Kubica przełamał bariery, ale to, co miał pokazać w F1, zostało w ukryciu. Mikołaj Sokół: Williams nie skorzystał z jego wiedzy [WYWIAD]

2019-12-23, 08:21

Kubica przełamał bariery, ale to, co miał pokazać w F1, zostało w ukryciu. Mikołaj Sokół: Williams nie skorzystał z jego wiedzy [WYWIAD]

- Ten powrót pokazał, że Robert przełamał bariery, jednak to, co miał do pokazania na torze, zostało w ukryciu. Tego jest mi bardzo szkoda. Jeżeli trafi do zespołu, który będzie chciał wykorzystać jego możliwości, to temat Roberta Kubicy w F1 nie jest zamknięty - mówi w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl Mikołaj Sokół, ekspert i komentator Formuły 1 w stacji Eleven Sports. Zapraszamy do przeczytania całego wywiadu z założycielem strony Sokolim Okiem, poświęconej tematyce F1. 

  • Najwięcej tytułów w historii F1 mają: Michael Schumacher (7), Lewis Hamilton (6), Juan Manuel Fangio (5), Alain Prost (4) i Sebastian Vettel (4)
  • Mercedes po raz kolejny udowodnił, że w erze hybrydowej (od 2014 roku) jest poza zasięgiem całej stawki 
  • Max Verstappen z Red Bulla zakończył sezon na ostatnim stopniu podium, wyprzedzając obu kierowców Ferrari: Charlesa Leclerca i Sebastiana Vettela          
  • Robert Kubica zdobył dla Williamsa jedyny punkt w sezonie - podczas deszczowego Grand Prix Niemiec. Polak przed wyścigiem w Singapurze poinformował, że to jego ostatni sezon w ekipie z Grove

Mateusz Brożyna (PolskieRadio24.pl): rozczarowanie Ferrari czy perfekcja Mercedesa. Co w Maranello poszło nie tak, że Lewis Hamilton bez problemów - sam przyznał w jednym z wywiadów, że był to jego najtrudniejszy sezon w karierze - sięgnął po szósty mistrzowski tytuł? 

Mikołaj Sokół (Sokolim Okiem/Eleven Sports): rzeczywiście chyba za bardzo w tym sezonie się nie zmęczył, bardziej był to rok, w którym Ferrari wypuściło szansę, którą potencjalnie mieli, niż Mercedes coś wyszarpał czy wywalczył. Znamy Lewisa Hamiltona i wiemy jaki styl wypowiedzi prezentuje. Jak na każdym torze podkreśla, że są tutaj fantastyczni kibice itd. W zasadzie możemy to odtwarzać z taśmy, w zależności od tego, czy jesteśmy w Chinach, Niemczech czy we Włoszech. Trochę jest w tym gry aktorskiej, by potwierdzić swoje zasługi i ciężkie przeżycia w trakcie całego sezonu. Patrząc na przebieg tegorocznej rywalizacji, szczególnie pierwsza część, stała pod kątem dominacji Mercedesa. Należy jednak pamiętać, że to też nie był perfekcyjny rok w ich wykonaniu. Ale gdy Ferrari zawiodło praktycznie w każdym aspekcie, biorąc pod uwagę, jak zarządzano zespołem, jak prezentował się samochód i kierowcy, to sezon dla ekipy z takimi ambicjami, zapleczem i możliwościami, był po prostu kompromitacją.

Powiązany Artykuł

PAP Hamilton 1200.jpg
Szóstka Lewisa Hamiltona [KOMENTARZ]

Nic tego nie zapowiadało...

Zwłaszcza że zaczęło się od dużych nadziei, może nieszumnych zapowiedzi. Po zimowych testach wszystko wskazywało na to, że w tym roku Ferrari będzie naprawdę mocne. Jednak już pierwsze wyścigi dosyć boleśnie to zweryfikowały. Nie można powiedzieć, że Mercedes spokojnie przespał zimę, ale to, co pokazywali na testach, nie było tym, co mieli zaplanowane. Trochę uśpili czujność rywali. Kolejny raz doskonale przygotowali się do rywalizacji, potrafili wypunktować i wykorzystać wszystkie sytuacje, w których Ferrari popełniło błędy. Najlepszym przykładem, że nie był to idealny rok Mercedesa, było Grand Prix Niemiec, gdzie mieli celebrować swoje święto. Był to ich najsłabszy weekend wyścigowy pod względem zdobyczy punktowej. Generalnie mieli ułatwione zadanie, ale trzeba pamiętać, że do rywalizacji z nimi musisz być absolutnie przygotowany, nawet powyżej stu procent, a Scuderii znów tego zabrakło. 

