Najważniejsze wydarzenia sportowe 2019 roku: jak Szczakiel i Gollob - Bartosz Zmarzlik spełnił marzenia polskich kibiców

2019-12-25, 10:00

Najważniejsze wydarzenia sportowe 2019 roku: jak Szczakiel i Gollob - Bartosz Zmarzlik spełnił marzenia polskich kibiców
Bartosz Zmarzlik . Foto: Stefan Holm/Shutterstock.com

Mijający rok był historyczny dla polskiego żużla. Bartosz Zmarzlik został indywidualnym mistrzem świata jako dopiero trzeci Polak w historii. Żużlowiec truly.work Stali Gorzów Wielkopolski powtórzył sukces Jerzego Szczakiela i Tomasza Golloba. 24-latek wygrał trzy z dziesięciu turniejów z cyklu Grand Prix, a tytuł przypieczętował podczas ostatniej rundy sezonu na Motoarenie w Toruniu. 

  • Aby zostać indywidualnym mistrzem świata, żużlowiec musi być w dobrej dyspozycji przez cały sezon 
  • Zmarzlik w dziesięciu turniejach wywalczył 132 punkty, o dwa wyprzedzając wicemistrza Leona Madsena
  • Polak okazał się najlepszy podczas rund w Krsko, we Wrocławiu i w Kopenhadze 

Szczakiel po tytuł sięgnął w 1973 roku na Stadionie Śląskim w Chorzowie. Wówczas najlepszy żużlowiec świata był wyłaniany w jednodniowym finale, a Polak w decydującym biegu pokonał słynnego Nowozelandczyka Ivana Maugera. Gollob zwyciężył z kolei w 2010 roku, kiedy zgromadził najwięcej punktów w klasyfikacji cyklu Grand Prix, rozgrywanego od 1995 roku. Dziewięć lat później w ślady najbardziej utytułowanego polskiego żużlowca poszedł Zmarzlik.

Musiał zostać mistrzem 

Gorzowianin od lat uchodził za największy talent polskiego speedwaya. Przed czterema laty został indywidualnym mistrzem świata juniorów. W 2016 roku w swoim pierwszym sezonie w cyklu Grand Prix sięgnął po brąz. Dwa lata później musiał uznać wyższość jedynie Brytyjczyka Taia Woffindena.

Większość kibiców czarnego sportu nie zastanawiała się więc, czy Zmarzlik zostanie kiedyś najlepszym żużlowcem świata, a jedynie kiedy do tego dojdzie. Odpowiedź przyszła 5 października 2019 roku. Zanim jednak gorzowianin mógł rozpocząć świętowanie, od maja do października musiał solidnie kolekcjonować punkty, które pozwoliły mu wysłuchać w Toruniu Mazurka Dąbrowskiego. 

Rozkręcał się powoli 

Zaczęło się 18 maja na PGE Narodowym. Gorzowianin w GP Polski spisał się nieźle, chociaż na podium go zabrakło. Zgromadził 10 punktów i odpadł w półfinale, a pierwsza runda mistrzostw padła łupem Leona Madsena. Duńczyk do końca zresztą rywalizował ze Zmarzlikiem o tytuł. Polak mistrzowskie aspiracje potwierdził dwa tygodnie później w słoweńskim Krsko. Był wówczas bezkonkurencyjny. Zdobył łącznie 18 punktów i zwyciężył w decydującym biegu, co było dla niego czwartym triumfem w rundzie Grand Prix w karierze.

Później przyszedł słabszy występ w Pradze. Królem Markety okazał się Janusz Kołodziej, który zwyciężył w stolicy Czech. Zmarzlik jedyny raz w sezonie nie przebrnął fazy zasadniczej, mimo zdobycia ośmiu punktów. Kosztowało go to utratę prowadzenia. Po rozegraniu trzech z zaplanowanych dziesięciu rund późniejszy mistrz świata tracił cztery punkty do Madsena i Patryka Dudka, który jednak w kolejnych turniejach jeździł dużo słabiej i, zamiast walki o tytuł, do końca musiał drżeć o utrzymanie w cyklu.

Grand Prix Szwecji w Hallstavik wcale nie było dla Zmarzlika przełomowe. Tym razem awansował do półfinału, ale zakończył rywalizację tylko z ośmioma punktami. W klasyfikacji generalnej spadł na czwarte miejsce, ex aequo ze Słowakiem Martinem Vaculikiem (44 pkt). Zwycięzca z Hallstavik - Rosjanin Emil Sajfutdinow oraz Madsen i Dudek mieli wówczas o trzy "oczka" więcej. Różnice w czołówce były minimalne, a do końca sezonu pozostawało aż sześć turniejów. 

Król mijanek 

3 sierpnia 2019 roku to data kolejnej wygranej Zmarzlika w turnieju GP. Zawody we Wrocławiu Gorzowianin rozpoczął nieźle (6 pkt w trzech startach), ale wciąż szukał optymalnych przełożeń. Fazę zasadniczą skończył z jedenastoma punktami, a najlepsze zostawił sobie na decydujące biegi.

