70 lat temu zdobyto pierwszy ośmiotysięcznik. Annapurna, wyjątkowa góra też dla Kukuczki

2020-06-03, 09:47

70 lat temu zdobyto pierwszy ośmiotysięcznik. Annapurna, wyjątkowa góra też dla Kukuczki
Po lewej Maurice Herzog w drodze do bazy po zdobyciu Annapurny w 1950, obok na zdjęciu ośmiotysięcznik Annapurna (8091 m n.p.m.). Foto: www.markhorrell.com/blog.skreen (Photo: Alpinismus, Munich) iShutterstock

70 lat temu - 3 czerwca 1950 - po raz pierwszy w historii człowiek stanął na szczycie ośmiotysięcznika. Annapurnę (8091 m) zdobyli Francuzi - kierownik wyprawy Maurice Herzog i Louis Lachenal. Nadzwyczajny wyczyn przypłacili odmrożeniami, a w konsekwencji amputacją palców rąk i nóg. Polacy także zapisali się w historii podboju tego ośmiotysięcznika.

Przyczyniły się do tego nie tylko warunki pogodowe, w tym bardzo niskie temperatury i burza śnieżna podczas zejścia, ale i używanie środka dopingującego maxitonu z grupy amfetamin. Miał on wpływ na zaburzenia układu krążenia poprzez niwelację odczuwania zimna. Wspinacze nie używali też tlenu.

"

Jerzy Kukuczka  Wyprawa na Annapurnę była najszybszą zimową ekspedycją. Już w szesnastym dniu po założeniu bazy, udało nam się wejść na szczyt

Wyprawa, w której udział wzięli najlepsi ówcześni francuscy alpiniści, nie miała pierwotnie jednego celu – Annapurny. Ten szczyt był w zasadzie rezerwowym.

Pierwszym wyborem stała się odległa od niej o 33 km Dhaulagiri (8167 m). Jednak dojście pod jej ściany przerosło możliwości wspinaczy. Francuzi nie mogli korzystać z dokładnych map, bo takich wówczas nie było. Do 1949 roku Nepal pozostawał zamknięty dla obcokrajowców, a alpiniści posługiwali się niedokładnymi indyjskimi mapami z błędnie wyrysowanymi masywami, przełęczami i dolinami.

Problemy topograficzne i trudności w dotarciu pod Dhaulagiri spowodowały, że wybór członków wyprawy padł na Annapurnę. Znalezienie drogi do lodowca spływającego spod Annapurny po północnej stronie masywu zajęło im ponad dwa tygodnie.

Powiązany Artykuł

Kukuczka_artykolowka.jpg
SERWIS SPECJALNY - JERZY KUKUCZKA

"Grań szczytowa przybliża się niepostrzeżenie. Kilka skałek, które musimy ominąć... Podciągamy się, jak się da. Czy to możliwe? Ależ tak. Wiatr uderza w nas brutalnie. Jesteśmy na szczycie Annapurny... Nie mogę się jednak przyzwyczaić do myśli o zwycięstwie. To niewiarygodne, że zdeptaliśmy ten śnieg. Nie da się zbudować tu kopczyka; nie ma luźnych kamieni, wszystko skute lodem" – napisał Herzog, jeden ze zdobywców szczytu, w książce o zmaganiach z Annapurną.

Annapurna to ważna góra także dla Polaków

3 lutego, 1987 r. Jerzy Kukuczka i Artur Hajzer stanęli na szczycie tego ośmiotysięcznika. Było to pierwsze w historii zimowe wejście i trzynasty ośmiotysięcznik w kolekcji Kukuczki.

- Wyprawa na Annapurnę była najszybszą zimową ekspedycją. Już w szesnastym dniu po założeniu bazy, udało nam się wejść na szczyt - mówił Kukuczka po powrocie do Polski. 

Spośród Polaków jako ostatni na wierzchołek tego niskiego ośmiotysięcznika (10. co do wysokości spośród 14), ale owianego złą sławą ze względu na dużą liczbę wypadków i zgonów, weszli 10 lat temu (dokładnie 27 kwietnia 2010) Kinga Baranowska i Piotr Pustelnik. W przypadku Baranowskiej był to już siódmy ośmiotysięcznik, a obecny prezes Polskiego Związku Alpinizmu tym osiągnięciem zwieńczył zdobycie Korony Himalajów i Karakorum (wszystkie 14 szczytów powyżej 8000 m).

