Boks: PAMIĘTNE WALKI POLSKO-POLSKIE - Adamek, Szpilka, Gołota i Saleta inspirowali, padali na deski, nudno nigdy nie było

2018-11-10, 14:54

Boks: PAMIĘTNE WALKI POLSKO-POLSKIE - Adamek, Szpilka, Gołota i Saleta inspirowali, padali na deski, nudno nigdy nie było
Andrzej Gołota (L) i Tomasz Adamek w ringu podczas "Polskiej Walki Stulecia" o tytuł bokserskiego mistrza interkontynentalnego federacji IBF . Foto: PAP/Grzegorz Michałowski

W sobotę 10 listopada Artur Szpilka skrzyżuje rękawice z Mariuszem Wachem. To nie pierwsze bokserskie starcie, w którym do ringu wejdzie dwóch Polaków. Kibice boksu mają w pamięci bitwę Tomasza Adamka z Andrzejem Gołotą, czy pojedynek Przemka Salety z "Andrew".  

Tomasz Adamek – Andrzej Gołota (24 października 2009, Łódź) - dla Adamka był to pierwszy występ w wadze ciężkiej. Andrzej Gołota miał na swoim koncie 49 konfrontacji. W tym 41 zwycięstw, siedem porażek i remis. Gołota swoich przeciwników posyłał na deski przez nokaut aż 33 razy. Dorobek Adamka wyglądał przed starciem nie mniej imponująco. 38 wygranych (w tym 26 nokautów) i tylko jedna porażka. W Łodzi Adamek nie dał żadnych szans starszemu koledze.

Zestawienie Gołota vs Adamek określano mianem polskiej walki stulecia, wcześniej nie oglądaliśmy starć bijących się między sobą Polaków z tak bogatym dorobkiem. Niestety widowisko nie było najlepsze - Gołota nie był w stanie sportowo nawiązać do Adamka. Na samym początku piątej rundy zakontraktowanej na 12 odsłon walki Gołota padł na deski, jednak błyskawicznie wstał. Adamek niemiłosiernie obijał rywala, dlatego sędzia Bill Clancy nie pozwolił na kontynuowanie starcia. Przez techniczny nokaut walkę wygrał Tomasz Adamek. 

Artur Szpilka – Tomasz Adamek (8 listopada 2014, Kraków) - Tomasz Adamek i Artur Szpilka, stary lis i młody gniewny, chcieli tego samego. Powalić przeciwnika, okazać się lepszym, wygrać. Faworytem był "Góral”. W ringu w Krakowie nie rozgryzł jednak Szpilki i przegrał na punkty. 

Tomasz Adamek zapowiadał, że będzie w tym starciu szybszy od Artura Szpilki. Od pierwszej rundy walki widać jednak było, że w tym elemencie przewaga była po stronie Artura Szpilki.

"Góral" szukał sposobu na to, by przedrzeć się przez obronę młodszego pięściarza, jednak Szpilka był wyjątkowo skoncentrowany, nie pozwalał Adamkowi na skracanie dystansu, nie wchodził w wymiany ciosów.

"Szpila" sprawiał bardzo dobre wrażenie, zadawał więcej ciosów i punktował lepiej. Adamek rozkręcał się jednak stopniowo, z każdą rundą wykorzystując zmęczenie rywala.

Gorąco zrobiło się w siódmej rundzie, pięściarze starli się po gongu i wydawało się, że zwiastuje to wojnę. Ósma runda stała pod znakiem ataków Adamka, po Szpilce widać było zmęczenie, nie był już tak uważny w obronie i "Góral" starał się to wykorzystać. 

Szpilka jednak nie stracił głowy i nie ruszył do szaleńczego ataku, który mógłby rozstrzygnąć losy starcia. Wiedział, że punktował lepiej i starał się kontynuować swoją strategię z początku walki. Bardzo dobrze wykorzystywał swoją prawą rękę, często trafiając "Górala" i zachowując żelazną dyscyplinę. 
W ostatniej rundzie Adamek próbował ruszyć do ataku, jedna Szpilka nie pozwolił mu na wiele, zachowując zimną krew. Nie było nokautu, walkę musieli rozstrzygnąć sędziowie, którzy jednogłośnie zdecydowali o tym, że w tym starciu zwycięstwo należało się młodszemu pięściarzowi.

Przemysław Saleta – Andrzej Gołota (23 lutego 2013, Gdańsk) - Trudno nazwać ten pojedynek hitem, bo było to starcie w kategorii senior/emeryt, ale obaj pokazali wielkie serce. W szóstej rundzie wygrał  Saleta. 

Przemysław Saleta przeżywał ciężkie chwile na początku starcia z Andrzejem Gołotą. W trzeciej rundzie poczuł jednak, że walka układa się po jego myśli. 

Saleta dostrzegł, że jego ciosy robią spore wrażenie na faworyzowanym rywalu i dochodziło do ciekawych, efektownych akcji. Gołota, będąc w opresji, wypluwał ochraniacz na zęby, co coraz bardziej irytowało publiczność. Stało się to sześciokrotnie.

- Kiedy zorientowałem się w taktyce Andrzeja, to wtedy pomyślałem, że ta walka układa się po mojej myśli. Tak naprawdę kiedy w trzeciej rundzie wypluł po raz pierwszy szczękę, pomyślałem "jest dobrze" - przyznał po walce Przemysław Saleta.

45-letni pięściarz zaznaczył jednak, że ten sukces nie zainspiruje go do kontynuowania dalszej przygody z boksem. Już przed pojedynkiem Saleta zapowiadał, że to ostatnia walka w jego karierze. - Mam nadzieję, że (ten sukces - przyp.) zainspiruje ludzi po czterdziestce do uprawiania sportu, prowadzenia aktywnego trybu życia. Mam nadzieję, że pokazałem, zresztą Andrzej też, bo z obu stron była to widowiskowa walka w dobrym tempie, że mając tyle lat ile my, naprawdę można być w dobrej formie - podkreślił.

Przemysław Saleta dodał, że najważniejsze było dla niego godne pożegnanie się z publicznością, niż zwycięstwo z Andrzejem Gołotą. - Graliśmy w otwarte karty. Dla mnie ta walka była ważna, ale nie ze sportowego, lecz emocjonalnego punktu widzenia. Pożegnanie z kibicami, z wymarzonym przeciwnikiem. Chciałem, żeby ta walka była emocjonująca. To była pierwsza i najważniejsza rzecz. Wygrana była tak naprawdę na drugim miejscu. Wolałbym przegrać po takiej walce jak dzisiejsza niż wygrać po nudnej - zaznaczył.

ah, PolskieRadio24.pl

Polecane

Wróć do strony głównej