Powiązany Artykuł

Robert Kubica Abu Zabi 1200F.jpg
Mistrz kierownicy uciekł czy punkt Kubicy - F1 na mecie

W 2018 roku Ferrari miało duże szanse, by w końcu przełamać dominację Mercedesa, ale teraz trzeba przyznać, że mieli również pecha... Ponadto Charles Leclerc wcale nie zamierzał być tym "drugim", tylko z każdym wyścigiem dawał do zrozumienia, że pojawił się w Maranello, by walczyć o najwyższe cele. 

Szczególnie kiedy poczuł wiatr w żagle i zobaczył, że można jechać po dobre wyniki. Jasne, od początku podkreślał, że ma jeszcze dużo czasu, dopiero się uczy i zaczyna przygodę z F1. Jednak kierowca, który by przyjął taką postawę i jeździł, żeby być tylko tym "drugim", pokazałby, że nie ma ambicji i nie ma czego szukać w tym sporcie. Dodatkowo, biorąc pod uwagę, że młode pokolenie jest bardzo szybkie, utalentowane i zdeterminowane, by odnosić sukcesy. Oczywiście też nie możemy krytykować Leclerca, że w pewnym momencie zaczął sobie tak śmiało poczynać. Jeśli chodzi o pecha, to w tym sporcie zdarza się on bardzo rzadko. Wszystko jest dziełem zespołu. Wszelkie defekty i awarie silnika są efektem działań ludzi z teamu, którzy przygotowali samochód. Zarządzanie kierowcami też można przeprowadzić w innym stylu, przecież w Mercedesie czy Red Bullu też to przerabiali. Wcześniej z Markiem Webberem i Sebastianem Vettelem, a później z Maxem Verstappenem i Danielem Ricciardo, który ostatecznie przeszedł do Renault. W Mercedesie mieli problem z Nico Rosbergiem i Lewisem Hamiltonem, a Toto Wolff do dzisiaj wspomina to jako koszmar, jeśli chodzi o zarządzanie. Inaczej pracuje się z kierowcą, który jak Valtteri Bottas jest graczem zespołowym, a w tym roku widzieliśmy, jak się to odbywało w Ferrari - wbrew ustaleniom, a był to tylko kolejny trybik, który zaważył na tym, że w Maranello przegrali tytuł. 

"

Mikołaj Sokół Po zimowych testach wszystko wskazywało na to, że w tym roku Ferrari będzie naprawdę mocne. Jednak pierwsze wyścigi już dosyć boleśnie to zweryfikowały

W Modenie kibice już zdecydowanie za długo czekają na mistrzostwo... Czy ta śmiałość Charlesa Leclerca przekłada się na to, że możemy mówić o zmierzchu Sebastiana Vettela? 

Ta misja się nie powiodła. Vettel pięć lat spędził w Maranello, tyle samo w Ferrari jeździł Fernando Alonso i też tego nie osiągnął, przechodząc do McLarena. Nie chcę go skreślać po tym sezonie, ale są sytuacje, w których jeśli samochód mu nie odpowiada, to nie jest w stanie do końca obejść tych pewnych niedostatków pojazdu i wtedy dochodzi do sytuacji, gdzie przegrywa walkę z zespołowym partnerem. Tak samo było w Red Bullu w jego ostatnim sezonie z Ricciardo, gdy wyraźnie przegrał i odszedł do Ferrari. Wtedy też była inna charakterystyka samochodu i Vettel się w tym nie odnalazł. Może też być tak, że nagle samochód Ferrari będzie mu odpowiadał i pojedzie na swoim najwyższym poziomie, godnym czterokrotnego mistrza świata. Z kolei Leclerc to jest w ogóle fenomen. To jego drugi sezon w F1, pierwszy w Scuderii, gdzie presja jest ogromna i patrzą na nich całe Włochy. Do tego dochodzą wierni tifosi spoza kraju, którzy domagają się tytułu, tym bardziej w okresie wielkiej posuchy (ostatnie mistrzostwo w 2007 - Kimi Raikkonen - przyp. red.). Leclerc dobrze odnajduje się w tej sytuacji, choć nie perfekcyjnie, bo swoje błędy też w tym sezonie popełnił. Takie wejście do zespołu budzi szacunek i respekt, zwłaszcza że mamy pojedynek debiutanta z mistrzem i kierowcą, który już od dawna zadomowił się w Maranello. Przyszły sezon może się okazać kluczowy dla Vettela, tym bardziej że jeśli w tym roku przegrywa kwalifikacje z partnerem, to nie jest to dobra sytuacja dla kierowcy, który miał wyciągnąć Scuderię z kryzysu i zapewnić sobie piąty tytuł w karierze.  

