Saul Alvarez twarzą bokserskiej rewolucji? "Canelo" ozłocony, ale wciąż niespełniony

2018-10-24, 16:45

Saul Alvarez twarzą bokserskiej rewolucji? "Canelo" ozłocony, ale wciąż niespełniony
Saul "Canelo" Alvarez. Foto: Printscreen z Twitter

W ubiegłym tygodniu Saul "Canelo" Alvarez podpisał najwyższy kontrakt w historii sportu, przez następne 5 lat zarobi 365 milionów dolarów. Ozłocony przez DAZN pięściarz jest w szczytowej formie - na co jeszcze go stać?

Po tym, jak Floyd Mayweather Jr.przeszedł na sportową emeryturę, a Manny Pacquiao zszedł na dalszy plan i nieuchronnie zmierza do końca swojej kariery, a wreszcie po drugiej walce z Giennadijem Gołowkinem, Alvarez stał się najlepszym i najpopularniejszym zawodnikiem wagi średniej. I nie tylko. Generuje gigantyczne pieniądze, jego walki gwarantują sprzedaż biletów nawet po astronomicznych cenach.

Na zawodowstwo przeszedł mając zaledwie 15 lat, w wieku 28 lat ma ich już stoczonych 52. Wygrał 49 (34 nokauty), zremisował 2, a jedyną porażkę we wrześniu 2013 roku zafundował mu nie kto inny jak żywa legenda, Floyd "Money" Mayweather Jr.

Kontrowersyjna łatka

Trzeba też przyznać, że na swoim koncie powinien zapisać drugą - remis w pierwszym starciu z Gołowkinem był wyjątkowo kontrowersyjny i zostawił po sobie niesmak. Często narzekali na niego kibice, zarzucając, że jest pięściarzem przereklamowanym i mocno promowanym. Choć punktacja w tamtym starciu wywołała skandal, to Gołowkin nie rozniósł Meksykanina na strzępy, tak jak wielu przewidywało.

Później, z walki na walkę, kontrowersji było coraz mniej - w ringu oglądaliśmy już zawodnika kompletego, który nie pozostawiał żadnych wątpliwości, że miejsce w czołówce w pełni mu się należy. Czy obecnie jest najlepszym pięściarzem bez podziału wagowego? To kwestia dyskusyjna, ale warta spokojnego rozważenia.

Na początku roku "Canelo" (hiszp. "cynamon"- od koloru włosów pięściarza) zapisał w swojej karierze epizod, od którego nie ucieknie. W lutym, przed drugim starciem z Gołowkinem, w jego organizmie wykryto clenbuterol, środek stosowany do zbijania wagi. Ekipa Meksykanina tłumaczyła się spożyciem skażonego substancją mięsa, ale dziur w tej teorii było wiele. Wszystko jednak wyglądało na to, że nikomu przesadnie nie zależało na tym, by wykluczyć zawodnika na dłużej, wszystko skończyło się na kilkumiesięcznej dyskwalifikacji.

Bez względu na tłumaczenia, łatka została przypięta, a teorie na temat stosowania przez pięściarza dopingu mają się dobrze. Eksperci często zwracali uwagę na to, z jaką łatwością "Canelo" potrafi zrzucać i budować masę mięśniową, nie tracąc przy tym imponującej formy fizycznej. 

W rewanżowej walce z Gołowkinem kontrowersje zeszły na dalszy plan - wygrana Meksykanina była bezdyskusyjna, boksował przez 12 rund bez większych przestojów, częściej trafiał i unikał ciosów Kazacha. Był optymalnie przygotowany.

Brawura i serce do walki

Mówimy o jednym z najbardziej utytułowanych pięściarzy z Meksyku, a wiadomo, że ten kraj od lat słynie ze świetnych bokserów. Nie będzie wiele przesady w stwierdzeniu, że to sport narodowy. Piękne tradycje, nieustające zainteresowanie kibiców, ogromna liczba zawodników, którzy słyną z serca do walki, brawury i widowiskowego stylu. Biją się ofensywnie, nie boją się przyjąć ciosu po to, by zadać swój.

Źródło: Motivedia-Boxing

W świecie fanów boksu cały czas stereotyp na temat meksykańskich pięściarzy ma się świetnie, choć przecież wielu zawodników się z niego wyłamuje. Zresztą w tym przypadku słowo "stereotyp" jest jak najbardziej pozytywne - wymienione cechy są przecież w cenie. Mówiąc krótko, jeśli meksykański bokser znajdzie się w ringu, to zobaczymy prawdziwe fajerwerki, jak chociażby w starciach Juana Manuela Marqueza, który dwukrotnie mierzył się z Mannym Pacquiao.

