La Liga: FC Barcelona - Real Madryt. El Clasico po raz 243. "Królewscy" rzadziej koronowani w tych starciach

2019-12-18, 13:09

La Liga: FC Barcelona - Real Madryt. El Clasico po raz 243. "Królewscy" rzadziej koronowani w tych starciach
Napastnik Realu Karim Benzema spróbuje pokonać bramkarza Barcelony. Foto: PAP/EPA/MANUEL BRUQUE

W środowy wieczór kibice zobaczą kolejną odsłonę jednej z największych rywalizacji w świecie futbolu. Na Camp Nou FC Barcelona podejmie Real Madryt w El Clasico. 

Posłuchaj

Piotr Urban - koordynator szkolenia młodzieży w Legii Warszawa, a zarazem syn Jana Urbana, byłego piłkarza kilku hiszpańskich klubów - twierdzi, że hitowy pojedynek schodzi w Hiszpanii na dalszy plan (IAR)
+
Dodaj do playlisty
  • W środę Real i Barcelona zmierzą się w 243. odsłonie El Clasico

Ta rywalizacja wydaje się trwać od samego początku istnienia tych klubów. Real i Barcelona po raz pierwszy spotkały się 13 maja 1902 roku w turnieju o Puchar Koronacji, którego kontynuatorem jest Puchar Króla. W Madrycie lepsi byli goście, którzy wygrali 3:1.

Wtedy nie było jeszcze gigantycznych pieniędzy, wręcz chorobliwego zainteresowania, szeregu gwiazd, z których wielu aspiruje do miana najlepszych na świecie. Przez 117 lat piłka nożna zmieniła się nie do poznania, nie mówiąc już o tym, jak toczył się losy rywalizacji tych klubów i jaka metamorfoza nastąpiła w nich samych. Wszystko to znacznie wykracza poza sport, ma bardzo silny kontekst społeczny i kulturowy.

Na to, jak obecnie wygląda El Clasico, złożyły się historie i wkład setek tysięcy ludzi. Nie tylko piłkarzy, bo w tworzeniu tego zjawiska brali udział kibice w każdym zakątku świata. Dwa największe kluby hiszpańskiej piłki to w tym momencie marki globalne, rozpoznawalne w takim samym stopniu co największe korporacje.

Barcelona i Real Madryt stały się rywalami tak wielkimi, że trudno w ogóle wyobrazić sobie jeden z tych klubów bez odniesienia do drugiego, a wszystko jest dodatkowo podsycane polityką i medialnym zgiełkiem. Mówiąc krótko - bez odwiecznego wroga żaden ze środowych rywali nie byłby kompletny.

Walka o przełamanie

Real z Barceloną rywalizowały do tej pory w pięciu różnych rozgrywkach. W sumie dotychczas rozegrały między sobą 242 mecze o punkty, bilans jest na korzyść Barcelony, która zwyciężyła 96 razy. Real wygrał 95 spotkań, a 51 razy padł remis. "Królewscy" zdobyli w tych meczach 403 gole, ich rywale zaś 399. 

Jeśli w meczach tej klasy, w których wydarzyć może się wszystko, da się w ogóle mówić o faworycie, to w tej roli trzeba postawić Barcelonę. Gospodarze nie przegrali sześciu ostatnich spotkań z Realem, wygrali cztery z nich. Real po raz ostatni triumfował w tej rywalizacji w sierpniu 2016 roku, kiedy to zwyciężył na Santiago Bernabeu 2:0.

Nie znaczy to jednak, że Real przyjeżdżał do Katalonii i składał broń.

Jedni i drudzy w ostatnim czasie musieli borykać się z problemami. W ekipie "Królewskich" oczywiste jest, że powrót Zinedine'a Zidane'a na trenerską ławkę miał wyglądać inaczej, pod jego nieobecność zespół mocno się jednak zmienił. FC Barcelona z kolei odczuwa niedosyt pod wodzą Ernesto Valverde, z którym dwa lata z rzędu żegnała się z Ligą Mistrzów w sposób, który wołał o pomstę do nieba. W Primera Division radzi sobie jednak bez zarzutów i zamierza sięgnąć po trzeci mistrzowski tytuł z rzędu.

W środowy wieczór na Camp Nou piłkarze obu drużyn napiszą kolejny akapit w burzliwej historii El Clasico. Aktualnie wszystko przemawia za tym, że Real i Barcelonę stać na to, by zafundować kibicom naprawdę wyjątkowe widowisko.

Obie drużyny w 16 meczach Primera Division zgromadziły po 35 punktów, a Katalończycy mają nieznacznie lepszy bilans bramek (+23 wobec +21).

Francuzi będą błyszczeć?

Mecz będzie miał silny francuski akcent - na boisku mogą pojawić się trzej obrońcy reprezentacji mistrzów świata: Samuel Umtiti, Clement Lenglet (obaj Barcelona) i Raphael Varane (Real). Ponadto na ławce trenerskiej "Królewskich" zasiądzie Zinedine Zidane.

Jednym z głównych aktorów ma być Karim Benzema, który gra w Realu już 10 lat. Długo pozostawał w cieniu Cristiano Ronaldo, ale po odejściu Portugalczyka do Juventusu wreszcie odgrywa pierwszoplanową rolę.

W niedzielę uratował remis w meczu z Valencią (1:1), zdobywając bramkę w ostatniej sekundzie. Łącznie ma na koncie 12 trafień i w klasyfikacji strzelców Primera Division zajmuje pierwsze miejsce ex aequo z Leo Messim.

- To jest mój najlepszy sezon w Madrycie. Zdobyłem sporo tytułów i próbuję krok po kroku stać się legendą klubu - powiedział Benzema po meczu Ligi Mistrzów z Paris Saint-Germain (2:2). 31-letni wychowanek Olympique Lyon jest już najlepszym francuskim strzelcem w historii Primera Division (64 bramki).

- Pod względem umiejętności piłkarskich on jest najlepszy. Zmienił się, nabrał dojrzałości - chwalił rodaka Zidane.

Z kolei Antoine Griezmann, który latem przeszedł z Atletico Madryt do Barcelony za 120 mln euro, potrzebował sporo czasu, aby dopasować się do gry z Messim i Luisem Suarezem. Pierwsze występy w "Dumie Katalonii" nie zachwyciły, Francuz był krytykowany. Przełomowy okazał się mecz 27 listopada z Borussią Dortmund w Lidze Mistrzów, w którym wchodząc z ławki rezerwowych zdobył bramkę po podaniu Messiego. Mistrzowie Hiszpanii wygrali 3:1, pieczętując awans do 1/8 finału.

- Leo, Luis i Antoine wpisali się na listę strzelców. Leo miał asystę przy golu Antoine'a, więc nie powinniście już nic mówić - zwrócił się do dziennikarzy Lenglet.

Griezmann strzelił gola także w ostatniej kolejce ligowej w zremisowanym 2:2 wyjazdowym meczu z Realem Sociedad San Sebastian.

Na pierwszy plan znów będzie chciał wyjść ten, który w El Clasico czuje się jak ryba w wodzie, czyli Leo Messi, który niedawno mógł cieszyć się z szóstej w swojej karierze Złotej Piłki.

Początek środowego meczu FC Barcelona - Real Madryt o godzinie 20.00.

ps

Polecane

Wróć do strony głównej