Tomek Mackiewicz nie ścigał się w górach, obserwował "wyścig szczurów". Wspominamy tych, którzy zostali w górach wysokich

2018-11-01, 12:16

Tomek Mackiewicz nie ścigał się w górach, obserwował "wyścig szczurów". Wspominamy tych, którzy zostali w górach wysokich
Tomek Mackiewicz z dziećmi podczas rozmowy z portalem polskieradio.pl . Foto: polskieradio.pl

Dzień Wszystkich Świętych i Zaduszki to czas, w którym pamiętamy o zmarłych - oddajemy hołd naszym bliskim, przyjaciołom, autorytetom, tym którzy zajęli szczególne miejsce w naszej pamięci. Wspominamy Tomka Mackiewicza oraz innych wspinaczy, którzy w ostatnim roku na zawsze pozostali w górach. 

Góra mówiła nie, a Tomek ciągle do niej wracał. Oczarowała go, wywarła wrażenie, była niedostępna, tajemnicza i groźna. Fascynowała Tomka. To, że zaczął się na nią wspinać było jednak przypadkiem: jak zaczynaliśmy myśleć nad zdobyciem ośmiotysięcznika zimą to nie mieliśmy zbyt dużego budżetu. Nanga była najbliżej, najbliżej Karakorum Highway, najłatwiej dostępnym ośmiotysięcznikiem z tych, na które jeszcze nikt nie wszedł. Dlatego padło na Nangę, a jak już zaczęliśmy to trzeba to skończyć - mówił Tomek w rozmowie z portalem PolskieRadio.pl w maju 2015 roku. 

"

Adam Bilecki Góry to jest strefa wolności i każdy ma prawo przeżywać je na swój sposób. Nawet jeżeli instruktorów wspinania i himalaistów raziło to, w jaki sposób Tomek działał i zarzucano mu brak profesjonalizmu, to dla mnie to była jego droga, jego wybór i jego prawo 

Projekt zdobycia Nanga Parbat powstał w 2012 roku. Wtedy też była pierwsza próba. Tomek Mackiewicz i Marek Kolonowski zostali wówczas nieco upokorzeni przez górę. Potem były kolejne próby. - Z roku na rok byliśmy coraz bliżej. W końcu udało mi się wejść na 7200 km – mówił "Czapkins" w rozmowie z Polskim Radiem w 2017 roku. 

Wiara w to, że jest coraz bliżej szczytu powodowała, że Tomek organizował kolejne wprawy. - Wszystkie możliwe style i drogi były już wypróbowane. Gdy wracałem, rodziła się myśl, że popełniłem dany błąd i że jeśli w przyszłym roku go nie popełnię to może się uda, więc wracam – tłumaczył.

Najbliżej upragnionego szczytu było podczas wyprawy w sezonie 2016/2017. - Byłem 300 m od wierzchołka, widziałem go jak na dłoni. Mogłem wejść na szczyt, ale pewnie bym z niego nie zszedł. Trzeba mieć świadomość, że pragnienie posiadania czegoś może skończyć się straceniem wszystkiego – mówił "Czapkins".

Tomek zawsze jednak podkreślał, że nie ma w nim pragnienia bycia pierwszym. - To świetna pożywka dla ego – mówił. - Komercja jest w tej chwili wszędzie. Wyścig szczurów można obserwować nawet w górach - dodawał.

Dlatego nie złożył broni, po tym jak w lutym 2016 szczyt Nanga Parbat zdobyła międzynarodowa ekipa w składzie Alex Txikon, Ali Sadpara i Simone Moro. 

W sezonie 2017/2018 Tomasz Mackiewicz po raz siódmy podjął próbę wejścia zimą na Nanga Parbat, a towarzysząca mu Francuzka Elizabeth Revol po raz czwarty. W grudniu wyruszyli do Pakistanu we dwójkę, działali w stylu alpejskim, bez żadnego wsparcia ze strony tragarzy oraz nie mając tlenu w butlach. 