Zarówno półfinał, jak i finał były popisem gorzowianina. W decydującym wyścigu popisał się wspaniałą szarżą na pierwszym okrążeniu, dzięki której awansował z trzeciej pozycji na pierwszą. Sam turniej stał na znakomitym poziomie, mijanek było co niemiara, lecz wygrana Zmarzlika nie budziła wątpliwości.

Madsen ostatecznie był drugi, a Sajfutdinow odpadł w półfinale. Rosjanin wywalczył jednak aż 14 punktów, przez co na półmetku mistrzostw Zmarzlik, Madsen i Sajfutdinow mieli po 61 punktów. Zwiastowało to niezwykle ciekawą rywalizację w drugiej części sezonu. 

Stracił w Szwecji, zyskał w Niemczech 

Dwa tygodnie po emocjonującej rundzie we Wrocławiu żużlowcy wrócili do Szwecji. W Malilli najlepszy okazał się reprezentant gospodarzy Fredrik Lindgren. Madsen był drugi, a Zmarzlik zakończył udział w turnieju na półfinale. Duńczyk odskoczył gorzowianinowi na sześć punktów w klasyfikacji. Punkt mniej od Polaka zdobył z kolei w Szwecji Sajfutdinow, który nie przebrnął rundy zasadniczej. 

Zmarzlik całą stratę odrobił w Teterow podczas GP Niemiec. Zawody były zresztą popisem Polaków. W finale zwyciężył Maciej Janowski, a tuż za nim finiszował Zmarzlik. Szesnaście punktów pozwoliło mu zrównać się w łącznej punktacji z Madsenem, który odpadł w półfinale. Obaj żużlowcy w siedmiu rundach uzbierali po 85 punktów, o siedem więcej od trzeciego Sajfutdinowa. 

Wygrana "na wyjeździe"

Kibice piłkarscy lubią powtarzać, że "bramki na wyjeździe liczą się podwójnie". 7 września Zmarzlik wziął sobie tę maksymę do serca i podczas GP Danii w Vojens nie tylko we wspaniałym stylu zwyciężył, ale wprost zdeklasował faworyta gospodarzy i głównego rywala do mistrzowskiego tytułu. Zmarzlik zgromadził aż 18 punktów - o jedenaście więcej od Madsena, który przed własną publicznością nie był w stanie awansować do półfinału. 

Drugie miejsce zajął Sajfutdinow, który dzięki temu także wyprzedził Duńczyka w łącznej klasyfikacji. Rosjanin (94 pkt) miał jednak wyraźną stratę do Polaka. Pierwsze w karierze mistrzostwo Zmarzlika stawało się coraz bardziej realne. 

Dwa tygodnie później zmotywowany Madsen postawił wszystko na jedną kartę w Cardiff. Duńczyk jeździł znakomicie i zwyciężył w GP Wielkiej Brytanii. Madsen zgromadził 17 punktów - tyle samo co drugi Sajfutdinow i o dwa więcej od trzeciego Zmarzlika. Wielkich zmian w klasyfikacji nie było. Żużlowiec z Gorzowa stał przed wielką szansą, by na polskiej ziemi przypieczętować pierwszy tytuł indywidualnego mistrza świata. 

Nie zmarnował szansy 

5 października 2019 roku. 15500 kibiców, z których ogromna większość to Polacy, zasiadła na trybunach toruńskiej Motoareny im. Mariana Rosego, by oglądać koronację reprezentanta naszego kraju. Zarówno Zmarzlik, jak i Madsen wygrali swoje pierwsze biegi, ale w drugiej serii startów w bezpośrednim starciu lepszy okazał się Duńczyk. W swoich dwóch kolejnych startach Zmarzlik dojeżdżał do mety jako drugi i trzeci, co sprawiło, że kibice mogli zacząć się lekko niepokoić. 

W ostatnim biegu rundy zasadniczej Zmarzlik znakomicie obronił się przed Sajfutdinowem i awansował do półfinału. Ze względu na znakomitą postawę Madsena, gorzowianin potrzebował trzech punktów, by być pewnym tytułu. Plan wykonał już w półfinale, który był jego popisem. Zmarzlik prowadził prawie od startu do mety i stało się jasne, że po raz trzeci w historii indywidualnym mistrzem świata zostanie polski żużlowiec. 

Źródło: YouTube.com/ThePatrioticPL 

Finał, który wygrał niepokonany tego dnia Madsen, nie miał już żadnego znaczenia. Zmarzlik zgromadził łącznie 132 punkty, o dwa więcej od Madsena i o sześć od Sajfutdinowa. 24-letni wychowanek Stali dorównał tym samym Jerzemu Szczakielowi i swojemu idolowi Tomaszowi Gollobowi.

W przyszłym roku gorzowianin będzie bronił mistrzowskiego tytułu. Walkę o kolejne złoto rozpocznie 16 marca w Warszawie. 

Paweł Majewski, PolskieRadio24.pl 


Polecane

Wróć do strony głównej