznością?

Koniec kariery planowałem tak naprawdę od dwóch lat. Chciałem odejść w dobrym stylu. Założyłem sobie, że jeśli w Oslo zdobędę medal, niezależnie jakiego koloru, zakończę karierę. Przygotowywałem się do tego. Wręcz chciałem, żeby tak się stało, bo chciałem zdobyć medal.

W sezonie 2010/2011 Kamil Stoch wygrał łącznie trzy konkursy. Mimo to pamiętam, że jako kibice nieco baliśmy się o przyszłość polskich skoków, choć w kadrze pojawiali się młodzi zawodnicy. Abstrahując już od Stocha, spodziewał się Pan, że w kolejnych latach tak mocno wystrzelą do góry choćby Maciej Kot czy Piotr Żyła?

Jeśli chodzi o Kamila, to byłem przekonany, że czeka nas wiele radości z nim związanej. Widziałem, że on już jest w światowej czołówce. Co do pozostałych… Trudno wtedy było być pewnym, bo oni nie mieli takich przebłysków formy, jak Kamil. Byłem pewien, że Stoch będzie się bardzo mocno liczył w Pucharze Świata. Miałem jednak nadzieję, że jego koledzy nie będą od niego odstawać. Paru chłopaków miało duży talent i to jakoś rokowało na przyszłość.

Źródło: YouTube.com/Rassook 

Jak Pan po latach patrzy na te nieuchronne porównania: Małysz czy Stoch – kto był lepszy? Wasze sukcesy próbuje się ważyć, porównywać. Wydaje się jednak, że to nie jest miarodajne, bo obaj zaczynaliście w zupełnie innych czasach.

Dokładnie. Za każdym razem mówię, że nie da się tego porównać. Kiedy ktoś mnie pyta, kto z nas był lepszym skoczkiem, mówię: Kamil. To dla mnie jednak ciężki temat, a może nawet trochę drażliwy. Każdy z nas osiągnął naprawdę bardzo dużo. Wiele rzeczy się jednak zmieniło.

Powiązany Artykuł

stoch 1200 f.jpg
PŚ w skokach: Stoch przegoni Małysza w Zakopanem? Przed nim już tylko dwie legendy

Na przykład?

Chłopaki z obecnej kadry śmieją się czasem i mówią, że w takich kombinezonach, „workach”, w jakich my skakaliśmy, to dopiero by polatali. (śmiech). Ale ja im odpowiadam, że gdybym miał wokół siebie taki team, jaki oni mają dzisiaj i tyle kombinezonów, to bym im pokazał. To oczywiście takie przekomarzanie, ale mówiąc serio, każdy był mistrzem swoich czasów i nie chcę porównywać obecnych skoków z tymi sprzed dwudziestu lat.

Porównania jednak są.

I zawsze będą. Tak naprawdę zajmują się nimi nie tyle kibice, co dziennikarze. Szukacie czegoś, co się będzie dobrze czytało, oglądało i to jest naturalne. Zapewniam jednak, że zarówno Kamil, jak i ja podchodzimy do tego bardzo humorystycznie.

Zwycięstw w konkursach Pucharu Świata obaj macie tyle samo – po 39. Patrząc na formę Stocha, wydaje się, że raczej prędzej niż później odniesie on czterdziestą wygraną. Gregor Schlierenzauer wygrał 53 razy. Polak jest w stanie go doścignąć?

Wszystko zależy od dalszych planów Kamila. Nie wiemy, jak długo będzie kontynuował karierę. Szczerze mówiąc, to jeszcze z nim o tym nie rozmawialiśmy. Chciałbym, żeby skakał jak najdłużej. Mówiłem zresztą już w którymś z wywiadów, że jeśli będzie skakał przez dwa lata, to spokojnie może dobić do Austriaka i go wyprzedzić. 46 zwycięstw miał natomiast Matti Nykaenen i tym bardziej uważam, że Kamil może mu dorównać jeszcze do czasu igrzysk w Pekinie w 2022 roku. Ale czy po igrzyskach będzie chciał skakać dalej? Nie wiem.

Mimo słabszego drugiego konkursu w Titisee-Neustadt, wydaje się, że w tej chwili jest w znakomitej formie.

To może jest nawet najlepsza dyspozycja w jego karierze. Dlaczego? Im zawodnik jest starszy, tym jest mu ciężej. Nie tylko fizycznie. Niełatwo jest wtedy się zmotywować, poprawić jakieś elementy w swoich skokach, ale jego to nie dotyczy. Kamil to prawdziwy król tej dyscypliny. On nie tylko skacze daleko, ale ma też perfekcyjny styl. Spójrzmy jak często dostaje wysokie oceny: 20 czy 19,5. Sędziowie rzadko oceniają tak wysoko zawodników. On jednak w stu procentach zasługuje na takie noty.

Przy całej wielkości Kamila Stocha, trzeba też zauważyć w jakim miejscu jest dziś cała kadra. Wydaje mi się, że formę biało-czerwonych jako drużyny można porównać z tym, co za Pańskich czasów prezentowali Austriacy. To chyba pomaga też Stochowi? Wie, że cały kraj nie liczy jedynie na jego skoki. Że jeśli powinie mu się noga, to zaraz wyskoczy Dawid Kubacki czy Piotr Żyła, którzy też są w ścisłej czołówce. Pan takiego komfortu nie miał…

Każdy zawodnik koncentruje się jednak przede wszystkim na sobie i na tym, czy podnosi swój poziom i poprawia wyniki. Jest oczywiście kwestia konkursów drużynowych, których w kalendarzu nie brakuje. Teraz są one splendorem dla kraju, bo dawniej nie mogliśmy liczyć na takie sukcesy. Zgadzam się jednak z tym, że zawodnikowi jest lżej skupiać się na pracy, jeśli obok jest ktoś, kto będzie go w stanie zastąpić jako lider kadry. Oczy kibiców nie są wtedy skierowane tylko na jednego zawodnika, w tym wypadku na Kamila. U nas jest Dawid, jest Piotrek…

Andrzej Stękała ostatnio przebojem wdarł się do czołówki.

Dokładnie. Dzięki temu, kiedy przed świętami Kamilowi coś nie szło tak, jakby chciał, mógł się skoncentrować na sobie i swoich skokach. Teraz to on jest numerem jeden, więc silna kadra na pewno mu w tym nie przeszkodziła. Wręcz przeciwnie.

Reasumując, możemy być optymistami przed tegorocznymi zawodami w Zakopanem i liczyć, że forma biało-czerwonych z Turnieju Czterech Skoczni i z Titisee-Neustadt będzie podtrzymana?

Jak najbardziej. Jestem wręcz przekonany, że ta czterdziestka u Kamila padnie w niedzielę (śmiech).

Rozmawiał: Paweł Majewski, PolskieRadio24.pl 

 Źródło: PolskieRadio24.pl

 

 

 

 

 

Polecane

Wróć do strony głównej