20 stycznia rozpoczęli wspinaczkę na wierzchołek, ale ostatecznie zeszli do obozu drugiego. 22 stycznia z informacji nadsyłanych przez Francuzkę wynikało, że są w obozie trzecim i planują wyjście wyżej i atak szczytowy 25 stycznia. Tak też się stało, Tomek Mackiewicz i Eli Revol stanęli na wierzchołku Nanga Parbat. Tomek był czwartym mężczyzną, który stanął zimą na szczycie Nangi, Eli pierwszą kobietą, która dokonała tej sztuki (w lutym 2016 roku, gdy na szczycie Nangi stanęli Moro, Txikon i Sadpara, pod kopułę szczytową dotarła wspinająca się z nimi Tamara Lunger)

Prestiżowy periodyk "American Alpine Journal", kilka miesięcy później opublikował raport na temat wspinaczki Elizabeth Revol i Tomasza Mackiewicza. Raport, który przygotował specjalny zespół pod przewodnictwem Lindsaya Griffina, rozpoczyna się słowami rozwiewającymi wątpliwości co do zdobycia przez Francuzkę i Polaka szczytu. "Chwilę po zachodzie słońca 25 stycznia 2018 roku Mackiewicz i Revol osiągnęli szczyt Nanga Parbat (8125 m n.p.m.). Było to drugie w historii zimowe wejście na ten szczyt" - przyznano. 

W zejściu zaczęły się kłopoty. Chmury przesłoniły kopułę szczytową, a polsko-francuska para w odwrocie utknęła na wysokości ok. 7400 m. Tomek zmagał się z chorobą wysokościową. Pojawiły się objawy ślepoty śnieżnej, plucie krwią. Oboje zaczęli - jak później opisywała to Revol - "ucieczkę w dół".

Jak opisano w raporcie "American Alpine Journal" Mackiewicz przed drogą powrotną ze szczytu zażył cztery tabletki deksametazonu. "Wydawało się, że to poprawiło na chwilę jego ciężki stan. Po zejściu na wysokość 7280 m n.p.m. Polak był już jednak całkowicie wyczerpany" - napisano.  

"

Adam Bielecki Jeżeli dałoby się Tomka uratować, to byłbym pierwszym, który skopałby mu tyłek (...) Mimo wszystko szanuję Tomka upór i tą jego obsesję Nanga Parbat i myślę sobie, że dopełniło się jego przeznaczenie 

Na pomoc Revol i Mackiewiczowi ruszyła ekipa himalaistów - Adam Bielecki, Denis Urubko, Jarosław Botor i Piotr Tomala - wspinaczy, uczestniczących w wyprawie na K2. Na miejsce akcji ratunkowej ekipa dotarła dwoma helikopterami, wylądowali blisko obozu pierwszego na Nanga Parbat. Mimo zapadających ciemności, wspinaczkę rozpoczęli Bielecki i Urubko. Po rekordowo szybkiej wspinaczce dotarli do Revol, która czekała na pomoc na wysokości 6000-6100 m. 

Ze względu na pogarszającą się pogodę, nie było żadnych szans na akcję ratunkową po Tomasza Mackiewicza, który znajdował się na Nanga Parbat na wysokości około 7200 m, choć jak napisano w  "American Alpine Journal", Bielecki i Urubko początkowo rozważali taką możliwość.

Według oficjalnego raportu Polskiego Himalaizmu Zimowego, na pytania Bieleckiego o Mackiewicza Revol oceniła jego stan w momencie, gdy pozostawiła go zabezpieczonego w śpiwór w szczelinie (namiocie), jako bardzo ciężki: "odmrożone ręce, nogi, twarz, niezorientowany w czasie i przestrzeni, nie było z nim już żadnego kontaktu, ślepota śnieżna, brak możliwości samodzielnego przemieszczania się".

"Aż do tej pory nie mogłam napisać tego listu. Tomek był jednym z najbardziej wolnych i niezależnych ludzi jakich znałam. Był poza normami. Himalaizm, który uprawiał w zimie na Nanga Parbat, był jego sztuką życia" - napisała kilka miesięcy po wydarzeniach na Nanga Parbat Eli Revol w liście skierowanym do Tomka.

Nanga Parbat (8126 m) jest jednym z najbardziej wymagających ośmiotysięczników. Należy do szczytów wyjątkowo trudno dostępnych i niebezpiecznych. Świadczy o tym chociażby liczba dotychczasowych zdobywców, nieznacznie przekraczająca 300 osób. 