Filipińczyk w pierwszej walce miał go trzy razy na deskach, i to w rundzie otwierającej pojedynek. Marquez przetrwał dwanaście rund, kończąc rywalizację remisem. Na półmetku drugiego starcia krwawił z głębokiego rozcięcia, odgryzał się, ale wyglądało na to, że padnie pod ciosami. Zamiast tego zafundował rywalowi najgorszy nokaut w jego karierze.

Jeśli będzie trzeba, to za zwycięstwo zapłacą każdą cenę - będą krwawić, ryzykować, bić się do momentu, w którym nie znokautują albo nie zostaną znokautowani. I o ile są bardzo szanowani na świecie, to w ojczyźnie otacza się ich prawdziwym kultem.

Carlos Zarate, Vicente Saldivar, Julio Cesar Chavez czy Julio Olivares - wszyscy byli zawodnikami, którzy potwierdzają teorię o Meksyku jako miejscu, które wypuszcza w świat mistrzów - w sumie było ich 204. Żaden inny kraj nie może pochwalić się takim osiągnięciem. Ale czy "Canelo" jest takim synem bokserskiej potęgi, jakiego chcą Meksykanie?

Ulubieniec mediów czy wojownik?

Saul Alvarez jest w optymalnym wieku, wydaje się, że w walce z Gołowkinem pokazał życiową formę. Wydaje się, że w tym momencie po prostu nie ma na niego mocnych. Jaką drogę przebył człowiek, który został ozłocony przez wchodzącego na amerykański rynek giganta, którym jest DAZN?

Alvarez urodził się w skromnej rodzinie, był ósmym dzieckiem swoich rodziców. Zaczął boksować w wieku trzynastu lat, po świetnej amatorskiej karierze szybko wspinał się na szczyt, co sprawiło, że w momencie, w którym sięgał po pierwsze pasy, cały czas miał jeszcze duże rezerwy i możliwości rozwoju.

Bije od niego spokój, nie szuka sensacji i pogłosu tanimi chwytami, nie wikła się w słowne przepychanki, jest wyważony, dba o swoją prywatność. Na konferencji, na której ogłaszano kontrakt wart setki milionów dolarów i kolejną walkę, robił miny do swojej córki i wyglądał, jakby reszta niespecjalnie go interesowała.

W beczce miodu zawsze znajdzie się jednak łyżka dziegciu.

Choć Alvarez ma wielu oddanych kibiców, niektórzy zarzucają mu, że starannie dobiera swoich przeciwników i kalkuluje. Do tego często korzysta z mediów społecznościowych, jest uwielbiany przez media, które nie odpuszczą żadnej okazji, by jeszcze bardziej go promować. Wielu kibiców tęskni za dawnymi mistrzami, którzy mówili przede wszystkim na ringu, w swoich walkach, nie jest przekonanych do "Canelo" dlatego, że ich zdaniem brakuje mu bezwzględności, że jest produktem współczesnego boksu, a nie wojownikiem z prawdziwego zdarzenia. Przed walką z Gołowkinem pojawiały się głosy, że to Kazach walczy w "bardziej meksykańskim" stylu i to jemu należy kibicować. Ale patrząc na jego świetny bilans, wśród pokonanych znajdziemy duże nazwiska, a do tego gołym okiem widać, że ten pięściarz cały czas się rozwija.

15 grudnia "Canelo" zmierzy się w Madison Square Garden z Rockym Fieldingiem (27-1, 15 KO). Będzie to pierwszy z 11 pojedynków dla DAZN, która odchodzi od formuły pay-per-view. Jeśli boks czeka rewolucja, która ma przywrócić mu popularność (a wiele na to wskazuje), to Saul Alvarez będzie jedną z jej najważniejszych twarzy.

Co czeka go po starciu z Fieldingiem? Sam Meksykanin nie wykluczył, że dojdzie do trzeciej walki z Gołowkinem, mówi się też o tym, że do powrotu z emerytury szykuje się ten, który pięć lat temu udzielił pięściarzowi lekcji - Floyd Mayweather Jr. "Money" wbił szpilę mistrzowi, pisząc, że walka z nim była najłatwiejszą w jego karierze, a do większego wysiłku zmusił go Conor McGregor. Dodał też, że większe pieniądze niż te w kontrakcie "Canelo" jest w stanie zarobić w jeden wieczór.

Alvarez nie może narzekać na brak pieniędzy, a pokonanie Amerykanina mogłoby pomóc w tym, by wyjąć bolesną drzazgę z przeszłości. Dla 41-letniego Mayweathera, który w 50 zawodowych walkach odniósł 50 zwycięstw, pokonanie "Canelo" w jego szczytowej formie byłoby potwierdzeniem geniuszu, ale jednocześnie przyjęcie wyzwania byłoby wielkim ryzykiem.

Paweł Słójkowski, PolskieRadio24.pl

Polecane

Wróć do strony głównej