"Szaleniec który myśli, że bóg jest jego pilotem". 27 lat od śmierci legendy Formuły 1 Ayrtona Senny

2021-05-01, 08:35

"Szaleniec który myśli, że bóg jest jego pilotem". 27 lat od śmierci legendy Formuły 1 Ayrtona Senny
Ayrton Senna. Foto: Shutterstock.com/Stefano Chiacchiarini

1 maja mija 27 lat od tragicznego wypadku słynnego kierowcy Formuły 1 Ayrtona Senny. Brazylijczyk zginął podczas wyścigu o Grand Prix San Marino na torze Imola, gdy z prędkością ponad 200 km/h uderzył w betonową barierę. Trzykrotny mistrz świata miał 34 lata. 

  • Ayrton Senna zdobywał tytuły w latach - 1988, 1990, 1991
  • Brazylijczyk jedna z największych legend w historii Formuły 1 
  • Dzień przed wypadkiem Senny życie stracił kierowca Simteka Austriak Roland Ratzenberger
  • Na karty historii F1 wpisały się pojedynki Ayrtona Senny z Alainem Prostem, gdy razem jeździli w barwach McLarena

Senna jest uważany za jednego z najlepszych kierowców F1 w historii, ale ceniony był nie tylko za to, czego dokonał na torze. 

Powiązany Artykuł

Roland Ratzenberger 1200F.jpg

Brazylijski talent

Ayrton Senna da Silva urodził się 21 marca 1960 roku w Sao Paulo w bogatej, brazylijskiej rodzinie. Jako czteroletnie dziecko dostał od ojca w prezencie miniaturowego gokarta i od razu zasmakował w wyścigach. Specjalnie wstawał rano, aby oglądać w telewizji swoich idoli rywalizujących w Formule 1.

W wieku 13 lat po raz pierwszy wziął udział w wyścigu kartingowym i od razu wygrał. Osiem lat później rywalizował już w Wielkiej Brytanii, gdzie zgarnął pięć mistrzowskich trofeów w ciągu trzech lat. Senna postanowił porzucić ścieżkę kariery, jaką wytyczył mu ojciec, odrzucając ofertę przejęcia jego biznesu. Zamiast tego dążył do spełnienia swojego największego marzenia, czyli startu w F1.


Dokonał tego w 1984 roku, kiedy zadebiutował przed własną publicznością w barwach teamu Toleman. Nie ukończył wprawdzie Grand Prix Brazylii z powodu awarii bolidu, ale niespełna trzy miesiące później w Monako pokazał całemu światu sportów motorowych, że trzeba będzie się z nim liczyć. Na jednym z najtrudniejszych torów w kalendarzu, do tego przy intensywnie padającym deszczu, Brazylijczyk zajął drugie miejsce, ustępując jedynie Francuzowi Alainowi Prostowi.

"

Ayrton Senna Strach jest szalenie ekscytujący i wręcz niezbędny, żeby przetrwać w cyrku o nazwie Formuła 1. Wymusza na nas absolutną koncentrację i zwiększa nasze szanse w każdym wyścigu. Strach jest nieodłączną częścią naszego życia i czyni je pełniejszym

W kolejnych latach zwyciężył w Monte Carlo łącznie sześć razy i do tej pory jest pod tym względem rekordzistą. Najlepsi obecnie w stawce Brytyjczyk Lewis Hamilton i Niemiec Sebastian Vettel triumfowali tam po dwa razy.

Miał ambicje

Senna szybko doszedł do wniosku, że Toleman to za słaby zespół, jak na jego ambicje. Postanowił więc sam wykupić swój kontrakt i w 1985 roku przeniósł się do Lotusa, którego barw bronił przez trzy sezony. Trzy lata później znów zmienił barwy - tym razem trafił do McLarena. To właśnie z tym zespołem odnosił największe sukcesy. Wygrał 35 wyścigów i trzykrotnie został mistrzem świata (1988, 1990, 1991).

Początkowo toczył zacięty bój z Prostem, który najpierw był jego partnerem w McLarenie, a później ścigał się już w barwach Ferrari. Pojedynek szedł "na noże" - w 1989 roku Prost zdobył tytuł, spychając Sennę z toru w Japonii, a rok później na tym samym torze Brazylijczyk zrewanżował się Francuzowi, dzięki czemu sam został mistrzem.


Gdy zdobył trofeum po raz trzeci, w 1991 roku, jego dominacja nie podlegała już dyskusji. Ciągle jednak chciał być coraz lepszy, a to dążenie do "wyciskania" jeszcze więcej z siebie i bolidu doprowadziło do tragedii w 1994 roku, w pierwszym sezonie w barwach Williamsa.

Niektórzy mówili, że Senna jeździł "jak opętany". Prost zarzucał mu, że bardziej zależy mu na zwycięstwie niż na przeżyciu. Kiedy Brazylijczyk stawał się coraz bardziej religijny, Francuz stwierdził, że Senna jest "niebezpiecznym szaleńcem, który myśli, że bóg jest jego pilotem".

Czytaj także:

Inny ówczesny kierowca Brytyjczyk Martin Brundle częściowo podzielał tę opinię, choć nieco bardziej przebierał w słowach.

- Senna jest geniuszem, a dla mnie geniusz to osiągnięcie stanu tuż przed utratą równowagi. Jest tak rozwinięty, że dotarł do punktu na samej krawędzi. Ta linia jest cienka - stwierdził.

