"Badano, czy miałem romans z Danutą Hojarską"

2012-02-16, 19:10

"Badano, czy miałem romans z Danutą Hojarską"
Janusz Kaczmarek. Foto: Fot. prezydent.pl

Były prokurator i szef MSWiA Janusz Kaczmarek powiedział, że istniał "specjalny zespół prokuratorów, którzy szeroką garścią zbierali informacje" na jego temat.

Janusz Kaczmarek jest świadkiem w sprawie między Jarosławem Kaczyńskim a Romanem Giertychem. Lider PiS pozwał Giertycha o ochronę dóbr osobistych za postawiony publicznie zarzut, że Kaczyński zbierał "haki" na polityczną konkurencję i naciskał na służby państwowe, by takie informacje pozyskiwać. W odpowiedzi Giertych pozwał Kaczyńskiego - za to, że lider PiS zarzucił mu kłamstwo. Oba procesy toczą się osobno przed warszawskim sądem okręgowym.

Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>

Kaczmarek, pytany o znane mu przykłady zbierania przez Kaczyńskiego "haków", posłużył się własnym przykładem. Jak powiedział, od połowy sierpnia 2007 r. był kandydatem na premiera (jego kandydaturę wysunęły LPR i Samoobrona), a jego zatrzymanie - w śledztwie w sprawie przecieku z akcji CBA w "aferze gruntowej" nastąpiło pod koniec lipca 2007 r. (sprawa została po latach umorzona; Kaczmarek domaga się odszkodowania za niesłuszne zatrzymanie).

"Kaczyński musiał wiedzieć"

Kaczmarek zeznał, że istniał specjalny zespół prokuratorów, którzy zbierali informacje na jego temat. - Zespół był powołany wbrew ustawie o prokuraturze, bo funkcjonował nie w jednostce macierzystej, a w ministerstwie sprawiedliwości - podlegając bezpośrednio ministrowi - powiedział.

Podkreślił, że służby prowadziły działalność mająca na celu zdyskredytowanie jego osoby. Według niego, informacje na temat jego, jego rodziny i współpracowników zbierały Agencja Wywiadu, Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Centralne Biuro Antykorupcyjne i prokuratura.

Jego zdaniem liczba służb zaangażowanych w tę sprawę - w tym bezpośrednio podległych szefowi rządu - wskazuje, że Kaczyński "choćby ze względu na pragmatykę zawodową, musiał o tym wiedzieć".

"O mój charakter pytano wróżkę"

Kaczmarek zeznał, że gdy był trójmiejskim prokuratorem na Pomorzu zaginął mąż działaczki Samoobrony Danuty Hojarskiej. Jego ciało znaleziono kilka lat później. - W tzw. sprawie przeciekowej badano wątek, czy nie byłem kochankiem Hojarskiej i nie dokonałem zabójstwa jej męża. Zwracano się nawet do Zakładu Medycyny Sądowej o opinię, jaki był mechanizm śmierci męża Hojarskiej - zeznał Kaczmarek.

Potwierdził też, że w aktach "śledztwa przeciekowego" można znaleźć decyzję kierownictwa CBA o zasięgnięciu opinii wróżki, która miała się wypowiedzieć o jego charakterze i tego, jakie będą jego kroki w przyszłości.

Paszkwile w "Gazecie Polskiej"


Według Kaczmarka, badano także czy kapitałowo i finansowo jest powiązany z posłem PO Markiem Biernackim. Biernacki w latach 90. był likwidatorem PZPR.

- W tej samej sprawie badano wątek moich ewentualnych powiązań finansowych z ówczesną prezydent Gdyni Franciszką Cegielską. Wszystkie te elementy znalazły swój wyraz w paszkwilanckich artykułach "Gazety Polskiej", która miała wiedzę z prowadzonych postępowań przygotowawczych - zeznał.

"Walka z układem"

Pytany, czy Kaczyński naciskał na organa ścigania, aby zdobywać informacje o politycznej konkurencji, Kaczmarek odparł, że najbardziej jaskrawym tego przykładem jest sprawa Barbary Blidy. - Albo wizyty niektórych krakowskich prokuratorów w domu partii, czyli siedzibie PiS, z aktami spraw, które dotyczyły szeregu polityków - dodał, nie ujawniając dalszych szczegółów, bo - jak powiedział - wiąże go w tej sprawie tajemnica.

- Byłem świadkiem, jak w innych sprawach odbywały się narady u premiera Kaczyńskiego - z udziałem moim, ministra Ziobry i podległych służb. W trakcie narad Kaczyński był zainteresowany informacjami o sprawach z udziałem polityków - i temu służyły te narady, by omawiać takie postępowania - a powinny być tajemnicą śledztwa, operacyjnego postępowania. A nie były to informacje do końca potwierdzone, mimo to następnie informacje z tych narad bądź śledztw były przedmiotem artykułów w "Gazecie Polskiej" czy to w programie "Misja specjalna" - wyjawił.

- Celem była tzw. walka z układem. Przykład - narada ws. Blidy. Myślę więc, że podobne narady odbywały się i w mojej sprawie - konstytucyjnego ministra - dodał świadek.

Sąd odroczył ten proces, dobiegający już końca. Nie zdecydowano jeszcze, czy przed wyrokiem będą przesłuchane obie strony postępowania, tzn. Kaczyński i Giertych. Obaj składali już na wstępie tzw. zeznania informacyjne.

PAP,kk

Polecane

Wróć do strony głównej