Powiązany Artykuł

Kubica Russell 1200F.jpg
"Królowa motorsportu" jest tajemnicza. Warto ją poznać [WYWIAD]

Jeżeli nie Ferrari to może Red Bull. Ekipa z Milton Keynes przy wsparciu Hondy jest w stanie zagrozić Mercedesowi? 

Na pewno mają szansę, a kluczowe jest stwierdzenie "przy w wsparciu Hondy". Jak wiemy, od strony samego samochodu Red Bull jest w stanie zdziałać cuda. Dużo bardziej mądrze, inteligentniej i sprytniej podeszli do współpracy z Hondą. Zrobili coś, czego nie był w stanie zrobić McLaren - zeszli na poziom, w którym obie strony są partnerami. Razem ustalają, jak ma wyglądać samochód od strony technicznej. W przypadku McLarena te pomysły były oderwane od rzeczywistości i w ogóle się nie sprawdziły. Na tym w dużej mierze opierała się porażka zespołu z Woking. Rzeczywiście Honda na początku "tej" przygody z F1 była dość w tyle, jeśli chodzi o rozwój jednostki napędowej, trochę błądzili. Później wzorowali się na Mercedesie, też sami wzięli się do roboty, wykorzystali zasoby ze swojego działu lotniczego, w kontekście jednostki napędowej, co było sprytnym zagraniem. To wszystko złożyło się pozytywnie, bo już w pierwszym wyścigu stanęli na podium, o czym wcześniej mogli tylko pomarzyć. Dziewięć podiów Maxa Verstappena, dwa Toro Rosso, to pokazuje, że jeśli ta tendencja się utrzyma, oczywiście będą zagrożeniem i bardzo bym sobie tego życzył. Wtedy mielibyśmy zaciętą walkę o mistrzostwo.  

W takim razie, jakie jest największe rozczarowanie sezonu? 

Jeśli chodzi o plany i cele zespołów to Haas i Renault mogą śmiało rywalizować o to miano. Dla francuskiej ekipy był to sezon solidny, ale dość wyraźna przegrana z zespołem, któremu dostarcza się jednostkę napędową, pokazuje, że ten rok był porażką. W tle pojawiają się różne zawirowania, więc niepowodzenia z programem w F1 są zdecydowanie niepożądane. Oczywiście nikt nie chce przegrywać i wypadać poniżej oczekiwań, ale jeśli pod znakiem zapytania stoi całe zaangażowanie i obecność firmy w F1, to jest to podwójnie bolesne i trudne. 

A co z Haasem? 

"

M. Sokół Robert przede wszystkim chciał się ścigać, ale jak wiemy, w tym zespole i przy tych okolicznościach, nie miał na to szans. Ten powrót był bardzo ważny i osobiście cieszę się, że tego dokonał, bo to pokazuje, że rzeczy, które parę lat temu były niemożliwie, przy odpowiedniej determinacji, są do zrealizowania

