Kto kogo okradł w finale US Open? Serena Williams na wojnie podczas bitwy z Naomi Osaką

2018-09-10, 12:55

Kto kogo okradł w finale US Open? Serena Williams na wojnie podczas bitwy z Naomi Osaką
Serena Williams. Foto: Shutterstock

- Jesteś złodziejem, okradłeś mnie – krzyczała Serena Williams podczas finałowego meczu US Open. Kto inny jednak tego dnia na korcie dopuścił się przestępstwa. 

Naomi Osaka, która w finale US Open pokonała Serenę Williams, pokonała nie tylko rywalkę, ale także swoją idolkę. Młoda Japonka zawsze marzyła by zagrać w finale turnieju wielkoszlemowego właśnie z Amerykanką. Jej marzenie się spełniło. Osaka jednak w swoich marzeniach zapewne inaczej wyobrażała swój wielki dzień.

Sobotnie wydarzenia na korcie w Nowym Jorku wstrząsnęły światem. Osaka, która 21. urodziny ma jeszcze przed sobą grała świetny tenis, a sfrustrowana, 36-letnia Serena Williams, doświadczona i utytułowana mistrzyni tenisa i matka rzucała rakietą. Williams kłóciła się z sędzią meczu Carlosem Ramosem, który zgodnie z regułami gry dał jej ostrzeżenie, bo uznał, że Amerykanka nieprzepisowo skorzystała ze wskazówek trenera podczas meczu. To bardzo wzburzyło i jeszcze bardziej rozzłościło tenisistkę. Serena dalej atakowała arbitra.

- Nie oszukuję, nigdy w życiu nie oszukiwałam. Jesteś mi winny przeprosiny. Przeproś! – grzmiała tenisistka.

To jednak nie był koniec jej sporu z sędzią. - Nigdy więcej nie będziesz sędziował moich meczów. Jesteś kłamcą - oceniła pracę sędziego mistrzyni, a "na deser" nazwała Ramosa złodziejem, gdy ten udzielił jej drugiego ostrzeżenia skutkującego stratą punktu.

Serena płakała, łkała wręcz, czuła się pokrzywdzona przez świat, była jak mała dziewczynka, która poznaje smak porażki i nie poprzestaje na skrzywieniu się, tylko zaczyna głośno protestować, a najchętniej pociągnęłaby triumfującą koleżankę za warkoczyki. Przedstawienie, które rozgrywało się na korcie centralnym jednego z największych turniejów tenisowych świata nie miało nic wspólnego ze sportem. Serena pokazała to, co najgorsze, że nie potrafi przegrywać i nie liczy się z uczuciami rywalki. Jej reakcje miały też wpływ na zgromadzonych na korcie imienia Arthura Ashe’a kibiców, którzy liczyli na wygraną Amerykanki. Buczenie po wygranej Japonki, było skandaliczne.

Słowa Katriny Adams, przewodniczącej USTA (Amerykańskiego Związku Tenisowego), która podczas ceremonii wręczania nagród powiedziała, że Serena Williams jest wielką mistrzynią, matką, kobietą szanowną i godną naśladowania, były kolejnym zgrzytem w tej sytuacji.

Trzeba dodać, że Serena Williams tak skandalicznie zachowała się nie po raz pierwszy. Przed laty, podczas US Open w 2009 roku też groziła sędziemu:

"Przysięgam na Boga, że wezmę piłkę i wepchnę ją w twoje gardło" – grzmiała tenisistka, która zszokowała wówczas swoją wypowiedzią samego Johna McEnroe, który wielokrotnie podczas meczu wyładowywał swoją frustrację na otoczeniu.

Powiązany Artykuł

Szarapowa 1200 f.jpg
Brud zamieciony. WTA szykuje czerwony dywan - Szarapowa wraca po dopingowej wpadce

Naśladować recydywistkę? Słaba podpowiedź dla młodych adeptów tenisa.

Mleko się rozlało, Osaka odbierała nagrodę ocierając łzy, chowając wzrok pod daszkiem czapki. Nie była szczęśliwą dziewczyną, która właśnie po raz pierwszy w życiu wygrała wielkoszlemowy turniej pokonując wielką mistrzynię. Williams jeszcze próbowała się ratować. – Spróbujmy sprawić, by była to najlepsza chwila. Bądźmy pozytywni – zachęcała Williams i pogratulowała rywalce, refleksja przyszła jednak zbyt późno.

Osaka zapytana, czy jej marzenia się spełniły, czy tak wyobrażała sobie swój pierwszy wielkoszlemowy sukces wymijająco odpowiedziała. – Przykro mi. Wiem, ze wszyscy kibicowali Serenie.

Chwila radości i bardzo ważnego triumfu, momentu tak istotnego dla każdego sportowca, prawdopodobnie najważniejsza w sportowej karierze Naomi Osaki została Japonce skradziona. Kradzieży dokonała doświadczona mistrzyni, która najlepiej powinna wiedzieć co oznacza taki sukces.

"


Steve Simon, dyrektor generalny WTA  WTA uważa, że nie powinno być żadnych różnic pod względem tolerancji wobec emocji wyrażanych przez kobiety i mężczyzn. Naszym zdaniem, w finale US Open ta równość nie została zachowana

Od lat kibicuję Serenie Williams. Od lat ją podziwiam jako sportowca. Jest mistrzynią 23 wielkoszlemowych turniejów. Jej wcześniejsze wypowiedzi z kortu, fochy tłumaczyłam adrenaliną i chęcią zwycięstwa. Potem za nie przecież przepraszała. O tym, co zrobiła Osace trudno będzie jednak zapomnieć.

Serena tłumaczy, że sędzia ją ukarał, a tak się nie dzieje, gdy na korcie dyskusje z arbitrem prowadzą mężczyźni. – Nigdy nie ukarał mężczyzny karnym gemem za to, że facet nazwał go złodziejem. Widziałam, jak zawodnicy obrażali arbitrów w przeróżny sposób i nie ponosili tego konsekwencji. Jestem tutaj, by walczyć o prawa i równość wobec płci – grzmiała Williams. Tenisistkę poparło kilka gwiazd. Na ten problem oczywiście trzeba zwrócić uwagę, władze tenisowe mają bardzo duży problem. Czy wojna z działaczami i sędziami powinna się jednak odbywać kosztem innej kobiety? 

     

"Czy mama wygrała?”, zdjęcie swojej córki Olimpii z takim podpisem kilka dni przed finałem US Open Serena Williams opublikowała w sieci. Nie, mama nie wygrała Olimpio, przegrała z kretesem z lepszą od siebie rywalką. Nie wiem czy mama ci to wyjaśni, ale powiem ci, że to się jednak zdarza, czasami się przegrywa, tak to jest w życiu i sporcie.  


Aneta Hołówek, PolskieRadio24.pl

Polecane

Wróć do strony głównej