- Na wyprawę zaprosił mnie Piotr Pustelnik, twierdząc, że mam w górach szczęście. On po raz piąty miał się zmierzyć z Annapurną, dla mnie to była pierwsza próba. Jadąc, wiedziałam, że góra ma złą legendę, więc gdzieś z tyłu głowy to siedziało. Wspomnienia Herzoga umacniały mnie w przekonaniu, że to niebezpieczny szczyt. Niemniej wierzyłam, że staniemy na jego wierzchołku i tak też się stało - mówi Baranowska.

Himalaistka, która ma obecnie dziewięć ośmiotysięczników w swoim dorobku, podkreśliła, że największe trudności na Annapurnie wiążą się nie z aspektami technicznymi czy wysokością, ale sytuacjami trudnymi do przewidzenia.

- Największe zagrożenia to lawiny, szczeliny oraz fakt, że po północnej stronie – od której atakowaliśmy - baza leży bardzo nisko, na około 4000 m i trzeba się wspinać cztery kilometry w górę. Z tych powodów, ograniczając ryzyko, aklimatyzację zrobiliśmy na siedmiotysięczniku Pumori. Szczyt powitał nas załamaniem pogody, ale w pierwszym oknie pogodowym udało się go zdobyć – dodaje.

Powiązany Artykuł

Everest 1980 banner.jpg
SERWIS SPECJALNY - JAK POLACY ZDOBYLI EVEREST w 1980

Podczas dziewiczej wyprawy w 1950 r. poważne problemy Francuzów zaczęły się w zejściu. Zdjęcie okularów na szczycie w celu zrobienia fotografii, zgubienie rękawic przez Herzoga, załamanie pogody, które przyniosło burzę śnieżną, spowodowały, że odwrót był walką o życie. Gdyby nie pomoc Gastona Rebuffata i Lioneya Terraya, którzy dotarli do obozu V na wysokości 7500 m, zdobywcy mogliby pozostać w wiecznych śniegach. Herzog stracił władzę w odmrożonych dłoniach, Lachenal miał odmrożenia nóg, zaniki świadomości oraz - podobnie jak dwaj ratownicy - cierpiał na śnieżną ślepotę.

Zdjęcie Lachenala z zabandażowanymi kikutami dłoni i stóp, którego na paryskim lotnisku Orly wynosi na rękach z samolotu współtowarzysz wyprawy Terray, stało się jednym z bardziej poruszających dokumentów w historii alpinizmu. Lachenal, nie mogąc się wspinać, przerzucił się na wysokogórskie eskapady narciarskie. Podczas jednego z ekstremalnych zjazdów, 25 listopada 1955 roku, poniósł śmierć, wpadając do szczeliny lodowej w masywie Mont Blanc.

Powiązany Artykuł

Everest 1989 1200 F.jpg
Mount Everest 1989. Tragedia, jakiej nie było i heroiczna walka Artura Hajzera o życie Andrzeja Marciniaka

Herzog, minister sportu, a następnie przez wiele lat mer Chamonix, zmarł w grudniu 2012 roku w Neuilly-sur-Seine pod Paryżem w wieku 93 lat.

Baranowska, druga i jedyna Polka na Annapurnie, po Wandzie Rutkiewicz, uważa, że to jeden z ładniejszych szczytów w Himalajach.

- Dla mnie wszystkie ośmiotysięczniki są ładne, ale Annapurna chyba szczególnie. W domu, w salonie, wisi jedyne zdjęcie himalajskich gigantów i jest to właśnie Annapurna. Zrobiłam fotografię, wspinając się na Dhaulagiri, a więc z daleka, ale mimo to, a może właśnie dlatego, widać jej piękno. Pamiętam, że właśnie wspinając się na Dhaulagiri, polubiłam Annapurnę. Widziana z bazy jest mniej spektakularna, ale też ma to "coś" – dodaje Baranowska.

<<< CZYTAJ TAKŻE >>> "Strategiczna myśl partii i siła ludu - tak zdobyliśmy Everest". Chiny świętują, świat im nie uwierzył

/ah/PAP/PolskieRadio24.pl

Polecane

Wróć do strony głównej