Na początku rzeczywiście był taki moment, że byli najlepszym zespołem ze środka stawki. To, co się później stało, jest absolutnie rozczarowaniem dla ekipy, która bardzo mądrze podchodziła do startów w F1. Mieli wszystko bardzo dobrze opracowane we współpracy z Ferrari, dużo rzeczy robi dla nich Dallara we Włoszech. To przekłada się na trudności w sytuacjach kryzysowych. Nie wszystko jest na miejscu, są rzeczy, które kupują od Ferrari, część dostarcza im Dallara, to nie są sprawy, które mogą od ręki załatwić u siebie w fabryce. Pewnie jakieś poślizgi w terminach też się przydarzają. Do tego mają dwóch szybkich kierowców, którzy nie są regularni. Niestety ma to wpływ na atmosferę pracy w zespole. Tutaj błędy są po obu stronach. Kierowca rozbija samochód, a team nie jest w stanie zagwarantować mu pojazdu na odpowiednim poziomie. Zaczynają trochę wpadać w błędne koło, bo jeśli lecisz z czwartej, piątej czy szóstej pozycji pod koniec klasyfikacji konstruktorów, to tracisz kilka milionów premii. Jak wiemy, bez pieniędzy masz trudniejszy rozwój w kolejnych sezonach. Oby to nie był zespół, który na stałe znajdzie się w dole stawki, plus jeszcze w tym roku mieli problemy ze "sponsorem". Szkoda, bo udowodnili już, że przy niskich nakładach finansowych, można osiągnąć więcej, niż zakładano. Ten sezon pokazał jednak, że w F1 nie wszystko jest takie proste, jak nam się wydaje.  

Powiązany Artykuł

formula_1200.jpg
F1 - ROBERT KUBICA W WILLIAMSIE - Serwis specjalny

A kto pozytywnie zaskoczył w tym roku?

Na pewno McLaren zasługuje na to, by ich wyróżnić. Zawsze jest tak, że zespół, który nie ma fabrycznej umowy na jednostkę napędową, zakłada, że będzie za swoim dostawcą. W tym przypadku tak nie było. Pamiętajmy też, że McLaren pod koniec ubiegłego roku bił się z... Williamsem o dwa ostatnie miejsca startowe. To pokazuje, jak ważne są decyzje personalne. Mamy Andreasa Seidla, który z Porsche zrobił potęgę w wyścigach długodystansowych. W F1 też ma doświadczenie, pracował w BMW, ale na niższych stanowiskach, co też jest bardzo pożyteczne, gdyż pozwala poznać wewnętrzne struktury zespołu i co jak funkcjonuje. Zakładam, że teraz będą szli w górę, choć czeka ich ostatni rok współpracy z Renault, więc spodziewam się pewnych kłopotów. Inne jest podejście dostawcy do klienta, z którym się rozstaje. McLaren bardziej będzie patrzył na nawiązanie współpracy z Mercedesem i planowanie działań na sezon 2021. Mają zamożne zaplecze finansowe, więc są dużo bardziej stabilni niż inne prywatne ekipy ze środka stawki. Jeżeli mamy na kogoś patrzeć od strony postępu w kolejnych latach, to na pewno na McLarena. Jeśli miałbym jeszcze dodać pozytywne zaskoczenie sezonu, to wskazałbym na Toro Rosso.

Nie chciałem rozdrabniać się na kierowców, ale może zatrzymajmy się na chwilę przy Alexandrze Albonie.

Dla mnie debiutant roku, choć wiem, że część osób może też stawiać na Lando Norrisa. Szacunek dla niego za bilans kwalifikacyjny z Carlosem Sainzem, który przecież słabym kierowcą nie jest. Nie zapominajmy o tym, że przed początkiem sezonu Albon ani razu nie prowadził samochodu F1. Ok, Albon też kilka razy w tym sezonie rozbił samochód, ale jego pewność siebie na tym nie ucierpiała. A nad wszystkim czuwa Helmut Marko...

Powiązany Artykuł

Orlen Jakub Przygoński 1200F.jpg
Kogo zaskoczy Dakar? Przygoński: nikt nie wie, jak będzie [NASZ WYWIAD]

Pierre Gasly nie miał tyle szczęścia, ale po degradacji do Toro Rosso jakby odżył...

Tak, to było imponujące. Pierwsza połowa sezonu była koszmarem i rozczarowaniem totalnym. Nie tego spodziewano się po kierowcy, który ma jeździć w Red Bullu. Gasly nie był w stanie ani pomóc Verstappenowi, ani stworzyć taktycznej przewagi podczas wyścigu, a przecież nie o to chodzi w tym sporcie. Paradoksalnie na degradacji Gasly'ego zyskał zarówno Albon, jak i Red Bull. Gasly odnalazł się w Toro Rosso i być może jest to kierowca, który nie jest stworzony do jazdy w czołowym zespole. W przeszłości też tacy byli, np. Jarno Trulli czy Giancarlo Fisichella.

