Ekstraklasa: Legia ma problem? Cezary Kucharski: piłkarze obrośli w piórka, a opinia o transferach to absurd

2020-09-23, 08:02

Ekstraklasa: Legia ma problem? Cezary Kucharski: piłkarze obrośli w piórka, a opinia o transferach to absurd

Kiepskie wyniki Legii Warszawa w Ekstraklasie oraz szybkie odpadnięcie w eliminacjach Ligi Mistrzów kosztowały posadę trenera mistrzów Polski. Według Cezarego Kucharskiego, to nie serbski szkoleniowiec był największym problemem warszawian. - Piłkarze przystępują do kolejnego sezonu z niewłaściwym nastawieniem. Myślą: skoro jesteśmy mistrzami, to będzie nam łatwiej - powiedział w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl 17-krotny reprezentant Polski, który w barwach Legii dwukrotnie sięgał po mistrzostwo, a raz po puchar kraju. 

  • Czesław Michniewicz jest już szóstym trenerem pierwszej drużyny Legii, odkąd prezesem warszawskiego klubu w marcu 2017 roku został Dariusz Mioduski 
  • Właściciel Legii od tamtego czasu zwalniał kolejno: Jacka Magierę, Romeo Jozaka, Deana Klafuricia, Ricardo Sa Pinto i Aleksandara Vukovicia 
  • W czwartek warszawian czeka mecz w trzeciej rundzie eliminacji Ligi Europy. Rywalem będzie Drita Gnijlane z Kosowa 

Powiązany Artykuł

Mioduski Vukovic 1200.jpg
Vuković zwolniony. Cezary Kucharski: jest zapotrzebowanie na ofiarę, więc ofiarą staje się trener

PolskieRadio24.pl: Czy widzi Pan jakąś ideę przewodnią, która przyświeca dziś Dariuszowi Mioduskiemu i innym osobom zarządzającym Legią?

Cezary Kucharski: Rozumiem, że ideą jest wyszkolenie młodych piłkarzy w powstałej niedawno akademii z prawdziwego zdarzenia, by potem ich ogrywać i promować. Trzon drużyny mają natomiast stanowić doświadczeni polscy zawodnicy oraz obcokrajowcy, ale tacy, którzy nie przyjechali do Polski po to, by w "wieku przedemerytalnym" odcinać kupony. Wydaje mi się, że tak ma wyglądać pierwsza drużyna i do tego dążą władze klubu. 

Ciężko jednak budować drużynę, kiedy dochodzi do ciągłych zmian trenerskich. Odkąd pan Mioduski objął funkcję prezesa, trenera Legii zmieniano już pięciokrotnie. A przecież często słyszymy zapowiedzi o "trenerze na lata". Aleksandar Vuković też miał być kimś takim...

Powiedzieć można wszystko, ale później słowa weryfikuje praktyka i rzeczywistość. Dariusz Mioduski i cała Legia funkcjonują w określonej rzeczywistości medialnej. Opinia publiczna ma duży wpływ na działania władz klubu i podejmowane decyzje. Widać, że Mioduski chce wpisywać się w jej oczekiwania. Pamiętajmy, że nie jest ulubionym właścicielem klubu dla przynajmniej tej najgłośniejszej części kibiców, która często go krytykuje. Mam wrażenie, że przez to nieco ulega presji wytworzonej przez kibiców. 

To znaczy?

Powiązany Artykuł

Legia 1200 f.jpg
Chaos, trenerskie roszady i niemoc w Europie. Legia gasi pożary i wznieca kolejne, Michniewicz w roli strażaka

Jest zapotrzebowanie na ofiarę, to ofiarą staje się trener. Opinia publiczna ma kozła ofiarnego winnego tych kilku porażek. Padło na Vukovicia. 

Abstrahując od Aleksandra Vukovicia, czy w ostatnich latach w Legii był trener, którego Dariusz Mioduski zwolnił zbyt pochopnie? Wielu kibiców do dzisiaj nie rozumie odejścia Jacka Magiery w 2017 roku. Jego następcy ani nie mieli dobrego CV, ani nie poprawili gry drużyny. 

Przypadki Magiery i Vukovicia są podobne. Były, zasłużony piłkarz Legii odnosi sukces jako trener, ale przy pierwszym większym kryzysie traci posadę. Dzisiaj ciężko powiedzieć, czy zwolnienie trenera Magiery było przedwczesne. Przyznam jednak, że wtedy, na miejscu prezesa, dłużej wytrzymałbym ciśnienie i dał mu popracować dłużej. 

Na miejscu właściciela Legii zwolniłby Pan Vukovicia?

Nie. Uważam, że zasłużył na trochę więcej zaufania. Legia co roku ma problem ze słabym startem w lidze, ale zwykle z czasem wraca na dobre tory.

Ten słaby start powtarza się właściwie od pięciu lat. Zmieniają się piłkarze, trenerzy, a Legia notuje słaby początek i musi odrabiać straty.

Wydaje mi się, że problemem może być nastawienie części piłkarzy, a nie osoba trenera. To kwestia mentalna, nie sportowa. Po sukcesie takim jak zdobycie mistrzostwa, wkrada się do drużyny samozadowolenie. Przez to piłkarze przystępują do kolejnego sezonu z niewłaściwym nastawieniem. Myślą: skoro jesteśmy mistrzami, to będzie nam łatwiej. 

