Ekstraklasa: pierwszy spadkowicz już we wtorek? ŁKS liczy na cud

2020-06-23, 07:57

Ekstraklasa: pierwszy spadkowicz już we wtorek? ŁKS liczy na cud
Zdjęcie z meczu Zagłębie Lubin - ŁKS Łódź . Foto: PAP/Sebastian Borowski

ŁKS Łódź już po wtorkowym meczu z Górnikiem Zabrze, na pięć kolejek przed końcem rozgrywek, może stracić matematyczne szanse na utrzymanie się w piłkarskiej Ekstraklasie. Stanie się tak, jeśli łodzianie nie odniosą zwycięstwa i niekorzystnie dla nich ułożą się wyniki innych drużyn.

  • Klub z Łodzi od dawna jest już jedną nogą w 1. lidze, w której występował w poprzednim sezonie. Beniaminek okazał się najsłabszym zespołem w gronie ekstraklasowiczów
  • W 31 rozegranych do tej pory kolejkach zdobył tylko 21 punktów, które dało mu pięć zwycięstw i sześć remisów. Zanotował też największą liczbę porażek - 20
  • Taki bilans sprawił, że do dwóch kolejnych drużyn w tabeli - Korony Kielce i Arki Gdynia - traci 9 punktów i aż 14 do pierwszego miejsca gwarantującego utrzymanie się, które zajmuje Wisła Kraków
Czytaj także:

Wiara w cuda

To oznacza, że ŁKS ponownie pierwszoligowcem może stać się już po wtorkowym spotkaniu z Górnikiem w Łodzi. Stanie się tak, jeśli podopieczni trenera Wojciecha Stawowego przegrają z zespołem z Zabrza, a rozgrywany w tym samym czasie mecz Wisły Kraków z Wisłą Płock zakończy się zwycięstwem lub remisem "Białej Gwiazdy". Łodzianie pożegnają się też z elitą w przypadku swojego remisu i zwycięstwa krakowian. Mogą również spaść z ligi przy niekorzystnych wynikach Korony i Arki.

Powiązany Artykuł

legia warszawa 1200.jpg
Kante podpalił lont, Legia rozbroiła bombę. Na Łazienkowskiej właściwe zarządzono kryzysem

Ich iluzoryczne nadzieje na pozostanie w elicie może przedłużyć jedynie zwycięstwo, ale wobec obecnej formy zawodników z al. Unii w oczekiwaną od początku marca wygraną wierzą już tylko najwięksi optymiści wśród kibiców dwukrotnych mistrzów kraju.

Drużyna z Zabrza ma bowiem aż 13 punktów więcej od ŁKS, który przegrał pięć z sześciu ostatnich meczów. Do tego beniaminek od trzech spotkań nie zdobył gola i stracił osiem. Po wznowieniu rozgrywek zremisował tylko z Rakowem Częstochowa (1:1) i był to jedyny punkt zdobyty pod wodzą trenera Wojciecha Stawowego, który przejął zespół w przerwie spowodowanej pandemią koronawirusa.

Momenty to za mało

Trener i piłkarze z Łodzi nadziei na odwrócenie złej karty szukają w krótkich okresach dobrej gry w starciach ze Śląskiem Wrocław (0:4) i Zagłębiem Lubin (0:1), z którym podjęli walkę grając w dziesiątkę.

- Nasze najlepsze spotkanie będzie wtedy, kiedy zagramy przez pełne 90 minut, tak jak drugą połowę w Lubinie. We Wrocławiu dobrze graliśmy przez 20 minut, ale to za mało. Musimy zagrać cały mecz dobrze, bo inaczej nie da się wygrać. W pierwszych połowach nie robimy tego, czego oczekuje od nas trener, a gdy wychodzimy na drugą część meczu, kiedy nie mamy już nic do stracenia, coś odpuszcza w głowach, zaczynamy stwarzać sytuacje bramkowe – tłumaczył najbardziej doświadczony obrońca ŁKS Maciej Dąbrowski.

Powiązany Artykuł

andres escobar 1200 f.png
Ten gol kosztował go życie. Tragedia po samobójczym trafieniu Escobara

Zdaniem Stawowego jego podopieczni nie mogą przesypiać pierwszych 45 minut oraz kalkulować i liczyć na minimalizm.

- Wychodzimy na mecze zdeterminowani, ale jak sędzia daje gwizdkiem sygnał do startu, ta drużyna totalnie odmienia swoje oblicze i musi wydarzyć się coś na boisku, żeby zespół zaczął inaczej funkcjonować. Tak się grać nie da – podkreślił 54-letni szkoleniowiec.

Spotkanie 32. kolejki w Łodzi rozpocznie się we wtorek o godz. 20.30. Na żywo z trybun będzie mogło je obejrzeć niespełna 800 kibiców. Zabrzanie pokonali w Łodzi ŁKS 1:0 pod koniec maja w debiucie Stawowego. W jesiennym meczu w Zabrzu padł remis 1:1.

Czytaj także:

kp

Polecane

Wróć do strony głównej