Interesuje mnie jeszcze jeden kierowca. Daniel Ricciardo ma nadal szansę zrobić krok do przodu. Jak na razie przeprowadzka do Renault nie wyszła mu na dobre, a to przecież jeden z najszybszych kierowców w stawce, który ma papiery na mistrza świata.

Póki co przeprowadzka nie wyszła mu na dobre, ale wiemy, ile zależy od sprzętu, którym dysponuje i otoczenia. Widzę w nim szansę, żeby jeszcze błyszczał. Tutaj są dwa scenariusze: albo uda się coś zbudować w Renault, albo jego postawa przekona którąś z ekip ze ścisłej czołówki. Może będą kogoś szukać w... Ferrari. Podobno Ricciardo jest tam cały czas na horyzoncie. Ale to są już daleko idące spekulacje. Dla Ricciardo to już trochę "wóz albo przewóz", za niedługo może się okazać, że rocznikowo jest bliżej emerytury. Odejście z Red Bulla było dla niego logicznym rozwiązaniem, bo zespół pokazał, że jeśli na kogoś stawia, to na Verstappena.

Powiązany Artykuł

collage Orlen Team Dakar 1200F.jpg
Orlen Team podbije Zatokę Perską? "Będziemy coraz silniejsi"

Pod koniec sezonu 2019 Formuła 1 przedstawiła nowe przepisy, które będą obowiązywać od 2021. Czy rzeczywiście wyrówna to szanse dla zespołów ze środka stawki i będą one mogły powalczyć o coś więcej?

Trochę znowu będzie taki zaklęty krąg. Tak naprawdę, jeśli ktoś się lepiej przygotuje i trafi z jakimiś nowinkami, to te podziały dalej się utrwalą, a przecież władzom F1 nie o to chodziło. Teoretycznie zespoły z dołu stawki będą miały szanse, ale w praktyce wiemy, jak się to odbywa. Przykładowo mamy ograniczenie budżetu, które w szczególności dotyczy czterech najbogatszych ekip, ale nie obejmuje pensji kierowców. Dla mnie jest to kuriozalne, bo kierowca jest czynnikiem wpływającym na to, jakie osiągamy wyniki.

To był gorzki powrót Roberta Kubicy do F1. Jego odejście z Williamsa trochę wpisuje się w słowa Jacky'ego Ickxa: "lepiej odejść z Formuły 1, niż być tylko figurantem".

Robert przede wszystkim chciał się ścigać, ale jak wiemy w tym zespole i przy tych okolicznościach, nie miał na to szans. Ten powrót był bardzo ważny i osobiście cieszę się, że tego dokonał, bo to pokazuje, że rzeczy, które parę lat temu były niemożliwie, przy odpowiedniej determinacji, są do zrealizowania. Jeśli człowiek ma w sobie ten żar, to tak naprawdę niewiele jest rzeczy na drodze, które mogą mu przeszkodzić. Robert nigdy już nie będzie sprawny, jeśli chodzi o te obrażenia, których doznał podczas rajdowego wypadku. Ma więcej trudności w życiu codziennym niż my, z tymi, jak to mówi, swoimi "ograniczeniami". Natomiast to mu nie przeszkadza żeby wsiąść do samochodu i robić robotę, którą na świecie jest w stanie wykonywać garstka ludzi. To, co zrobił Robert, pokazuje, ile jesteśmy w stanie zrobić umysłem - to są zresztą jego słowa. Rzeczy, które decydują o tym, kto jakim jest kierowcą - sądzę, że tego żaden wypadek czy obrażania nie są w stanie zabrać. Mam tutaj na myśli bystrość, wyczucie, wiedzę. Williams z tego nie skorzystał, bo po prostu nie potrafili się tym zająć. To jest zespół, w którym tak naprawdę nie ma zarządzania i są na to wyraźne dowody z oficjalnych rozmów z ludźmi z ekipy. Najlepszym przykładem było zamieszanie z przednim skrzydłem w Japonii, gdzie nieobecna była Claire Williams, która przyznała później, że nie wiedziała, co się dzieje na torze. Jest osobą pełniącą funkcję szefa zespołu. Nikt się nad nią nie pastwi, ale stwierdzamy fakty.

