El. Euro 2020: Austria - Polska. Od przybytku głowa czasem boli. Brzęczek nie będzie miał wymówki po meczu w Wiedniu

2019-03-21, 13:09

El. Euro 2020: Austria - Polska. Od przybytku głowa czasem boli. Brzęczek nie będzie miał wymówki po meczu w Wiedniu
Trener piłkarskiej reprezentacji Polski Jerzy Brzęczek podczas konferencji prasowej przed inauguracyjnym meczem eliminacji mistrzostw Europy 2020 z Austrią. Foto: PAP/Leszek Szymański

Jerzy Brzęczek cały czas czeka na swoje pierwsze zwycięstwo w roli selekcjonera reprezentacji Polski. Przed meczem z Austrią trener po raz pierwszy od momentu objęcia posady może mówić o pozytywnym bólu głowy, który towarzyszy wyborowi pierwszej jedenastki.

Posłuchaj

Łukasz Piszczek o Austrii i nie tylko
+
Dodaj do playlisty

Relacje z meczów piłkarskiej reprezentacji Polski w eliminacjach Euro 2020 na antenach radiowej Jedynki i Trójki. Spotkanie na stadionie w Wiedniu skomentują Andrzej Janisz i Filip Jastrzębski. Informacje i wydarzenia z obozu biało-czerwonych można śledzić na portalu PolskieRadio24.pl.   

Czas po mistrzostwach świata w Rosji, które okazały się dla biało-czerwonych doświadczeniem traumatycznym, nie należał do najłatwiejszych - zakończył się etap Adama Nawałki. Etap, który w większości będziemy wspominać dobrze, jednak nie sposób nie zauważyć, że obecny trener Lecha Poznań wykorzystał do cna potencjał tamtej drużyny i było oczywiste, że potrzebne jest nowe otwarcie, powiew świeżości, który będzie jednocześnie początkiem czegoś nowego.

Czy w ten sposób można traktować pierwszy występ Polaków w Lidze Narodów? Pierwsze sześć meczów Brzęczka w roli selekcjonera właściwie nadaje się do zapomnienia, zarówno ze względu na to, że trudno doszukać się w nich spektakularnych zwycięzców czy odkryć, jak i przez brak większego zainteresowania Ligą Narodów. Można też wziąć pod uwagę coś bardziej prozaicznego - kibice potrzebowali odpoczynku od reprezentacji po wielkim mundialowym rozczarowaniu. Piłkarzom z kolei przydał się czas, który mogli poświęcić na to, by pracować w klubach. Patrząc na to, jak obecnie wygląda sytuacja kadrowiczów w miejscach codziennej pracy, nie próżnowali.

Co było największą siłą zespołu Adama Nawałki? Trzeba powiedzieć jasno, że selekcjoner trafił na kapitalny czas liderów kadry. W życiowej formie był Kamil Glik, w Sevilli kapitalnie prezentował się Grzegorz Krychowiak, Łukasz Fabiański i Wojciech Szczęsny nie schodzili ze swojego wysokiego poziomu, Robert Lewandowski z Arkadiuszem Milikiem przeżywali kapitalny czas, nie zawodzili Łukasz Piszczek z  Jakubem Błaszczykowskim. Nawałka w każdej formacji miał liderów, do których dobierał (przeważnie trafnie) sprawdzonych przez siebie rzemieślników, którzy w kluczowych momentach nie zawodzili i nie odstawali.

Tuż przed Euro 2016 wielu piłkarzy było w szczytowej formie, miało za sobą kapitalne miesiące. W ubiegłym roku wielu z nich znalazło się na zakręcie, borykało się z urazami, brakiem regularnej gry w klubach. Wszystko zostało bezlitośnie obnażone, najpierw na mundialu, później podczas jesieni, kiedy to kadra przypominała bardziej zbieraninę przypadkowych ludzi niż zespół, w którym funkcjonuje jakakolwiek chemia między zawodnikami.

Jak będzie wyglądała kadra Jerzego Brzęczka? Mimo że posadę objął już w lipcu ubiegłego roku, odpowiedź na to pytanie dopiero dostaniemy. Końcówka zespołu Adama Nawałki stała pod znakiem bezbarwnego, siermiężnego, pozbawionego idei przewodniej futbolu. Nie byliśmy dobrzy w ofensywie, popełnialiśmy proste, dziecinne błędy. Nie imponowaliśmy wybieganiem, charakterem, zawziętością...