Pod względem wypadków śmiertelnych "Naga Góra" zajmuje niechlubne, drugie miejsce, za K2 (8611 m). Historia podboju to przede wszystkim zmagania niemieckich alpinistów. Próby zdobycia wierzchołka w latach 1895-1950 pochłonęły 31 ofiar, a od 1953 roku drugie tyle. 

W środowisku wspinaczy Nanga Parbat nazywana jest "zabójczą górą". Posiada największą wysokość względną na świecie - około 7000 m. Baza główna po stronie północnej znajduje się około 3600 m n.p.m i jest najniżej położoną ze wszystkich baz pod ośmiotysięcznikami. 

Góry zabrały nie tylko "Czapkinsa"

Powiązany Artykuł

Karakorum 1200F.jpg
Tragedia na Latok I: zginął Siergiej Glazunow, jego partner potrzebuje pomocy. Andrzej Bargiel zgłosił się do akcji ratunkowej

Tomek Mackiewicz nie był jednak jedynym, który w 2018 roku na zawsze pozostał w górach wysokich. 27 lipca do tragicznego wypadku doszło w rejonie Latok I (7145 m) w Karakorum. W trakcie wspinaczki "dziewiczym" północnym filarem szczytu zginął Rosjanin Siergiej Glazunow

W maju, podczas próby zdobycia Mount Everestu zginął 36-letni, doświadczony japoński wspinacz Nobukazu Kurik. To była ósma próba zdobycia najwyższej góry ziemi przez Azjatę. Celem wspinacza było stylowe wejście - bez użycia tlenu i wsparcia innych osób.

Pod koniec kwietnia na Dhaulagiri (8 167m n.p.m) zginął włoski wspinacz Simone La Terra. Jego namiot został zepchnięty przez wiatr. 37-letni Włoch wspinał się na ośmiotysięczniku wraz z Polakiem Pawłem Michalskim i Rumunem Alexem Gavanem. Zespół poszukiwawczy ciało himalaisty odnalazł na wysokości 6 100 m.

La Terra był przyjacielem polskich Himalaistów. Współpracował z nimi podczas wielu wypraw, między innymi tych unifikacyjnych na K2. - To wielka strata - mówił w rozmowie z portalem PolskieRadio.pl Jerzy Natkański, szef Fundacji im. Jerzego Kukuczki. - Simone był wyjątkowym wspinaczem, a naszą historię, historię podboju gór wysokich przez Polaków miał w jednym palcu, znał ją lepiej niż niejeden z nas - dodawał Natkański, który z Simone działał w 2010 roku na Nanga Parbat, czy w 2016 na K2.

- Zdarzyło mu się w górach wpadać w tarapaty - wspominał Natkański. - Ale zawsze z nich wychodził. W 2015 był na Gaszerbrumie II (8035 m). Wpadł do szczeliny, ale udało mu się z niej wydostać. Wtedy próbę zjazdu na nartach ze szczytu podjął Olek Ostrowski, któremu towarzyszył Piotr Śnigórski. Olek nie miał wówczas tyle szczęścia, co Simone. Wpadł do szczeliny i już na zawsze pozostał w górach. 

Miesciąc po tym jak ratował odmrożone na Nanga Parbat dłonie Elizabeth Revol, w wypadku w Alpach Francuskich zginął Emmanuel Cauchy, znany lekarz i specjalista w zakresie medycyny górskiej. 

W połowie października w bazie pod Gurja Himal (7193 m) w Nepalu, szczycie położonym w regionie Annapurna, obok podatnego na lawiny szczytu Dhaulagiri, siódmej najwyższej góry na świecie, doszło do tragicznego wypadku, w którym zginęła 9-osobowa grupa himalaistów. 

Wszyscy zginęli po tym jak potężne osunięcie ziemi zasypało obóz bazowy. W bazie odnaleziono ciała pięciu obywateli Korei i czterech Szerpów. Wśród nich był lider koreańskiej wyprawy Kim Chang-ho. Koreańczyk był pierwszym obywatelem swojego kraju, który zdobył wszystkie 14 ośmiotysięczników bez użycia dodatkowego tlenu z butli.


Aneta Hołówek. PolskieRadio24.pl

Polecane

Wróć do strony głównej