Powiązany Artykuł

PAP Obajtek Kubica 1200.jpg
Daniel Obajtek: sport to dobry kierunek dla PKN Orlen [NASZ WYWIAD]

Robert Kubica przypomina trochę postać Patricka Depaillera. Francuz miał szansę na wielką karierę, którą przekreślił wypadek i ostatecznie tragiczna śmierć na torze Hockenheim. Wcześniej jednak, mimo że nie jeździł z różnych powodów, wciąż miał nazwisko cieszące się w padoku dużym uznaniem. Kubica dalej przyciąga inne zespoły i ma szansę na angaż w 2021 roku?

Prócz osób wgłębiających się w F1, mało kto interesuje się zespołami z dolnej części stawki. Wyniki są, jakie są, co może sprawiać, że Robert już tak gorącym nazwiskiem nie jest. Bardzo ważne jest, by zostać w padoku w takiej roli, jaka jest do wzięcia, czyli trzeciego kierowcy. Jeśli będzie obecny, a zakładam, że jest praktycznie pewne, że zostanie z którymś z zespołów, to będzie w grze. Mam nadzieję, że będzie to team, który wykorzysta jego wiedzę i przekona się, ile warte jest jego doświadczenie. Tak, Robert nie jest najmłodszy, jest drugim najstarszym kierowcą w stawce, ale wciąż ma sporo do zaoferowania. Ten powrót pokazał, że przełamał bariery, jednak to, co miał do pokazania na torze, zostało w ukryciu. Tego jest mi bardzo szkoda. Jeżeli trafi do zespołu, który będzie chciał wykorzystać jego możliwości, to temat Roberta Kubicy w F1 nie jest zamknięty.

"

M. Sokół Przyszły sezon może się okazać kluczowy dla Vettela, tym bardziej, że jeśli w tym roku przegrywa kwalifikacje z partnerem, to nie jest to dobra sytuacja dla kierowcy, który miał wyciągnąć Scuderię z kryzysu i zapewnić sobie piąty tytuł w karierze

Połączenie dwóch programów: DTM i F1, to dobry ruch?

Najlepszy możliwy kierunek w tym momencie. Z jednej strony mamy serię, która umożliwi Robertowi ściganie się i rywalizację. To nie jest jednak tak, że ktoś sobie może wejść do DTM, nawet tak doświadczony kierowca, i rozstawiać wszystkich po kątach. To jest seria, która ma swoich specjalistów i swój klimat. Byli już tam kierowcy F1: David Coulthard, Jean Alesi, Mika Hakkinen czy Heinz-Harald Frentzen. Odnosili pojedyncze zwycięstwa, ale na dłuższą metę, to nie było to, o co chodzi. W tej serii mamy starcie dwóch niemieckich gigantów - Audi i BMW. Coś tam próbuje Aston Martin, ale to jeszcze nie ten poziom. Tak naprawdę chodzi o to, żeby pokonać tego drugiego wszelkimi możliwymi środkami. Jeżeli ktoś uważa, że w F1 jest polityka, to w DTM się od tego nie ucieknie. W F1 wielu uważa, iż słabe jest to, że jeden kierowca pracuje na sukces drugiego. W DTM masz sześć samochodów jednego producenta i jeżeli w pewnym momencie sezonu trzeba pomóc temu jednemu liderowi, to wszyscy muszą go wspierać w walce o mistrzostwo. Jest to specyficzna seria i tutaj talent oraz umiejętności kierowcy mogą wyjść na jaw. Robert brał udział w testach z ekipą BMW, która przegrała z Audi poprzedni sezon i dla nich jest bardzo istotne, żeby się pozbierać i pokazać kto tu rządzi. Mam nadzieję, że zespół wykorzysta doświadczenie Roberta w więcej niż stu procentach, bo powinno im zależeć i jeśli tak będzie, to Robert bardzo dobrze się tam odnajdzie. W końcu będzie mógł walczyć, ścigać się i być kierowcą wyścigowym, a nie człowiekiem, który jeździ samochodem wyścigowym po torze. 


Rozmawiał Mateusz Brożyna 

Polecane

Wróć do strony głównej