Będzie lepiej z prostego powodu - patrząc na piłkarzy, nazwisko po nazwisku, pozycja po pozycji, widać progres względem tego, co miało miejsce w miesiącach poprzedzających mundial w Rosji.

Eliminacje Euro 2020 będą kolejnym odcinkiem rywalizacji o miejsce między słupkami, którą od lat toczą Łukasz Fabiański i Wojciech Szczęsny. W środku obrony najgorsze ma już za sobą Kamil Glik, który w obecnym, fatalnym dla Monaco sezonie nie jest bez winy. Wiele razy mylił się i doprowadzał do zagrożenia pod swoją bramką, ale po powrocie Leonardo Jardima na trenerską ławkę wydaje się, że zespół wyszedł na prostą. Wydostał się już ze strefy spadkowej, a Glik jest wśród tych, na których stawia szkoleniowiec.

Powiązany Artykuł

Fabiański Szczęsny Skorupski 1200.jpg
Jerzy Brzęczek zdecydował, kto jest numerem 1 w kadrze

Bardzo wiele zmieniło się u Jana Bednarka, który zbiera bardzo dobre recenzje za swoje występy w Southampton. W poprzednich rozgrywkach Premier League miał na swoim koncie 428 minut, teraz, osiem kolejek przed końcem batalii, ma ich 1430 - od momentu przyjścia do klubu Ralpha Hasenhuettla gra wszystko od deski do deski. Nie ma przesady w tym, że Bednarek jest wśród najlepszych graczy "Świętych" i jeśli wywalczą oni utrzymanie, będzie miał w to duży wkład. Do tego 23-latek cały czas może się rozwijać i możliwe jest, że latem czekają go przenosiny do mocniejszego klubu. I warto przypomnieć, że kiedy nie mieścił się nawet na ławce swojego klubu, szanse dawał mu właśnie Brzęczek.

W Turcji odżył też Michał Pazdan, bohater Euro 2016, który w Legii stopniowo odgrywał coraz bardziej marginalną rolę, ale przenosiny do Ankaragucu sprawiły, że jego notowania wzrosły. Do tej trójki dochodzą jeszcze Artur Jędrzejczyk i Marcin Kamiński.

Prawa strona defensywy jest obsadzona przez Bartosza Bereszyńskiego, który wygląda na solidnego następcę Łukasza Piszczka. Lewa potwierdza to, co wiemy od lat - to czuły punkt biało-czerwonych, który każdemu selekcjonerowi będzie spędzał sen z powiek.

Obiecująco wyglądają nasze skrzydła, czyli jedna z najgroźniejszych broni ostatnich lat. Kamil Grosicki skupił się na grze w Hull City, prowadzi pod względem asyst, stworzył świetny duet z Jarrodem Bowenem. Znów oglądamy regularnie wybiegającego w pierwszym składzie Jakuba Błaszczykowskiego. Weteran Bundesligi nie będzie młodszy, jednak wielokrotnie pokazywał, że potrafi dać kadrze coś ekstra, a jego doświadczenia nie można nie doceniać. Ostatnie miesiące były najdziwniejszymi w karierze zawodnika. Nie grał w Wolfsburgu i szukał drogi ucieczki, jednocześnie biorąc czynny udział w ratowaniu Wisły Kraków. Teraz dokłada swoją cegiełkę na boisku, asystując i strzelając. Tak, czas Błaszczykowskiego w kadrze kiedyś dobiegnie końca, ale wygląda na to, że to jeszcze nie ten moment i zamierza on napisać jeszcze jeden rozdział swojej reprezentacyjnej przygody.

Powiązany Artykuł

grosicki 1200.jpg
Grosicki: chcemy, żeby ludzie znów żyli reprezentacją [TYLKO U NAS]

Regularnie gra i pokazuje się z dobrej strony Damian Kądzior, gracz chorwackiego Dinama Zagrzeb. W odwodzie pozostaje jeszcze Przemysław Frankowski, który zdecydował się na przenosiny do USA, co dla wielu miało być końcem jego marzeń o reprezentacji. Może jednak okazać się inaczej.

