"Jaga" odpowiada na wywiad byłego gracza. "Nie mamy do czynienia z poważnym człowiekiem"

2020-07-27, 16:46

"Jaga" odpowiada na wywiad byłego gracza. "Nie mamy do czynienia z poważnym człowiekiem"
Sebastian Rajalakso. Foto: PAP/Artur Reszko

Kilka dni temu było głośno na temat wywiadu, jakiego szwedzkim mediom udzielił były piłkarz Jagiellonii Białystok, Sebastian Rajalakso. W poniedziałek klub oficjalnie ustosunkował się do rewelacji, którymi podzielił się zawodnik.

Jeśli chodzi o karierę Rajalakso w Jagiellonii, to (delikatnie mówiąc) nie była ona udana. Szwedzki pomocnik przyszedł do klubu z Djurgarden za kadencji trenera Piotr Stokowca w 2014 roku, ale udało mu się rozegrać w pierwszej drużynie "Jagi" zaledwie siedem spotkań, w których nie zdobył żadnego gola i nie zanotował żadnej asysty.

Szwed pozostałby piłkarzem, jakich wielu przewinęło się przez Ekstraklasę i raczej nie byłoby większych powodów, żeby wspominać jego krótką przygodę z Polską, gdyby nie wywiad, którego udzielił dziennikowi "Aftonbladet". Rajalakso opowiadał w nim o skandalicznym traktowaniu, jakiego dopuścił się wobec niego klub.

Mówił między innymi o morderczych treningach, przeniesieniu do rezerw spowodowanym odmową rozwiązania kontraktu, próbowaniu zmuszenia go do podpisania dokumentów, które nie zostały mu przetłumaczone i katorżniczych treningach, które miały nakłonić go do zmiany zdania. 

Wywiad przetłumaczył i udostępnił na swoim profilu na Twitterze Piotr Piotrowicz, były piłkarz i trener związany ze szwedzkimi klubami. Rajalakso tłumaczył w nim, że zobowiązał się nie udzielać żadnych informacji o Jagiellonii przez pięć lat od odejścia z klubu.

To tylko część doniesień, które stawiały Jagiellonię w bardzo niekorzystnym świetle. Klub zdecydował się odpowiedzieć na to, co zarzucał mu piłkarz.

"Niezaprzeczalny jest fakt, że po zmianie na stanowisku trenera Jagiellonii Białystok i powrocie Michała Probierza zawodnik nie zagrał już w pierwszym zespole Żółto-Czerwonych. Cały czas jednak sztab szkoleniowy próbował 'odzyskać' piłkarza na swoje potrzeby, tak by mógł on jeszcze pomóc pierwszej drużynie w końcówce sezonu, w której czekała nas walka między innymi o finał Pucharu Polski" - możemy przeczytać w oświadczeniu klubu, które znajduje się TUTAJ.

Jagiellonia odnosi się w nim właściwie do wszystkich, nawet najbardziej kuriozalnych oskarżeń piłkarza, jak choćby te, że miał... żonglować niewidzialną piłką czy w ten sam sposób trenować uderzenia.

"Najlepsze fragmenty wywiadu, do którego się odnosimy, to bezapelacyjnie jednoosobowa gra w berka, żonglerka niewidzialną piłką, a także igrzyska śmierci, jakie zgotowali Sebatianowi Rajalakso oszczepnicy i dyskobole na stadionie lekkoatletycznym, na którym zawodnik nigdy się nie pojawił, chyba, że był fanem królowej sportu i w wolnym czasie przebywał na terenie obiektu, by podpatrywać trenujących tam sportowców, ale w sposoby spędzania wolnego czasu nie ingerujemy." - komentuje "Jaga".

Czytaj także:

Po latach trudno stwierdzić, które elementy z historii Szweda są prawdziwe, a które zdecydował się wzbogacić o swoje pomysły. Z pewnością jednak stanowisko klubu wyjaśnia przynajmniej kilka kwestii. Pozostałe są zaś słowem przeciwko słowu i niewykluczone, że sprawa będzie miała ciąg dalszy.

Obecnie Rajalakso jest agentem ubezpieczeniowym i gra w piłkę półamatorsko.

Polecane

Wróć do strony głównej