Myślą, że skoro zdobyli tytuł, to inne drużyny będą się ich bały?

Spójrzmy na mecz z Górnikiem. Legia zaczęła grać z większą werwą, dopiero gdy przegrywała 0:3... Dziwne, że nie można tak grać od początku meczu. Z piłkarzami Legii jest też tak, że często za bardzo się ich chwali. Wtedy oni obrastają w piórka i myślą, że świat do nich należy. Inną kwestią są transfery przed nowym sezonem. 

Na papierze wyglądały nieźle. 

Niektórzy nawet mówili, że to najlepsze okno transferowe w Legii od 30 lat... To absurd. Artur Boruc czy Bartek Kapustka mieli być wzmocnieniami, które zbawią Legię. 

Powiązany Artykuł

Czesław Michniewicz 1200 EN.jpg
Czesław Michniewicz: tak, mam świadomość, co się dzieje z trenerem Legii jak nie wygrywa

Pan tak nie uważa?

Z całym szacunkiem do nich, ale nawet jeśli piłkarze mają głośne nazwiska, jednak nie grają regularnie przez 2-3 lata, to nie mogę ich nazwać realnym wzmocnieniem dla mistrza Polski. Piłkarz musi grać, być w rytmie meczowym. Jeśli tego nie ma, to żaden zawodnik nie zagwarantuje podniesienia poziomu takiej drużyny jak Legia. 

Na jakiej pozycji Legia potrzebuje wzmocnień? Wydaje się, że choćby atak mógłby być lepiej obsadzony. Tomas Pekhart nie ma złych statystyk, dość regularnie trafia do siatki, ale to chyba nie jest piłkarz wystarczająco dobry technicznie do gry atakiem pozycyjnym? 

Przede wszystkim, w Legii brakuje szybkich skrzydłowych. Brakuje też dziesiątki z prawdziwego zdarzenia. Wydaje mi się, że na tej pozycji, tuż za napastnikiem, powinien grać Luquinhas. Jeśli chodzi o atak, to najbardziej brakuje mi przyśpieszenia gry w ofensywie. Oglądając mecze, mam wrażenie, że im bliżej bramki, tym Legia... zwalnia grę, zamiast przyśpieszać. To jest bardzo przewidywalne. Tak jak mówiłem wcześniej, można mieć też zarzuty do zaangażowania piłkarzy. To, co pokazali z Górnikiem, to nie było 100 procent ich umiejętności. Zabrzanie od początku rzucili się na Legię, a Legia wyglądała jak uśpiona. 

Z Jagiellonią było podobnie. Warszawianie zaczęli grać lepiej, dopiero kiedy przegrywali już dwoma golami. 

Dokładnie. Dlatego wydaje mi się, że tam przede wszystkim brakuje dobrego nastawienia, zwycięskiej mentalności. Wiosną w wielu meczach takie nastawienie było i to się przekładało na wyniki. Wysokie zwycięstwa nad Arką, Jagiellonią czy Wisłą nie były przypadkiem. 

Zaczęliśmy naszą rozmowę od legijnej młodzieży, więc na koniec chciałbym zapytać o akademię. W ostatnich latach udało się wytransferować za duże pieniądze Sebastiana Szymańskiego czy Radosława Majeckiego. Następny w kolejce jest Michał Karbownik, ale zdarzały się też przeoczenia, jak Mateusz Praszelik, z którego zrezygnowano łatwo, a ten dobrze radzi sobie w Śląsku. Powstał nowoczesny ośrodek w Książenicach. Ale co zrobić, żeby szkoleni w nim zawodnicy szybko i licznie trafiali do pierwszej drużyny, jak choćby w Lechu Poznań?

Taki jest cel Akademii, Darka Mioduskiego i całego klubu. Czy tak rzeczywiście będzie? Sporo zależy od pracy trenerów, ale nie tylko. W Legii zawsze są duże oczekiwania, nawet większe niż w Lechu. Nie każdy młody piłkarz jest w stanie im sprostać, co nie znaczy, że nie będzie sobie radził w nieco mniej medialnym klubie. Zresztą Karbownik w tym sezonie nic ciekawego nie pokazuje. Mam wrażenie, że marketing wokół tego piłkarza był nieco na wyrost. Czasem mówiąc za dużo o młodych zawodnikach, robimy im krzywdę. Piłkarz nic jeszcze nie osiągnie, a już jest przedstawiany jako największa gwiazda drużyny. Niektórzy zaczynają bujać w obłokach, a przestają grać. Dajmy młodzieży rozwijać się w spokoju.

Rozmawiał: Paweł Majewski, PolskieRadio24.pl 

W czwartek w trzeciej rundzie eliminacji Ligi Europy Legia Warszawa podejmie Drita Gnijlane z Kosowa. Początek spotkania o godzinie 20.30. 

W czwartek w grze zobaczymy Piasta Gliwice, który zmierzy się z FC Kopenhaga (godzina 20.00).

W środę Lech Poznań rozgromił 5:0 cypryjski Apollon Limassol w meczu 3. rundy eliminacji piłkarskiej Ligi Europy. "Kolejorz" nie był w tym starciu faworytem, jednak rozegrał kapitalne spotkanie.

Czytaj także: 


Polecane

Wróć do strony głównej