Na kluczowego piłkarza Lokomotiwu Moskwa wyrasta Grzegorz Krychowiak, który ma w nogach już prawie 2500 minut. To znów taki "Krycha", jakiego można pamiętać z Euro 2016, kiedy rządził i dzielił w środku pola kadry Adama Nawałki. Świetny w odbiorze, potrafiący dokładnie rozegrać i pociągnąć grę. Wiemy, ile czasu Krychowiak stracił w Paryżu, ale mamy też nadzieję, że to już za nim i w biało-czerwonych barwach będzie tym zawodnikiem, który czarował w Sevilli.

Obok niego możemy zobaczyć Karola Linettego, który musi wreszcie pokazać, że potrafi brać na swoje barki grę narodowej reprezentacji. To samo tyczy się Piotra Zielińskiego, który od lat kreowany jest na mózg kadry, człowieka odpowiedzialnego za dyrygowanie poczynaniami kolegów, nieustanne bycie w gotowości do krótkiego rozegrania lub posłania piłki, która otworzy drogę do bramki. Problem w tym, że piłkarz Napoli ma tendencję do tego, by znikać, kiedy jest najbardziej potrzebny. Stworzenie Zielińskiego dla kadry nie udało się Nawałce, swoją szansę w tej kwestii będzie miał Brzęczek. Kolejna to wykorzystanie Mateusza Klicha, który w Leeds odnalazł się idealnie. Szymon Żurkowski to przyszłość kadry i niewątpliwie warto przyglądać się temu, jaki progres będzie wykonywał. Na razie jednak będzie musiał czekać na to, by zasłużyć na kredyt zaufania.

Nieco starsi kibice mogą pamiętać, jakie problemy na wielkich imprezach mieli biało-czerwoni w ofensywie. Obecnie to zaledwie mgliste wspomnienie, kiedy za gole musieli odpowiadać piłkarze europejskich średniaków. O tym, jakim arsenałem w ofensywie dysponujemy, napisano w ostatnim czasie już wszystko. Robert Lewandowski to cały czas klasa światowa, Arkadiusz Milik strzela w Neapolu jak na zawołanie, nie mówiąc już o Krzysztofie Piątku, który w błyskawicznym tempie rozkochał w sobie najpierw kibiców Genoi, a potem Milanu.

Jerzy Brzęczek na początku swojej kadencji raczej nie spodziewał się, że jego głównym problemem będzie to, w jaki sposób poradzić sobie z ustawieniem zespołu tak, by do maksimum wykorzystać ofensywny potencjał snajperów. Bez większego trudu można usłyszeć głosy, które nawołują do postawienia wszystkiego na ofensywę, na desygnowanie do gry trzech napastników. Widać, że łatwo można zachłysnąć się golami, które co weekend zapisują na swoich kontach polscy napastnicy.

W czwartek sześć meczów reprezentacji pod wodzą Jerzego Brzęczka nie będzie miało żadnego znaczenia. Patrząc na to, co działo się z naszymi zawodnikami w ostatnich miesiącach, widać wyraźną poprawę. Największe problemy selekcjonera związane są z bogactwem - dawno nie było sytuacji, w której czołowi gracze byliby na fali. Tutaj nie trzeba kombinacji, poszukiwań niesamowitych rozwiązań, oczekiwania niemożliwego. Brzęczek dysponuje graczami, którzy zdążyli zebrać doświadczenie, w których powinien drzemać głód, bo przecież obiektywnie patrząc, reprezentacja znaczącego sukcesu za Adama Nawałki nie osiągnęła i dla wielu graczy czas na to jest mocno ograniczony.

Dopiero teraz, kiedy zaczyna się gra o awans na wielki turniej, praca Jerzego Brzęczka rzeczywiście zaczyna budzić duże emocje. I dopiero teraz będzie mogła zostać właściwie oceniona. Wyjazdowy mecz z Austrią wydaje się zadaniem o wysokim poziomie trudności. Z drugiej strony, jeśli piłkarze i sztab szkoleniowy chcą tu grać o wyższe cele, to podobne mecze trzeba po prostu wygrywać i nie szukać usprawiedliwień.

ps, PolskieRadio24.pl

Polecane

Wróć do strony głównej