Powiązany Artykuł

PAP Stirling Moss 1200.jpg

Samemu Brazylijczykowi zdarzało się przyznać, że przesadził. Tak było m.in. podczas kwalifikacji przed GP Monako w 1988 roku, kiedy mając pole position już praktycznie w kieszeni, wykręcał coraz lepsze czasy. Ostatecznie był o ponad dwie sekundy szybszy od jadącego drugim McLarenem Prosta.

- W pewnym momencie mnie to wystraszyło, bo zdałem sobie sprawę, że to co robię wykracza poza moją świadomość. Powoli wróciłem do alei serwisowej i postanowiłem już nie wyjeżdżać na tor tego dnia - relacjonował Senna.


W końcu przekroczył granicę

1 maja 1994 w Imoli stracił panowanie nad bolidem, jadąc z prędkością ponad 300 km/h. Przed uderzeniem w barierę zdążył wyhamować o prawie 100 km/h, ale to było za mało. 

Kierowca zmarł zaledwie kilka godzin po wypadku. Trzykrotnego mistrza świata udało się wydobyć z wraku bolidu. W stanie śmierci klinicznej trafił do kliniki Maggiore w Bolonii. Lekarze stwierdzili rozległe urazy czaszki, a po kilku godzinach sztucznego podtrzymywania życia - całkowity zanik pracy mózgu. Po konsultacjach z rodziną wyłączono aparaturę medyczną.

Senna prowadził w wyścigu przez kilka pierwszych okrążeń, ale w pewnym momencie jego bolid uderzył w barierę otaczającą tor na zakręcie o nazwie Tamburello. Brazylijczyk stracił panowanie nad pojazdem jadącym z prędkością przekraczającą 230 km/godz.


Po tym wypadku przerwano wyścig na ponad godzinę. W tym czasie organizatorzy zdecydowali, że zamiast planowanych 61 okrążeń, kierowcy będą mieli do pokonania 53 rundy.

Powiązany Artykuł

FB Jakub Śmiechowski 1200F.jpg

- Kiedy zobaczyliśmy ten wypadek na monitorach w naszym studiu, zapanowała absolutna cisza. Przez dłuższą chwilę nie byłem w stanie wypowiedzieć żadnego słowa. Zresztą wszyscy byli ogromnie zszokowani. Nawet dzisiaj wspomnienia tamtego dnia budzą we mnie nieprzyjemne odczucia - wspominał Henry Hope-Frost, który prowadził wówczas w studio telewizji Canal+ transmisję z wyścigu.

"Jest bardzo źle"

To nie była jedyna tragiczna informacja z włoskiego toru. Dzień wcześniej w kwalifikacjach życie stracił również 33-letni Austriak Roland Ratzenberger, a w trakcie treningów do szpitala trafił rodak Senny Rubens Barrichello. Nie stwierdzono u niego poważniejszych obrażeń, ale Brazylijczyk nie wystartował w wyścigu.

- Kiedy wypadek miał Roland, zdałem sobie sprawę z tego, jak często balansujemy na granicy życia i śmierci. Teraz po raz pierwszy spostrzegłem, że siedząc w samochodzie cały się trzęsę. Patrzyłem w monitor, kiedy zaczęli wyciągać Ratzenbergera z samochodu. Gdy zobaczyłem jak to wszystko wygląda, wiedziałem, że jest bardzo źle - mówił na dzień przed śmiercią Senna, któremu także doradzano zaprzestanie startów w Formule 1.


Brazylijczyk, który dzień przed wyścigiem wywalczył pole position, po wypadku Ratzenbergera nie wrócił już na tor do końca sesji kwalifikacyjnej i jeszcze w jej trakcie udał się do hotelu.

- Nie chciał z nikim rozmawiać, zamówił nawet kolację do pokoju. Opuścił go dopiero rano i zszedł na śniadanie. Nawet w niedzielę rano, podczas przygotowań do wyścigu, widać było u niego przygnębienie spowodowane tamtymi wypadkami - wspominał później jego partner z zespołu, Brytyjczyk Damon Hill.

Wieczny Senna

Trzy lata po śmierci Senny w okolicach wirażu Tamburello, w obecności ambasadora Brazylii, odsłonięto pomnik, pod którym kibice składali kwiaty i zapalali znicze.

- Strach jest szalenie ekscytujący i wręcz niezbędny, żeby przetrwać w cyrku o nazwie Formuła 1. Wymusza na nas absolutną koncentrację i zwiększa nasze szanse w każdym wyścigu. Strach jest nieodłączną częścią naszego życia i czyni je pełniejszym. Niektórzy ludzie nie wiedzą, jak mu stawić czoła, ale my musimy się nauczyć sobie z nim radzić - powiedział Senna w jednym z ostatnich przed śmiercią wywiadów telewizyjnych.

- Ayrton nie był zwykłym człowiekiem. Był jeszcze znakomitszym człowiekiem niż kierowcą - podsumował Frank Williams, właściciel ostatniego teamu w karierze Senny.



Źródło: YouTube/Dejan Jeraj

Na pogrzebie Brazylijczyka w Sao Paulo pojawiło się wielu jego rywali, w tym Prost.

Łącznie przez całą karierę Senna wygrał 51 wyścigów F1, co daje mu czwarte miejsce w klasyfikacji wszech czasów. Z pole position startował 65 razy i pod tym względem jest trzeci.

ah/red/PolskieRadio24.pl/PAP/IAR/YouTube

Polecane

Wróć do strony głównej